Witajcie ponownie, to znowu ja, wasz Liam. Wszystko o czym do tej pory mogliście przeczytać, miało miejsce mniej więcej pięć lat temu, kiedy to nasza kariera była bardzo słaba, ja i Zayn musieliśmy się ukrywać, a Darcy przebywała w londyńskim sierocińcu, w którym bywaliśmy jedynie w miarę możliwości, ze względu na masę występów, trasy koncertowe, wywiady, spotkania z fanami..
Teraz to się zmieniło. One Direction jest rozpoznawalne w każdym zakątku świata. Każda hala, w której dajemy swoje show, jest wypełniona tysiącami Directioners, którzy wyczekują naszego widoku, naszych głosów i standardowych głupich zachowań na scenie, które nigdy nie mają końca. To dzięki tym osobom jesteśmy teraz, gdzie jesteśmy. Nie jestem nawet w stanie im podziękować, bo zabrakło by mi słów. Nasi oddani fani zawsze są dla nas numerem jeden. Są cholernie ważni i nie wyobrażam sobie, by przejść obok grupki osób, które życzą sobie zdjęcia lub autografu, nie zatrzymując się. To byłoby największe chamstwo na tej planecie z mojej strony! Oczywiście zdarzają się wszelakie koleje losu; brak czasu, niebezpieczeństwo, i wtedy niestety muszę odejść, machnąwszy jedynie ręką, uśmiechając się przy tym blado. Ich smutne oblicze wprawiają mnie zawsze w wyrzuty sumienia, więc cały czas przepraszam na twitter'że, że nie mogłem podejść.
Nie tylko w życiu muzycznym nastąpiła zmiana. Prywatne sprawy również dobrze się ułożyły. Chcecie wiedzieć co mam na myśli, prawda? Podejrzewam również, że macie multum pytań do zadania, nie mylę się? Już wam wszystko odpowiadam, bądźcie spokojni. Postaram się niczego nie pominąć.
Ziam. Tak ja i Zayn jesteśmy nazywani przez naszych fanów. To połączenie naszych imion. Nazwa ta, jest wprost urocza! Ale ja nie o tym chciałem. Przez pięć lat musieliśmy się ukrywać. Nie zawsze tak dokładnie wychodziło nam nie okazywanie uczuć, dlatego tak duża część Directioners podejrzewała nas o homoseksualizm. Przytulanie, dotykanie, czułe słówka i tym podobne rzeczy, miały miejsce przy praktycznie każdej okazji. Nie wynikało to tak dosłownie z naszej winy. Wyobraźcie sobie, że jesteście z kimś w związku i musicie udawać, że tak naprawdę łączy was jedynie przyjaźń. To strasznie boli, nie móc być blisko, prawda? Właśnie taki ból czuliśmy oboje. Zmniejszał się on, kiedy w końcu mogliśmy zostać chwilę sami i ponapawać się swoją prywatnością. Ale w końcu nadszedł błogi czas i okres kontraktu z Modestem, który nas cholernie ograniczał, dobiegł końca. To była niesamowita chwila wyjść na ulicę i móc zachowywać się tak, jakbyśmy byli sami. Minął cały ból i smutek, a nastąpiła radość, wraz z którą przyszło całkowite szczęście. Pogłębiło się ono, kiedy okazało się, że większość fanów nas akceptuje i cieszy się naszym związkiem. Tymi, którzy odeszli z fandomu lub ostro nas krytykowali, w ogóle nie zajmowaliśmy sobie głowy.
