wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział trzydziesty drugi.

Tuż naprzeciw mnie zobaczyłem Malik'a. Dziwicie się, dlaczego jego widok wmurował mnie w ziemię, prawda? Pewnie myślicie, że to jego strój wywołał na mnie piorunujące wrażenie, nie mylę się? Jednak to wszystko jest nie prawdą. Czarnuszek, ten seksowny chłopak o kruczo czarnych włosach, obejmował właśnie jakąś blondynkę, która co sekundę obdarowywała go buziakiem w każde nowe miejsce na twarzy. Moje serce krwawiło. Nie miałem sił by znieść tego widoku. Szybko odwróciłem się tyłem do tej dwójki i opuściłem mury szkolne z spuszczoną głową.
 Po cholerę było mi przychodzić tak wcześnie? Dlaczego nie wyszedłem z domu normalnie? Może nie spotkałbym się z taką sytuacją, jaka właśnie nastąpiła. A co jeśli to był jakiś impuls? Coś mnie pchnęło do wcześniejszego udania się do szkoły, bym zobaczył co ukrywa Zayn. Jak wydawało mi się,  m ó j  Zayn.
 Potrząsając głową, zdałem sobie sprawę, że idę przed siebie, bez jakiegokolwiek wyznaczonego celu. Zacząłem więc myśleć nad jakimś miejscem, gdzie spokojnie będę mógł posiedzieć, pomyśleć i pobyć trochę w samotności, bo chyba ona była mi teraz najbardziej potrzebna.
 Wolverhamtpon to na ogół ciche miasto, gdzie można się odstresować w każdym miejscu. Jednakże moim ulubionym, była mała, nic dla nikogo nieznacząca górka, niedaleko mojego domu. Często tam przychodziłem w dzieciństwie i myślę, że miło będzie na nią wrócić.
 Dotarłem do niej bardzo szybko, zwłaszcza, że szedłem jak najprędzej, by móc już na niej usiąść i spędzić kilka chwil w samotności, zagłębiając się w zakamarki swoich myśli, które dręczą mnie od wyjścia z szkoły.
 Usiadłem. Spoglądając na roztaczający się przede mną krajobraz, fala smutku spłynęła na mnie prawie natychmiastowo. Jak to jest możliwe, że w ciągu dwóch dni, stałem się taki nieszczęśliwy? Jakim cudem doszło do tego, że mój przyjaciel Niall, jak również Malik, osoba dająca mi pełnię radości, przyczynili się do takiego stanu? Co dzieje się z tym cholernym światem? Proszę powiedzcie mi, bo się pogubiłem.
 Rozmawiałem sam ze sobą w myślach. Zachowywałem się jak kompletny idiota, jakiś opętaniec, którego natychmiast trzeba wsadzić do zakładu psychiatrycznego, choć nie bardzo wiem, czy tam by mi pomogli.
 Poczułem wibrację telefonu. Dzwonił dyrektor. Nie chciałem odbierać, jednak miałem przymus, ponieważ mężczyzna ten, jest wysoko szanowanym gościem, jak również prowadzącym próby One Direction, za co powinienem być mu dozgonnie wdzięczny.
- Słucham? - odezwałem się.
- Witaj Liam. Doszły mnie słuchy, że nie ma Cię dziś w szkole. Czym to jest wywołane? - spytał bezpośrednio.
- Źle się czuję. - Musiałem wymyślić coś na szybko, choć tak bardzo nienawidzę okłamywać ludzi.
- Mhm - mruknął. - Powiedz mi, przyjdziesz na próbę? Dasz radę?
 Zamyśliłem się na chwilę. To jest właśnie to, czego bałem się najbardziej. Co jeśli z Zayn'em pójdzie coś nie tak, a ja będę musiał znosić jego towarzystwo na próbach? W końcu to nadeszło i spadł na mnie wybór. Szybko podjąłem decyzję. Marzenia trzeba spełniać.
- Zostało nam naprawdę mało czasu, a ćwiczenia w niepełnym składzie bardzo pana irytują, dlatego postaram się dotrzeć - odpowiedziałem. - Mogę mieć do pana prośbę? - dodałem po chwili.
- Jasne, słucham.
- Jeśli chłopaki będą chcieli wiedzieć, dlaczego nie przyszedłem do szkoły, niech pan powie, że tego nie wie - odrzekłem.
- Skoro tego chcesz, to nic nie powiem - stwierdził.
- Dziękuję. Do zobaczenia - rzuciłem i rozłączyłem się.
 Położyłem telefon obok siebie i wyciągnąłem z kieszeni bluzy całą paczkę papierosów, a z drugiej zapalniczkę. Po odpaleniu, zaciągnąłem się mocno i wypuściłem dym.
 Paląc w spokoju, usłyszałem swój dzwoniący telefon. To Zayn dobijał się do mnie. Tylko czego chce? Niestety tego się nie dowiem, ponieważ obiecałem sobie, że nie odbiorę telefonu od nikogo więcej.
 Minęła godzina. A może mniej? Czas upływał mi wolno i choć głowa wypełniona była po brzegi nowymi myślami, scenariuszami i pomysłami, zacząłem się nudzić. Pomyślałem o pani Miller, która zawsze ma dla mnie czas i chętnie mnie wysłucha. Wtem przypomniałem sobie, że ostatnio powiedziała, iż jeszcze jakiś czas, będę musiał udawać, że wszystko jest w porządku. Tylko skąd ona znów wiedziała, że wydarzy się coś złego? Ta kobieta zawsze będzie moją małą zagadką.
 I mama i tata byli w pracy, więc spokojnie mogłem wejść do mieszkania staruszki, nie bojąc się, że mogą mnie zaczepić, dopytując o powód nie pójścia do szkoły lub tak wczesnego powrotu z niej.
- Mogę? - spytałem cicho, wchodząc do kuchni, gdzie właśnie siedziała.
- Zawsze możesz, dlaczego pytasz? - odwróciła się w moją stronę.
- Z grzeczności - odpowiedziałem szybko, siadając przy stole.
- Opowiadaj - uśmiechnęła się lekko, zajmując miejsce naprzeciw mnie.
 Westchnąłem głęboko, podejmując się tłumaczenia, dlaczego przyszedłem i co, a raczej kto wprawił mnie w taki ponury nastrój, który dosłownie zniechęcał mnie do dalszego życia.
- Drogi Liam'ie - zaczęła, kładąc swoją rękę na mojej dłoni - powinieneś porozmawiać z Zayn'em. Może to wcale nie było tak jak myślisz? - Próbowałem się wyrwać, ale przyłożyła palec do moich ust, bym dał jej skończyć zdanie. - Zobaczyłeś go w takiej sytuacji, chociaż może ona nie wróży tego, na co to wyglądało? Zastanawiałeś się nad tym? - Patrzyła mi prosto w oczy.
- No nie.. - odparłem szczerze.
- No właśnie - zaśmiała się cicho. - Porozmawiaj z nim, wtedy będziesz wiedział wszystko - dodała zaraz.
- Nie chcę z nim rozmawiać. Pani nie rozumie, jaki ból sprawił mi ten widok. Może on cały czas ukrywał tą blondynkę przede mną? I może tak naprawdę nic do mnie nie czuje, a zachowując się wobec mnie tak jak to robi, ma niezły ubaw?
- Wiesz skarbie, chciałabym Ci odpowiedzieć na to pytanie, ale nie umiem. Odpowiedź zna Malik i to właśnie do niego powinieneś kierować swoje przemyślenia oraz żale.
- Nie chcę z nim rozmawiać - syknąłem.
- Uspokój się. Ja tylko radzę Ci, co powinieneś w takiej sytuacji zrobić. Skoro nie chcesz, to mnie nie słuchaj. Przecież nikt Ci nie każe. - Wstała z miejsca i zaczęła krzątać się po kuchni.
- Przepraszam panią. Nie mam już kontroli nad swoimi nerwami - przytuliłem ją od tyłu, kładąc głowę na jej ramieniu, a ona ucałowała moje czoło.
- Chcesz zajęcie, które pozwoli, byś chociaż na moment zapomniał o swoich problemach? - spytała nagle.
- Czemu nie. - Oderwałem się od jej ramienia.
- Dzwoń do Lily, która jak znam życie, właśnie wstała. Zaproponuj pomoc w pakowaniu jej walizek. Następnie przywieziecie je do mnie. Zgadzasz się na taką robotę, czy jednak uważasz, że jest ona dla bab? - uśmiechnęła się.
- Już do niej dzwonię - odwzajemniłem gest, wyciągając z kieszeni telefon.
 Barmanka odebrała po dwóch sygnałach, oznajmiając, że dosłownie dwie minuty temu wyszła z łóżka. Pani Miller miała niezłe przeczucie! Zaoferowałem jej swoją pomoc, którą chętnie przyjęła.
- To ja biegnę do Lily. Od niej wrócimy autem z walizkami. Do zobaczenia. - Ucałowałem jej czoło i pędem opuściłem mieszkanie.
