- Poczekajmy na niego - mruknąłem, wracając do jedzenia śniadania.
Ruth rzuciła mi przelotne spojrzenie i zabierając z kuchni jabłko, ulotniła się. Mama wciąż stała i z spokojem przyglądała się mojej sylwetce.
- Coś nie tak? - zapytałem, nie mogąc dłużej znieść jej wpatrywania we mnie.
- Ależ skąd. Nie mogę się nadziwić twoim widokiem. Bardzo się cieszę, że spełniasz swoje marzenia, ale brak Twojej osoby mocno mi doskwiera. Dlatego nie złość się proszę, jeśli będę zachowywała się jak zwariowana fanka - roześmiała się - ponieważ jeśli twoja kariera nabierze tempa, będę widywać Cię coraz mniej.
- Oh mamo, daj spokój - przewróciłem oczami. - Chcesz, to zabiorę Cię w trasę po całym świecie?
- Oczywiście, a twojemu ojcu pozostawię na głowie dom. Po moim trupie!
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Szczerze? Może uznacie to za zbyt lamerskie, jak to zawsze mawia Lou, ale brakowało mi tego. Tęskniłem za tą rodzinną więzią, jaka przez tyle lat zdążyła się ukształtować.
Po śniadaniu poszedłem na górę. Wziąłem do rąk swój telefon i wybrałem numer do czarnuszka. Odebrał po trzech sygnałach, oznajmiając, że za pięć minut będzie u mnie. Odłożyłem słuchawkę i opadłem na łóżko. Dopiero teraz dotarło do mnie, co chcę przekazać rodzinie. Co jeśli spotkam się z kolejnym sprzeciwem ojca? Co jeżeli znów nikt nie stanie w mojej obronie? Bałem się, cholernie się bałem. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, co sprawiło, że nie mogłem uporządkować myśli. Ochh.. nienawidzę takich momentów.
Kręcąc głową, wyszedłem z pokoju. Poprosiłem siostry o zejście do salonu, a następnie zawołałem rodziców, po czym sam zająłem miejsce na kanapie. W końcu wszyscy byliśmy już razem, a do mieszkania wparował Malik (pozwoliłem mu wejść bez pukania, gdy rozmawialiśmy przez telefon). Zajął miejsce obok mnie i ujął w swoją dłoń moją.
- Chwila.. Nie mówcie tylko, że.. - odezwała się Ruth, spoglądając na nasze złączone ręce.
- Tak siostrzyczko - uśmiechnąłem się lekko - ja i Zayn tworzymy parę. Pamiętasz pewnie doskonale, jak próbowałem Cię od niego odsunąć, prawda? Robiłem to tylko dlatego, że mnie również się on podobał.
- Teraz wszystko rozumiem! A ja miałam Cię za złego brata - powiedziała, śmiejąc się pod nosem.
- Tato.. masz coś do powiedzenia na ten temat? - spojrzałem na ojca.
- To, że jesteś szczęśliwy jest najważniejszą rzeczą. Chciałbym jednak poznać tego chłopca, by przekonać się, że to odpowiednia partia dla Ciebie - odparł z spokojem, czego kompletnie się nie spodziewałem.
- Myślę, że będziesz miał okazję, ponieważ chciałbym z nim pójść na ślub Nicoli i Nick'a. I właśnie to jest druga sprawa. Zgadzacie się, by był on moją osobą towarzyszącą? - rozejrzałem się wokół siebie.
- I że niby cała rodzina miałaby się dowiedzieć, że mam syna geja? Zwariowałeś?! - Tata wstał z miejsca, rzucając mi mordercze spojrzenie.
- Niech pan się uspokoi - głos zabrał czarnuszek. - Rozumiem, że jest to dla pana wielki cios, ale.. przecież i tak kiedyś się dowiedzą o homoseksualizmie Liam'a, nie mylę się? Czy nie lepiej byłoby, gdyby prawda wyszła na jaw teraz, niż w późniejszym okresie? Unikną państwo wszelakich obarczeń i wyrzutów, gdyż zatailiście tą informację przed swoimi bliskimi. Poza tym.. Przecież jesteśmy mądrymi ludźmi i mamy pojęcie, że nasze czułości mogą wywołać obrzydzenie i wymioty, dlatego będziemy zachowywać się nienagannie - dodał przyjemnym tonem.
Gdybyście tylko widzieli miny wszystkich domowników! Byli wprost zaskoczeni słowami, jakie wypłynęły z ust siedzącego przed nimi Mulata. Zdecydowanie odebrało im mowę. Zachowywali się jak zahipnotyzowani, dokładnie lustrując twarz przemawiającego.
- Tak jak będzie? - zaśmiałem się z otaczającego mnie widoku.
- Wiesz Z.. Zayn, to co powiedziałeś, było całkiem miłe i mądre - odezwała się mama. - Moim zdaniem możecie pójść razem. Przy okazji.. Już Cię lubię - uniosła kąciki ust do góry.
- Ja nie jestem tego taki pewien. Nie wiem czy to dobry pomysł - wzruszył ramionami ojciec.
- Znowu się zaczyna - przewróciła oczami Nic. - Posłuchaj no, panie Geoff. Liam jest już dorosły i ma prawo robić, co tylko mu się żywnie podoba, nie pytając Cię w ogóle o zdanie. A tymczasem on przychodzi i prosi o twoją zgodę. Powinieneś to docenić, bo powątpiewam iż któryś z jego rówieśników zachował by się równie dobrze, co twój syn.
Możecie się śmiać, ale to co wyznała moja kochana siostra, dogłębnie mnie wzruszyło. Stanęła w mojej obronie! Pokazała mi, jak bardzo jestem dla niej ważny. Ja i moje szczęście.
- Dziękuję - szepnąłem, na co ta posłała mi uśmiech.
- No cóż, moja córka ma rację - przyznał tata. - Dobrze, możecie pójść na ten ślub razem. Tylko proszę, nie zachowujcie się jakbyście byli na tym świecie sami.
- Oczywiście. - Ucieszyłem się z jego decyzji.
- Liam, odprowadzisz mnie? Przepraszam, że przyszedłem na tak krótko, ale obowiązki domowe wzywają - westchnął.
- Ciebie też nie ominie sprzątanie - odrzekła mama, patrząc na mnie i wyszła do kuchni.
Po tym jak Malik pożegnał się z moją rodziną, udaliśmy się w stronę jego mieszkania.
- Mam ochotę Cię przytulić - odparłem przyciszonym głosem. - Dziękuję, że przyszedłeś i pomogłeś mi z ojcem. Sam widzisz jaki jest ostry.
- Oh, nie znasz mojego - machnął ręką.
- Przyrzeknijmy sobie, że nigdy nie będziemy takimi rodzicami, dobrze?
- A planujesz już dzieci? - zaśmiał się.
- A nie chciałbyś chociaż jednego? - uniosłem jedną brew do góry.
- Co to za pytanie! Oczywiście, że chciałbym!
Na tym zakończyliśmy temat, choć chciałem go jeszcze do końca omówić. Być może jest jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o przyszłości, ale kto mi zabroni marzyć o tym, czego pragnę?
Zatrzymaliśmy się pod domem chłopaka.
- Szkoda, że nie mogę Cię uściskać - spuściłem głowę.
- Będziesz to robił jeszcze miliony razy - szturchnął mnie, by wywołać mój uśmiech.
- Niech Ci będzie. Widzimy się w niedziele wieczorem?
- Tak - skinął głową. - Teraz naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia - pomachał mi, a następnie wszedł do środka mieszkania.
Spoglądając przed siebie, ruszyłem. Schowałem dłonie w kieszenie i powolnym krokiem przemierzałem ulice rodzinnego Wolverhampton. Rozglądałem się na boki, przypominając sobie co robiłem w danym miejscu i z kim. To wprawiło mnie w dobry nastrój, a na sercu zrobiło mi się jakoś.. cieplej? O ile to w ogóle możliwe. Dodatkowo esemes od mojego czarnowłosego ukochanego, o treści ,,już za tobą tęsknię'' przyozdobił moją twarz szerokim uśmiechem, który na długo z niej nie zniknął.
Nie poszedłem od razu do swojego domu. Najpierw udałem się do pani Miller, którą zastałem siedzącą w kuchni, z szklanką mleka w ręce. Stęskniłem się za tym widokiem.
- Liam! - wykrzyknęła ujrzawszy mnie, po czym podeszła by się przytulić.
- Dobrze panią widzieć - odparłem, szczerząc się jak mysz do sera.
- Mnie również - wróciła na swoje miejsce. - Usiądź proszę. Przepraszam, że nie mam twojego ulubionego soku pomarańczowego, ale zabrakło mi sił do pójścia po zakupy i dopiero kilka minut temu, Lily udała się do sklepu.
