niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty drugi.

- Mamy już wyniki konkursu! - usłyszeliśmy z głośników głos dyrektora.
- Na pewno to wygramy - szeptali do siebie chłopacy z kapeli obok.
 Szczerze? Nie miałem żadnych nadziei na wygraną naszego zespołu. Owszem, byliśmy dobrzy, utwór nam świetnie wyszedł, a gitara sprawiła, że show było jeszcze lepsze, jednak wydawało mi się, że reszta uczestników zaśpiewała milion razy lepiej od nas.
 Westchnąłem ciężko i spuściłem wzrok. Nagle poczułem jak ktoś oplata moje ramiona ręką. Odwróciłem się i ujrzałem obok siebie Zayn'a. Jego oczy dosłownie mieniły się i błyszczały.
- Dzięki za wsparcie - powiedziałem do niego, zdobywając się na lekki uśmiech, który czarnuszek odwzajemnił.


 Mężczyzna zarządzający naszą szkołą otworzył kopertę i rozejrzał się na publiczność, szczerząc się jak do sera. Miałem tego dość. Po prostu chciałem poznać już wyniki, a on to wszystko przedłużał.
- Jak myślicie? Kto zajął pierwsze miejsce? - spytał publiczności.
 Ludzie zaczęli wykrzykiwać różne nazwy kapel. Wiele razy usłyszałem One Direction, przez co oblała mnie fala gorąca i dumy. Nawet jeśli nie wygramy, to ten cały konkurs i próby, były fajną przygodą, jak również wydarzeniem, przez które staliśmy się w piątkę bliżsi sobie.
- Tak, macie rację! Zwyciężają... Chłopaki z grupy o nazwie.. The Wanted! - powiedział, po czym zaśmiał się głośno. - Oczywiście żartuję. One Direction, to wy zajęliście pierwsze miejsce w tegorocznym konkursie kapel! Gratulacje chłopaki!
 Patrzyłem na to wszystko i nie mogłem uwierzyć. Kiedy ogłosił, że wygrało The Wanted, westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawę, że przez cały czas czułem, że przegramy i to się sprawdziło, natomiast gdy okazało się, że tak naprawdę to my zwyciężyliśmy, zacząłem skakać i cieszyć się jak dzieciak.
 Spojrzałem na Zayn'a, a on na mnie. To była nasza chwila. Podeszliśmy do siebie i mocno w siebie wtuliliśmy. Trwało to kilka sekund, ale nie chciałem tego zakańczać. Było mi tak dobrze. Mógłbym zostać w tym uścisku na zawsze. 

 
Gdy odsunęliśmy się od siebie, zaśmialiśmy się, a następnie złączyliśmy w jeden wielki tulas z Hazzą, Lou i Niall'em. Chyba nigdy nie zapomnę tej chwili, tej radości i szczęścia bijącego z nas.
- Dziękuję wszystkim za udział i widowni za przyjście oraz aktywność. Do widzenia państwu - dodał dyrektor.
*~*
- Wygraliśmy to, wygraliśmy! - krzyczał Tommo, kiedy zeszliśmy z sceny i udaliśmy się do naszej wspólnej szatni.
- Od początku mówiłem, że tak będzie - uśmiechnął się cwaniacko Malik.
- Ja jestem zaskoczony! Cały czas wierzyłem w to, że zwyczajnie przegramy.. A tu taka niespodzianka! Jestem z nas cholernie dumny - odezwałem się.
- Jest piątek. Może wyszlibyśmy gdzieś na piwo? - zaproponował Harry.
- Ee... Wychodzę z.. Koleżanką.. - wydusił z siebie Horan.
- Ja wychodzę z Ruth - Mulat rzucił mi spojrzenie.
- A Ty Li? Masz jakąś randkę teraz? - zapytał Louis.
- W sumie to nie, ale.. Obrazilibyście się, gdyby poszła z nami Lily? Ta barmanka z klubu, do którego bardzo lubię chodzić - odparłem.
- Zaproś ją sobie jeśli chcesz! Nam to nie przeszkadza - zaśmiał się loczek.
- My poświętujemy z wami kiedy indziej, co nie Niall? - uśmiechnął się Zayn.
- Owszem! - odpowiedział mu blondynek.
 Żegnając się, rozeszliśmy się. W klubie, w którym pracuje Lily, umówiłem się z Tomlinson'em i Styles'em za godzinę. Teraz pozostało mi znaleźć barmankę, którą ostatnio widziałem na widowni.
- Bu! - usłyszałem za sobą.
- Przestraszyłaś mnie Danielle - syknąłem.
- Przepraszam Cię bardzo - zrobiła minę zbitego psa.
- Wybaczam - przewróciłem oczami.
- Wygraliście Payne! Zdobyliście pierwsze miejsce! Wiedziałam, że tak będzie! Gratulacje! - krzyczała mi lokowata do ucha, a następnie rzuciła się na mnie, oplatając szyję rękoma.
- Zmiażdżysz mnie Dan - zaśmiałem się.
- Ekhem.. - odezwała się Lily, stojąca tuż obok nas.
 Peazer odsunęła się ode mnie i pożegnawszy się ze mną na buziaka w policzek, oddaliła się od naszej dwójki, która tylko wymieniała się spojrzeniami.
- Ani się waż wydzierać się, że zajęliśmy pierwsze miejsce! - rzuciłem jej złowrogie spojrzenie.
- Dobra, ale to mogę zrobić.. - zachichotała i skoczyła na mnie.
 Oboje wylądowaliśmy na ziemi. Śmialiśmy się jak małe dzieci, nie mogąc ruszyć się z miejsca. Wyglądaliśmy co najmniej dziwnie, ale oczywiście nie mieliśmy sił, by wstać.
- To ja podniosę się pierwszy, a potem Ci pomogę, co? - spojrzałem na jej rozbawioną minę.
 Przytaknęła mi. Kiedy zrobiłem to co zapowiedziałem, podałem jej dłoń, a następnie znalazła się tuż obok mnie, poprawiając swój strój.
- Co robimy teraz? - zapytała.
- Idziemy do mnie. Przebiorę się w coś luźniejszego. Następnie idziemy o b o j e do klubu w którym pracujesz, by napić się piwa z Harry'm i Lou - odpowiedziałem.
- Z kim?! Mówisz serio?! - zdziwiła się.
- Przez próby staliśmy się dla siebie mili, rozumiesz.. Mamy lepsze stosunki ze sobą. Zresztą, tworzymy jeden zespół i idziemy oblać naszą wygraną, więc to całkiem normalne.
- No dobrze, chodźmy już - popchnęła mnie ku drzwiom wyjściowym.
 Zrobiliśmy jak powiedziałem. Najpierw poszliśmy do mnie. Tam ubrałem na siebie coś luźniejszego, mniej eleganckiego. Później zjadłem tosty, bo byłem głodny jak wilk, tym bardziej, że przy moim złym humorze przeszedł mi całkiem apetyt na jedzenie.
 Kiedy byłem już gotowy, opuściliśmy moje mieszkanie.
- Ty chyba zwariowałeś! - stwierdziła dziewczyna, gdy opowiedziałem jej o tym, co zrobiłem dla Ruth.
- Niby dlaczego? Dobrze wiesz, że dla mnie liczy się bardziej szczęście innych - westchnąłem.
- Liam no błagam Cię.. Powinieneś zadbać o swoje dobro! Inni jakoś sobie poradzą, a Ty? - spojrzała na mnie.
- Lily zrozum, to moja siostra. Ona naprawdę dużo przeżyła i chcę by w końcu zaznała choć odrobinę radości, nawet jeśli ma to być moim kosztem.
- Powinnam przywalić Ci patelnią, może wtedy zrozumiał byś co tracisz - pokręciła głową.
- Zayn nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Nie rozumiesz tego?
- Nie wiesz tego Li! Mówiłam Ci o tym cholernym teście! Błagam zrób go. Wtedy dowiesz się, czy rzeczywiście Malik nie jest w stanie nic do Ciebie poczuć!
- Nie zrobię tego! Co jeśli przez to odejdzie z zespołu? - Przeraziłem się.