 Idąc szybko, wcześnie dotarłem do apartamentu brunetki. Wpadłem zdyszany, więc podała mi szklankę soku pomarańczowego. Usiadłem przy stole. Dziewczyna przyglądała mi się dziwnie.
- Mam coś na twarzy? Rozdarte ubranie? - dopytywałem.
- Wszystko z Tobą w porządku - upewniła mnie. - Tylko wytłumacz mi.. Dlaczego nie jesteś teraz w szkole? O ile mi wiadomo to jeszcze nie skończyłeś lekcji - rzuciła mi złowrogie spojrzenie.
 Opowiedziałem jej o tym, co zobaczyłem zaraz po przekroczeniu murów szkolnych, pijąc przy tym łapczywie sok. Za każdym razem, kiedy wspominałem obraz czarnuszka oraz blondynki, robiło mi się niedobrze i odczuwałem straszliwy ból w okolicach serca.
- Pani Miller ma rację. Musisz porozmawiać z Zayn'em. Wiem, że tego nie chcesz i Cię doskonale rozumiem, jednakże może jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie - odparła, usłyszawszy moją historię.
- Ja już powiedziałem. Nie zamierzam z nim rozmawiać. To co widziałem, jest tym o czym wszyscy myślimy. Nie chcę by wciskał mi jakieś kity, że to może jego przyjaciółka - skrzyżowałem swoje ręce na klatce piersiowej.
- Jesteś uparty jak osioł - pokręciła głową. - A co z próbą? Wybierzesz się na nią?
- Tak. Nie będę z nikim rozmawiał. Wyjdę bez słowa pożegnania - odrzekłem stanowczo.
- Dlaczego chcesz traktować Lou i Harry'ego, tak samo jak pozostałą dwójkę, skoro oni nic Ci nie zrobili? - zmarszczyła czoło.
- Nie powiedzieli mi, że Malik kogoś ma - wzruszyłem ramionami.
- Ja chyba się dzisiaj z Tobą nie dogadam - westchnęła. - Bierzemy się za pakowanie?
- Tak, chodźmy.
 Odłożyłem pustą szklankę po soku i ruszyliśmy na górę. Lily pakowała swoje pamiątki i inne wartościowe rzeczy, a ja składałem w kostkę jej ubrania i wkładałem do walizki. Miała śliczne sukienki, w których na pewno równie ślicznie wygląda.
- To wszystko? - zdziwiłem się, kiedy swoją pracę zakończyliśmy w tak krótkim czasie.
- Nie mam zbyt wielu pamiątek i ciuchów, więc tak, to wszystko - odpowiedziała.
 Wziąłem od dziewczyny trzy walizki i zniosłem je na dół.
- Gdzie masz kluczyki od auta? - zawołałem.
- W kuchni na półce!
 Poszedłem, więc po nie i ciągnąc za sobą bagaże, podążyłem do samochodu. Otwarłem go i wpakowałem to, co ze sobą przyniosłem z mieszkania, do bagażnika. Następnie zająłem miejsce pasażera i czekałem na Lily.
 Niestety dziewczyna nie przychodziła. Zaskoczony wyszedłem z wozu i wróciłem do domu. Nie było jej na dole, więc ruszyłem po masywnych schodach na drugie piętro..
- Dlaczego nie schodzisz? - spytałem, wchodząc do jednej z sypialni.
- Przepraszam - skierowała swój wzrok na mnie - ale musiałam się pożegnać. Tutaj sypiała staruszka, która przyjęła mnie pod swój dach - dodała.
 Przytuliłem ją mocno do siebie, a jej głowa opadła bezwładnie na moją klatę. Zaczęła szlochać, a ja cicho ją uspokajałem, powoli wyprowadzając z pokoju. Znalazłszy się w korytarzu, otarłem z jej mokrego policzka łzy i nakazałem zejść na dół, oferując zamknięcie domu.
 W kuchni znalazłem klucze od mieszkania. Kiedy zostało opuszczone przez barmankę, zakluczyłem je na dwa razy i wróciłem do auta, gdzie już na mnie czekała.
- Wszystko w porządku? Może poprowadzę za Ciebie? - zapytałem.
- Dam radę - uśmiechnęła się lekko. - Pa, pa domku. Będzie mi Ciebie brakować - powiedziała, machając ręką.
 Odjechaliśmy z piskiem opon i szybko znaleźliśmy się obok apartamentu pani Miller. Wziąłem walizki z bagażnika i oboje podążyliśmy do środka, gdzie staruszka czekała na nas z kawą i kilkoma przekąskami do zjedzenia.
- Nie trzeba było - odezwała się dziewczyna.
- Trzeba, trzeba - zaśmiała się kobieta. - Od dzisiaj będziemy mieszkały razem, więc chciałam Cię miło przyjąć - dodała.
- Jest pani kochana - odparłem, częstując się ciastkiem.
 Pomagając Lily się rozpakować zupełnie nie myślałem o Zayn'ie, z czego byłem stu procentowo zadowolony. Wystarczyło mnie czymś zająć, bym całkowicie się wyłączył.
- O której idziesz na próbę? - zagadnęła mnie przyjaciółka.
- Właściwie to już powinienem wychodzić - zmarszczyłem czoło.
- Chłopaki po Ciebie przychodzą?
- Tak. Ale nie chcę z nimi pójść. Dostanę się do dyrektora inną drogą - wzruszyłem ramionami.
- Jak chcesz.
 Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Wybrałem dłuższą drogę, ale na miejsce doszedłem równo z resztą zespołu, która patrzyła na mnie z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
- Co się tak gapicie? - rzuciłem.
- Dlaczego nie było Cię w szkole? Czemu nie wróciłeś do domu? Jak tu doszedłeś? - Dopytywali równocześnie.
- Nie muszę odpowiadać na wasze pytania - odparłem i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
 Mężczyzna zarządzający naszą placówką, szybko nam otwarł, wpuszczając do środka. Rozsiedliśmy się na kanapach i czekaliśmy aż się odezwie.
- Przepraszam was, ale mam mało czasu, dlatego dziś próba będzie trwała krótko. Jutro natomiast, spędzicie tutaj pół dnia. Popracujemy nad waszymi ruchami scenicznymi z moim znajomym. W niedzielę już występ. Macie dać z siebie wszystko. Czy to jasne? - rozejrzał się, zatrzymując się na mnie.
- Oczywiście - potwierdziliśmy.
 Cieszyłem się, że dzisiejsze spotkanie potrwa krótko. Chociaż raz tego dnia coś poszło na moją korzyść.
 Utwór, napisany własnoręcznie i zatytułowany ,,What makes you beautiful'' zaśpiewaliśmy trzy razy. Każdy z nas zna już cały tekst, więc nie wystąpiły żadne błędy, a nasze głosy brzmiały czysto i przyjemnie.
 Po opuszczeniu mieszkania dyrektora, chciałem się jak najszybciej zmyć, nie pozostając zauważonym przez nikogo. Niestety mój plan się nie powiódł.
- Czekaj Liam! - krzyknął Malik.
- Czego? - syknąłem, zatrzymując się.
- Co się dzieje? Nie odzywasz się do żadnego z nas, nie było Cię w szkole, przyszedłeś tutaj sam i w dodatku jesteś dla mnie chamski - położył rękę na moim ramieniu.
- Nie twój zasrany interes - wziąłem jego dłoń i ruszyłem przed siebie.
- Jednak należą mi się jakieś wyjaśnienia - złapał za mój nadgarstek, przyciągając moje ciało do swojego.
- Zabawny jesteś - uśmiechnąłem się cwaniacko. - Nie jesteśmy razem, więc nie jestem Ci winien nic mówić - dodałem.
- Ale jednak  C O Ś nas łączy. - Dawało się wyczuć jego irytację moim zachowaniem.
- Chyba jednak nie - wyrwałem się z jego uścisku. - C O Ś to łączy Cię z blondynką, z którą dziś namiętnie obściskiwałeś się w szkole - rzuciłem, odwracając się.
- Liam to nie tak jak myślisz - odpowiedział szybko.
- Tak? A więc jak jest naprawdę? Powiesz mi? - przybliżyłem się do niego tak, że stykaliśmy się czołami.
-----------------------------------------------------
 Od autorki: O JESU *o* Dziękuję wam za te ponad 20 tysięcy wejść, za 52 obserwatorów i 35 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. JESTEŚCIE THE BEST kochani ♥.
 No cóż, w nocy niezła burza była. Błyskało się co sekundę na każdym zakątku nieba. Jak znam życie, u was było ładnie XD
 AHA i jeszcze jedno! Nie zamierzam zawieszać na razie bloga. Jeśli już będę miała takie postanowienie, to wam je ogłoszę. Bądźcie spokojni! :)
 Wszystko wraca do normy, nareszcie. Życzę wam miłego dnia pączusie xx

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział trzydziesty pierwszy.