- Nic się nie stało. Niech mi pani powie jak się czuje? Jest już lepiej?
- Tak, czuję się doskonale.
- Pewnie mój widok tak na panią wpłynął - zaśmiałem się, a ta jedynie pokręciła głową.
Gdy barmanka wróciła z zakupionymi produktami, usiedliśmy we trójkę przy stole, prowadząc rozmowy na przeróżne tematy. Opowiedziałem staruszce o miłości brunetki, za co nieźle oberwałem.
Czułem się tutaj niesamowicie dobrze. Wreszcie mogłem z ręką na sercu powiedzieć, że jestem S Z C Z Ę Ś L I W Y.
~*~
Przenieśmy się trochę dalej. Przez cały tydzień, zaraz po powrocie do Londynu, wzięliśmy się do roboty. Skończyliśmy nagrywać teledysk do ,,What makes you beautiful'', który cholernie mi się podoba. Prawdopodobnie za kilka dni ukaże się on w internecie. Mam nadzieję, że ludziom przypadnie do gustu, a my zyskamy nowych fanów! Po dogadaniu się z Simon'em, okazało się, że video pamiętniki będziemy nagrywać, kiedy zyskamy więcej luzu. Mężczyzna nie chciał nas zbytnio przemęczać, za co serdeczne Bóg mu zapłać! Jeśli zaś chodzi o piosenki na nasz pierwszy album.. Została nam do napisania jeszcze jedna. Dzięki pomocy tekściarzy i naszemu zaangażowaniu, szybko uporaliśmy się z większością utworów, które już niedługo będziemy nagrywać w studio. To będzie takie ekscytujące!
Leżałem właśnie w swoim pokoju. Spoglądałem w sufit i pozwoliłem moim myślom swobodnie dryfować po głowie. W co konkretnie się zagłębiałem? W temat Harry'ego i Lily, który jak znam życie, cholernie was ciekawi, nie mylę się? No więc, jeżeli chcecie wiedzieć, to przez ostatni tydzień dużo ze sobą esemesowali i rozmawiali przez telefon (sam byłem ciekaw jak to z nimi jest, więc o wszystko dopytywałem). Styles aktualnie jest na etapie przekonywania dziewczyny do siebie, choć ona uległa mu już dawno temu (a przynajmniej tak mi się wydaję). Myślę, że jeszcze kilka dobrych dni i będziemy mieli idealną parę, a moja przyjaciółka w końcu zazna szczęścia, jakiego zawsze jej brakowało.
Do pokoju wszedł Zayn. Objął mnie od tyłu, łącząc obie nasze
dłonie w mocnym uścisku. Uniosłem kąciki ust do góry i lekko musnąłem jego rękę, na co ten złożył pocałunek na
mojej szyi.
- Boję się - szepnąłem.
- Czego?
- Wesela. Nie mam pojęcia jak zareagują moi bliscy na wieść, że jestem gejem i w dodatku mam chłopaka.
- Przystojnego chłopaka - poprawił mnie.
- Oh, kocham Cię - roześmiałem się.
- Za co mnie kochasz? - zapytał.
- Za to, że kiedy się o coś martwię, zawsze potrafisz mnie rozbawić i sprawić, że mój strach staje się coraz mniejszy - odpowiedziałem.
- Od tego mnie masz słoneczko.
- Dawno tak do mnie nie mówiłeś.
- Chcesz to mogę mówić tak do Ciebie w każdym zdaniu, aż będziesz miał mnie i mojego przezwiska dość.
- Nigdy nie będę miał Cię dość. Jesteś szalony, nie mów tak - lekko ugryzłem jego palec.
- Ała, co Ty zwariowałeś, czy jak?! To boli! - odsunął się ode mnie na tyle, że spadł z łóżka.
- O Boże! - wybuchnąłem śmiechem, spoglądając na niego z góry. - Jesteś ciotą Zayn.
- A więc zamiast mi pomóc, jeszcze mnie obrażasz? Przerąbałeś Payne.
Wrócił na łóżko, ale położył się z dużym dystansem ode mnie, dodatkowo odwracając się do mnie plecami. Uśmiechnąłem się cwaniacko i przybliżyłem do jego szyi. Zacząłem składać na niej delikatne pocałunki, pocierając przy tym swoim palcem, jego miękką skórę.
- Wciąż jesteś zły? - szepnąłem mu do ucha.
- Nienawidzę Cię.
- Nienawidzisz czy kochasz? - musnąłem jego policzek.
- Nienawidzę tego, że tak za Tobą szaleję - odwrócił się do mnie i wpił w moje wargi, łącząc nasze usta w zachłanny pocałunek.
Wróciliśmy na swoje poprzednie miejsce. Zamknąłem oczy. Zdałem sobie właśnie sprawę, że na początku cholernie się bałem tego, że pomiędzy nami nie będzie już tak dobrze jak wcześniej. Obawiałem się, że uczucie łączące naszą dwójkę szybko się wypali. Przerażała mnie nawet myśl, że musimy się ukrywać i to nas zniszczy, ale.. Jak widać można z tym żyć. I całkiem dobrze nam się powodzi, jak już zdążyliście zauważyć.
Zasnąłem.
Otworzyłem oczy, czując falę ciepła, rozlewającą się po moim policzku. Wiedziałem czym ta przyjemność jest wywołana. To Zayn zgotował mi niesamowicie piękną pobudkę swoim delikatnym pocałunkiem.
- Dzięki Tobie mam ochotę budzić się z uśmiechem na twarzy - mruknąłem mu do ucha, robiąc palcem koła na jego torsie.
Chłopak tylko na mnie spojrzał i rzucił się na mnie jak dzik, wtykając mi swój język do gardła. Nasz pocałunek trwał już drugą minutę i powoli brakowało mi tchu, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Oh, błagam, tylko nie na moich oczach - westchnął Styles, na co wybuchnąłem śmiechem.
- Jakbyś to był Ty i Lily, to wtedy byś nie narzekał - wystawiłem w jego stronę język.
- Problem w tym, że właśnie jej tutaj nie ma - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
- Więc jedź z nami do Wolverhampton dziś wieczór. Wrócimy w niedzielę, tak jak tydzień temu. Spędzicie ze sobą cały weekend. Co Ty na to? - zaoferował Mulat.
- To nie jest taki całkiem głupi pomysł - przytaknął. - Nic jej nie powiem. To będzie niespodzianka!
- Udanej zabawy. A wracając.. po co tu wlazłeś? - spytałem.
- Wyleciało mi z głowy, daj mi się zastanowić. - Zagłębił się w swoich myślach. - A no tak, ale ze mnie ciamajda! Przygotowaliśmy dla was śniadanie, które czeka na stole - powiedział, po czym opuścił pomieszczenie.
Powoli wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do szafy. Nie zastanawiając się długo, sięgnąłem po moje dżinsy z spuszczonym kroczem oraz czarny t-shirt. Podczas zakładania na siebie dzisiejszego stroju, wciąż czułem na sobie przeszywający wzrok Malika. On zwyczajnie się na mnie napalał!
- Ekhem. Zamiast zachwycać się moim wspaniałym torsem, powinieneś coś na siebie ubrać. Wiesz jak chłopaki nie lubią, kiedy im przy śniadaniu machasz prawie gołym tyłkiem - zwróciłem mu uwagę, na co zachichotał cicho. - Z czego tak się śmiejesz? - zdziwiłem się, stając przed nim.
- Bo za chwilę to Ty będziesz się przyglądał, jak nakładam na siebie twoje ubrania - odpowiedział, kierując się w stronę szafy.
Oczywiście miał rację. Podczas, gdy ten zakładał moje czarne rurki, ja siedziałem na łóżku z cwaniackim uśmieszkiem i analizowałem dokładnie każdy jego ruch.
W końcu byliśmy gotowi i ruszyliśmy do kuchni, śmiejąc się po drodze z tego, że prawie uderzyłem w drzwi. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, od razu wszyscy skierowali na nas swoje oczy.
- Widzę, że macie dobre humory - zauważył Niall.
- Owszem - skinąłem głową, zasiadając do stołu.
- To pewnie zasługa całonocnego seksu - odezwał się Tommo, poruszając brwiami.
- Zazdrościsz nam, bo my możemy kochać się codziennie, a Ty z Eleanor co najwyżej w weekendy - wzruszył ramionami Zayn, dając mi buziaka.