Nareszcie mogliśmy zamieszkać razem, we dwójkę. No może nie zupełnie we dwójkę. To kolejna sprawa, o której powinniście wiedzieć. Pamiętacie doskonale, kiedy marzyłem o dziecku, prawda? Długo rozmyślaliśmy z Malik'iem nad podjęciem decyzji, ale w końcu się zdecydowaliśmy. Któregoś ciepłego dnia udaliśmy się do sierocińca. Po załatwieniu odpowiednich spraw i papierów, wróciliśmy do domu z Darcy i Freddi'm. Zaadoptowaliśmy tę słodką dwójkę, dacie wiarę? Cieszę się, że wprowadzono prawo na adaptację dzieci przez związki homoseksualne. Ono pozwoliło nam być rodziną dla dwójki najsłodszych dzieci pod słońcem i uczynić ich najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Czas jednak odejść od mojego życia i opowiedzieć wam trochę gorących ploteczek, jeśli chodzi o pozostałą resztę zespołu. Jestem prawie pewny, że najbardziej interesuje was Harry, czy zgadłem? Jeśli chodzi o tego lokowatego buraka, to nic się nie zmieniło. Wciąż jest zakochany w Lily, a ta w nim, pozostając dalej moją najlepszą przyjaciółką. Obojgu układa się wspaniale, rzadko się kłócą, umieją pójść na kompromis, a po długim nie widzeniu się, stoją przez godzinę wtuleni w siebie, na środku lotniska. Są naprawdę uroczy, nie uważacie?
What about Tommo.. Ahh ten żartowniś! Nareszcie udało mu się przekonać do siebie Eleanor. Tworzą niezwykle dziwną parę. Ona miła, skromna i dość spokojna, a on chamski, rozrzutny i wciąż zachowujący się jak pięciolatek. Mimo to, darzą się ogromnym uczuciem, jestem tego w stu procentach pewny.
A co z naszym blondaskiem? Długo nie mógł zapomnieć o swojej szkolnej miłości Gabrielle, więc był singlem. Ale pewnego dnia poznał swoją wymarzoną księżniczkę. Było to na jednym z afterparty, w którym uczestniczyliśmy. Przypadkiem rozlał na fankę, która przeszła bardzo trudne zadanie konkursowe, by się tam dostać, czerwone wino, które właśnie niósł któremuś z nas. Od tego czasu dużo ze sobą rozmawiali, śmiali się, tańczyli, śpiewali.. aż w końcu Niall zaczął działać. Są parą od roku. Niestety duża część Directioners nie akceptuje Ellie, ale zakochani puszczają to mimo uszu.
- Cześć słoneczko. Co robisz? - W pokoju zjawił się mój ukochany czarnuszek. Miał na sobie fartuszek, więc oznaczało to, że właśnie upichcił nam coś dobrego na obiad.
- Relaksuje się. Ta kilkudniowa przerwa w występach była dobrym pomysłem. Dopiero teraz odczułem swoje zmęczenie - westchnąłem, podnosząc się do postawy siedzącej.
- Zgadzam się - skinął głową. - Mam nadzieję, że swoim daniem poprawię Ci humor, dlatego zapraszam do kuchni - puścił mi perskie oko i zniknął za drzwiami.
Wrzuciłem na siebie szare dresy i czarną bluzę, po czym podążyłem do łazienki. Załatwiłem swoje sprawy i powędrowałem za pięknym zapachem. Po dotarciu na miejsce, okazało się, że Zayn zrobił amerykańskie naleśniki. Widząc je, aż klasnąłem w dłonie.
- Zawołaj dzieciaki i siadaj do stołu, bo wszystko wystygnie - rozkazał, dekorując stół.
Rodzinny obiad. Tęskniłem za tym niesłychanie mocno. Miałem przy sobie moje największe skarby. Wprawiło mnie to w wyśmienity humor.
- O której wpadnie wujek Lou? - spytała Darcy, spoglądając na Mulata.
- Louis? Po co przyjedzie? Dlaczego mi nie powiedziałeś? - odezwałem się z wyrzutem.
- Nie denerwuj się tak słoneczko. Złość piękności szkodzi - roześmiał się, a w jego oczach dostrzegłem iskierki. - On i Eleanor popilnują dziś naszej dwójki. Ja muszę Cię gdzieś zabrać.
- Gdzie? - zmarszczyłem czoło.
- Niespodzianka - uśmiechnął się chytrze.
Podczas, gdy reszta rozprawiała na temat pogody, ja zastanawiałem się, w jakie miejsce chce zabrać mnie Malik. Już dawno nie robił mi żadnych niespodzianek, dlatego zdążyłem już zapomnieć, co może mieć w zanadrzu.
- Liam, pozmywaj naczynia, a następnie ubierz swój czarny garnitur. Za pół godziny widzimy się w samochodzie - rzucił chłopak, ściągając swój fartuch.