Otwarłem drzwi i uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Chyba po raz pierwszy dziś przepełniła mnie radość, a fala gorąca oblała całe moje ciało.
- Dzień dobry - usłyszałem jeden z moich ulubionych głosów.
- Dzień dobry - odpowiedziałem. - Wejdzie pani do środka?
- Z wielką przyjemnością - odparła, unosząc kąciki ust do góry.
 Tak, do mojego mieszkania przyszła pani Miller, moja kochanka sąsiadka. To właśnie jej widok mnie ucieszył, ponieważ ona jedyna jeszcze mnie nie zlała tego dnia.
- Proszę, niech pani usiądzie tutaj - wskazałem na kanapę. - Przyniosę pani mleka i czegoś do przegryzienia, a pani niech się rozgości - dodałem, kierując się do kuchni.
 W jednej ręce niosąc szklankę z białym napojem, a w drugiej całe pudełko ciastek, wróciłem do salonu, gdzie rozłożyłem na ławie rzeczy przyniesione z kuchni. Następnie zająłem miejsce w fotelu, spoglądając na staruszkę.
- Co panią do mnie sprowadza? - zapytałem miłym głosem.
- Potrzebowałeś mnie, więc przyszłam - wzruszyła ramionami.
- Skąd pani wie, że właśnie tego chciałem? - zdziwiłem się.
- Intuicja kochany - zaśmiała się cicho.
- Niech pani będzie - zmarszczyłem lekko czoło. - Muszę panią o coś spytać..
- Pytaj śmiało - upiła łyk mleka.
- Moja przyjaciółka, Lily, mieszka sama w dużym domu. Pani również mieszka sama, więc.. Może Lily mogła by z panią zamieszkać? Nie byłaby pani taka samotna, a dziewczyna mogłaby pani pomagać w niektórych pracach, czy robić zakupy. Spokojnie, ona sama na siebie zarabia, więc nie musi się pani niczym przejmować.
- Z rozkoszą przyjmę do siebie lokatorkę, która jest twoją przyjaciółką - odpowiedziała z entuzjazmem.
- Jest pani wielka. Dziękuję - posłałem jej pełen radości uśmiech.
 Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. W jej towarzystwie zdolny byłem zapomnieć o całym świecie. Jak przy Zayn'ie..
- Wszystko w porządku? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Tak. Staram się niczym nie przejmować - westchnąłem.
- Myślę, że jakiś czas będziesz się jeszcze musiał starać - powiedziała, wstając z miejsca.
- Co ma pani na myśli? - zaciekawiłem się.
- Muszę już iść słoneczko. Do widzenia - ucałowała moje czoło i opuściła mieszkanie.
 Oparłem na oparcie fotela i spojrzałem w okno, widząc jak zmierza w kierunku swojego apartamentu. Muszę powiadomić Lily, że staruszka zgodziła się na współlokatorkę.
- Halo? - Wybrałem numer przyjaciółki i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Przepraszam Liam, ale na prawdę nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Mam tyle na głowie. Oddzwonię później - powiedziała w pośpiechu i rozłączyła się.
 Czy nikt na tym świecie nie ma już dla mnie chociaż minuty?! Czy wszyscy muszą mnie dzisiaj zlewać?! Co ja takiego zrobiłem? Skupiłem się na swoim szczęściu? Co za cholerny dzień!
 Poirytowany wyszedłem na taras, gdzie chcąc się odstresować, wyciągnąłem papierosa i odpaliłem go. Wypuszczając dym z ust, poczułem jak jednocześnie wypływa ze mnie cały stres i złość.
 Nagle zauważyłem Zayn'a, który stanął przede mną, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Zdziwił mnie jego widok, gdyż na próbę mamy pójść dopiero za godzinę.
- Ty palisz? - zapytał trochę zaskoczony.
- Jak mi coś nie wychodzi - odparłem.
- A co dziś Ci nie wyszło? - Usiadł obok mnie i zabierając mojego papierosa, zaciągnął się mocno, wypuszczając biały dym z ust.
- Wszyscy mnie olewają. Nikt nie ma dla mnie czasu. Zaniedbałem swoich kumpli, nie rozumiem swojej sąsiadki, która chyba ma jakiś dar przewidywania przyszłości - westchnąłem.
- Ej stary, przejmujesz się jak baba - objął mnie ramieniem, dalej paląc mojego papierosa. - Ludzie którzy Cię zlewają, nie są Ciebie warci - wzruszył ramionami.
- Czyli m.in. Niall.. - odezwałem się, patrząc mu w oczy.
- On również się do Ciebie nie odzywa? - zdziwił się.
- Ma mnie totalnie w dupie. Ciągle tylko Gabi to, Gabi tamto. Mam tego po dziurki w nosie. Odkąd się z nią prowadza, w ogóle nie ma dla mnie czasu. Dziś spytał co u mnie. Zawsze kiedy go kłamałem, wyczuwał to, a dzisiejszego dnia miał to po prostu gdzieś.
- Zakochany jest - zaśmiał się. - Miłość do tej dziewczyny go oślepiła, ale spokojnie. Poczekaj jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Musi się nią nacieszyć trochę - dodał, uśmiechając się.
- Jakbym słyszał Harry'ego.. - mruknąłem.
 Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Po spaleniu, czarnuszek wywalił papierosa i oparł się o ławkę. Wtem naszło mnie pragnienie ułożenia swojej głowy na jego ramieniu. Chciałem naszej bliskości i to w trybie natychmiastowym.
 W końcu wziąłem się w garść i przysuwając swoje ciało do jego, oparłem swoją głowę, na chwilę przymykając oczy, jak miałem to w sposobności przy chwilach w jego towarzystwie.
- Lepiej? - spytał.
- Możemy zostać tutaj, w takiej pozycji cały dzień? Proszę - wydukałem, pocierając kciukiem jego rękę.
- Chciałbym, ale dobrze wiesz, że za chwilę przyjdzie Lou i Hazza, bo musimy iść na próbę do dyrektora. Zostało nam mało czasu do niedzieli, do naszego wielkiego występu - splótł nasze dłonie.
- Tak, wiem - westchnąłem. - A co z Niall'em? Rozmawiałeś z nim? Będzie na próbie? - zaciekawiłem się.
- Teraz jest u Gabrielle, ale przyjdzie z nami pośpiewać, nie martw się - ucałował moje czoło.
 Uwielbiam kiedy ktoś daje mi buziaka właśnie w to miejsce. Dla mnie, jest to takie małe podziękowanie za obecność drugiej osoby.
- W ogóle to dlaczego sam wszedłeś do mieszkania? - odezwałem się, przypomniawszy sobie, że przecież nie otwierałem mu.
- Dzwoniłem parę razy, ale niestety nikt nie wyszedł, więc postanowiłem wejść sam, kiedy zorientowałem się, że drzwi są otwarte - odpowiedział z spokojem.
- Musiałem nie słyszeć, przepraszam - musnąłem jego policzek, a ten uśmiechnął się szeroko.
 Nasza chwila rozkoszy została gwałtownie przerwana, przez wparowanie na taras Louis'a i Harry'ego. Ich twarze nie wróżyły nic dobrego.
- Po pierwsze, dlaczego do jasnej cholery nie otwieracie tych drzwi? Ja rozumiem, że chcecie mieć chwilę dla siebie, ale nie zapominajcie o nas! - oburzył się Tomlinson.
- Widzisz, mówiłem Ci, że nie słychać - zaśmiałem się cicho do czarnuszka.
- A po drugie.. Niall nie przyjdzie - dodał loczek.
- Że co? - oderwałem się od ramienia Mulata. - Niby dlaczego?!
- Babcia Gabi trafiła do szpitala i blondasek tam pojechał, chcąc wspierać swoją dziewczynę - wzruszył ramionami Lou.
- Mam już dość tego kolesia. Normalnie mu coś zrobię. On świata nie widzi poza tą cholerną dziewczyną! - zdenerwowałem się.
- Ej spokojnie - odparł Zayn, kładąc swoją rękę na moim kolanie.
- Nie, nie będę spokojny. Jutro z nim poważnie porozmawiam, a raczej wygarnę wszystko co mnie w nim wkurza. Może w końcu zrozumie co się z nim dzieje - wstałem z miejsca.
- Zachowaj spokój Liam, krzyki i złość nie są tutaj wcale potrzebne. Czas już pójść na próbę. Masz ochłonąć po drodze, bo dyrektor w takim stanie nie wpuści Cię do mieszkania - stwierdził Louis.
 Westchnąłem głęboko i opuściłem wraz z trójką chłopaków mieszkanie. Już w szkole wiedziałem, że ten dzień będzie zły, ale nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak bardzo. To wszystko tak cholernie boli.
 Dotarliśmy w końcu do domu mężczyzny, zarządzającego naszą placówką. Rozsiedliśmy się na kanapach i jak to mieliśmy w zwyczaju, zaczęliśmy się zajadać będącymi na ławie słodkościami.
- Tak, tak częstujcie się - zaśmiał się dyrektor. - Widzę czwórkę, a One Direction składa się z piątki. Gdzie podziewa się blondynek?
- Jego babcia trafiła do szpitala i musiał do niej pojechać, rozumie pan - wytłumaczył czarnuszek. Jak on może go bronić? Mógł powiedzieć całą prawdę!
- Rozumiem. Jednak proszę by na jutrzejszą próbę już dotarł. Zostało nam naprawdę mało czasu.
 Zaczęliśmy śpiewać. To mnie trochę uspokoiło. Do tego dołączyły również wspierające mnie spojrzenia i uśmiechy Malik'a, które były wprost zaraźliwe. W jego towarzystwie byłem nadzwyczaj S Z C Z Ę Ś L I W Y.
~*~
 Wróciłem do domu. Wchodząc do środka, od razu udałem się do kuchni. Wtem ujrzałem Lily, siedzącą na krześle i widocznie wyczekującą mojego nadejścia.
- Co tutaj robisz? Przecież nie miałaś czasu - rzuciłem, biorąc się za przygotowanie sobie czegoś do jedzenia.
- Przecież Cię przeprosiłam Liam. Byłam zabiegana. Sprawy związane z barem, nie mogę o nich mówić. Jednakże powinieneś mnie zrozumieć. Przyszłam tutaj, bo wolałam Cię zobaczyć. Stęskniłam się - podeszła do mnie i objęła od tyłu.
- Nie mogę się na Ciebie długo gniewać - uśmiechnąłem się pod nosem, odwracając się i bardziej przygarniając brunetkę do siebie.
- Więc? Powiesz mi co takiego ważnego się stało? - spytała, powracając na swoje poprzednie miejsce.
- Była tu dziś pani Miller. Porozmawiałem z nią na temat waszego zamieszkania razem i wiesz? Zgodziła się! Możesz się do niej wprowadzić - ucieszyłem się.
- Liam.. - pokręciła głową. - Nie chcę się jej walić na głowę.
- Nie będziesz. Przydasz jej się. Obie siebie potrzebujecie.
- Nienawidzę Cię uparciuchu - zaśmiała się cicho.
- Mieszkanie po staruszce, która przyjęła Cię pod swoje skrzydła, sprzedasz? - zaciekawiłem się.
- A czy pozostał mi inny wybór? Wiążę z nim wiele wspomnień, ale przecież nie będzie stał tam pusty. Ktoś się w nim zagospodaruje lepiej niż ja, przyczyniając się przy okazji do mojego zysku - odrzekła.
- I tu masz rację - przytaknąłem.
 Zrobiwszy sobie jedzenie, wraz z barmanką podążyłem do salonu, włączając telewizor i jak zawsze, kładąc nogi na stół. Przy Lily chociaż przez chwilę poczułem się dobrze.
- Coś Cię trapi? - Wyrwała mnie z przemyśleń.
- Mam zły dzień. Każdy mnie dziś olewa, dlatego byłem na Ciebie zły - wytłumaczyłem spokojnie, wzruszając ramionami.
- Moje biedactwo - usiadła obok mnie, oplatając ramieniem. - Jeszcze raz przepraszam. Nie miałam o niczym pojęcia - dodała.
- Nie przejmuj się. Już mi trochę lepiej, i to dzięki Tobie - posłałem jej uśmiech.
 W towarzystwie barmanki spędziłem długi czas. Czułem się tak dobrze, że nie chciałem by odchodziła, choć już dawno powinna była to zrobić.
 Kiedy wreszcie pozwoliłem, by wróciła do domu, poszedłem na górę wziąć prysznic, a następnie udałem się do swojego pokoju. Wyciągnąłem kilka zeszytów, by powtórzyć sobie materiał. Szybko jednak zasnąłem, nudząc się przy nauce na jutrzejszy dzień.
 Zbudziłem się wcześniej niż zawsze. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie śniadanie. Potem wróciłem na górę żeby się ubrać i ułożyć swoje rozczochrane włosy.
 Drogę do szkoły odbyłem sam. Wyszedłem przed czasem. Nie wiedziałem czy blondynek będzie na mnie czekał, czy znów wybrał się po Gabrielle. A może w ogóle nie przyjdzie do szkoły? Kto wie.
 Po wejściu do gmachu szkolnego, ruszyłem korytarzem do swojej szafki. To co zobaczyłem, oddaliwszy się trochę od wejścia, wmurowało mnie w podłogę.
-------------------------------------
Od autorki: Cześć kochani. Co się stało? Czy rozdziały wam się już nie podobają? Z notki na notkę jest coraz mniej komentarzy :( Dlaczego?
 No cóż, w życiu Liam'a nie dzieję się najlepiej, a to jeszcze nie najgorsze. Kolejny rozdział wcale nie będzie lepszy od tego, a powiem nawet, że będzie smutniejszy. Mimo wszystko, powinniście zrozumieć dlaczego tak jest :)
 Dobra bo zanudzam. PARÓWA DZISIAJ JAK NIE WIEM CO, ale Have a nice day xx