- Na pewno tak nie będzie. Jeśli Cię odepchnie, to powiesz mu, że macie o tym zapomnieć  i zachowywać się tak, jakby nic się nie stało.
- Nie wiem.. Mącisz mi w głowie do jasnej cholery! - kopnąłem kamień leżący na drodze.
- Uspokój się. Zaraz wypijesz sobie piwo z chłopakami i będzie Ci lepiej - położyła dłoń na moim ramieniu.
 Wreszcie dotarliśmy do celu. Pchnąłem duże, ciężkie drzwi i znaleźliśmy się w środku. Rozejrzałem się w poszukiwaniu swoich dwóch kolegów z zespołu i chwilę potem, zająłem miejsce obok nich.
- A Ty znowu nie w humorze? Co mu zrobiłaś? - Styles skierował swój wzrok na dziewczynę.
- Odbyłam z nim poważną rozmowę - wzruszyła ramionami.
- Masz, napij się - podsunął mi kufel piwa pod nos Tomlinson.
- Dzięki stary - uśmiechnąłem się do niego lekko.
- To co panienki? Za naszą wygraną? - odezwał się Harry.
 Stuknęliśmy się, a następnie wypiliśmy napój do dna, uderzając pustym kuflem o stolik.
- A wy jesteście razem, rozumiem? - zaciekawił się loczek.
- Nie, nie. Tylko przyjaciele - wytłumaczyła Lily.
- Jaaasne, tak to się teraz mówi - zaśmiał się Lou.
- Radzę wam nie drażnić Payne'a.. - odezwała się brunetka.
- A co? Podoba mu się ktoś inny? - spojrzał na mnie zielonooki.
- Tak, wyobraź sobie, że tak - rzuciłem w złości.
- Kim ten ktoś jest..? - spytał Tommo.
- Nie wasz zasrany interes, dobra? Miałem spędzić miły wieczór z znajomymi przy piwie, ale widzę, że to nie było dobrym pomysłem.. - pokręciłem głową.
- Dobra, już. Porozmawiajmy o czymś innym.
- Harry.. Już drugi raz powiedziałeś coś mądrego! Gratulacje - zaśmiałem się cicho.
- A wiecie co? Sądzę, że lody o smaku chilli są niesamowite - wtrącił Louis.
- Zwariowałeś? Są ochydne! - odpowiedziała mu barmanka.
 Podczas, gdy oni dość głośno się kłócili, my z Styles'em, siedzieliśmy cicho, przyglądając się im. W pewnym momencie poczułem, że chłopak na mnie spogląda, uśmiechając się cwaniacko. Zawsze to robił. Nienawidzę go za to.
- No co?! - wydusiłem z siebie w końcu.
- Nic. - W jego policzkach ukazały się dwa małe dołeczki.
- Dlaczego zawsze tak robisz? Patrzysz się na mnie, a potem uśmiechasz? A kiedy pytam o co Ci chodzi, odpowiadasz, że o nic? Wytłumaczysz mi to? - dopytywałem.
- Powiedzmy, że Ci się przyglądam - odrzekł tajemniczo.
 O co mu chodzi? Ten koleś jest co najmniej dziwny. Odwróciłem wzrok od jego osoby, znów przyglądając się kłótni Lou i Lily. Pomyślałem także o Ruth i Malik'u. Ciekawe jak się razem bawią? Ciekawe czy już ją pocałował.. No, albo ona jego.
- Haaalo! - dziewczyna machnęła mi ręką przed oczyma.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- To wróć do świata żywych Payne i przyznaj mi rację! - powiedział Tommo.
- Nie jadłem lodów o smaków chilli. Są w ogóle takie? - zmarszczyłem czoło.
- Jesteś kompletnie do tyłu.. Musisz z nami częściej wychodzić! - machnął grzywką.
- Nie ma mowy - pokręciłem głową.
- Dlaczego? - zapytał Hazza.
- Ty patrzysz się na mnie jak na kosmonautę, a tamten wciąż gada i o byle co się kłóci! Nie wytrzymam z wami - zaśmiałem się.
- Z Zayn'em jest gorzej, uwierz mi - przewrócił oczami Tomlinson.
- Czemu? - zaciekawiłem się.
- Ciągle gada o tych swoich komiksach. On je wprost kocha! Na dodatek wciąż śpiewa.. Wytrzymać się czasem nie da, zwłaszcza, kiedy chcesz się na czymś skupić! - odpowiedział loczek.
 Uśmiechnąłem się pod nosem. Uwielbiam chodzić po domu i śpiewać, sam do siebie. Przynajmniej nas coś łączy - pomyślałem.
- Wiecie co? Ja już spadam. Lily idziesz ze mną - wskazałem ręką na dziewczynę.
- Dlaczego idziesz? - zapytał Styles.
- Muszę z nią porozmawiać - uśmiechnąłem się do niego.
 Pożegnawszy się z chłopakami, opuściliśmy lokal i udaliśmy się do parku. Po drodze śmialiśmy się i wygłupialiśmy, jak to nasza dwójka.
- Więc? O czym to chciałeś ze mną pomówić? - Usiadła na trawie przy stawie.
- Zrobię to. Pocałuje go! - powiedziałem stanowczo.
- Li? To naprawdę Ty? Nie poznajcie Cię! - zachichotała.
- Tak, to wciąż ja.
- Co Ci się nagle stało? Przecież nie wiedziałeś co robić, a teraz jesteś taki.. Stanowczy, odważny! - patrzyła na mnie dużymi oczyma.
- Po prostu.. Nie wiem, czuję, że pomiędzy nami coś jest. Chcę się przekonać czy to prawda. Nic nie stracę na tym teście, a wiele mogę zyskać - uśmiechnąłem się pod nosem.
- W końcu to zrozumiałeś! - położyła głowę na moich wyprostowanych nogach.
 Siedzieliśmy cicho, wdychając świeże powietrze. Nie wiem co bym zrobił bez Lily. Tak bardzo cieszę się, że ją mam. To ona uświadomiła mnie o wszystkim i pewnie gdyby nie to, dalej żyłbym w niepewności i ciągle zadawałbym sobie pytania, na które nie znałbym odpowiedzi.
- Jesteś świetną przyjaciółką. Dziękuję, że jesteś - przerwałem ciszę.
- Ja również Ci dziękuję. Nigdy nie przypuszczałam, że będę mogła tak dogadać się z jakimś chłopakiem! W dodatku.. z takim początkiem znajomości..
 Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, wspominając owy wyczyn barmanki w jej domu oraz moją ucieczkę.
- Właściwie to czemu Ty nie masz chłopaka? Jesteś śliczną i inteligentną dziewczyną! Powinni się do Ciebie lepić jak do miodu! - odparłem.
- Zawsze odchodzą po usłyszeniu mojej historii z przeszłości - westchnęła.
- Aż taka jest straszna? - zdziwiłem się.
- Powiedziałabym Ci, ale boje się, że odejdziesz.. Przepraszam Liam - odrzekła i zabierając głowę z moich kolan, uciekła szlochając.
 Chciałem za nią pobiec, jednak wiedziałem, że chce pobyć teraz sama. Na pewno ja również bym chciał.
 Nie zastanawiając się dłużej, postanowiłem wrócić do domu. Ruth pewnie także już tam jest, więc wypytam ją trochę, jak było na randce z Malik'iem. Poniekąd życzyłem im, by się nie dogadali, lub by moja siostra zrozumiała, że młodszy chłopak nie jest dla niej.
 Szybko znalazłem się pod mieszkaniem. Otwarłszy drzwi, wszedłem po ciuchu do środka i podążyłem do salonu, gdzie zauważyłem siedzącą przed telewizorem dziewczynę. Przysiadłem tuż obok niej, próbując nie spoglądać na jej twarz.
- Co słychać? - rzuciłem.
 Nie odpowiedziała mi. Nie widziałem jej twarzy, więc nie byłem pewien czy chce wybuchnąć płaczem czy śmiechem, oznaczającym jej szczęście.
- Liam.. - w końcu się odezwała.
- Co, co? Opowiadaj! Jak było z Zayn'em? - Nie wytrzymałem.