Lubię sobie czasem pożartować, ale ten temat, jak dla mnie, nie jest zbyt odpowiedni. Po pierwsze, nasze łóżkowe sprawy są bardzo prywatne i wstyd jest mi o nich rozmawiać, co jak zapewne, zdążyliście zauważyć w początkach mojego związku z czarnuszkiem. Drugą sprawą jest to, że mimo iż Lou jest zawsze taki wesoły i pełen pozytywnych emocji, to gdzieś w środku może go boleć, że nie może mieć El przy sobie. Teraz już wiecie, czemu ich zaczepki tak mnie irytują i mam nadzieję, że w pełni mnie rozumiecie oraz podzielacie moje zdanie.
Po posileniu się, całą piątką wybraliśmy się do Darcy. Pogoda była na tyle ładna, że mogliśmy wyjść na ogród, znajdujący się za sierocińcem. Zaprosiliśmy do wspólnej zabawy również Freddie'go, który przyznał ostatnim razem, że bardzo nas lubi i cieszy się, że jego przyjaciółka trafiła na tak dobrych wujków, jak my.
Tego dnia, nauczyliśmy również naszą piękną parę śpiewania ,,What makes you beautiful'' o co sama poprosiła nasza mała księżniczka. Okazało się, że oboje mają cudowne głosy. Liczę, że w przyszłości wykorzystają swój talent do śpiewu.
Po południu musiałem pójść do Danielle. Nasza kariera nabiera tempa, odkąd ludzie usłyszeli o nadchodzącym teledysku do naszej piosenki, dlatego też, coraz częściej muszę pokazywać się z lokowatą. Oczywiście nie przeszkadza mi jej towarzystwo, lecz wiem jak bardzo boli to Malik'a. On chciałby mnie mieć jedynie dla siebie. Nie lubi się dzielić.
- Co słychać? - przywitałem dziewczynę muśnięciem w policzek.
- W porządku. A u Ciebie? Stresujesz się jutrzejszym dniem? - zapytała, idąc do kuchni po coś do picia.
- Oczywiście, że tak. Nie wiem jak zareaguje rodzina oraz znajomi mojej siostry. W wcześniejszych latach zawsze obracałem się wokół mnóstwa dziewczyn, a teraz nagle okazuje się, że jestem gejem. To pewnie będzie szok - westchnąłem, siadając na kanapie. - Cieszę się jednak, że Zayn tam ze mną będzie. Z pewnością jego towarzystwo trochę ukoi moje nerwy i zmniejszy poziom strachu - dodałem, gdy pojawiła się w salonie z kartonem soku i dwoma szklankami.
- Trzymam za was kciuki - uśmiechnęła się.
- Dziękuję. A jak twoje zajęcia taneczne? Może przedstawisz czego nauczyłaś się w tym tygodniu? - uniosłem jedną brew do góry.
~*~
U Peazer spędziłem jakiś czas. Gdy wróciłem do kompleksu dochodziła godzina osiemnasta. Poszedłem do swojego pokoju, wyciągnąłem z dna szafy torbę i spakowałem do niej kilka ubrań. Garnitur już czeka na mnie w moim rodzinnym domu, ponieważ poprosiłem mamę o zakup. Pani Trisha natomiast, załatwiła elegancki garniak swojemu synowi, choć ten zamierzał kupić coś samemu.
Gotowy wyszedłem na korytarz. Udałem się do kuchni, w której zastałem pozostałą część zespołu oraz Wojtka. Jak zawsze, kiedy bramkarz zjawiał się na naszym piętrze, chłopaki zachowywali się jak napalone fanki albo i gorzej. Dziwię się facetowi, że ma jeszcze ochotę tu przychodzić.
Korzystając z okazji, że wszyscy zgromadziliśmy się w jednym miejscu, ja, Malik i Harry pożegnaliśmy się i z torbami w ręku, wyszliśmy na zewnątrz. Auto wynajęte przez Simona stało już pod kompleksem.
- Tutaj są kluczyki - odezwał się szofer do loczka, gdy podeszliśmy bliżej. - Błagam Cię, nie zniszcz tego samochodu.
- Może pan być pewien, że zadbam o nie jak o swoje, a trzeba panu wiedzieć, że moje błyszczy jak najdroższy brylant - odparł Hazza.
Zapakowaliśmy się do wozu. Mulat zajął miejsce pasażera, natomiast ja rozgościłem się na tyle.
- A więc odstawisz nas do Liam'a i biegniesz do Lily? - zainteresował się czarnuszek.
- Tak, właśnie tak. Mam nadzieję, że będzie w domu i nie zrobiła sobie na dziś planów - westchnął, włączając kierunkowskaz.
- Pozdrów ją ode mnie - odezwałem się.
Reszta drogi minęła nam na śpiewaniu utworów płynących z radia, a także na śmiechu i głupich docinkach. Mógłbym podróżować w takim towarzystwie całymi dniami. Brakuje tylko wesołego Louis'a i Niall'a, którego śmiech zawsze powala mnie na ziemię.
W końcu dotarliśmy. Wyciągnęliśmy torby z bagażnika i życząc powodzenia Styles'owi, weszliśmy do mojego mieszkania, z którego biło ciepło i zapach przyrządzonej szarlotki.
Pragnę tylko wyjaśnić wam jedną rzecz. Zayn spędza u mnie weekend, ponieważ jego ojciec wciąż nie wie, kim tak naprawdę jest jego syn. Pani Trisha oczywiście ma pojęcie o weselu i nie miała do tego zastrzeżeń. Cudowna kobieta!
Zaraz po zjedzeniu pysznego ciasta, udaliśmy się na górę. W moim pokoju wisiały już dwa ciemne garnitury, a do nich dołączone były dwa czarne krawaty.
- Mamuśki się postarały - stwierdziłem, oglądając swój strój.
- Racja - przyznał, mierząc mnie od góry do dołu. - Jak zły byłby seks w twoim domu, podczas obecności wszystkich domowników? - zagryzł dolną wargę.
- Bardzo zły. Kochanie nawet o tym nie myśl. Ojciec mnie zabije, jak dowie się co tu miało miejsce. Na bank wylecimy z tego domu na zbity pysk, nawet jeśli bylibyśmy nadzy - pokręciłem przecząco głową.
- A mogę Cię chociaż pocałować? - skierował mi swój błagalny wzrok.
- Możesz mnie co najwyżej przytulić.
Malik zaśmiał się cicho, po czym z impetem na mnie wpadł, tak, że wylądowaliśmy na podłodze. Z rozkoszą połączył nasze usta w namiętnym pocałunku, w ogóle nie zwracając uwagi, na to co wcześniej mu powiedziałem.
- Jesteś wariat - przewróciłem oczami, gdy się ode mnie odsunął.
- Ale przyznaj, że Ci się podobało.
- Bardzo.
Podczas kąpieli Zayn'a, ja poszedłem porozmawiać z Nicolą. Musiałem upewnić się, że wszystko jest w porządku i z stu procentową pewnością chce tego ślubu. Okazało się, że każdy szczegół jest dopięty na ostatni guzik, ale z każdą chwilą narasta w niej coraz większy strach. Próbując sprawić, by trochę się wyluzowała, rozśmieszałem ją na każdy możliwy sposób, za co potem była mi cholernie wdzięczna.
Po odbytym przeze mnie prysznicu, dołączyłem do mojego czarnuszka i wtulając się w jego umięśniony tors, zasnąłem jak dziecko.
Zbudziły mnie szmery dochodzące zarówno z dołu, jak i z korytarza. Domownicy panikowali, krzyczeli i ciągle po coś biegali. Rozumiem, że ślub to mega ważna uroczystość, ale zaraz bez przesady.
Razem z Malik'iem zeszliśmy na śniadanie. Przygotowałem nam obu płatki, które pochłonęliśmy prawie natychmiastowo. Byliśmy niesamowicie głodni.
- Liam! Zbierajcie się! Dochodzi 13:30, a wy wciąż w dresach! O 15 jest w kościele! Błagam Cię, idź się synu ubierać. - Do kuchni wpadła rodzicielka, powodując chaos.
- Dobrze, już idziemy - wywróciłem oczyma.
Stanęliśmy przed lustrem w łazience, mając na sobie garnitur, białą koszulę i czarny krawat. Wyglądaliśmy naprawdę zjawiskowo, ale do perfekcji brakowało nam jedynie ułożyć włosy. Nie trwało to zbyt długo, dlatego kilka minut po czternastej znaleźliśmy się w salonie. Wtedy ujrzałem moją siostrę, ubraną w przepiękną, białą suknię. Prezentowała się w niej olśniewająco!
- Jedźmy już! - krzyczała mama.
- A panna młoda nie powinna przyjechać ostatnia? - zapytałem.
- Ależ skąd! Pakujcie się w samochody! Wyruszamy!