środa, 24 lipca 2013

Rozdział trzydziesty.

- Liam.. - zaczęła, jednak nie powiedziała ani słowa więcej.
- Obiecuję, że ani razu nie przerwę twojej historii i wysłucham ją do końca - dodałem.
- To nie jest taka prosta sprawa jak sądzisz - westchnęła ciężko.
- Spróbuję Cię zrozumieć. No dalej Lily - posłałem jej uśmiech i mocniej ścisnąłem nasze dłonie.
- Kiedy byłam mała mieszkałam w Doncaster wraz z swoim ojczymem i matką. Mój biologiczny tata porzucił mamę, kiedy była ze mną w ciąży, a ta znalazła sobie nowego faceta. Z początku układało nam się bardzo dobrze. Oboje pracowali i mieliśmy na wszystko pieniądze.
 Jednak przyszedł czas, w którym ojczym zaczął coraz częściej sięgać po alkohol. Stracił pracę. Począł bić mnie i mamę. Przez niego straciłam również szansę na rodzeństwo, gdyż tak skatował moją rodzicielkę, że poroniła.
 Chciała go wywalić z domu, ale on nie miał ochoty odejść. Wciąż nas zastraszał i bił. To jedyne co potrafił oprócz picia tych wszystkich wódek, win i piw.
 Pewnego dnia zorientowałam się, że mama uciekła. Zostawiła mnie z nim. Był wściekły i coraz bardziej się na mnie wyżywał, przez co prawie w ogóle nie chodziłam do szkoły, ponieważ całe moje ciało pokryte było siniakami, a moje oczy wciąż były spuchnięte.
 Jako że on nie pracował, nie mieliśmy pieniędzy, więc lodówka była pusta, zupełnie jak mój brzuch. Poszłam więc do sklepu i zaczęłam wynosić z niego pojedyncze produkty, by tylko jakoś załagodzić głód. Zachowywałam się jak kryminalistka. Kradłam, rozumiesz Liam? - z jej oka wypłynęła łza, a potem i kolejna. - Przez tego łajdaka dopuściłam się do takiego stanu!
 Przytuliłem ją mocno do siebie, głaszcząc jej miękkie włosy.
- Czy ludzie.. Oni widzieli? Ktoś Cię nakrył? - zapytałem.
- Oczywiście - odsunęła się i spojrzała mi w oczy. - Któregoś dnia kasjerka w sklepie mnie zauważyła. Wezwała policję, przed którą zdążyłam się uchronić. Miałam wtedy może około 15 lat. Nie mogłam dłużej pozostać w tym mieście, gdyż byłam poszukiwana. Wróciłam do domu, kiedy nie było ojczyma i zabrałam wszystkie swoje rzeczy.
 Nie pytaj mnie jak dotarłam do Wolverhampton, bo ja sama tego nie wiem. Jednakże będąc tu, przygarnęła mnie jedna z staruszek, ofiarując jedzenie, ciepły dom i swoją opiekę. Niestety rok temu zmarła na raka, pozostawiając mi wszystko co miała, gdyż zwyczajnie nie posiadała żadnej rodziny lub też nie chciała im nic dawać, nie mam pojęcia.
 Znalazłam pracę jako barmanka w klubie. Tutaj wszyscy uważają mnie za miłą i pomocną osobę. Kiedy jednak wróciłabym do Doncaster.. Wytykali by mnie palcami i z pewnością policja by się mną zainteresowała - spuściła głowę.
- Jak mogłaś pomyśleć, że zostawię Cię ze względu na twoją przeszłość? Przecież w sumie nie miałaś innego wyboru. To przez tego kretyna byłaś zmuszona kraść, to tylko i wyłącznie jego wina. Matko, tyle przeżyłaś.. Chodź tutaj do mnie - przyciągnąłem ją do siebie, tuląc mocno do swojego ciepłego ciała.
 Łkała cicho. Za pewne wciąż wstydzi się za to co było kiedyś i jest jej trudno o tym mówić, bo musi przeżywać to po raz kolejny. Po części winiłem się za to, że namówiłem jej do opowiedzenia tej historii. Powiedziałaby mi o niej, kiedy byłaby na to gotowa..
- Liam, obiecaj mi, że zostaniesz ze mną, że nie zostawisz mnie - spojrzała swoimi zapłakanymi oczyma w moje.
- Nigdy w życiu - przygarnąłem ją bardziej do siebie. - Za dużo przykrości w życiu Cię spotkało i nie pozwolę, by ktoś znów Cię skrzywdził, rozumiesz?
- Jesteś kochany. Dziękuję - ułożyła głowę na mojej klacie.
 Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas. Lily potrzebowała wyciszenia, a ja rozważałem opcję wyjechania do Doncaster, by przemówić do rozsądku temu kretynowi, który skazał dziewczynę, którą trzymam w ramionach, na taką krzywdę.
- Już wszystko dobrze? - spytałem.
- Tak, już lepiej - odsunęła się ode mnie.
- Wiesz.. Muszę Cię przeprosić. Niepotrzebnie namawiałem Cię do tego. Opowiedziałabyś mi tą historię, kiedy byłabyś na to gotowa. Przepraszam - spuściłem głowę.
- Dobrze zrobiłeś Li - podniosła mój podbródek. - Lepiej, że wyjawiłam Ci to teraz, gdyż później miałabym coraz mniej odwagi - dodała.
- Więc nie jesteś na mnie zła?
- Jakże mogłabym być? - uśmiechnęła się lekko. - Jesteś najlepszym facetem na świecie i szczerzę zazdroszczę Zayn'owi, że może mieć takiego kogoś na własność.
- Niestety jemu to chyba wszystko jedno.
- Dlaczego tak mówisz? - zaciekawiła się.
- Był wczoraj u mnie. Całowaliśmy się, leżał na moich kolanach.. To wszystko było cudowne i najchętniej zatrzymałbym czas, ale.. Nakazał mi już nikomu więcej nie mówić o tym co nas łączy, a kiedy zapytałem, czy kiedykolwiek będziemy razem, odpowiedział, że nie wie. Tak jakby gówno go to obchodziło.
- Teraz tak gada. Nie przejmuj się Liam. Ciesz się tym co jest teraz. Ważne, że jesteście blisko. Przecież właśnie tego chciałeś?
- Tego chciałem, jednakże chyba za dużo sobie wyobrażałem - westchnąłem.
- Nie zamartwiaj się tym. - Przytuliła mnie mocno.
- Lily.. - odezwałem się z entuzjazmem.
- Co?! - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Nie lubisz mieszkać sama, prawda?
- Nie lubię - pokręciła głową.
- Pani Miller również, wiesz, ta moja sąsiadka. Może bym z nią porozmawiał i zamieszkałybyście razem? Kobieta wcale nie ma małego domu. Pomagałabyś jej przy zakupach czy sprzątaniu, a w zamian miałabyś kogoś do towarzystwa i blisko do mnie - uśmiechnąłem się szeroko.
- Liam.. Nie chcę komuś wchodzić w życie z buciorami. To nie jest dobry pomysł.
- Jutro postanowię z nią porozmawiać, ale już wiem, że na pewno się zgodzi - odparłem.
- Jesteś szalony - zaśmiała się.
- I za to mnie lubisz - uniosłem jedną brew do góry.
- A kto powiedział, że w ogóle Cię lubię?
- Jesteś niewdzięczna - trzepnąłem ją z poduszki.
 Uwielbiałem w niej to, że mogliśmy rozmawiać na zupełnie poważne tematy, a zaraz potem wygłupiać się w najlepsze, jakbyśmy mieli co najmniej 5 lat. Ta dziewczyna jest dla mnie jak siostra.
- Późno się zrobiło. - Na jej twarz wstąpił grymas, kiedy zobaczyła, że zegar wybił godzinę 22.
- Czas ze mną Ci tak szybko leci - uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Skromności to Ty nie masz w sobie ani troszkę - szturchnęła mnie, wstając z łóżka.
 Odprowadziłem ją na dół. Musnęła mój policzek i opuściła mieszkanie.