----------------------------------------------------------------
 Od autorki: Witam was w pierwszą wakacyjną niedzielę! Jak humory? Dopisują? Mam nadzieję, bo w końcu możemy odpocząć od tej cholernej szkoły, fałszywych mord i głupich nauczycieli :)
 Jak rozdział? Podoba się wam? Czy wolelibyście, by One Direction nie wygrało tego szkolnego konkursu kapel? Czekam na wasze komentarze!
 Trzymajcie kciuki, by pan M. dał się wyciągnąć na festyn z Milki u mnie w mieście ♥. Have a nice day lovely people xx

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy.

- Panie dyrektorze, co pan tutaj robi? - spojrzałem na niego zaskoczony.
- Liam musimy poważnie porozmawiać, teraz - odparł.
- Jasne, jasne. U pana w gabinecie? - spytałem.
- Tak. Chodźmy. - Ruszyliśmy.
 Przez całą drogę, która okazała się dla mnie wiecznością, zastanawiałem się co też mężczyzna idący obok mnie ma mi do powiedzenia. Na dodatek temat jest poważny. Chyba nic nie przeskrobałem, prawda?
- Więc? O co chodzi? - odezwałem się, usadawiając swój tyłek w skórzanym krześle.
- Chodzi o wyniki wczorajszego konkursu - powiedział.
- Coś z nimi nie tak? Danielle wygrała - podrapałem się po głowie, spoglądając na niego niepewnie.
- Nie pytaj mnie jak to się stało, ale popełniliśmy błąd. Pierwsze miejsce należy do Ciebie Payne, nie do Peazer.
- Co?! - wstałem z krzesła. - Pan żartuje prawda? To mi się tylko śni!
- Uspokój się drogi chłopcze - dyrektor zaśmiał się cicho. - Przepraszam, że to wszystko tak wyszło, ale mam nadzieję, że zapomnisz o tym przez radość z wygranej.
- Przebaczam wszystko! Normalnie pana kocham! Dziękuję, dziękuję! - krzyczałem, powstrzymując się przed wykonaniem jakiegoś obciachowego tańca radości.
- Uważaj byś sobie krzywdy nie zrobił. Jeszcze dziś, na kolejnej przerwie, ogłosimy naszą pomyłkę - odrzekł.
- Dobrze, dziękuję panu jeszcze raz - poszerzyłem swój uśmiech.
- Zmykaj już chłopcze - zaśmiał się, a ja wyszedłem.
 Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo byłem szczęśliwy. Wczoraj przez przegraną miałem okropny humor, a dziś okazało się, że popełniono jakiś cholerny błąd i to ja jestem zwycięzcą! To ja zająłem pierwsze miejsce! To moja piosenka spodobała im się najbardziej!
 Wtem zorientowałem się, że wczorajszego dnia, kiedy byłem u pani Miller, oznajmiła mi, że jurorzy bardzo się pomylili i to ja powinienem był wygrać, nie Danielle. Czy ona o tym wiedziała? Czy ta kobieta to jakieś medium?
- Co jest? - moje rozmyślenia przerwał głos przyjaciela.
 Od razu podzieliłem się z nim moją świetną wiadomością, która wprawiła w radość również i jego. Oboje z uśmiechami na twarzy podążyliśmy do klasy.
 Kiedy zadzwonił dzwonek, od razu wybiegłem do auli, gdzie na scenie stało paru nauczycieli i dyrektor. Stanąłem na samym przodzie i kiedy zgromadziło się więcej osób, można było zacząć.
- Całe to zamieszanie polega na tym, że popełniono błąd i w konkursie muzycznym, na własnoręcznie napisany utwór, nie powinna zwyciężyć Danielle, a.. Liam! Bardzo przepraszamy za niedopatrzenie i niedokładne zrealizowanie sprawy. Możecie się rozejść, chciałem byście po prostu to wiedzieli - wytłumaczył mężczyzna, z którym rozmawiałem godzinę temu.
 Na raz wokół mnie i Dan utworzyły się małe gromady ludzi. Mnie gratulowano, natomiast lokowatą wszyscy pocieszali.
 Gdy wszystko ucichło, zebrałem się w sobie i podążyłem w stronę brunetki. Musiałem z nią porozmawiać, bo gdybym tego nie zrobił, zachowałbym się jak ostatni cham.
- Przykro mi, że tak wyszło. Myślałem, że naprawdę wygrałaś Ty i już zdążyłem się z tym pogodzić, a tu taka niespodzianka.. Nie wiem jak do tego mogło dojść, ale nie martw się! Skoro to najpierw Ciebie ogłosili zwycięzcą to znaczy, że twoja piosenka była równie dobra, jak moja - położyłem rękę na jej ramieniu.
 Niespodziewanie rzuciła mi się w ramiona. Zaczęła głośno szlochać, uczepiając się mojej koszuli. Objąłem ją rękoma.
- Dziękuję Liam. Jesteś najukochańszym facetem na świecie - odsunęła się ode mnie i spojrzała swoimi zaszklonymi oczyma w moje.
- Przestań, powiedziałem tylko prawdę - uśmiechnąłem się lekko.
 Dziewczyna nieznacznie poczęła się do mnie zbliżać. Czułem narastający strach. Chciałem uciec, ale sami dobrze wiecie, jak nienawidzę być chamskim. Jednak stało się coś, czego się nie spodziewałem.
 Kiedy stałem w uścisku z Dan, i ta była zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy, coś, a raczej ktoś, wpadł na mnie. Tym kimś okazał się Harry.
- Ała - odezwał się, łapiąc za swój tyłek.
- Nie tylko Ciebie bolało - powoli podniosłem się z podłogi.
- Oszalałeś?! - wydarła się wkurzona Peazer.
- To nie moja wina! Louis mnie popchnął! To na niego krzyczcie - wskazał na stojącego kilka metrów od nas Tomlinson'a.
- Przestańcie już - pokręciłem głową i podniosłem się. - Podaj mi dłoń - powiedziałem do Hazzy.
 Gdy uścisnął moją rękę, pociągnąłem go mocno i zaraz pojawił się koło mnie, uśmiechając od ucha do ucha. Następnie pomogłem również Danielle.
- To mnie powinieneś podać dłoń pierwszej! Jestem dziewczyną! - rzuciła do mnie.
- Przepraszam, ja..
- No cóż, może wyglądam bardziej kobieco od Ciebie? - zaśmiał się Styles.
- Ani się waż tak do mnie odnosić - lokowata zagroziła mu palcem przed nosem.
- Spokój już. Rozejdźcie się - odezwałem się w końcu i poszedłem do klasy.
*~*
 Wyszedłem z gmachu szkolnego wraz z Niall'em. Oboje rozmawialiśmy o jutrzejszym występie przed całą szkołą. Byliśmy bardzo podekscytowani i pokładaliśmy w nasz zespół bardzo wielkie nadzieje na wygraną.
- No właśnie.. A co tam z Gabrielle? - podniosłem jedną brew do góry, spoglądając na blondynka.
- Zaprosiłem ją na jutro do kina. Myślisz, że to dobry pomysł? - spytał.
- Owszem! Na pewno razem świetnie będziecie się bawić - uśmiechnąłem się, podzielając entuzjazm przyjaciela.
- Spróbuję ją pocałować! - wydusił z siebie.
- I dobrze. Pokażesz jak bardzo Ci zależy, a to nie wasza pierwsza randka, więc jak najbardziej możesz to zrobić - odparłem.
- Dzięki stary. Wiem, że mogę zawsze na Tobie polegać - klepnął mnie w ramię.
- Nie dziękuj - przewróciłem oczami.
- Stresuję się! - zmienił nagle temat.
- Czym? - spojrzałem na niego lekko zdziwiony.
- Występ, randka z Gabi.. To wszystko mnie przytłacza! - zaczął panikować.
- Uspokój się - zaśmiałem się. - Dasz jakoś radę! - dodałem.
- Chyba muszę - kopnął leżący kamień na chodniku.
 Gdy pożegnałem się z przyjacielem, wszedłem do mieszkania, gdzie w salonie siedziała Ruth. Wyglądała na smutną i przygnębioną. Mimo tego, że ostatnio bardzo działa mi na nerwy, usiadłem tuż obok niej.
- Co się stało? - spytałem.
- Nikt nie chce mojego szczęścia.. - westchnęła, patrząc w opakowanie lodów, które właśnie pochłaniała.
- To nie prawda. Ja chcę - uśmiechnąłem się lekko.
- Tak? Więc daj mi ten cholerny numer do Zayn'a i umów mnie z nim! - spojrzała na mnie błagalnym tonem.
 Stałem między młotem a kowadłem. Z jednej strony bardzo chciałem szczęścia swojej siostry, bo ostatnio naprawdę nie zaznała go zbyt wiele, zwłaszcza kiedy ją traktowałem jak wroga. Jednak z drugiej strony.. Wiadome jest moje uczucie do Malik'a i nie mógłbym znieść jego widoku z nią, z tak bliską mi osobą..
- Li jesteś tam? - pomachała mi ręką przed oczyma.
- Tak jestem - westchnąłem, bo tak naprawdę chciałbym być teraz gdzieś na drugim końcu świata. - Dobrze już.. Kiedy tu dziś przyjdzie, możesz go gdzieś zaprosić. Tylko nie myśl sobie, że w czymś będę Ci pomagał!
- Boże Liam! Jesteś najukochańszym bratem na świecie - odłożyła opakowanie lodów na stół i rzuciła się na mnie.