Wszyscy równocześnie pokręciliśmy głowami, widząc zdenerwowanie mamy. Nie chcąc psuć jej humoru, bez sprzeciwu udaliśmy się do aut, by pojechać do kościoła.
~*~
Ceremonia była cudowna. Przysięgi, jakie Nicola i Nick złożyli sobie przed ołtarzem, prawie wywołały potok łez, ponieważ wiele gości dogłębnie się wzruszyło ich przemową. W tej gromadce byłem również ja, jak za pewne się już domyśliliście.
Siedząc obok Zayn'a i trzymając kurczowo jego rękę, spotkałem się z wieloma oczami skierowanymi w moją stronę. Czułem na siebie palący wzrok około setki ludzi! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to frustrujące uczucie. Ale miałem obok siebie swój największy skarb, który nie pozwolił na zepsucie mojego nastroju.
Wychodząc z kościoła,
zaczepił mnie wujek. Dopytał o naszą relację, ponieważ podczas
podczas całej mszy nie
mógł oderwać od nas oczu.
Wytłumaczyłem mu, że jestem gejem,
a osobą towarzyszącą jest mój
chłopak. Cholernie się przy tym
denerwowałem, ale nie było to tak trudne, jak przyznanie się
rodzicom, a dodatkowo, wujaszek
przyjął wiadomość bardzo spokojnie.On rozumiał uczucia nawet głupiej rybki. Dobra, rybki nie są głupie, przepraszam. Och, odskoczyłem od tematu. Na końcu cyknęliśmy sobie wspólną fotkę,
upamiętniającą tamten dzień.
~*~
Dochodziła właśnie godzina dwudziesta druga. Dobrze bawiliśmy się, zajadając pyszności ze stołu, a także bawiąc się na parkiecie. Wtem z mikrofonu popłynął głos mojej siostry, oznajmiający, że mamy wyjść na zewnątrz by zapalić chińskie lampiony, a następnie wypuścić je w powietrze. Bardzo spodobał mi się ten pomysł. Był taki.. Oryginalny.
Zrobiliśmy co kazała i kilka minut później stałem wraz z Malik'iem na uboczu. Oboje trzymaliśmy w dłoniach lampion, który mieliśmy zaraz wypuścić w dal.
- Poczekaj - zatrzymałem Mulata, kiedy wyciągał zapalniczkę.
- Co się stało? - zmartwił się.
- Nic takiego.. Po prostu chciałbym żebyśmy wspólnie pomyśleli życzenie, a następnie wypuścili go w górę. Kto wie, może nasze marzenia się spełnią?
- Jesteś szalony, ale dobrze. Zrobimy jak chcesz..
Złapaliśmy lampion w swoje dłonie i nabierając powietrza w płuca, odezwałem się:
- Chciałbym już zawsze budzić się każdego ranka w twoich ramionach, czując falę ciepła na swoim policzku, spowodowaną twoim pocałunkiem. Chciałbym spędzać każdą chwilę w twoim towarzystwie. Pragnę spoglądać w twoje piękne oczy i przypatrywać się twojemu pięknemu uśmiechowi, który ozdabia twoją śliczną twarz. Marzę o założeniu z Tobą rodziny. Wyobrażasz to sobie? Małe dzieci biegające wokół nas i my, dobrzy tatusiowie próbujący ogarnąć sytuację - zaśmialiśmy się. - Najważniejsze jest dla mnie to, by nasza miłość była wieczna.
- Ekhem - odchrząknął, spoglądając na powrót w moje oczy. - Z wszystkim co powiedziałeś się zgodzę. To jest dokładnie to, czego oczekuję od nadchodzącego życia. Chcę by przyszłość była nasza i tylko nasza. Nikt nam nie odbierze miłości jaka nas połączyła. Liam ja.. - uchwycił lekko moją dłoń - kocham Cię aż po samo dno i po sam szczyt, od brzegu do brzegu, jak daleko może sięgnąć moja dusza - wyrecytował.
- Ja też Cię bardzo kocham - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Czy teraz możemy już puścić lampion? Jako nieliczni jeszcze tego nie zrobiliśmy.
- Jasne, zgadzam się.
Podpaliliśmy ogień i wypuściliśmy z naszych rąk papierową kulę, której środek oświetlał jasny płomień. Nasze życzenia i marzenia odfrunęły w dal, wraz z lampionem. Czy kiedykolwiek się spełnią? Czy jest szansa na taką przyszłość, jakiej z całego serca oczekujemy? Kto wie? Może dzięki temu staniemy się najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi?
Mam taką nadzieję.
------------------------------------------------------
Od autorki: Cześć ludzie. Witam was tą mroźną niedzielę, przez którą nie chce mi się wychodzić z domu. Przybywam do was z nowym, ostatnim rozdziałem, troszeczkę dłuższym niż pozostałe, który rozpali w was ciepło i uczucia, a przynajmniej taką mam nadzieję. No cóż, to nie do końca koniec. Czeka was jeszcze epilog, który zostanie dodany na dniach. Nie wiem dokładnie kiedy, mam teraz próbne testy, więc wypadałoby się na nie przygotować (możecie się za mnie modlić i trzymać kciuki, bo czuję, że zawale).
Co do rozdziału. Jak wam się podoba? Jest troszeczkę zbyt ckliwy, co? A może taki wam się podoba? Obstawialiście taki koniec? Chcę przeczytać wasze zdanie! Dlatego niezmiernie czekam na wasze komentarze misiaczki :)
Przy epilogu spodziewajcie się moich podziękowań, podsumowania i wyznań miłości, ha! Przy okazji.. Zabrałam się za nowe opowiadanie i wydaje mi się, że mam już pierwszy rozdział! Have a nice day xx
Ruth rzuciła mi przelotne spojrzenie i zabierając z kuchni jabłko, ulotniła się. Mama wciąż stała i z spokojem przyglądała się mojej sylwetce.
- Coś nie tak? - zapytałem, nie mogąc dłużej znieść jej wpatrywania we mnie.
- Ależ skąd. Nie mogę się nadziwić twoim widokiem. Bardzo się cieszę, że spełniasz swoje marzenia, ale brak Twojej osoby mocno mi doskwiera. Dlatego nie złość się proszę, jeśli będę zachowywała się jak zwariowana fanka - roześmiała się - ponieważ jeśli twoja kariera nabierze tempa, będę widywać Cię coraz mniej.
- Oh mamo, daj spokój - przewróciłem oczami. - Chcesz, to zabiorę Cię w trasę po całym świecie?
- Oczywiście, a twojemu ojcu pozostawię na głowie dom. Po moim trupie!
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Szczerze? Może uznacie to za zbyt lamerskie, jak to zawsze mawia Lou, ale brakowało mi tego. Tęskniłem za tą rodzinną więzią, jaka przez tyle lat zdążyła się ukształtować.
Po śniadaniu poszedłem na górę. Wziąłem do rąk swój telefon i wybrałem numer do czarnuszka. Odebrał po trzech sygnałach, oznajmiając, że za pięć minut będzie u mnie. Odłożyłem słuchawkę i opadłem na łóżko. Dopiero teraz dotarło do mnie, co chcę przekazać rodzinie. Co jeśli spotkam się z kolejnym sprzeciwem ojca? Co jeżeli znów nikt nie stanie w mojej obronie? Bałem się, cholernie się bałem. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, co sprawiło, że nie mogłem uporządkować myśli. Ochh.. nienawidzę takich momentów.
Kręcąc głową, wyszedłem z pokoju. Poprosiłem siostry o zejście do salonu, a następnie zawołałem rodziców, po czym sam zająłem miejsce na kanapie. W końcu wszyscy byliśmy już razem, a do mieszkania wparował Malik (pozwoliłem mu wejść bez pukania, gdy rozmawialiśmy przez telefon). Zajął miejsce obok mnie i ujął w swoją dłoń moją.
- Chwila.. Nie mówcie tylko, że.. - odezwała się Ruth, spoglądając na nasze złączone ręce.
- Tak siostrzyczko - uśmiechnąłem się lekko - ja i Zayn tworzymy parę. Pamiętasz pewnie doskonale, jak próbowałem Cię od niego odsunąć, prawda? Robiłem to tylko dlatego, że mnie również się on podobał.
- Teraz wszystko rozumiem! A ja miałam Cię za złego brata - powiedziała, śmiejąc się pod nosem.
- Tato.. masz coś do powiedzenia na ten temat? - spojrzałem na ojca.
- To, że jesteś szczęśliwy jest najważniejszą rzeczą. Chciałbym jednak poznać tego chłopca, by przekonać się, że to odpowiednia partia dla Ciebie - odparł z spokojem, czego kompletnie się nie spodziewałem.