- Mogę widzieć kim była ta dziewczyna? - Usłyszałem za sobą Nicolę, która opierała się o framugę drzwi, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Przyjaciółka - odpowiedziałem szybko.
- Dlaczego łączy was tylko przyjaźń? Przecież to świetna kandydatka na twoją dziewczynę! - wybuchnęła.
- Gdybyś tylko wiedziała.. - mruknąłem  do siebie pod nosem.
- O czym? - zapytała. Widocznie usłyszała co powiedziałem.
- Niczym ważnym - uniosłem kąciki ust do góry i wróciłem do swojego pokoju.
 O mało co nie dowiedziała się prawdy. Ale przecież jej się ona należy. Jesteśmy rodzeństwem i powinniśmy wiedzieć o sobie wszystko, a już na pewno akceptować siebie takimi jacy jesteśmy.
 Niestety jednak nie mam na tyle odwagi, by powiedzieć rodzinie o mojej orientacji. Dużo jeszcze czasu upłynie za nim im się do tego przyznam, gdyż muszę oswoić się z tym wszystkim.
 Zaraz po wzięciu prysznica, poszedłem od razu do łóżka. Dzisiejszy dzień mnie straszliwie wykończył.
 Obudził mnie mój dzwoniący telefon. Po wzięciu go do rąk, okazało się, że to Horan próbuje się ze mną skontaktować i to już drugi raz.
- Halo? - odezwałem się zachrypniętym głosem.
- Nie będę dzisiaj na Ciebie czekał, idę po Gabrielle - odparł.
- Jak chcesz.
- Do zobaczenia w szkole - rzucił i rozłączył się.
 I znów to samo. Zlewa mnie dla niej. Ile do cholery jasnej można przebywać z dziewczyną?! Łazi za nią jak piesek. Niedługo nawet na próby nie będzie przychodził, bo przecież po co?!
 Dość Payne, chyba trochę panikujesz - mówiłem do siebie i potrząsnąwszy głową, zszedłem na dół skosztować śniadania.
 Do szkoły ruszyłem samotnie. Zaraz po wejściu do gmachu szkolnego, nie naskoczyła na mnie Danielle. Nie pomachała do mnie nawet, kiedy mnie ujrzała.
 Coś czuję, że ten dzień nie będzie należał do tych najlepszych..
 Podążyłem do swojej szafki, a następnie udałem się pod klasę, gdzie stali Mazzi i Andy.
- Co tam chłopaki? - zaczepiłem ich.
- Och, jednak się do nas odezwałeś - zlustrował mnie od góry do dołu
Samuels.
- Dlaczego miałbym tego nie zrobić? Jesteście moimi kumplami - wzruszyłem ramionami, przyglądając się im.
- Chyba już nie - rzucili i oddalili się ode mnie.
 Usiadłem pod klasą i spuściłem głowę w dół. Zaniedbałem ich, po raz kolejny. Jestem dupkiem i kretynem. Tak bardzo skupiłem się na sobie, że stałem się egoistyczny, chamski i totalnie olałem swoich znajomych. Nawet Danielle, której przecież nie można winić za uczucia do mnie.
- Co masz taką minę? - obok mnie zjawił się Harry.
- Nieważne.
- Mi nie powiesz? Kumplujemy się przecież - szturchnął mnie.
- Nic mi nie wychodzi, rozumiesz? Ludzie zaczynają mnie zostawiać. Spójrz na blondynka. Ostatnio prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Cały czas jest z Gabi. - Skrzywiłem się na dźwięk wypowiedzianego imienia.
- To nie jego wina - zaśmiał się. - Zakochał się chłopak. Odczekaj trochę. Oswoi się z tym wszystkim i znów zaczniecie ze sobą przebywać - dodał.
- Jasne, kiedy to nastąpi? Za tydzień? Miesiąc? A może za rok? - zmarszczyłem czoło.
- Nie przesadzasz troszeczkę?
- Mam zły dzień - westchnąłem.
- Jak Louis. Odkąd go zobaczyłem wciąż narzeka i łazi z spuszczoną głową. Nieźle się dobraliście - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
- A jemu co jest? - zaciekawiłem się.
- Problemy w domu. Ja już nie wiem co mam mu zaradzić  - wzruszył ramionami.
- Może ja spróbuję z nim porozmawiać? - spytałem.
- Jeśli chcesz, to próbuj - odparł i wstając, uśmiechnął się do mnie, a następnie oddalił się.
 Niall'a nie było na pierwszej lekcji, więc siedziałem sam. Andy oraz Mazzi ani razu nawet na mnie nie spojrzeli. Cóż.. Zasłużyłem sobie na takie traktowanie.
 Kiedy usłyszałem dzwonek, leniwie wyszedłem z klasy. Usiadłem na jednej z ławek, znajdujących się w korytarzu. Obserwowałem ludzi, a wśród nich poszukiwałem Tommo, by móc z nim porozmawiać. W końcu go zauważyłem.
- Hej Lou - klepnąłem go w ramię.
- Cześć Liam - zdobył się na uśmiech.
- Widzę, że oboje mamy kiepskie humory - odrzekłem.
- High five - uniósł dłoń do góry, a ja przybiłem mu piątkę.
- Może chcesz pogadać? - spojrzałem mu w oczy.
- Nie Li. Nie chcę litości z twojej strony, przepraszam - spuścił wzrok i odszedł.
 Chyba będę musiał pogodzić się z tym, że każdy dzisiaj mnie zlewa i nikt nie potrzebuje mojego towarzystwa. Przez całą przerwę siedziałem sam, przyglądając się każdemu, kto koło mnie przeszedł.
 Na drugiej lekcji łaskawie zjawił się Horan. Nie chciałem z nim jednak rozmawiać, dlatego usiadłem w pojedynczej ławce, ani razu nie spoglądając w jego kierunku.
- Co tam? - zaczepił mnie, kiedy wyszliśmy z klasy.
- Świetnie, a u Ciebie? - zdobyłem się na sztuczny uśmiech.
- Równie dobrze jak u Ciebie. Cieszę się, bo myślałem, że jesteś na mnie zły. Dobra, lecę do Gabrielle - powiedział i oddalił się.
 Zawsze wyczuwał, że coś jest nie tak, a dziś tego nie zauważył? A może zwyczajnie nie chciał? Spytał co u mnie, choć wcale go to nie ciekawiło. Chciał tylko wiedzieć czy jestem na niego zły. Powinienem był mu wszystko wygarnąć.
*~*
 Dzień w szkole w końcu dobiegł końca i mogłem wrócić do domu. Oczywiście drogę odbyłem po raz kolejny samotnie, bo każdy może domyślić się, gdzie powędrował Nialler.
 Jako że miałem trochę czasu do próby, zjadłszy obiad usiadłem przed telewizorem, wyciągając nogi na stół. Chwyciłem pilota do rąk i zacząłem skakać z kanału na kanał, przekonując się, że nie emitują o tej godzinie nic, co przykułoby moją uwagę.
 Jak zawsze nie mogłem zbyt długo sobie odpocząć, bo zaraz ktoś dobijał się do drzwi. Leniwie wstałem z kanapy i podążyłem do drzwi.
----------------------------------------------------
 Od autorki: Czeeść kochani! Pierwsze co chciałabym powiedzieć to.. Dziękuję. Za te grubo ponad 18 tysięcy wejść i tak wiele komentarzy, które zostawiacie pod rozdziałami, a jest już ich 30, wow! :)
 Druga rzecz.. Dziękuję 1D, którzy wczoraj mieli swoje święto. 23lipca.. Gdyby nie oni, na pewno by mnie tu nie było, nie byłoby tego opowiadania i kto wie, czy jeszcze bym istniała. Nie będę się rozpisywać, ale DZIĘKUJĘ im za wszystko :')
 W rozdziale panuje smutek, u mnie na twarzy również, a w dodatku i na niebie. Nie ma słońca i same szare chmurki :c No cóż, mam nadzieję, że rozdział wam się podoba! Have a nice day x