 Od zawsze liczyłem się bardziej z szczęściem innych, niż swoim i tak też było w tym przypadku. Będę musiał to jakoś przetrwać, zwłaszcza, że Zayn nigdy nie odwzajemni moich uczuć.
- Kiedy przyjdą, każ pójść na górę Lou i Harry'emu, a Malik'a poproś o chwilę rozmowy. Tym czasem ja idę do siebie. Powodzenia - rzuciłem i odszedłem.
 Bardzo mnie to wszystko bolało, ale lepszego wyjścia nie znalazłem. Udałem się do swojego pokoju, i będąc w nim, położyłem się na łóżku, leżąc bezczynnie i patrząc w sufit.
 Myśląc tak nad wszystkim, usnąłem, nie wiedząc nawet kiedy.
 Obudziło mnie jakieś zwędzenie na twarzy i gdy chciałem się podrapać, okazało się, że na mojej dłoni mam bitą śmietanę, która znalazła się na mojej buzi. Rozejrzałem się wokoło i dojrzałem czterech śmiejących się kolesi.
- Zamorduję was - syknąłem, wstając.
 Poszedłem do łazienki się umyć i ogarnąć. Ciekaw jestem jak poszło Ruth, ale tego dowiem się po próbie.
- Nie, to nie było śmieszne - odezwałem się do chłopaków, którzy ciągle się ze mnie nabijali, po tym jak wszedłem do pokoju.
- Wyglądałeś przekomicznie! - śmiał się Styles.
- Taa, super. Możemy już zacząć? - powiedziałem oschle.
- Co Ci się stało? Przecież powinieneś być szczęśliwy! Payne twoja piosenka zajęła pierwsze miejsce w konkursie! - usłyszałem Zayn'a.
- Och, ale cudownie, skaczę z radości - odparłem sarkastycznie.
- Co jest? - zaciekawił się Louis.
- Nic. Śpiewamy? - rozejrzałem się na każdego.
 Kiedy przytaknęli, Niall wyciągnął swoją gitarę z pokrowca i zaczął grać, a my po kolei śpiewaliśmy swoje kwestie. Wspominałem już, że nasze głosy w połączeniu ze sobą brzmią niesamowicie? Pewnie tak, ale cóż, taka jest rzeczywistość!
- Okej panienki. Wychodzi nam całkiem spoko. Jutro występ! Macie dać z siebie wszystko, zrozumiano? - odrzekł Tommo.
- Tak jest - zasalutował Hazza.
- To my już będziemy się zbierać, co? - spytał Zayn.
 Złapałem się na tym, że ciągle na niego patrzę. Podczas wykonywania piosenki swój wzrok skupiałem na jego przepięknej twarzy. Nie mogłem się od niej oderwać! Tak bardzo chciałbym móc całować jego usta.. Kiedy jednak przypomniałem sobie, że zamiast mnie, będzie robić to moja siostra, momentalnie na moją twarz wstąpił grymas.
- Halo! - krzyknął Styles i rzucił mnie poduszką, która trafiła prosto w moją buzię.
- Jeszcze żyję.. Niestety - westchnąłem.
- Wiecie co? Damy już spokój Liam'owi. Jest nie w formie. Do jutra masz być taki jak zawsze Payne, bo wszyscy skopiemy Ci tyłek - zaśmiał się Malik.
- Nie obiecuję - rzuciłem.
 Cała trójka wstała, natomiast Niall został w pokoju, mówiąc, że musimy porozmawiać. Odprowadziłem chłopaków na dół i zaraz po pożegnaniu ich, poszedłem do Ruth.
- I co? - zaciekawiłem się.
- Przyjął moje zaproszenie! Jutro wychodzimy razem na spacer - uśmiechnęła się szeroko.
- Powodzenia - powiedziałem i udałem się do siebie, znów czując się coraz gorzej, oczywiście psychicznie.
- Stary co się kurwa dzieje? Możesz mi wyjaśnić twój kolejny kiepski humor? Myślałem, że jest dobrze! Tak cieszyłeś się z swojej wygranej, a teraz znów jesteś kutas, smutas - patrzył na mnie z wzrokiem mordercy.
- Nie mów na mnie kutas - szturchnąłem go, kiwając głową. - Chodzi o to, że moja siostra wychodzi jutro z Malik'iem i sam się do tego przyczyniłem - westchnąłem.
- Co?! - wypalił blondynek.
- To - syknąłem. - Nie mogłem patrzeć jak cierpi.. Musiałem jej pomóc..
- Ty sam cierpisz i potrzebujesz pomocy i zamiast się za to wziąć, robisz wszystko na swoją niekorzyść - splótł ręce na swojej klatce piersiowej.
- Daj już spokój. Bardziej zależy mi na szczęściu swojej siostry, niż swoim. Ja jakoś dam radę, a wiadomo jak jest z kobietami.
- Nie poznaje Cię Liam - zmarszczył czoło.
- Niall cholera! Nie rozumiesz tego, że odsuwając się na bok i dając Ruth wolną rękę, mogę sprawić by dwie osoby były szczęśliwe? Zayn nigdy nie odwzajemni moich uczuć! Nie ma co się łudzić! - wykrzyczałem.
- Ciągle Ci to powtarzam, jednak twoja siostra.. On nie jest dla niej.. Wydaje mi się, że powinieneś z nią porozmawiać i powiedzieć o swoim uczuciu do niego.
- Oszalałeś?! - odparłem szybko. - Dobrze wiesz, że jeszcze na to nie czas. Nie jestem gotów. Zresztą.. Co by to dało? Nic!
- Jak sobie chcesz. W ogóle mnie nie słuchasz - pokręcił głową. - Do jutra stary. I lepiej żebyś był w lepszym humorze, bo spieprzysz cały występ - klepnął mnie w ramię i odszedł, trzaskając drzwiami od mojego pokoju.
 Nie mogłem się powstrzymać i zabierając paczkę papierosów, zszedłem na taras, by móc choć na chwilę się odstresować, właśnie poprzez palenie.
- Liam ostatnio ciągle widzę Cię z fajką. O ile wiadomo, to palisz tylko wtedy, kiedy coś Ci nie wychodzi.. Więc? Co jest? - Obok mnie zjawił się tata.
- Nic takiego - skłamałem.
- Synu..
- Tato daj spokój. Mały stres związany ze szkołą, to tyle. Chcę być sam - odparłem.
 Ojciec wstał i odszedł. Źle go potraktowałem, ale boje się, że w końcu mu o wszystkim powiem, a potem będę mocno tego żałował. Jeszcze nie czas na wyjawienie prawdy. Nie jestem jeszcze gotów.
*~*
Kładąc się do łóżka, napisałem do Lily, że jeśli tylko chce, może wpaść do mojej szkoły o 14, by zobaczyć występ One Direction. Mam nadzieję, że ją tam zobaczę.
 Zamknąłem oczy i zasnąłem.
 Obudziwszy się, wykonałem standardowe czynności i zjadłszy śniadanie, wyszedłem przed dom, gdzie czekał już na mnie przyjaciel.
- Jak tam? - zagadnął.
- Nie pytaj, do dupy - westchnąłem, kopiąc leżący na drodze kamień.
 Przez cały czas byliśmy cicho. Horan nie chciał mnie drażnić, a ja nie miałem ochoty na rozmowę. Nie mam pojęcia, jak on jeszcze może ze mną wytrzymywać.
 Zaraz po wejściu do szkoły naskoczyła na mnie Danielle. Życzyła mi powodzenia na dzisiejszym konkursie i obiecała trzymać kciuki za cały zespół. Ona chyba najbardziej wierzy w to, że wygramy.
*~*
 Po skończonych lekcjach, spotkaliśmy się w piątkę w szatni, by obgadać szczegóły oraz ostatni raz przećwiczyć utwór, który i tak mieliśmy opanowany do perfekcji.
 Kiedy w końcu usłyszeliśmy ,, A teraz na scenę zapraszamy One Direction '', opuściliśmy szatnię i wyszliśmy przed tłum ludzi, którzy krzyczeli i bili brawa na naszą cześć.
 Wodziłem wzrokiem za moją Lily. Dostrzegłem ją w piątym rzędzie po prawej stronie. Była roześmiana i mocno klaskała. Widać, że naprawdę chciałaby, byśmy wygrali.
 Zaczęliśmy śpiewać, a Niall grał nam na gitarze. Show było niesamowite! Daliśmy z siebie wszystko, bynajmniej tak sądzę.
 Po nas występowały jeszcze dwa zespoły. Następnie jurorzy udali się na naradę, by wybrać najlepszą kapelę. Za pewne trochę im to zajmie, tym bardziej, że wszyscy okazali się wspaniali.
- Przegracie to, cioty - wyśmiał nas jeden chłopak z rywalizującego z nami zespołu.
 Po tym co powiedział, moje nadzieje na wygranie, całkiem odeszły w niepamięć. Miałem dość wszystkiego. Byłem rozdrażniony i smutny. Jedyne co było mi teraz potrzebne, to kawa i ciastko z panią Miller, która by mnie wysłuchała i wsparła.
- Liam idziesz? Ogłaszają wyniki! - z rozmyśleń wyrwał mnie głoś Hazzy.
- Tak, jasne - odezwałem się i wstałem, by wyjść do auli.
 Wszystkie kapele stanęły na scenie, czekając na werdykt sędziów. Czy jest szansa, że wygraliśmy? Czy aby na pewno ktoś nie okazał się lepszy?
 Zaraz wszystko się rozwiąże.
------------------------------------------------------
Od autorki: Nie jestem w stanie wyrazić w słowach jak bardzo dziękuję wam za te 10 tysięcy wejść! Jesteście niesamowici ♥.
 Cóż.. Więc Zayn zrobił sobie podobiznę Perrie. Zabolało mnie to i pewnie zaboli Liam'a :( #AlwaysZiamShipper
 Niedługo na angielski, a potem grill z laskami ♥. Pan M. oświadczył, że chce zabrać mnie do kina, huh, nie mogę się doczekać :)
 Have a nice day xx