- Myślę, że będziesz miał okazję, ponieważ chciałbym z nim pójść na ślub Nicoli i Nick'a. I właśnie to jest druga sprawa. Zgadzacie się, by był on moją osobą towarzyszącą? - rozejrzałem się wokół siebie.
- I że niby cała rodzina miałaby się dowiedzieć, że mam syna geja? Zwariowałeś?! - Tata wstał z miejsca, rzucając mi mordercze spojrzenie.
- Niech pan się uspokoi - głos zabrał czarnuszek. - Rozumiem, że jest to dla pana wielki cios, ale.. przecież i tak kiedyś się dowiedzą o homoseksualizmie Liam'a, nie mylę się? Czy nie lepiej byłoby, gdyby prawda wyszła na jaw teraz, niż w późniejszym okresie? Unikną państwo wszelakich obarczeń i wyrzutów, gdyż zatailiście tą informację przed swoimi bliskimi. Poza tym.. Przecież jesteśmy mądrymi ludźmi i mamy pojęcie, że nasze czułości mogą wywołać obrzydzenie i wymioty, dlatego będziemy zachowywać się nienagannie - dodał przyjemnym tonem.
Gdybyście tylko widzieli miny wszystkich domowników! Byli wprost zaskoczeni słowami, jakie wypłynęły z ust siedzącego przed nimi Mulata. Zdecydowanie odebrało im mowę. Zachowywali się jak zahipnotyzowani, dokładnie lustrując twarz przemawiającego.
- Tak jak będzie? - zaśmiałem się z otaczającego mnie widoku.
- Wiesz Z.. Zayn, to co powiedziałeś, było całkiem miłe i mądre - odezwała się mama. - Moim zdaniem możecie pójść razem. Przy okazji.. Już Cię lubię - uniosła kąciki ust do góry.
- Ja nie jestem tego taki pewien. Nie wiem czy to dobry pomysł - wzruszył ramionami ojciec.
- Znowu się zaczyna - przewróciła oczami Nic. - Posłuchaj no, panie Geoff. Liam jest już dorosły i ma prawo robić, co tylko mu się żywnie podoba, nie pytając Cię w ogóle o zdanie. A tymczasem on przychodzi i prosi o twoją zgodę. Powinieneś to docenić, bo powątpiewam iż któryś z jego rówieśników zachował by się równie dobrze, co twój syn.
Możecie się śmiać, ale to co wyznała moja kochana siostra, dogłębnie mnie wzruszyło. Stanęła w mojej obronie! Pokazała mi, jak bardzo jestem dla niej ważny. Ja i moje szczęście.
- Dziękuję - szepnąłem, na co ta posłała mi uśmiech.
- No cóż, moja córka ma rację - przyznał tata. - Dobrze, możecie pójść na ten ślub razem. Tylko proszę, nie zachowujcie się jakbyście byli na tym świecie sami.
- Oczywiście. - Ucieszyłem się z jego decyzji.
- Liam, odprowadzisz mnie? Przepraszam, że przyszedłem na tak krótko, ale obowiązki domowe wzywają - westchnął.
- Ciebie też nie ominie sprzątanie - odrzekła mama, patrząc na mnie i wyszła do kuchni.
Po tym jak Malik pożegnał się z moją rodziną, udaliśmy się w stronę jego mieszkania.
- Mam ochotę Cię przytulić - odparłem przyciszonym głosem. - Dziękuję, że przyszedłeś i pomogłeś mi z ojcem. Sam widzisz jaki jest ostry.
- Oh, nie znasz mojego - machnął ręką.
- Przyrzeknijmy sobie, że nigdy nie będziemy takimi rodzicami, dobrze?
- A planujesz już dzieci? - zaśmiał się.
- A nie chciałbyś chociaż jednego? - uniosłem jedną brew do góry.
- Co to za pytanie! Oczywiście, że chciałbym!
Na tym zakończyliśmy temat, choć chciałem go jeszcze do końca omówić. Być może jest jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o przyszłości, ale kto mi zabroni marzyć o tym, czego pragnę?
Zatrzymaliśmy się pod domem chłopaka.
- Szkoda, że nie mogę Cię uściskać - spuściłem głowę.
- Będziesz to robił jeszcze miliony razy - szturchnął mnie, by wywołać mój uśmiech.
- Niech Ci będzie. Widzimy się w niedziele wieczorem?
- Tak - skinął głową. - Teraz naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia - pomachał mi, a następnie wszedł do środka mieszkania.
Spoglądając przed siebie, ruszyłem. Schowałem dłonie w kieszenie i powolnym krokiem przemierzałem ulice rodzinnego Wolverhampton. Rozglądałem się na boki, przypominając sobie co robiłem w danym miejscu i z kim. To wprawiło mnie w dobry nastrój, a na sercu zrobiło mi się jakoś.. cieplej? O ile to w ogóle możliwe. Dodatkowo esemes od mojego czarnowłosego ukochanego, o treści ,,już za tobą tęsknię'' przyozdobił moją twarz szerokim uśmiechem, który na długo z niej nie zniknął.
Nie poszedłem od razu do swojego domu. Najpierw udałem się do pani Miller, którą zastałem siedzącą w kuchni, z szklanką mleka w ręce. Stęskniłem się za tym widokiem.
- Liam! - wykrzyknęła ujrzawszy mnie, po czym podeszła by się przytulić.
- Dobrze panią widzieć - odparłem, szczerząc się jak mysz do sera.
- Mnie również - wróciła na swoje miejsce. - Usiądź proszę. Przepraszam, że nie mam twojego ulubionego soku pomarańczowego, ale zabrakło mi sił do pójścia po zakupy i dopiero kilka minut temu, Lily udała się do sklepu.
- Nic się nie stało. Niech mi pani powie jak się czuje? Jest już lepiej?
- Tak, czuję się doskonale.
- Pewnie mój widok tak na panią wpłynął - zaśmiałem się, a ta jedynie pokręciła głową.
Gdy barmanka wróciła z zakupionymi produktami, usiedliśmy we trójkę przy stole, prowadząc rozmowy na przeróżne tematy. Opowiedziałem staruszce o miłości brunetki, za co nieźle oberwałem.
Czułem się tutaj niesamowicie dobrze. Wreszcie mogłem z ręką na sercu powiedzieć, że jestem S Z C Z Ę Ś L I W Y.
~*~
Przenieśmy się trochę dalej. Przez cały tydzień, zaraz po powrocie do Londynu, wzięliśmy się do roboty. Skończyliśmy nagrywać teledysk do ,,What makes you beautiful'', który cholernie mi się podoba. Prawdopodobnie za kilka dni ukaże się on w internecie. Mam nadzieję, że ludziom przypadnie do gustu, a my zyskamy nowych fanów! Po dogadaniu się z Simon'em, okazało się, że video pamiętniki będziemy nagrywać, kiedy zyskamy więcej luzu. Mężczyzna nie chciał nas zbytnio przemęczać, za co serdeczne Bóg mu zapłać! Jeśli zaś chodzi o piosenki na nasz pierwszy album.. Została nam do napisania jeszcze jedna. Dzięki pomocy tekściarzy i naszemu zaangażowaniu, szybko uporaliśmy się z większością utworów, które już niedługo będziemy nagrywać w studio. To będzie takie ekscytujące!
Leżałem właśnie w swoim pokoju. Spoglądałem w sufit i pozwoliłem moim myślom swobodnie dryfować po głowie. W co konkretnie się zagłębiałem? W temat Harry'ego i Lily, który jak znam życie, cholernie was ciekawi, nie mylę się? No więc, jeżeli chcecie wiedzieć, to przez ostatni tydzień dużo ze sobą esemesowali i rozmawiali przez telefon (sam byłem ciekaw jak to z nimi jest, więc o wszystko dopytywałem). Styles aktualnie jest na etapie przekonywania dziewczyny do siebie, choć ona uległa mu już dawno temu (a przynajmniej tak mi się wydaję). Myślę, że jeszcze kilka dobrych dni i będziemy mieli idealną parę, a moja przyjaciółka w końcu zazna szczęścia, jakiego zawsze jej brakowało.
Do pokoju wszedł Zayn. Objął mnie od tyłu, łącząc obie nasze
dłonie w mocnym uścisku. Uniosłem kąciki ust do góry i lekko musnąłem jego rękę, na co ten złożył pocałunek na
mojej szyi.
- Boję się - szepnąłem.
- Czego?
- Wesela. Nie mam pojęcia jak zareagują moi bliscy na wieść, że jestem gejem i w dodatku mam chłopaka.
- Przystojnego chłopaka - poprawił mnie.
- Oh, kocham Cię - roześmiałem się.
- Za co mnie kochasz? - zapytał.
- Za to, że kiedy się o coś martwię, zawsze potrafisz mnie rozbawić i sprawić, że mój strach staje się coraz mniejszy - odpowiedziałem.