W tym związku to Zaynie robi za dziewczynę :D

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział dwudziesty dziewiąty.

Leniwie otwarłem drzwi. Zobaczyłem za nimi osobę, której widok całkiem mnie zaskoczył.
- Wyglądasz seksownie w tych poczochranych włosach. Spałeś? - Czarnuszek wszedł do środka i musnął moje spragnione jego pocałunku wargi.
 Powoli zacząłem zamykać drzwi. Nie rozumiałem go. Najpierw jest dla mnie chamski i oschły, następnie nie daje sobie niczego wytłumaczyć, a teraz przychodzi tutaj jak gdyby nigdy nic. Co z tym facetem jest nie tak?
- Nie spodziewałem się Ciebie - odparłem.
- Czyli nie jestem mile widziany? - uniósł jedną brew do góry, opierając się o framugę drzwi.
- Jesteś, owszem. Tyle, że w zupełności nie rozumiem twojego zachowania.
- Będziemy rozmawiać w wejściu czy usiądziemy w salonie? - zaśmiał się cicho.
- Gościnny to ja niezbyt jestem, przepraszam. Wejdź, proszę - pokazałem ręką w głąb mieszkania.
Szedłem za nim, mierząc go od góry do dołu. Chciałem się na niego rzucić, ale mój zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że czas najpierw na rozmowę.
Zająłem miejsce na kanapie, a Mulat położył się i usadowił swoją głowę na moich kolanach, kierując swój wzrok w górę, na moją twarz. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Co? Mam coś znów na twarzy? - spytał.
- Nie - zaśmiałem się. - Po prostu.. Przy Tobie jestem szczęśliwy - wzruszyłem ramionami.
- Muszę Cię przeprosić - zmienił temat.
- Za co? - zaciekawiłem się.
- Dziś nie pozwoliłem Ci dojść do słowa, przez co wciąż Cię oskarżałem o powiedzeniu wszystkiemu Styles'owi. Zaraz po esemesie od Ciebie, zadzwonił do mnie i wszystko wytłumaczył. Przepraszam, jestem egoistą. Powinienem Cię wysłuchać. Wiedziałbym, że loczek domyślił się sam, a Ty temu zaprzeczałeś. Przepraszam również za to, że uznałem, iż chcesz zwyczajnie zwrócić na siebie uwagę. Jestem kretynem. - Na jego twarz wstąpił grymas.
- To było.. słodkie - położyłem swoją rękę na kolanie, bawiąc się jego włosami.
- To znaczy, że mi wybaczasz?
- Byłeś słodki, ale czy zasłużyłeś na wybaczenie.. - zamyśliłem się.
 Czarnuszek podniósł się do postawy siedzącej i zbliżając się do mojej twarzy z łatwością wpił w moje usta. Nasze języki poczęły wykonywać dziki taniec, którego za cholerę nie chciałem przerywać, choć powoli brakowało mi powietrza. To była niesamowita chwila i chciałem by trwała wieczność. Na koniec pocałunku przegryzłem jego dolną wargę, na co szeroko się uśmiechnął.
- A teraz? Czy zasłużyłem? - wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Chyba mogę Ci już przebaczyć - zachichotałem.
Oboje opadliśmy na oparcie kanapy, spoglądając sobie w oczy. Od razu można było wyczuć pomiędzy nami chemię. Bardzo cieszyłem się z tego, że tu przyszedł. Nigdy bym nie pomyślał, że między nami do czegoś dojdzie, a tu takie całkiem miłe zaskoczenie.
- Możemy coś ustalić? - odezwał się w końcu.
- Co masz na myśli? - lekko zmarszczyłem czoło.
- Na razie nie chcę by ktokolwiek więcej się o nas dowiedział. Harry wszystkimi swoimi spostrzeżeniami dzielił się z Lou, więc on także wie. Niall podejrzewam, że również ma pojęcie o nas. Czy ktoś jeszcze?
- Lily i moja sąsiadka - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Och, Lily.. - westchnął.
- Coś nie tak? - zaciekawiłem się.
- Po prostu.. Jestem o nią odrobinę zazdrosny. O Danielle zresztą również - spuścił głowę.
- Zayn - powiedziałem, podnosząc jego podbródek do góry. - Lily to tylko i wyłącznie moja przyjaciółka, nic mnie z nią nie łączy, a już na pewno nie z Peazer. Dobrze wiesz, że jest we mnie zadurzona i choć powtarzam jej przez cały czas, że nic do niej nie czuję, to i tak robi swoje - pokręciłem głową.
- Nie musisz się mi tłumaczyć, nie jesteśmy razem - odrzekł.
- A czy kiedykolwiek będziemy?
- Tego nie wiem - wzruszył ramionami, jakby miał to wszystko gdzieś.
- Och.. - mruknąłem.
 Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Spoglądałem na niego, a on na mnie. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Znów miałem ochotę go pocałować, lecz po tym co powiedział, nie wiem czy to aby dobry pomysł.
- Liam, jesteś? - Do domu weszli rodzice.
 Momentalnie odsunąłem się od chłopaka i usiadłem w stronę telewizora, szybko próbując go włączyć. Mulat również postąpił jak ja.
- Jestem - odpowiedziałem.
- Dzień dobry - chłopak przywitał się, kiedy mama weszła do salonu.
- Dzień dobry - posłała mu uśmiech - W sumie dobry wieczór, ale nieistotne - machnęła ręką i poszła do kuchni.
- Chyba wrócę już do domu - odezwał się Zayn.
- Już? - posmutniałem.
- Tak, jest już późno, a jutro idziemy do szkoły. Do zobaczenia. - Rozejrzał się po pomieszczeniu i musnął moje usta na pożegnanie.
Wodziłem wzrokiem za jego ciałem dopóki nie straciłem go z oczu. Następnie poszedłem na górę by wziąć prysznic i położyć się w łóżku.
Moje myśli wciąż obracały się wokół Malik'a. Nie mogłem zapomnieć o naszym pocałunku, który wspomniałem z szerokim uśmiechem na twarzy. Zmartwiło mnie jedynie to, że on nie wie, czy kiedykolwiek stworzymy normalny związek.
Wtem przypomniałem sobie słowa pani Miller ,,ten chłopiec Cię kocha, tylko jeszcze o tym nie wie''. To idealnie pasuje do teraźniejszej sytuacji. Tylko skąd ta kobieta znów wiedziała, że tak będzie?! To wszystko jest jakieś dziwne.
Obudziłem się i przetarłem oczy dla rozjaśnienia obrazu. Nie pamiętam nawet kiedy zasnąłem. Zszedłem pospiesznie na dół, by zjeść śniadanie, a następnie wróciłem na górę by przygotować się do wyjścia.
Przed mieszkaniem jak zawsze czekał na mnie blondynek.
- Muszę Ci coś wyznać - odezwałem się.
- Co takiego? - zaciekawił się.
- Wczoraj wieczorem przyszedł do mnie Zayn. Siedzieliśmy na kanapie, w sumie on leżał na moich kolanach. Przeprosił mnie za swoje zachowanie i.. Pocałował. To było niesamowite uczucie - powiedziałem, unosząc głos.
- Tak bardzo się cieszę Payne! Tylko czemu Ty nie? Zero entuzjazmu z twojej strony.. - zmierzył mnie od góry do dołu.