♥.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty.

- Ja już wiem kogo utwór najbardziej przypadł do gustu jurorom. Tą osobą jest.. - dyrektor uśmiechnął się i rozejrzał na tłum. - Danielle Peazer! - krzyknął.
 Zrobiło mi się słabo i poczułem delikatnie ukłucie w sercu. Za bardzo uwierzyłem w to, że mogę zdobyć to pierwsze miejsce. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę przegrać, a kiedy w końcu do tego doszło, miałem ochotę zapaść się pod ziemię i nie wychodzić z niej przez najbliższy rok.
- Liam słyszysz? Wygrałam! - usłyszałem Dan.
 Chciałem podzielić jej entuzjazm, ale nie mogłem. To ja chciałem się tak cieszyć i skakać, a teraz niestety muszę to robić dla niej, by pokazać, że umiem pogodzić się z porażką.
- Cieszę się niezmiernie! Fajnie, że zajęłaś pierwsze miejsce - uśmiechnąłem się do niej.
 W tym momencie wskoczyła na mnie i oplotła rękoma moją szyję, kładąc głowę na moim ramieniu. Obejmując ją by nie spadła, zorientowałem się, że to wszystko widział Zayn. Patrzył na mnie, a kiedy zdał sobie sprawę, że ja również patrzę na niego, odszedł w dal.
- Możesz już zejść? - powiedziałem do lokowatej.
- Och tak, przepraszam - zaśmiała się cicho i stanęła naprzeciw mnie. - Przykro mi, że nie wygrałeś, ale nie martw się, może za rok wygrasz - przejechała opuszkiem palca po moim nosie.
- Taa, z pewnością - odpowiedziałem najmilej jak umiałem.
- Teraz jednak lecę na lekcję. Trzymaj się - musnęła mój policzek i odeszła.
 Stałem praktycznie sam koło sceny, wciąż spoglądając przed siebie. Nie mogłem uwierzyć, że nie zostałem zwycięzcą. Jestem kompletnym beztalenciem, dlatego mnie nie wybrali.
 Kiedy wszedłem na lekcje do klasy, wszyscy zaczęli rzucać krótkie pocieszenia typu ,, To Ty powinieneś wygrać '', ,, Nie przejmuj się, jesteś najlepszy ''! Cieszyłem się niezmiernie, że próbują mnie rozweselić, jednak nic nie uszczęśliwiłoby mnie teraz tak jak zajęcie pierwszego miejsca w tym pieprzonym konkursie.
 Na przerwach siedziałem sam. Nie to, że w ogóle nie mam kolegów, bo tak nie jest, jednakże chciałem pozostać w samotności, przemyśleć wszystko i w końcu wziąć się w garść, co prawie w ogóle mi nie wychodziło.
*~*
 Wraz z Niall'em opuściłem gmach szkolny. Dzisiejszego dnia prawie nie rozmawialiśmy ze sobą, bo nie było kiedy.
- Przepraszam, że nie  byłem dziś z Tobą, ale ciągle ciągnęło mnie do Gabi. Proszę spróbuj mnie zrozumieć! - spojrzał na mnie z miną zbitego psa.
- Horan mam to gdzieś. Zresztą, chciałem być sam, więc nie jestem zły - wzruszyłem ramionami.
- Liam proszę, rozchmurz się! Oni wszyscy się nie znają! To Ty powinieneś zostać zwycięzcą, nie ta cała Danielle! - On również próbował mnie pocieszyć.
- Daj sobie spokój Horan. Jestem do dupy - westchnąłem, kopiąc z całej siły kamień leżący na chodniku.
- Nie jesteś! Nie mów tak! - krzyczał na mnie.
- Nie wydzieraj się na mnie - syknąłem do niego.
- To przestań użalać się nad sobą jak baba! - odpowiedział oschle.
- Może lubię tak? - wypaliłem.
- Jesteś okropny. Radzę Ci się opanować do próby, bo inaczej wyjdzie z niej klapa - odparł.
- Masz rację farbowany. Przepraszam, ale jestem bardzo zdenerwowany - przyznałem.
- Chyba mega wkurzony - poprawił mnie.
 Westchnąłem głęboko i pożegnawszy swojego przyjaciela, wszedłem do domu. Zastałem w kuchni moją rodzicielkę, która czekała na mnie z obiadem.
- Co słychać synku? - spytała.
- Źle, nawet bardzo - odpowiedziałem, siadając przy stole.
- Co się dzieje? - zmartwiła się.
- Nieistotne. Wiesz, odechciało mi się jeść - spojrzałem ostatni raz w talerz i wyszedłem na taras.
 W mojej bluzie miałem całą paczkę nowo kupionych papierosów. Wyciągnąłem jednego szluga i odpaliwszy go, zaciągnąłem się mocno, odczuwając jak mój stres wydostaje się z każdym wypuszczeniem dymu z moich ust.
- Liasiu, nie powinieneś - usłyszałem swoją ulubioną staruszkę, mieszkającą obok. - Palenie jest złe, już Ci mówiłam - powiedziała.
- Tak wiem, ale nie mogę się powstrzymać. Mam kiepski dzień, nawet bardzo - odparłem.
- Przyjdź do mnie na ciastko. Porozmawiamy - uśmiechnęła się i weszła do mieszkania.
 Za to ją właśnie kochałem. Zawsze kiedy potrzebowałem rozmowy i ciepłych słów, ona się zjawiała i proponowała ciastko.
 Z uśmiechem opuściłem mój dom i wszedłem do środka jej małego apartamentu. Jak zawsze biło z niego ciepło i wyczuć można było woń pysznych konfitur.
- Dzień dobry kochanie, chodź tutaj - usłyszałem jej głos z kuchni.
- Dzień dobry - przywitałem się z uśmiechem na twarzy.
- Poczęstuj się - podsunęła mi talerz z małymi przekąskami, gdy zasiadłem do stołu.
- To dziwne, ale nagle powrócił mi apetyt - chwyciłem jedno z ciastek i pożarłem z wielką przyjemnością.
- No dobrze. Teraz mów co Cię dręczy skarbie - położyła swoją pomarszczoną dłoń na mojej.
 Nabierając powietrza w płuca, wyrzuciłem z siebie wszystkie swoje żale. Zwierzyłem jej się z mojej orientacji i z tego, że podoba mi się kolega z zespołu. Trochę mi to zajęło, dlatego zaraz po mojej opowieści, dostałem szklankę soku pomarańczowego, którego łapczywie wypiłem.
- Po pierwsze, jeśli chodzi o twój homoseksualizm.. Serce nie sługa i to nie jest twoja wina. Cieszę się bardzo, że to zaakceptowałeś, bo to pierwszy krok do bycia szczęśliwym. Po drugie, jeśli chodzi o tę piosenkę napisaną przez Ciebie i zgłoszoną do konkursu.. Wydaje mi się, że to ci cali jurorzy popełnili jeden wielki błąd. Masz niezykły potencjał i to Ty powinieneś zająć pierwsze miejsce, nie Danielle. Jeszcze sobie z tego zdadzą sprawę - zaśmiała się. - Jeśli chodzi natomiast o Zayn'a, to widziałam go przez ułamek sekundy, ale to naprawdę przystojny facet i sama mogłabym się w nim zakochać! Szczerze powiedziawszy to jednak Ty masz wieksze szanse - rozpromieniła się jeszcze bardziej, ja również. - Patrz na to optymistycznie. Może jeszcze życie Cię zaskoczy - upiła łyk mleka, które miała w szklance, stojącej tuż przed nią. - A za cały zespół trzymam mocno kciuki i wierzę, że wygracie - zacisnęła pięści.
- Nie jestem w stanie wyrazić słowami jak bardzo panią kocham! To właśnie pani rozumie mnie jak nikt inny i zawsze akceptuje moje decyzje, niezależnie od tego czy są niebezpieczne, złe czy dobre. Nie wiem co bym bez pani zrobił - uśmiechnąłem się szeroko.
- A ja nie wiem co bym zrobiła bez Ciebie, drogi chłopcze! Zawsze rozjaśniasz mój dzień - odrzekła, na co całe moje ciało zalała fala gorąca.
- Niestety będę musiał już iść. Chłopaki zaraz wpadną na próbę. Dzięki pani jest mi lepiej i myślę, że pozbyłem się mojego kapryśnego humoru, bo inaczej nie znieśli by mnie! Niedługo znów panią odwiedzę - odsunąłem się od stolika i podchodząc do niej, lekko ucałowałem jej czoło, przy czym zamknęła oczy, jakby rozkoszując się tym wszystkim.
 Nie dziwię się, że tak bardzo mnie kocha. Nie ma prawie nikogo tutaj, a ja zawsze mogę służyć jej pomocą. Dla tej staruszki, byłbym w stanie zrezygnować z jedzenia przez tydzień, żeby do końca swojego życia mogła być szczęśliwa.
- Do widzenia kochanie. Uważaj na siebie - pomachała mi ostatni raz, a ja opuściłem jej mieszkanie.
 Wróciłem do siebie i od razu poszedłem na górę, do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i z uśmiechem na twarzy spojrzałem w sufit. Mój humor znacznie różnił się od tego, z którym wróciłem tu po szkole.
- Siema stary. - Drzwi otwarły się i wszedł mój najlepszy przyjaciel.
- Siema - rzuciłem, unosząc jeszcze szerzej kąciki ust do góry.
- Przegapiłem coś? - zmarszczył czoło. - Dopiero co kipiałeś złością, a teraz cieszysz się jak mysz do sera, widząc mnie..
- Rozmawiałem z panią Miller. Ta kobieta tak na mnie działa! Jest naprawdę kochana - wytłumaczyłem, podnosząc się do postawy siedzącej.
- Chyba także będę musiał się do niej przejść - zaśmiał się.
 Umilkliśmy, gdy w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Horan zajął miejsce na fotelu, tam gdzie siedziałem zazwyczaj ja. Oboje wyczekiwaliśmy wejścia smoka w postaci Louis'a i Harry'ego.
- Cześć. - W pokoju pojawiła się cała trójka, wchodząc cicho.
- Co się stało? Spodziewałem się raczej głośnego ' siema '! - zachichotałem.
- Zayn kazał nam się zachowywać - wzruszył ramionami loczek i zajął miejsce jak zawsze na podłodze, na co pokiwałem głową. - Mówiłem już, że masz się do tego przyzwyczaić - posłał mi lekki uśmiech, ukazując swoje dwa, małe dołeczki.
 Louis jak na niego przystało, usiadł na parapecie, natomiast Malik wgramolił się na łóżko, tuż obok mnie, po prawej stronie. Pomyślałem, że serce to zaraz mi wyskoczy, tak szybko biło.
- Śpiewamy raz, potem blondynek pokazuje nam swoją grę na gitarze, a następnie łączymy śpiew i gitarę - odezwał się Tommo.
 Wszyscy mu przytaknęliśmy i puściwszy nasz utwór, zaczęliśmy śpiewać, każdy swoją część. Później Nialler przedstawił nam jak gra na swoim instrumencie, co wyszło mu niesamowicie! Kiedy skończył, połączyliśmy gitarę i śpiew. To przebiło wszystko! Brzmieliśmy jeszcze lepiej, gdy towarzyszyło nam brzdąkanie Horan'a.
- Wygramy to chłopaki! - ucieszył się Malik.
- Ja tam nie jestem do tego optymistycznie nastawiony, bo będzie tak jak z konkursem na piosenkę - westchnąłem.
- Danielle wygrała, prawda? - spojrzał na mnie Styles.
- Niestety tak. Próbowałem dzielić się z nią jej entuzjazmem, jednak nie mogłem pojąć tego, że przegrałem. Jestem kompletnym beztalenciem - spuściłem głowę.
- Wcale, że nie jesteś Payne i weź się w garść. - Zayn mnie szturchnął.
- Pogodziłem się już z tym, jednak jak mówię, nie chcę wierzyć, że zajmiemy pierwsze miejsce, by potem znów nie przechodzić przez to samo - odparłem.
- Ja tam uważam, że wygramy mimo wszystko - wzruszył ramionami Lou.
- Ej smutasy, rozchmurzcie się! - odezwał się Hazza. - Niall, weź mi zagraj coś wiejskiego i skocznego - rzucił do mojego przyjaciela i wstał z podłogi.
 Blondynek wykonał prośbę, a chłopak zaczął tańczyć, wygłupiając się przy tym na każdy możliwy sposób. Wyglądał przekomicznie!

- Co Ty do jasnej cholery odpierdalasz? - powiedziałem do niego, śmiejąc się, zaraz po spojrzeniu na czarnuszka, który wybuchnął śmiechem.
- Próbuję Cię rozbawić - pokazał mi język, a ja złapałem się za brzuch, patrząc na jego idiotyczny wyraz twarzy.
 Kiedy Harry skończył swoje durnoty, Horan przestał grać i zapadła chwilowa cisza. Było słychać tylko głębokie oddychanie Hazzy, wywołane lekkim zmęczeniem.
- Dobra, my musimy się już zbierać, także ostatni raz śpiewamy i do domu. Jutro ostatnia próba, a w piątek występ, więc trzeba się bardzo postarać - stwierdził Lou.
 Po odśpiewaniu utworu, odprowadziłem chłopaków na dół i pożegnawszy się z nimi, zamknąłem drzwi od mieszkania. Jakie szczęście, że mama zabrała Ruth na zakupy i moja kochana siostrzyczka nie zaczęła łasić się do Malik'a.
- A Ty co? - zaśmiała się Nicola, która schodziła właśnie po schodach, widząc mnie uśmiechniętego od ucha do ucha.
- Nic - pokazałem jej język.
- Co teraz robisz? - spytała.
- W sumie to nic - odpowiedziałem.
- To jedziesz ze mną. Pomożesz mi w czymś - powiedziała tajemniczo i rzuciła mi kluczki od swojego auta, bym już do niego poszedł.
 Okazało się, że Nicola i jej chłopak Nick kupili sobie swoje własne mieszkanie, które teraz urządzają. Ja miałem dla niej poprzestawiać kilka mebli, których nie byłaby w stanie nawet ruszyć.
- Rodzice wiedzą o wszystkim? - spojrzałem na nią.
- O niczym. I Ty również  masz być cicho - odparła.
- Dobrze, dobrze.
 Kiedy wróciliśmy do naszego rodzinnego domu, poszedłem wziąć prysznic, a następnie wskoczyłem do łóżka, rozmyślając nad wydarzeniami z dzisiejszego dnia.
 Obudziwszy się, wykonałem poranną toaletę i zszedłem na dół, gdzie zastałem swojego ojca, robiącego sobie śniadanie.
- A Ty nie w pracy? - zainteresowałem się.
- Mam dziś na późniejszą godzinę. Może zawieść Ciebie i Niall'a?
- Jeśli masz ochotę, to czemu nie - wzruszyłem ramionami.
 20 minut później oboje z Horan'em przekroczyliśmy już próg gmachu szkolnego. Od razu udałem się do swojej szafki. Nagle obok mnie pojawił się ktoś, kogo się kompletnie nie spodziewałem.
------------------------------------------------------
Od autorki: Znów rozdział jest jakiś długi.. Cóż mam nadzieję, że wcale wam to nie przeszkadza :) Jeśli chodzi o wyświetlenia i obserwatorów.. Mamo, dziękuję wam bardzo ♥. Gdyby nie wy, nigdy nie wzięłabym się za napisanie tego bloga! Jesteście kochani, ale to powtarzałam wam już dawno temu :)
 Tryskam dobrym humorem, więc jeszcze kilka rozdziałów i w końcu zbliżenie Ziam'a, które dziś opisałam <3 Have a nice day xx


asdksfgsdjsv ♥.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział dziewiętnasty.