- Od tego mnie masz słoneczko.
- Dawno tak do mnie nie mówiłeś.
- Chcesz to mogę mówić tak do Ciebie w każdym zdaniu, aż będziesz miał mnie i mojego przezwiska dość.
- Nigdy nie będę miał Cię dość. Jesteś szalony, nie mów tak - lekko ugryzłem jego palec.
- Ała, co Ty zwariowałeś, czy jak?! To boli! - odsunął się ode mnie na tyle, że spadł z łóżka.
- O Boże! - wybuchnąłem śmiechem, spoglądając na niego z góry. - Jesteś ciotą Zayn.
- A więc zamiast mi pomóc, jeszcze mnie obrażasz? Przerąbałeś Payne.
Wrócił na łóżko, ale położył się z dużym dystansem ode mnie, dodatkowo odwracając się do mnie plecami. Uśmiechnąłem się cwaniacko i przybliżyłem do jego szyi. Zacząłem składać na niej delikatne pocałunki, pocierając przy tym swoim palcem, jego miękką skórę.
- Wciąż jesteś zły? - szepnąłem mu do ucha.
- Nienawidzę Cię.
- Nienawidzisz czy kochasz? - musnąłem jego policzek.
- Nienawidzę tego, że tak za Tobą szaleję - odwrócił się do mnie i wpił w moje wargi, łącząc nasze usta w zachłanny pocałunek.
Wróciliśmy na swoje poprzednie miejsce. Zamknąłem oczy. Zdałem sobie właśnie sprawę, że na początku cholernie się bałem tego, że pomiędzy nami nie będzie już tak dobrze jak wcześniej. Obawiałem się, że uczucie łączące naszą dwójkę szybko się wypali. Przerażała mnie nawet myśl, że musimy się ukrywać i to nas zniszczy, ale.. Jak widać można z tym żyć. I całkiem dobrze nam się powodzi, jak już zdążyliście zauważyć.
Zasnąłem.
Otworzyłem oczy, czując falę ciepła, rozlewającą się po moim policzku. Wiedziałem czym ta przyjemność jest wywołana. To Zayn zgotował mi niesamowicie piękną pobudkę swoim delikatnym pocałunkiem.
- Dzięki Tobie mam ochotę budzić się z uśmiechem na twarzy - mruknąłem mu do ucha, robiąc palcem koła na jego torsie.
Chłopak tylko na mnie spojrzał i rzucił się na mnie jak dzik, wtykając mi swój język do gardła. Nasz pocałunek trwał już drugą minutę i powoli brakowało mi tchu, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Oh, błagam, tylko nie na moich oczach - westchnął Styles, na co wybuchnąłem śmiechem.
- Jakbyś to był Ty i Lily, to wtedy byś nie narzekał - wystawiłem w jego stronę język.
- Problem w tym, że właśnie jej tutaj nie ma - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
- Więc jedź z nami do Wolverhampton dziś wieczór. Wrócimy w niedzielę, tak jak tydzień temu. Spędzicie ze sobą cały weekend. Co Ty na to? - zaoferował Mulat.
- To nie jest taki całkiem głupi pomysł - przytaknął. - Nic jej nie powiem. To będzie niespodzianka!
- Udanej zabawy. A wracając.. po co tu wlazłeś? - spytałem.
- Wyleciało mi z głowy, daj mi się zastanowić. - Zagłębił się w swoich myślach. - A no tak, ale ze mnie ciamajda! Przygotowaliśmy dla was śniadanie, które czeka na stole - powiedział, po czym opuścił pomieszczenie.
Powoli wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do szafy. Nie zastanawiając się długo, sięgnąłem po moje dżinsy z spuszczonym kroczem oraz czarny t-shirt. Podczas zakładania na siebie dzisiejszego stroju, wciąż czułem na sobie przeszywający wzrok Malika. On zwyczajnie się na mnie napalał!
- Ekhem. Zamiast zachwycać się moim wspaniałym torsem, powinieneś coś na siebie ubrać. Wiesz jak chłopaki nie lubią, kiedy im przy śniadaniu machasz prawie gołym tyłkiem - zwróciłem mu uwagę, na co zachichotał cicho. - Z czego tak się śmiejesz? - zdziwiłem się, stając przed nim.
- Bo za chwilę to Ty będziesz się przyglądał, jak nakładam na siebie twoje ubrania - odpowiedział, kierując się w stronę szafy.
Oczywiście miał rację. Podczas, gdy ten zakładał moje czarne rurki, ja siedziałem na łóżku z cwaniackim uśmieszkiem i analizowałem dokładnie każdy jego ruch.
W końcu byliśmy gotowi i ruszyliśmy do kuchni, śmiejąc się po drodze z tego, że prawie uderzyłem w drzwi. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, od razu wszyscy skierowali na nas swoje oczy.
- Widzę, że macie dobre humory - zauważył Niall.
- Owszem - skinąłem głową, zasiadając do stołu.
- To pewnie zasługa całonocnego seksu - odezwał się Tommo, poruszając brwiami.
- Zazdrościsz nam, bo my możemy kochać się codziennie, a Ty z Eleanor co najwyżej w weekendy - wzruszył ramionami Zayn, dając mi buziaka.
Lubię sobie czasem pożartować, ale ten temat, jak dla mnie, nie jest zbyt odpowiedni. Po pierwsze, nasze łóżkowe sprawy są bardzo prywatne i wstyd jest mi o nich rozmawiać, co jak zapewne, zdążyliście zauważyć w początkach mojego związku z czarnuszkiem. Drugą sprawą jest to, że mimo iż Lou jest zawsze taki wesoły i pełen pozytywnych emocji, to gdzieś w środku może go boleć, że nie może mieć El przy sobie. Teraz już wiecie, czemu ich zaczepki tak mnie irytują i mam nadzieję, że w pełni mnie rozumiecie oraz podzielacie moje zdanie.
Po posileniu się, całą piątką wybraliśmy się do Darcy. Pogoda była na tyle ładna, że mogliśmy wyjść na ogród, znajdujący się za sierocińcem. Zaprosiliśmy do wspólnej zabawy również Freddie'go, który przyznał ostatnim razem, że bardzo nas lubi i cieszy się, że jego przyjaciółka trafiła na tak dobrych wujków, jak my.
Tego dnia, nauczyliśmy również naszą piękną parę śpiewania ,,What makes you beautiful'' o co sama poprosiła nasza mała księżniczka. Okazało się, że oboje mają cudowne głosy. Liczę, że w przyszłości wykorzystają swój talent do śpiewu.
Po południu musiałem pójść do Danielle. Nasza kariera nabiera tempa, odkąd ludzie usłyszeli o nadchodzącym teledysku do naszej piosenki, dlatego też, coraz częściej muszę pokazywać się z lokowatą. Oczywiście nie przeszkadza mi jej towarzystwo, lecz wiem jak bardzo boli to Malik'a. On chciałby mnie mieć jedynie dla siebie. Nie lubi się dzielić.
- Co słychać? - przywitałem dziewczynę muśnięciem w policzek.
- W porządku. A u Ciebie? Stresujesz się jutrzejszym dniem? - zapytała, idąc do kuchni po coś do picia.
- Oczywiście, że tak. Nie wiem jak zareaguje rodzina oraz znajomi mojej siostry. W wcześniejszych latach zawsze obracałem się wokół mnóstwa dziewczyn, a teraz nagle okazuje się, że jestem gejem. To pewnie będzie szok - westchnąłem, siadając na kanapie. - Cieszę się jednak, że Zayn tam ze mną będzie. Z pewnością jego towarzystwo trochę ukoi moje nerwy i zmniejszy poziom strachu - dodałem, gdy pojawiła się w salonie z kartonem soku i dwoma szklankami.
- Trzymam za was kciuki - uśmiechnęła się.
- Dziękuję. A jak twoje zajęcia taneczne? Może przedstawisz czego nauczyłaś się w tym tygodniu? - uniosłem jedną brew do góry.
~*~
U Peazer spędziłem jakiś czas. Gdy wróciłem do kompleksu dochodziła godzina osiemnasta. Poszedłem do swojego pokoju, wyciągnąłem z dna szafy torbę i spakowałem do niej kilka ubrań. Garnitur już czeka na mnie w moim rodzinnym domu, ponieważ poprosiłem mamę o zakup. Pani Trisha natomiast, załatwiła elegancki garniak swojemu synowi, choć ten zamierzał kupić coś samemu.