- Kazał mi już nikomu nie mówić o tym co jest pomiędzy nami. Spytałem czy kiedykolwiek będziemy razem, a on odpowiedział ,,nie wiem'' - westchnąłem.
- Przecież to nie powód do załamki, stary - klepnął mnie w ramię. - Powinieneś cieszyć się z tego co masz, z tego, że możesz być z nim tak blisko. Czemu tego nie robisz? - zmarszczył czoło.
- Jak zawsze patrzę w przyszłość, zamiast cieszyć się z teraźniejszości - odpowiedziałem.
- Radzę Ci to zmienić, bo jak tak dalej pójdzie to Cię zostawi. Przecież nikt nie będzie chciał być z kimś kto ciągle się o wszystko czepia i wciąż łazi smutny.
- Czasami jesteś zbyt szczery, wiesz? - rzuciłem mu gniewne spojrzenie.
- Przyjaźnimy się, muszę o Ciebie dbać - wzruszył ramionami.
 W końcu dotarliśmy do gmachu szkolnego. Już na wejścia wpadła na mnie zupełnie przypadkiem Danielle. Te ,,przypadki'' zdarzają się chyba coraz częściej.
- Cześć Liam - musnęła mój policzek. - Czemu nie było Cię wczoraj w szkole?
- Musieliśmy napisać z chłopakami piosenkę na festiwal.
- I jak wam poszło?
- Dobrze. W kilka godzin ułożyliśmy świetny tekst, a nawet wymyśliliśmy melodię - uśmiechnąłem się pod nosem, bo zauważyłem Zayn'a.
- Wow, jesteście niesamowici - położyła rękę na moim ramieniu.
Spojrzałem na nią i odszedłem. Ostatnio jej towarzystwo mi w ogóle nie odpowiada i najchętniej w ogóle bym z nią nie rozmawiał, ale nie mogę być takim egoistą. Trzeba szanować osoby, które się w Tobie zakochały, bo spośród tylu ludzi na świecie, wybrały właśnie Ciebie.
 Doszedłem do swojej szafki i otwarłszy ją, poczułem mój wibrujący w kieszeni telefon, co znaczyło, że ktoś próbuje się ze mną skontaktować. Jak najszybciej wyciągnąłem go i okazało się, że to Lily.
- Halo? - przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Cześć Liam. Dawno Cię nie widziałam. Może byśmy się dzisiaj spotkali? - zapytała.
- Po szkole idę na próbę i wolny będę dopiero wieczorem. Jeśli Ci pasuje, to możesz do mnie wpaść około 20.
- Nie będziesz zmęczony? Może ja..
- Jeśli nie przyjdziesz, obrażę się i nie będę się do Ciebie odzywał przez tydzień - przerwałem jej.
- Ładnie to tak szantażować? - zaśmiała się dźwięcznie.
- Nie mam innego wyboru.
- Muszę już kończyć. Do zobaczenia więc! - powiedziała i nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się.
Ruszyłem na lekcję fizyki, na której przypomniałem sobie, że barmanka ukrywa przede mną jakąś mroczną tajemnicę, której pragnę się dowiedzieć i to dzisiaj. Może to wzmocni naszą więź?
~*~
 Przez cały pobyt w szkole, ani jednej przerwy nie spędziłem w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela. Wciąż siedział z tą całą Gabrielle. Boje się, że niedługo w ogóle nie będzie już miał czasu dla mnie.
- Wracasz do domu? - zaczepiłem blondynka po ostatniej naszej lekcji.
- Nie, idę do Gabi - uśmiechnął się i odszedł.
Zrobiło mi się trochę przykro. Czy ja trochę nie przesadzam?!
Wróciłem do mieszkania samotnie. Rzadko zdarzało się, bym szedł bez Niall'a. Było mi dziwnie, gdyż nie miałem się do kogo odezwać, kogo podenerwować czy z kim się pośmiać. Czas chyba się do tego przyzwyczaić.
Dotarłem do domu. Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do kuchni w celu przekąszenia czegoś, bo byłem tak głodny, że zjadłbym konia z kopytami.
- Hej Liam - usłyszałem za sobą.
- Wystraszyłaś mnie - syknąłem do Ruth.
- Najmocniej przepraszam - zaśmiała się.
- Coś się stało? Jesteś jakaś radosna i nadzwyczaj miła.. - zlustrowałem jej postać od góry do dołu.
- Phi - wzruszyła ramionami i wyszła.
Nie zrozumiałem jej zachowania. Czyżby coś przede mną ukrywała?
Zaraz po jedzeniu usiadłem przed telewizorem. Niestety mój relaks nie trwał zbyt długo, bo chwilę po tym jak usiadłem na kanapie, zadzwonił dzwonek do drzwi. Za nimi stała trójka chłopaków z One Direction.
- A gdzie Nialler? - rozejrzałem się.
- Powiedział, że przyjdzie do domu dyra na 17, bo jest u Gabrielle i od niej ma blisko - wzruszył ramionami Louis.
Zamknąłem drzwi i ruszyłem wraz z chłopakami. Harry i Lou poszli do przodu, a ja szedłem na tyle wraz z Zayn'em, od którego nie mogłem oderwać oczu i wzajemnie.
 W końcu dotarliśmy do celu. Pod apartamentem mężczyzny zastaliśmy blondynka, który już na nas czekał.
*~*
 Wróciłem do domu przed 20. Za nim przyszła Lily, zjadłem odgrzaną w mikrofali zapiekankę, która smakowała niesamowicie. Chyba będę zmuszony przekazać mamie, by kupowała ją częściej!
- Cześć - odezwałem się, kiedy otwarłem drzwi, za którymi stała barmanka.
- Hej - odpowiedziała, wchodząc do środka.
Udaliśmy się na górę, do mojego pokoju. Zrobiłem brunetce kawę i przyniosłem na talerzu ciastka, które dziś podarowała mi Pani Miller.
- Są pyszne - skomentowała, biorąc kęsa.
- Bo zrobiła je moja ulubiona staruszka - uśmiechnąłem się pod nosem. - Em Lily.. - zacząłem, spoglądając na nią.
- Spoważniałeś.. O co chodzi? - zmarszczyła czoło.
- Opowiedz mi o swojej przeszłości - złapałem ją za rękę. - Powiedz co takiego się wydarzyło. Obiecuję, że Cię nie zostawię. Może spróbuję Ci pomóc. Chcę by nasza przyjaźń się wzmocniła, a do tego potrzeba szczerości i zaufania - uśmiechnąłem się lekko. - To jak? Opowiesz mi co się wydarzyło?
-----------------------------------------
 Od autorki: Skarby przepraszam, że tak późno, ale dopiero teraz wróciłam z nad niedzielnego jeziorka! Ile bydła, gosh.. A kolejka do wjechania na parking autem? Jak stąd do Rzymu ha!
 Cóż, muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że spodobała wam się notka o Ziam'ie. Jestem dumna, że przyczyniłam się do waszych wątpliwości lub umocnienia waszej wiary w tę dwójkę! O tak, grono Ziam shippers nam się rozrasta :')
 Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba pysiaczki moje? Czekam na wasze komentarze, których ostatnio jest bardzo dużo! Niezmiernie mnie to cieszy :*
 Przyrzekam, że jeśli zobaczę dziś jeszcze jakąś zakochaną parę, to walnę łbem w ścianę -__- Have a nice Sunday xx

Ziam w BSE! Jejku, ta piosenka jest niesamowita! Tytuł mówi sam za siebie ♥.

czwartek, 18 lipca 2013

Ziam is real.