- Powiem Ci za chwilę, ale obiecaj, że nie wybiegniesz stąd i nie zrobisz krzywdy tej osobie, dobrze? - spojrzała na mnie dużymi oczyma.
- Do jasnej cholery Lily! Ja tu od zmysłów odchodzę! Nie mam pojęcia o czym chcesz mi powiedzieć i błagam, nie przedłużaj już tego! - wybuchnąłem.
- Tylko mi obiecaj!
- Dobrze już. Obiecuję. Więc, o co chodzi? - westchnąłem i skierowałem wzrok na jej osobę.
- Wczoraj kiedy pracowałam w klubie, przyszła taka jedna dziewczyna. Uśmiechając się do mnie, podeszła i spytała czy przypadkiem nie znam Zayn'a. Odpowiedziałam jej, że znam, gdyż był tutaj parę razy. Robiąc słodkie oczka poprosiła o jego numer, mówiąc, że jest twoją siostrą i to właśnie Ty ją wysłałeś po numer, gdyż był Ci bardzo potrzebny - odpowiedziała w końcu.
 Byłem w szoku. Nie spodziewałem się tego po Ruth. Posunie się do każdego możliwego sposobu, żeby tylko zdobyć kontakt do Malik'a. Za pewne Danielle już jej w tym pomaga.
- Jesteś tam? - Barmanka poczęła wymachiwać mi rękoma przed twarzą.
- Tak, tak - mruknąłem. - Co jej powiedziałaś?
- ,, Nie mam do niego numeru '' - co oczywiście było najprawdziwszą prawdą. Znam go tylko z widzenia oraz twoich opowiadań - wzruszyła ramionami.
- Bogu dzięki - powiedziałem raczej do siebie, niżeli do Lily.
- Powiedz mi Liam, o co z nią chodzi? Dlaczego wypytywała o jego numer? Dlaczego szuka kontaktu z nim? - pytała brunetka.
- Zacznijmy od tego, że próby zespołu, na który ostatecznie się zgodziłem, pod wpływem nie kogo innego jak Zayn'a, odbywają się w moim mieszkaniu. Chłopaki wpadli do mnie i mojej kochanej siostrze wpadł w oko akurat on, akurat Malik - westchnąłem.
- I co zamierzasz zrobić? - zdziwiła się.
- Nie mam pojęcia. Na razie próbuję odsuwać ją od niego, co kompletnie mi nie wychodzi - pokręciłem bezradnie głową.
- No to może jej powiedz, że podkochujesz się w nim? - zaproponowała.
- Chyba zwariowałaś! - wybuchnąłem. - Jeszcze na to nie czas. Nie jestem gotów - odparłem.
- Dobrze, więc trzeba pomyśleć jakby ją od niego oddalić - powiedziała.
- Nie mam pomysłów - posmutniałem.
- Wiesz.. Może to głupi pomysł, ale można by było znaleźć chłopaka, który zakręciłby się obok twojej siostry, skutecznie odwracając jej uwagę od twojego kochasia - odrzekła.
- Po pierwsze to nie mój kochaś - mimowolnie się uśmiechnąłem, wymawiając to słowo - a po drugie to wcale nie taki najgorszy plan - zastanowiłem się na chwilę.
- Myślisz żeby to przeszło? Wymyśliłam to na szybko, trzeba byłoby to bardziej rozpracować - odezwała się, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Też tak sądzę. Na razie jednak nie mam do tego głowy. Próby, nauka, konkurs.. Do tego muszę się opanowywać przy Malik'u. Za dużo na mnie spada - westchnąłem.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie polegać, prawda? - spytała.
- Jasne, że tak Lily - posłałem jej uśmiech. - Dziękuję Ci za wszystko - dodałem.
 Dziewczyna odwzajemniając gest, wtuliła się w moje ramiona, kładąc głowę na mojej klacie. Poczułem intensywny zapach jej szamponu do włosów. Jej ciało było takie delikatne..
- Ojej, przepraszam - odsunęła się ode mnie zdezorientowana.
- Ale za co? - zdziwiłem się.
- Nie powinnam..
- Przestań. Przyjaźnimy się. To normalne - przerwałem jej, łapiąc jej dłoń.
- Cieszę się - rzuciła uśmiechnięta.
- Gdyby Malik to zobaczył... - zaśmiałem się. - Dziś stwierdził, że nie czas na romanse, a kiedy odpowiedziałem, że jesteś jedynie moją przyjaciółką, stwierdził, że ,, tak to się teraz nazywa ''.
- Jest zazdrosny - zachichotała.
- Co? - spojrzałem na nią.
- Nic, nic - machnęła ręką. - Powiedz mi, jak zachowujecie się na próbach? - zaciekawiła się.
- Staram się nie krzyżować swojego wzroku z jego. Albo jest tak, że to ja patrzę na niego, albo on na mnie. W wielu sprawach mamy to samo zdanie. To jest całkiem normalne - wzruszyłem ramionami. - Tylko zastanawia mnie Harry.. - dodałem.
- Dlaczego? - zapytała.
- Kiedy na przykład spojrzę na Zayn'a lub się do niego uśmiechnę, on patrzy na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczyma i uśmiecha się cwaniacko! - odpowiedziałem.
- Może się domyśla?
- Że jego przyjaciel mi się podoba? Zwariowałaś?! - wybuchnąłem.
- Wydaje mi się, że na to właśnie wskazuje jego zachowanie. Nie wiem co o tym sądzić. Być może wie coś i dlatego tak się Tobie przygląda - odparła.
- Nawet nie chcę o tym myśleć! Nikt nie może wiedzieć o tym, że Zayn mi się podoba! - złapałem się za głowę.
- Spokojnie Liam - położyła rękę na mojej nodze.
- Jak mam być spokojny? Przecież jeśli się ktoś dowie to.. Nawet sobie nie chce wyobrażać tych wszystkich oczu skierowanych na mnie, kiedy będę przechodził przez szkolny korytarz  - wzdrygnąłem się.
- Na razie jeszcze do tego nie dojdzie, nie zamartwiaj się tym - powiedziała. - Kiedy zrobisz test? - spytała.
- Jaki? - zdziwiłem się.
- Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę o Malik'u? Proponowałam sprawdzenie reakcji na twojego buziaka..
- Ach tak. Nie ma mowy Lily. To w ogóle nie wchodzi w grę. Ten pocałunek mógłby zniszczyć wszystko - odrzekłem.
- Albo zmienić wszystko - uśmiechnęła się lekko.
- Przestań, bo mi mącisz w głowie - spojrzałem na nią z wyrzutem.
- Dobra przepraszam. Zrobisz jak uważasz - stwierdziła.
- Dzięki - rzuciłem.
- Robi się dość chłodno, może przeszlibyśmy się, to będzie nam cieplej, co? - zaoferowała.
- Jasne, chodź - odezwałem się i wstaliśmy z ławki.
 Zdecydowaliśmy obejść cały staw. W połowie koła, zerwałem jakiś rosnący obok drzewa kwiat i podarowałem go barmance.
- Jesteś kochany - odpowiedziała, a jej oczy niesamowicie zabłyszczały.
- Do usług pani - zaśmiałem się, kłaniając się przed nią.
 Wędrowaliśmy dalej, rozmawiając o przeróżnych rzeczach. Zayn nie był już naszym tematem, i dobrze, bo co za dużo to nie zdrowo, jak to ktoś kiedyś powiedział.
- Zamknij oczy - stanąłem przed dziewczyną.
- Dlaczego? - spytała zaskoczona.
- Po prostu je przymknij i tyle - wzruszyłem ramionami.
 Kiedy to zrobiła, wziąłem ją na swoje ręce i stanąłem nad stawem. Oczywiście zabije mnie kiedy zorientuje się co robię, ale przecież ile można być poważnym?!
- Otwórz - uśmiechnąłem się.
 Najpierw spojrzała na mnie, a kiedy chciała zejść, skierowała swój wzrok w dół i zdała sobie sprawę, że jest pod nią woda. Natychmiastowo złapała się mnie kurczowo obiema rękami i zaszlochała, bym odłożył ją na ziemię.
- Proszę Liam! - błagała.
- A co będę z tego miał? - zapytałem.
- Buziaka, piwo, karnet na piwo w moim klubie, nie wiem! Obojętnie! Tylko mnie postaw - krzyczała.
 Śmiejąc się z jej paniki, delikatnie położyłem ją na twardym gruncie i kiedy dziewczyna wyprostowała się, dostałem kopniaka prosto w tyłek.
- Ała, za co?! - oburzyłem się.
- Za straszenie mnie - skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej.
- Oj nie złość się! Złość piękności szkodzi - przejechałem opuszkiem palca po jej nosie.
- Na Ciebie się nie da gniewać - rozpromieniła się nagle.
- Ma się to coś - uniosłem jedną brew do góry i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
 Z uwagi na to, że robiło się już dość późno, odprowadziłem Lily do domu i wróciłem do siebie. Wykonawszy proste czynności jak; kąpiel, posilenie się i zadania domowe, wskoczyłem do łóżka, zasypiając natychmiastowo. Byłem trochę przemęczony po szkole, spacerze i próbie, choć wydaje się, że to przyjemne rzeczy.
 Obudziwszy się, wykonałem poranną toaletę i gotowy zszedłem na dół, gdzie w kuchni zastałem swoją siostrę.
- Cześć braciszku. Zrobiłam Ci śniadanie - położyła przede mną talerz pełen smakołyków.
- Ruth dobrze się czujesz? Wstałaś o 7 rano i zrobiłaś mi śniadanie? - zdziwiłem się, lustrując ją od góry do dołu.
- Owszem - uśmiechnęła się. - Chcę Ci pokazać jak bardzo Cię kocham - dodała.
 To było miłe, jednak do czasu, kiedy przypomniałem sobie, że na pewno chodzi o Zayn'a. Jest dla mnie taka kochana przez wzgląd na niego. Czy ona nie może odpuścić?!
- Daj sobie już spokój i powiedziałem już, odwal się od Malik'a - syknąłem.
- Dlaczego wszystko wiążesz z nim? - oburzyła się. - Może od czasu do czasu chciałabym spędzić z Tobą więcej czasu i być dla Ciebie milszą?
- Przestań kłamać. Odechciało mi się jeść. Na razie - rzuciłem.
- To ja się dla Ciebie staram, a Ty mówisz mi, że nie jesteś głodny?! Jesteś niezwykle uprzejmy Liam! - krzyknęła.
 Miałem jej po dziurki w nosie. Co ona sobie myśli? Że dogadując się ze mną, pomogę jej zdobyć u niego względy? Gdyby tylko wiedziała..
- Stoję tu - pomachał do mnie Niall, kiedy pogrążony w swoich myślach, wyminąłem go.
- Przepraszam stary - odparłem z skruchą.
- Nie ma sprawy. Co tak myślisz? - zaciekawił się.
- Muszę zdecydowanie zrobić coś z Ruth! Rozumiesz to, że specjalnie dla mnie wstała tak wcześnie rano, by przygotować mi śniadanie?
- To chyba dobrze, że tak zrobiła, co? - spojrzał na mnie, marszcząc czoło.
- Nic nie rozumiesz półgłówku! Ona jest dla mnie miła, po to, bym pomógł jej przy Zayn'ie. To zdecydowanie na pewno o to chodzi - odparłem.
- Ach tak, zupełnie zapomniałem. Też sądzę, że to właśnie ma na myśli. Trzeba ją powstrzymać, nie uważasz? - zapytał.
- Mam już mały plan, na który wczoraj wpadła Lily. Trzeba go tylko wcielić w życie - odpowiedziałem. - Pewnie jesteś ciekaw o co chodzi? - skierowałem na niego wzrok, a ten przytaknął. - Znajdziemy chłopaka, który zakręci się wokół mojej siostry, by odwrócić jej uwagę od Malik'a - wytłumaczyłem.
- Dobry pomysł! - stwierdził.
- Też tak sądzę - kiwnąłem. - Byłeś w końcu z Gabi na spacerze?
- Byłem - odparł, uśmiechając się pod nosem.
- I co? Opowiadaj! - zachęciłem go.
- Najpierw to chciałbym Ci podziękować za to, że mnie do tego namówiłeś stary - klepnął mnie w ramię. - No, ale jeśli chodzi o nasze wyjście. Zabrałem ją na lody, a potem spacer londyńskimi ulicami. Dużo się do niej dowiedziałem i wiesz co? Zakochałem się w jej oczach i uśmiechu! Jest cudowna! - odrzekł z entuzjazmem.
- Domyślam się - zachichotałem. - No, ale mieliście o czym gadać i podobało jej się?
- Myślę, że wypad był udany. Tematów do rozmów nie brakowało, zwłaszcza, że dziewczyna interesuje się sportem, a co najlepsze piłką nożną! Czego chcieć więcej? Kobieta ideał! - klasnął w dłonie.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy - poczochrałem jego blond czuprynę.
- A wiesz, że dostałem nawet buziaka na pożegnanie? - poszerzył swój uśmiech.
- Tak? - podniosłem jedną brew do góry. - No to gratulacje Horan! Widzisz, pójście za głosem serca i posłuchanie mnie, opłaciło Ci się - dodałem.
- Też tak sądzę - rzucił i oboje weszliśmy do budynku.
 Naszą pierwszą lekcją był francuski, więc oboje skierowaliśmy się pod salę, gdzie odbywała się ta lekcja. Stojąc pod klasą, dostrzegłem w tłumie czarnuszka. Przyglądałem mu się przez cały czas i dopiero po kilku chwilach, zorientowałem się, że Harry znów śmieje się pod nosem, spoglądając na mnie.
- Boje się, że Harry odkrył mój sekret - powiedziałem do Niall'a.
- No cóż się dziwić, skoro nie możesz oderwać wzroku od tego chłopaka! - zachichotał przyjaciel.
- Weź to nie jest śmieszne - szturchnąłem go. - Muszę się bardziej pilnować.
 Odwróciłem się plecami do miejsca, w którym pozostała część zespołu się znajdowała. Kilka sekund później przyszedł nauczyciel i weszliśmy do klasy.
 Po dzwonku wybiegłem z sali jak poparzony. To właśnie na tej przerwie mają ogłosić wyniki konkursu na najlepszą, własnoręcznie napisaną piosenkę. Tak bardzo chciałbym wygrać! Tak bardzo chciałbym by docenili moje starania!
- Idziesz? - musnęła mój policzek Danielle. - Cześć tak w ogóle - zaśmiała się.
- Jasne, chodź - pociągnąłem ją za rękę, by znaleźć się jak najbliżej sceny, znajdującej się w auli, na której ogłoszą wyniki.
 Kiedy doszliśmy na miejsce, stał już dość spory tłum. Przecisnęliśmy się jednak na sam przód. Gdy staliśmy już odpowiednio, dostrzegliśmy przed sobą naszego dyrektora, który trzymał białą kopertę w swojej ręce.
- Mam tutaj wyniki konkursu muzycznego - zaczął. - Jeśli dacie mi dalej mówić, będę mógł powiedzieć wam, kim został zwycięzca.
 Wokół nas zrobiło się cicho. Mężczyzna oznajmił, że otwiera kopertę i to właśnie zrobił.
 Moje zdenerwowanie rosło z każdą chwilą. Czy napisałem na tyle dobry utwór, by zdobyć pierwsze miejsce? Czy postarałem się na tyle, by wygrać?
-------------------------------------------------
 Od autorki: O fuck, jaki długi ten rozdział ha! Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza :)
 No cóż. Już czuję się jak we wakacje. Do szkoły prawie w ogóle nie chodzę, jeżdżę sobie nad jeziorko, wstaję późno :) MARZENIE ♥. Dzisiaj spylam z laskami do galerii, więc kochani.. HAVE A NICE DAY x