Gotowy wyszedłem na korytarz. Udałem się do kuchni, w której zastałem pozostałą część zespołu oraz Wojtka. Jak zawsze, kiedy bramkarz zjawiał się na naszym piętrze, chłopaki zachowywali się jak napalone fanki albo i gorzej. Dziwię się facetowi, że ma jeszcze ochotę tu przychodzić.
Korzystając z okazji, że wszyscy zgromadziliśmy się w jednym miejscu, ja, Malik i Harry pożegnaliśmy się i z torbami w ręku, wyszliśmy na zewnątrz. Auto wynajęte przez Simona stało już pod kompleksem.
- Tutaj są kluczyki - odezwał się szofer do loczka, gdy podeszliśmy bliżej. - Błagam Cię, nie zniszcz tego samochodu.
- Może pan być pewien, że zadbam o nie jak o swoje, a trzeba panu wiedzieć, że moje błyszczy jak najdroższy brylant - odparł Hazza.
Zapakowaliśmy się do wozu. Mulat zajął miejsce pasażera, natomiast ja rozgościłem się na tyle.
- A więc odstawisz nas do Liam'a i biegniesz do Lily? - zainteresował się czarnuszek.
- Tak, właśnie tak. Mam nadzieję, że będzie w domu i nie zrobiła sobie na dziś planów - westchnął, włączając kierunkowskaz.
- Pozdrów ją ode mnie - odezwałem się.
Reszta drogi minęła nam na śpiewaniu utworów płynących z radia, a także na śmiechu i głupich docinkach. Mógłbym podróżować w takim towarzystwie całymi dniami. Brakuje tylko wesołego Louis'a i Niall'a, którego śmiech zawsze powala mnie na ziemię.
W końcu dotarliśmy. Wyciągnęliśmy torby z bagażnika i życząc powodzenia Styles'owi, weszliśmy do mojego mieszkania, z którego biło ciepło i zapach przyrządzonej szarlotki.
Pragnę tylko wyjaśnić wam jedną rzecz. Zayn spędza u mnie weekend, ponieważ jego ojciec wciąż nie wie, kim tak naprawdę jest jego syn. Pani Trisha oczywiście ma pojęcie o weselu i nie miała do tego zastrzeżeń. Cudowna kobieta!
Zaraz po zjedzeniu pysznego ciasta, udaliśmy się na górę. W moim pokoju wisiały już dwa ciemne garnitury, a do nich dołączone były dwa czarne krawaty.
- Mamuśki się postarały - stwierdziłem, oglądając swój strój.
- Racja - przyznał, mierząc mnie od góry do dołu. - Jak zły byłby seks w twoim domu, podczas obecności wszystkich domowników? - zagryzł dolną wargę.
- Bardzo zły. Kochanie nawet o tym nie myśl. Ojciec mnie zabije, jak dowie się co tu miało miejsce. Na bank wylecimy z tego domu na zbity pysk, nawet jeśli bylibyśmy nadzy - pokręciłem przecząco głową.
- A mogę Cię chociaż pocałować? - skierował mi swój błagalny wzrok.
- Możesz mnie co najwyżej przytulić.
Malik zaśmiał się cicho, po czym z impetem na mnie wpadł, tak, że wylądowaliśmy na podłodze. Z rozkoszą połączył nasze usta w namiętnym pocałunku, w ogóle nie zwracając uwagi, na to co wcześniej mu powiedziałem.
- Jesteś wariat - przewróciłem oczami, gdy się ode mnie odsunął.
- Ale przyznaj, że Ci się podobało.
- Bardzo.
Podczas kąpieli Zayn'a, ja poszedłem porozmawiać z Nicolą. Musiałem upewnić się, że wszystko jest w porządku i z stu procentową pewnością chce tego ślubu. Okazało się, że każdy szczegół jest dopięty na ostatni guzik, ale z każdą chwilą narasta w niej coraz większy strach. Próbując sprawić, by trochę się wyluzowała, rozśmieszałem ją na każdy możliwy sposób, za co potem była mi cholernie wdzięczna.
Po odbytym przeze mnie prysznicu, dołączyłem do mojego czarnuszka i wtulając się w jego umięśniony tors, zasnąłem jak dziecko.
Zbudziły mnie szmery dochodzące zarówno z dołu, jak i z korytarza. Domownicy panikowali, krzyczeli i ciągle po coś biegali. Rozumiem, że ślub to mega ważna uroczystość, ale zaraz bez przesady.
Razem z Malik'iem zeszliśmy na śniadanie. Przygotowałem nam obu płatki, które pochłonęliśmy prawie natychmiastowo. Byliśmy niesamowicie głodni.
- Liam! Zbierajcie się! Dochodzi 13:30, a wy wciąż w dresach! O 15 jest w kościele! Błagam Cię, idź się synu ubierać. - Do kuchni wpadła rodzicielka, powodując chaos.
- Dobrze, już idziemy - wywróciłem oczyma.
Stanęliśmy przed lustrem w łazience, mając na sobie garnitur, białą koszulę i czarny krawat. Wyglądaliśmy naprawdę zjawiskowo, ale do perfekcji brakowało nam jedynie ułożyć włosy. Nie trwało to zbyt długo, dlatego kilka minut po czternastej znaleźliśmy się w salonie. Wtedy ujrzałem moją siostrę, ubraną w przepiękną, białą suknię. Prezentowała się w niej olśniewająco!
- Jedźmy już! - krzyczała mama.
- A panna młoda nie powinna przyjechać ostatnia? - zapytałem.
- Ależ skąd! Pakujcie się w samochody! Wyruszamy!
Wszyscy równocześnie pokręciliśmy głowami, widząc zdenerwowanie mamy. Nie chcąc psuć jej humoru, bez sprzeciwu udaliśmy się do aut, by pojechać do kościoła.
~*~
Ceremonia była cudowna. Przysięgi, jakie Nicola i Nick złożyli sobie przed ołtarzem, prawie wywołały potok łez, ponieważ wiele gości dogłębnie się wzruszyło ich przemową. W tej gromadce byłem również ja, jak za pewne się już domyśliliście.
Siedząc obok Zayn'a i trzymając kurczowo jego rękę, spotkałem się z wieloma oczami skierowanymi w moją stronę. Czułem na siebie palący wzrok około setki ludzi! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to frustrujące uczucie. Ale miałem obok siebie swój największy skarb, który nie pozwolił na zepsucie mojego nastroju.
Wychodząc z kościoła,
zaczepił mnie wujek. Dopytał o naszą relację, ponieważ podczas
podczas całej mszy nie
mógł oderwać od nas oczu.
Wytłumaczyłem mu, że jestem gejem,
a osobą towarzyszącą jest mój
chłopak. Cholernie się przy tym
denerwowałem, ale nie było to tak trudne, jak przyznanie się
rodzicom, a dodatkowo, wujaszek
przyjął wiadomość bardzo spokojnie.On rozumiał uczucia nawet głupiej rybki. Dobra, rybki nie są głupie, przepraszam. Och, odskoczyłem od tematu. Na końcu cyknęliśmy sobie wspólną fotkę,
~*~
Dochodziła właśnie godzina dwudziesta druga. Dobrze bawiliśmy się, zajadając pyszności ze stołu, a także bawiąc się na parkiecie. Wtem z mikrofonu popłynął głos mojej siostry, oznajmiający, że mamy wyjść na zewnątrz by zapalić chińskie lampiony, a następnie wypuścić je w powietrze. Bardzo spodobał mi się ten pomysł. Był taki.. Oryginalny.
Zrobiliśmy co kazała i kilka minut później stałem wraz z Malik'iem na uboczu. Oboje trzymaliśmy w dłoniach lampion, który mieliśmy zaraz wypuścić w dal.
- Poczekaj - zatrzymałem Mulata, kiedy wyciągał zapalniczkę.
- Co się stało? - zmartwił się.
- Nic takiego.. Po prostu chciałbym żebyśmy wspólnie pomyśleli życzenie, a następnie wypuścili go w górę. Kto wie, może nasze marzenia się spełnią?
- Jesteś szalony, ale dobrze. Zrobimy jak chcesz..
Złapaliśmy lampion w swoje dłonie i nabierając powietrza w płuca, odezwałem się:
- Chciałbym już zawsze budzić się każdego ranka w twoich ramionach, czując falę ciepła na swoim policzku, spowodowaną twoim pocałunkiem. Chciałbym spędzać każdą chwilę w twoim towarzystwie. Pragnę spoglądać w twoje piękne oczy i przypatrywać się twojemu pięknemu uśmiechowi, który ozdabia twoją śliczną twarz. Marzę o założeniu z Tobą rodziny. Wyobrażasz to sobie? Małe dzieci biegające wokół nas i my, dobrzy tatusiowie próbujący ogarnąć sytuację - zaśmialiśmy się. - Najważniejsze jest dla mnie to, by nasza miłość była wieczna.