Witajcie moi kochani. Skoro jesteście za tym, bym dowiodła wam, iż Ziam is real, to oto dodaję tę notkę, by pokazać wam, że jednak COŚ pomiędzy nimi jest. Mam wielką nadzieję, że chociaż część z was zastanowi się nad tymi dowodami, a jakaś część stanie się Ziam shipper. Byłaby to dla mnie wielka radość i zaszczyt, ponieważ bardzo chcę was do nich przekonać. Uwielbiam tę dwójkę i wyglądali by idealnie jako para. Z czasem Ziam może stać się waszą obsesją, więc ostrzegam!
Przejdźmy jednak do sedna. Będę pokazywała wam gify i poniekąd tłumaczyła, jeśli coś będzie niezrozumiałe. Czasami zaraz tutaj dodam zdjęcia czy gify, a czasami podam stronę na tumbr'że :) Z początku jednak, chciałabym, żebyście przeczytali to -> http://www.twitlonger.com/show/l57s0u  Nikt nie mówi, że macie w to wierzyć, ale jednak coś w tym jest.. prawda? :)
 SO LET'S GO .. ♡.
1. Liam kopiuje stylówkę Zayn'a.

2. Podczas Little things, Liam wskazuje na Zayn'a:


3. Niegrzeczny Zayn:


4. Wygląda jakby chcieli się pocałować:


5. Kiedy Zayn obejmuje się z Harry'm, Liam staje się zazdrosny i uderza czarnuszka w tyłek, jakby ,,za karę'' :


6. Spójrzcie na reakcję Zayn'a:


7. Malik mówi, że są parą:



8. Zazdrosny Liam:































9. Znów patrzcie na reakcję Zayn'a:










10. Zayn przyznaje, że Li to jego chłopak:


11. Tu chodzi o to, że ta całująca się para to właśnie Rachel i Ross, a Zayn i Liam stwierdzili, że nimi będą. Ciekawe dlaczego.. + potem się przytulili :
























12. Miłość Liam'a do Zayn'a (bardzo polecam obejrzeć):
http://hardcoreziam.tumblr.com/post/27499975270/fuckyouziam

13. Ziam moments:


14. Payne zaśpiewał ,,I am in love with you and all his little things'', a następnie spojrzał na Zayn'a:
http://1d-love-with-ziam.tumblr.com/post/49791312125/biliki-liam-singing-i-am-in-love-with-you-and

15. Buziak:

16. Tulas:














17. Liam nie odpowiedział na jej poprzednie pytania, tylko na pytanie o Zayn'ie. Napisał, że wiele dla niego znaczy:


18. Jeden z najsłodszych momentów Ziam'a! Spójrzcie na rękę czarnuszka:


19. Przyjrzyjcie się jak on na niego patrzy, z jakim pożądaniem i uśmiechem:


20. Chyba wiemy kto jest na GÓRZE.. :


21. Patrzcie co wyprawiają z mikrofonem i do tego ten śmiech:


22. Pokazują zdjęcie Zayn'a bez koszulki podczas wywiadu. Na początku wszyscy na chwileczkę na nie spojrzeli, a potem patrzyli już na Zayn'a tylko.. Nie Liam. On patrzył nadal na zdjęcie Malik'a bez koszulki :


23. Ziam moments:






























 24. Liam nazwał Zayn'a słoneczkiem:


25. Patrzcie jak oboje się zachowują, gdy gadają o dziewczynach:




26. Tak, to ręka Liam'a i Zayn'a:

















27. Zayn jest zazdrosny i chce przysunąć do siebie Liam'a (zdecydowanie jedne z moich ulubionych gifów):



28. Li głaszcze Mulata:
















29. Zayn mówi KOCHAM CIĘ do Liam'a:


30. Liam pyta Lou, czy powninen przytulić Zayn'a. Ten odpowiada, że jeszcze minuta. Payne jednak nie stosuje się do jego rady i obejmuje ramieniem Malika (niesamowite):


31. Tak, dłonie Zayn'a i Liam'a:


32. Kolejne Ziam moments:





33. Spójrzcie na Liam'a. Jest zazdrosny o Hazzę. Zayn to wyczuł, dlatego dotknął dla pociechy jego klaty, uśmiechając się, po czym Liam go odpycha jakby chciał powiedzieć ,,wracaj do niego'':


34.  Ziam i ich trzymanie się za ręce. Zwróćcie uwagę szczególnie na drugi gif:










35. Spójrzcie na ten gif. Chłopaki się cieszą, jest fajnie. Tylko przyjrzyjcie się uważnie! Harry chce objąć ręką Zayn'a, ale Liam na to nie pozwala i odtrąca jego rękę. Li jest zbyt często zazdrosny o Hazziatko:


36. Wydaje mi się Zayn, że jednak plecy Liam'a, na których powinieneś mieć dłoń, są trochę wyżej:


37. Zayn wręcza Liam'owi różę. Ciekawe dlaczego akurat jemu?:

(gify: http://hardcoreziam.tumblr.com/post/55185645876 )

38. Interesujące dopatrzenie się tatuaży Zayn'a i Liam'a:



39. Szczęśliwy Liam, patrząc na Zayn'a:


40. Co robisz z moim Zayn'em? Och, kocham tę minę!:




41. Ziam moments:










42. Kolejne Ziam moments! (ciekawe, na jednym z gifów, Zayn chwyta swoją laleczkę i daje nią buzi, prosto w usta lalkowego Liam'a!) Czy wy również nie sądzicie, że na drugim gifie wyglądają prawie jakby mieli się pocałować?:





















43. Czyż nie są słodcy?:












44. Padło pytanie ,,Który z was ma dziewczynę''. Harry, dziękuję.


45. Payne jaki zadowolony biegnie do Malik'a, żeby go przytulić:


46. Spójrzmy na Lou. Och, normalne, leje wodą na głowę Payne'a. Przenieśmy swój wzrok na Liam'a, a następnie Zayn'a:


47. Cóż, szatynowi najwyraźniej się to podoba:


48. Tulas:


49. Wyznanie Payne'a:


50. Zayn przewala Liam'a, pomaga mu wstać i..:


51. Interesujące:


52. Nieładnie Zayn:


53. Malik, cholera, pocałuj go!:

54.Widać Li bardzo lubi tulić, podnosić, szturchać i nie wiadomo co jeszcze, Zayn'a:

 










55. Kolejny z moich ulubionych wywiadów. Buziak w rękę!:


56. Li'ego poza swoim towarzyszem, chyba nic nie interesuje:


57.  Mulat liże (?) rękę szatyna podczas twitcam'a:


58. Poor Liam:


59. Interesujące zachowanie:


60. Kolejny tulas!:



61. Czyż to nie słodkie?:


62. Chłopaki często dają sobie po tyłku, ale Zayn nie zabiera ręki tak od razu:


63. Li pokazuje coś zboczonego, a Malik od razu kieruje swój wzrok na krocze szatyna:


64. Tym razem to Zayn'a nie interesuje nic poza Liam'em:


                                                     THE END.

 No cóż mam nadzieję, że podobała wam się ta notka, poświęcona Ziam'owi. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście zostawili po sobie komentarz, w którym wypowiedzielibyście się na temat tego wszystkiego. Może macie jakieś ulubione gify czy momenty? Czekam!
 Trochę miałam z tym pracy, ale czego się nie robi dla One Direction  i udowodnienia swoich racji :) Chciałabym też dodać, że jeśli wam się spodoba oraz będziecie chcieli, to może w przyszłości zobaczycie jeszcze jedną taką notkę!
 Jeśli was przekonałam, a i wy chcielibyście przekonać innych, to rozsyłajcie link. Może grono Ziam shippers się zwiększy? Dziękuję wam za poświęcenie czasu. BYE MY BITCHES HA! x