Ha! ♥.

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział osiemnasty.

- Lily? - mruknąłem, mierząc ją od góry do dołu.
- Cześć Liam - uśmiechnęła się promiennie.
- Co tutaj robisz? - zdziwiłem się.
- Zepsuł mi się telefon, a chciałabym się dziś z Tobą spotkać i porozmawiać, więc nie pozostało mi nic innego, jak przyjść do twojej szkoły - odpowiedziała.
- Wiesz.. Mam dziś próbę z chłopakami i jedynie czas będę miał wieczorem - odparłem.
- Dobrze, ale zaczekaj.. Próbę? To znaczy, że..
- Tak, dokładnie tak. Zdecydowałem się na stworzenie zespołu. Ale o tym pogadamy później, ok? - spojrzałem na jej wyraźnie zaskoczony wyraz twarzy.
- Jasne, jasne. No to na razie - musnęła mój policzek.
- Lily! - krzyknąłem, kiedy oddaliła się ode mnie.
- Tak? - odwróciła się do mnie przodem.
- Dzięki za lekcję matematyki! Test poszedł mi jak po maśle! - uśmiechnąłem się.
- Cała przyjemność po mojej stronie! Do zobaczenia - pomachała mi i udała się do wyjścia z gmachu szkolnego.
- Barmanka z twojego klubu.. Cóż ona od Ciebie chciała? - obok mnie zjawił się Zayn, co oczywiście bardzo mnie zdziwiło.
- Spotkać się - uniosłem kąciki ust na sam widok jego osoby.
- Nie czas na romanse, mamy próby - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej i oparł się o szafki.
- To tylko przyjaciółka - skomentowałem.
- Tak to się teraz mówi - zaśmiał się cicho.
- Przestań - szturchnąłem go. - Przyszedłeś po coś konkretnego? - spojrzałem na niego.
- W sumie chciałem Ci podziękować - odrzekł.
- A tym razem za co? - zaciekawiłem się.
- Za wszystko. Za to co zrobiłeś i robisz dla mnie. Za to, że przyjąłeś moją ofertę - patrzył mi prosto w oczy. - I chciałbym Cię przeprosić za wszystko co zrobiłem źle. Za moje głupie odzywki, obraźliwe słowa kierowane w twoją stronę, a co najważniejsze, za moje pogróżki - dodał.
- Nie dziękuj i nie przepraszaj, bo nie masz za co, serio. - Niezmiernie cieszyłem się, że to powiedział. To było naprawdę miłe.
- Mam za co Liam. Teraz jednak zwijam na geografię. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. Do zobaczenia - klepnął mnie w ramię i oddalił się.
 Odwróciłem się, by móc patrzeć jak idzie. Jak na chłopaka jest niezwykle chudy, a do tego, jego dżinsy nie są na nim obcisłe. To cholernie dziwne.
- Nie pośliń się - zaśmiał się blondynek.
- O co Ci chodzi? - szybko odwróciłem wzrok od Mulata.
- Z daleka widać jak na niego lecisz. Staraj się to chociaż mniej okazywać, bo w końcu ludzie to zauważą - odpowiedział.
- Dobrze, będę się pilnował - przewróciłem oczami.
  Oboje podążyliśmy do klasy na lekcję.
*~*
 Wyszliśmy ze szkoły w takich samych humorach, jak kiedy do niej wchodziliśmy. Można powiedzieć, że Horan był nawet jeszcze szczęśliwszy. A wszystko za sprawą Gabrielle.
- Czyli z nią rozmawiałeś? - spytałem.
- No tak! Nie wiem jak mogła mi się spodobać Katy. Przecież Gabi jest taka idealna! Piękna, zgrabna, inteligenta.. Ma wszystko! - wymachiwał rękoma na prawo i lewo.
- W końcu poszedłeś za głosem swojego serca - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nic nie ma znaczenia kiedy przy niej jestem.. - mruknął.
- Chyba coś o tym wiem - stwierdziłem.
- Masz na myśli Zayn'a, nie mylę się? - spojrzał na mnie ukradkiem.
- Oczywiście, że tak półgłówku - szturchnąłem go.
 Doszliśmy do mojego domu i pożegnawszy się z przyjacielem, wszedłem do środka, gdzie od razu podążyłem do kuchni. Byłem głodny jak wilk!
- Cześć Li - w pomieszczeniu zjawiła się Ruth.
- Coś Ty nagle taka miła? - spojrzałem na nią podejrzliwie.
- Jestem taka jak zawsze - wzruszyła ramionami.
- Mhm - mruknąłem.
- Chłopaki wpadną dziś na próbę, czyż nie? - spytała.
- Skąd o tym wiesz? - zdziwiłem się.
- Danielle mi powiedziała - odparła.
- Tak wpadną. Trzymaj się od nich z dala, a szczególnie od Zayn'a - syknąłem i odszedłem na górę.
 Zaczynam się coraz bardziej bać o to, że pomiędzy moją siostrą a Malik'iem może do czegoś dojść. Kto wie, czy jemu także nie wpadła w oko. Zrozumiem każdą inną dziewczynę, która z nim będzie, tylko nie Ruth, nie tak bliska mi osoba..
 Spojrzałem na zegarek. Właśnie wybiła 16 i drzwi do mojego pokoju otwarły się. Ujrzałem w nich swojego najlepszego przyjaciela, który spojrzawszy na mnie, rzucił się na łóżko.
- Co masz taką minę? - zmartwił się.
- Boje się, że moja siostra zakocha się w Zayn'ie.. Wypytuje mnie o niego i wczoraj chciała numer telefonu do niego! Rozumiesz, jak bardzo mnie zrani, jeśli stworzą ze sobą związek? Oczywiście zrobi to nieświadomie, bo jak na razie nie zamierzam powiedzieć jej o swojej orientacji - odpowiedziałem.
- Spokojnie stary. Prędzej czy później oprzytomnieje i zda sobie sprawę, że nie da się być z kimś młodszym, mniej dojrzałym niż ona, zwłaszcza, że faceci są dwa lata do tyłu, jeśli chodzi o rozum i te sprawy - próbował mnie pocieszyć.
- Może faktycznie masz rację - przytaknąłem.
 W tym momencie w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Oczywiście na pewno przyszła już pozostała trójka zespołu. Skończyliśmy naszą rozmowę i tylko wyczekiwaliśmy ich nadejścia.
- Siema - Lou i Harry wpadli do pokoju, jakby byli u siebie.
- Sorry za nich - wszedł do środka Mulat, patrząc na mnie.
- Spoko, czujcie się przecież jak w swoim własnym domu - uśmiechnąłem się lekko.
- Od czego więc zaczynamy? - odezwał się Tomlinson.
- Myślę, że od podzielenia zwrotek piosenki - odrzekłem.
- Tak, to dobry pomysł - powiedział Hazza.
  Ja zaczynałem. Po mnie miał śpiewać Styles, następnie Zayn wtrącał się z wersem ,, I'm already torn '' i znów wskakiwał loczek. No i dalej wspólnie refren, a końcówki należały już do Harry'ego i Malik'a.
- Gotowe. Teraz ćwiczymy, co? - zapytałem.
- Zaśpiewamy raz. Niestety spieszę się - odparł Lou.
- Na randkę? - uniosłem jedną brew do góry.
- Wcale, że nie - uśmiechnął się pod nosem.
- W ogóle - zaśmiałem się, patrząc na niego.
 Tak jak powiedział, postanowiliśmy w końcu zaśpiewać. Każdy z nas otrzymał tekst. Najpierw się z nim zapoznaliśmy, a następnie włączyłem podkład i zaczęliśmy śpiewać swoje kwestie. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz, nie wyszło tak źle, a w dodatku, nasze głosy świetnie ze sobą współgrają! Czuję, że możemy nawet zdobyć to pierwsze miejsce!
- Wszystko genialnie wyszło. Ja już spadam, serio. Zostajecie? - spojrzał na nich Tommo.
- Musimy coś obgadać, więc idź sam - odpowiedział mu Styles.