- Ekhem - odchrząknął, spoglądając na powrót w moje oczy. - Z wszystkim co powiedziałeś się zgodzę. To jest dokładnie to, czego oczekuję od nadchodzącego życia. Chcę by przyszłość była nasza i tylko nasza. Nikt nam nie odbierze miłości jaka nas połączyła. Liam ja.. - uchwycił lekko moją dłoń - kocham Cię aż po samo dno i po sam szczyt, od brzegu do brzegu, jak daleko może sięgnąć moja dusza - wyrecytował.
- Ja też Cię bardzo kocham - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Czy teraz możemy już puścić lampion? Jako nieliczni jeszcze tego nie zrobiliśmy.
- Jasne, zgadzam się.
Podpaliliśmy ogień i wypuściliśmy z naszych rąk papierową kulę, której środek oświetlał jasny płomień. Nasze życzenia i marzenia odfrunęły w dal, wraz z lampionem. Czy kiedykolwiek się spełnią? Czy jest szansa na taką przyszłość, jakiej z całego serca oczekujemy? Kto wie? Może dzięki temu staniemy się najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi?
Mam taką nadzieję.
------------------------------------------------------
Od autorki: Cześć ludzie. Witam was tą mroźną niedzielę, przez którą nie chce mi się wychodzić z domu. Przybywam do was z nowym, ostatnim rozdziałem, troszeczkę dłuższym niż pozostałe, który rozpali w was ciepło i uczucia, a przynajmniej taką mam nadzieję. No cóż, to nie do końca koniec. Czeka was jeszcze epilog, który zostanie dodany na dniach. Nie wiem dokładnie kiedy, mam teraz próbne testy, więc wypadałoby się na nie przygotować (możecie się za mnie modlić i trzymać kciuki, bo czuję, że zawale).
Co do rozdziału. Jak wam się podoba? Jest troszeczkę zbyt ckliwy, co? A może taki wam się podoba? Obstawialiście taki koniec? Chcę przeczytać wasze zdanie! Dlatego niezmiernie czekam na wasze komentarze misiaczki :)
Przy epilogu spodziewajcie się moich podziękowań, podsumowania i wyznań miłości, ha! Przy okazji.. Zabrałam się za nowe opowiadanie i wydaje mi się, że mam już pierwszy rozdział! Have a nice day xx
awww ☺ |
Jejuśku... <3 ten rozdział jest taki megaaa :** że aż nie wiem co mam dalej napisać! Moi rodzice zapewne przekreślili już moją "mądrowatość", bo cały czas się szczerzyłam do ekranu :PP A na sam koniec się popłakałam przez to że to już ostatni rozdział :// Mam nadzieję że następny będzie równie dobry jak ten :)) ! Naprawdę gratuluję talentu i dziękuję za tego bloga <33
OdpowiedzUsuńMoże Cię to pocieszy (a może nie) ale też mam próbne testy i jestem pewna na 99,9 % że zawalę, bo uczyć mi się nie chce :33 Powodzenia życzę <3 :** !
szkoda,że to już koniec,rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńnie zapomnijcie o epilogu, który pojawi się na dniach! Buziaki :*
UsuńŚwietny. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że już koniec
Pozdrawiam ;*
Cudowny rozdział. Szkoda ze to ostatni rozdział :( Czekam na epilog
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że ostatni rozdział jest taki słodki i szczęśliwy. mam nadzieję, że ich marzenia się spełnią xD
OdpowiedzUsuńNo cóż, strasznie się cieszę, że już planujesz kolejnego bloga, bo zimowe, niedzielne popołudnia jak ten dzisiejszy, bez czytania twoich rozdziałów byłby straasznie nudne :)
Czekam na epilog, no i oczywiście na kolejnego bloga :*
Trzymam kciuki za egzaminy i liczę na to samo z twojej strony :D
Cudowne <3 Jak ja kocham Ziama <3 Nie wyobrażam sobie jak wyglądałoby moje życie gdybym nie czytała tego bloga. Szkoda że to już koniec :( Mam nadzieję że po zakończeniu tego opowiadania zaczniesz kolejne! :D
OdpowiedzUsuńMonika. Kocham Cię. To był piękny blog. Zakochalam się w nim. Dzięki Tobie uwierzylam w Ziam'a co wiesz bo ci mówiłam. Nie chce żebyś już kończyła. To takie smutne ale czekam jeszcze na epilog.<3! :**~Mała.
OdpowiedzUsuńaww świetny rozdział :D szkoda że to już jest koniec no ale trudno. czekam z niecierpliwością na epilog i życzę dużo weny przy nowym opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńAww *_* Przez Ciebie bedę ryczec c; To jest takie piękne <3 Może i ckliwe ale umm brak mi słow <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że się to kończy ;c
Kocham ich poprostu :x
Massive Thank You za zarażenie mnie Ziamem<3
Tak cholernie będzie mi ich brakowało Xx
Jest może jakaś szansa że napisałabyś jakiegos one shota z Ziamem? Byłabym Ci meega wdzięczna i sądze że inni też Xd
Może w przyszłości nad tym pomyślę, na razie moją głowę zajmują testy i jutrzejsza kart. z chemii ( -.- ) Ale pomyślę :P x
UsuńŻyczę powodzenia na testach xX Ja rok temu też przez to przechodziłam c;
Usuńdziękuję! Strasznie się stresuję, bo to podlega ocenie itd. WRR
UsuńWieem ;c też tak miałam i byłam przestraszona ale jakoś dałam radę xd aa i jak przeczytałaś coś z tego co wysłałam Ci na tt?
UsuńA co mi wysyłałaś? Przepraszam, że zapominam, ale mam tyle na głowie, że naprawdę nie wiem już o czym myśleć ;/
UsuńWysyłałam Ci pare One Shot o Ziamie
UsuńMogłabyś zrobić to jeszcze raz? Pewnie gdzieś mi się zawieruszyło w interakcjach :C Bardzo przepraszam!
UsuńAww świetny rozdział, super się go czytało, bardzo dobrze że jest dość długi :), szkoda że został już tylko epilog bo uwielbiam Twoje opowiadanie, jedno z najlepszych jakie czytałam, więc szkoda że to już koniec
OdpowiedzUsuńOooo,ale slodlki ten rozdzial.Duzo w nim milosci i uczuci.Ta dwojka mnie powala.Szkoda,ze to koniec tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńWidze ze ty tez piszesz probne to tak jak ja mam dla ciebie dobra wiadomosci ze nie nawalisz tak jak ja.Czekam na epilok i nowego bloga.
RYCZE! :______: to jest piekne zaczelam w maju czytac i jtak szybko to minelo!
OdpowiedzUsuńCzas leci. Niedziela sie kończy. Tak jak ten blog. Niestety jak wszystko kiedyś :'( Smutno mi, że już nie będę wybiegać ze szkoły i jak najszybciej iść do domu, aby móc jedynie przeczytać nowy rozdział twojego bloga :'( To troche dziwne uczucie xD No ale nic :) Wiec ja sie zabieram za czytanie całego opowiadania OD SAMEGO POCZĄTKU, żeby sobie przypomnieć jak to było ;D A rozdział, ten jako ostatni chyba podobał mi sie najbardziej ♥
OdpowiedzUsuńJakie ja smenty (lub smęty xD) wygłaszam xD
OD NOWA? Chyba naprawdę musisz je lubić! Dziękuję za bycie moim czytelnikiem :) xx
Usuńten rozdział jest najwspanialszy ze wszystkich ;c i jest mi tak cholernie smutno,że to już koniec ;c
OdpowiedzUsuńCholrnie smutno mi jest teraz! :C
OdpowiedzUsuńSzkoda ze to juz koniec ziama co jak co ale polubilam i przyzwyczailam sie do tego bloga, ale coz jak widac wszystko co dobre kiedys sie konczy. Rozdzial zajebiaszcze aww kocham te slodziutkie momenty, lepoej byc nie moglo. Jesli chodzi o moja opinie to nie zawiodlas dotrwalas na poziomie do samego konca, mimo ze obawialam sie jak poradzisz sobie z niektorymi scenami, jak widac nie potrzebnie. Troszke szkoda ze nie bylo larrego ale jakos dalo sie wytrzymac elounur:). Zastanawia mnie co wymyslisz w epilogu.. moze ziam zaadoptuja mala Darcy? Czekam na rozwiazanie tej sprawy.
OdpowiedzUsuńJesli natomiast chodzi o nastepnego bloga wiedz ze tym opowiadaniem postawilas sobie bardzo wysoko poprzeczke i mam nadzieje ze w nastepnym tez taki poziom bedzie.
luv i czekam na nexta
@kllauduchy