 Chłopak skinął głową i żegnając się krótkim ,, na razie '' wyszedł z pokoju. Nie chciał bym go odprowadził, bo jak stwierdził, dobrze zna już drogę i nie potrzebuje pomocy.
- O co chodzi? - zmarszczyłem brwi, spoglądając na loczka.
- O występ z gitarą - odpowiedział mi czarnuszek.
- A no właśnie! - odezwał się blondynek. - Wczoraj trochę sobie brzdąkałem. Dziś douczę się do końca i jutro na próbie mogę zaprezentować moje wykonanie, co wy na to? - spytał, rozglądając się.
- Świetnie! Cieszę się, że podszedłeś do tej sprawy tak poważnie - ucieszył się Malik.
- Granie na tym instrumencie to moja pasja, więc to dla mnie jedynie przyjemność - skomentował Horan, unosząc kąciki ust do góry.
- W piątek jest konkurs. Zgłosiłem nas dzisiaj. Dobrze, że to zrobiłem, bo listę zamykają już jutro - powiedział Mulat.
- Czyli do piątku musimy się odpowiednio przygotować. Szkoda, że nie będziemy mieli na to więcej czasu - westchnąłem.
- Damy radę. Mamy jeszcze kilka dni, spokojnie Payne - posłał mi uśmiech Hazza.
- Mam nadzieję - odwzajemniłem gest.
- To chyba wszystko, jeśli chodzi o zespół, prawda? - odparł Niall.
- Chyba tak. Więc my się już zbieramy. Jeśli na coś jeszcze któryś z was by wpadł, to widzimy się jutro w szkole, a jeśli to będzie mega pilne, to Liam ma mój numer - odpowiedział Zayn, kierując swój wzrok na mnie.
- Tak, tak, jasne - wyminąłem jego wzrok, gdyż czułem, że za bardzo zagłębię się jego piwne oczy.
- So let's go - wstał z podłogi loczek.
- Harry.. Bo tak się zastanawiam.. Czemu Ty do cholery siedzisz na podłodze?! Przecież masz tyle miejsca.. - wydusiłem z siebie, nie mogąc się powstrzymać od zapytania go o to.
- Oj Li - zaśmiał się. - Przyzwyczaj się. Po prostu wolę siedzieć na twardym i patrzeć na was z dołu - dodał.
- Jesteś dziwny - mruknąłem.
- Zgadzam się z tym - przytaknął mi Malik. - Idziemy Styles, go, go - ponaglił go.
 Odprowadziłem ich na dół. Niall został do góry, sam nie wiem dlaczego.
- I jak chłopaki? Słyszałam jak śpiewacie. Macie nieziemskie głosy! - obok nas zjawiła się moja siostra.
- Dziękujemy - uśmiechnął się do niej czarnuszek.
- Ruth co ja do cholery mówiłem? Masz się trzymać z daleka! - zdenerwowałem się, nieznacznie podnosząc głos.
- Stary, spokojnie - ręka loczka wylądowała na moim ramieniu.
- Idźcie już lepiej. Dzięki za wszystko. Do jutra - otwarłem im szeroko drzwi.
- Na razie - rzucili i opuścili mieszkanie.
- O co Ci chodzi Liam? Nie poznaję Cię! - oburzyła się.
- Odwal się ode mnie i moich kolegów, zrozumiano? - syknąłem i wróciłem na górę. - Chcesz czegoś, bo mam spotkać się z Lily za chwilę i nie bardzo mam czas? - spytałem, zwracając się do blondynka.
- Aa, zapomniałem, że się z nią spotykasz. Nic, tak chciałem wyjść, bo będzie mi się nudzić - westchnął.
- To poproś Gabi o spacer - wzruszyłem ramionami.
- Boje się! - krzyknął.
- Nie masz czego - wywróciłem oczyma. - Dzisiaj rozmowa z nią Ci się kleiła, więc tym bardziej powinieneś ją zaprosić gdzieś - dodałem.
- Zastanowię się nad tym. Idę już sobie, nie bądź dla mnie taki okrutny - wstał z łóżka. - Trzymaj się, do jutra - rzucił i wyszedł z pokoju.
 Poszedłem to toalety i ogarnąwszy się, opuściłem dom. Z barmanką umówiłem się na jednej z ławek naprzeciw stawu w parku.
 Na miejsce doszedłem minutę przed czasem. Dziewczyny jeszcze nie było, więc usiadłem na ławce i spojrzałem przed siebie.
 Nagle zobaczyłem ciemność. Wcale nie zemdlałem, o nie. Ktoś po prostu zakrył mi oczy, i ja już dobrze wiedziałem, kim ten ,,ktoś'' jest.
- Witaj Lily - zaśmiałem się.
- Och, jakie przywitanie - usłyszałem jej chichot, a zaraz potem zajęła miejsce obok mnie. - Chyba musimy poważnie porozmawiać Li, zdajesz sobie z tego sprawę? - spojrzała na mnie.
- Nie wydaje mi się, żeby opowieść o kapeli i Zayn'a była poważnym tematem - zmarszczyłem czoło, nie bardzo wiedząc co ma na myśli.
- Nie o to chodzi - machnęła ręką. - Najpierw muszę Ci coś powiedzieć. I to raczej Cię zmartwi - westchnęła bezradnie.
- Zaczynam się bać, mów o co chodzi? - odparłem.
 Już chciała coś powiedzieć, jednak jej dzwoniący telefon przeszkodził jej w tym. Wyciągnęła, więc go z torebki i nacisnąwszy zieloną słuchawkę, przyłożyła go do ucha. Najwyraźniej dzwoniła jej rodzicielka. Rozmowa trwała około dwóch minut, które były dla mnie wiecznością! Nie miałem pojęcia, o czym brunetka chce mi powiedzieć. Na dodatek jest to coś, co jak powiedziała, zmartwi mnie. Cholera jasna no dalej!
- Więc na czym skończyłam? - odłożyła swój telefon na poprzednie miejsce i spojrzała na mnie. - Ach tak. No więc ta sprawa ma.. - tym razem przerwał jej mój telefon.
- Szlag! - skomentowałem i począłem ręką macać się po spodniach. W końcu wyłożyłem telefon i odebrawszy, przyłożyłem go do ucha. - Czego Horan? Dobrze wiesz, że jestem teraz z Lily! Właśnie w tym momencie miała powiedzieć mi coś ważnego i po raz drugi coś jej przeszkodziło! - zdenerwowałem się.
- Przepraszam, nie wiedziałem.. - usłyszałem jego skruszony głos.
- Dobra sorry za mój wybuch. Więc co chcesz? - zapytałem.
- Myślisz, że to aby na pewno dobry pomysł, by zaprosić Gabrielle na spacer?
- Tak na pewno! Stary mówiłem Ci już coś na ten temat u mnie w domu..
- Dobrze, dobrze. Chciałem się tylko upewnić. Dzięki! To na razie - powiedział szybko i rozłączył się.
- Ja tu zwariuję - pokręciłem głową. - Jeśli jeszcze raz ktoś nam przeszkodzi, to gwarantuje, że uduszę tego kogoś - zacisnąłem pięści. Po chwili jednak wypuściłem głęboko powietrze i spojrzałem na dziewczynę. - Teraz mów o co chodzi.
--------------------------------------------------------------
Od autorki: Wczoraj przypadkiem dodałam ten rozdział, więc kto widział wcześniej, może się jarać :D Ogólnie jak się was zmusi, to komentujecie! Czemu zawsze nie może tak być, co kochani? :)
 Jeśli chodzi o to, kiedy Zayn i Liam w końcu będą razem, to musicie trochę poczekać :) Chyba domyślacie się, że homoseksualizm to wcale nie taka prosta sprawa. W dodatku nienawidzę, kiedy w blogach, już od początku zakochują się w sobie. Bądźcie cierpliwi :)
 A no i.. Nie oceniajcie mojego pisania. Nie znam się na interpunkcji jak jakiś polonista :O Pisze swoim stylem i mam nadzieję, że was aż tak nie drażni :)
 Dobrze, teraz już spadam! Zwinęliśmy szybciej ze szkoły, bo jedziemy na piaski (nad jezioro). Have a nice day xx

♥.