Stałem jak słup soli, przyglądając się jego ruchom. Garnitur? Co on znów kombinuje? Moje zdezorientowanie rosło. Zapomniałem w ogóle gdzie jestem i jak mam na imię.
- Ziema do Payne'a - zawołał Zack.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
Tak jak rozkazał, zabrałem się za naczynia. Po ich umyciu, starannie je wytarłem, chowając na swoje miejsca do szafek. Następnie wróciłem do naszego pokoju i zajrzałem do szafy, z której wygrzebałem jeden z moich ulubionych garniturów. Wciąż nie wiedząc po co, założyłem go na siebie. Stając przed lustrem w łazience, ułożyłem włosy na żel i wyszczotkowałem zęby. Nie zostało mi już więcej czasu, więc czym prędzej zszedłem na dół. Był tam już Tomlinson wraz z Calder.
- Cześć, jak się macie? - zapytałem uprzejmie.
- W porządku, a Ty? - odparła dziewczyna.
- Również, ale wciąż nie modę odszyfrować, gdzie zabiera mnie tamten głupiec - westchnąłem, wyglądając przez okno.
- Więc może pójdź do auta? Im prędzej się w nim znajdziesz, tym szybciej dowiesz się tego, co tak bardzo zajmuje twoje myśli od obiadu - przewrócił oczami Lou.
- Masz rację. Do zobaczenia - uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem.
Jechaliśmy już może około dziesięciu minut, oboje ubrani w czarne garnitury, a ja nie przestawałem pytać ,,gdzie jedziemy?''. Zachowywałem się jak dziecko, ale nie mogłem nad tym zapanować. Ciekawość wzięła górą i chciałem natychmiast wiedzieć, co się dzieje.
- Jesteśmy na miejscu. - Usłyszałem w końcu.
Znalazłem się na powietrzu. Wokół mnie rozciągał się las i różnoraka, bujna roślinność. Pomyślałem ,,co do cholery?!'', gdy Mulat złapał mnie za rękę i zaczął stąpać po wydeptanej ścieżce, prowadząc nas w sam środek lasu.
- Kiedy będziemy na miejscu? - marudziłem. Tym razem przypominałem osła ze Shreka, tyle, że Zayn nie był Shrekiem. Miał anielską cierpliwość i uśmiechał się tylko.
Nareszcie się zatrzymał. Spojrzałem przed siebie i dostrzegłem jakąś małą, drewnianą budowlę. Była biała i całkiem urocza. Wyglądała dokładnie tak samo, jak te, które występują w komediach romantycznych, a zakochane pary wykonują na jej środku, swój pełen miłości i namiętności, taniec.
- Co to ma znaczyć? - odezwałem się.
- Chodź ze mną - odrzekł, znów mnie za sobą ciągnąc.
Znaleźliśmy się na środku owej budowli. Chłopak z rozbawieniem spojrzał mi w oczy i ustawił nasze dłonie do tańca. Znów zmarszczyłem czoło, czując się kompletnie zdezorientowany.
- Co Ty wyprawiasz? Nawet nie ma muzyki! - oburzyłem się.
- Doprawdy? - uniósł jedną brew do góry.
Z lasu wyłonili się mężczyźni, również ubrani w czarne garnitury. W rękach mieli brązowe skrzypce. Unosząc kąciki ust do góry na nasz widok, zaczęli grać, a nasze ciała poczęły ruszać się w rytm muzyki, wydobywającej się z instrumentów. Była dogłębnie piękna i wzruszająca.
- Po co to wszystko? - Kolejne z miliona zadanych pytań dzisiejszego dnia.
- Zapomniałeś już? Dokładnie pięć lat temu zatańczyliśmy ze sobą po raz pierwszy, na ślubie twojej siostry, Nicoli.
- Och, więc o to chodzi. Przepraszam, ale zupełnie wypadło mi to z głowy! Odkąd oznajmiłeś mi o niespodziance, nie mogłem uporać się z myślami. Wciąż rozprawiałem nad tym, gdzie mnie zabierzesz. Naprawdę bardzo Cię przepraszam, bo to ważna dla nas data - westchnąłem. Byłem na siebie niesamowicie zły.
- Nic się nie stało słoneczko - delikatnie musnął moje czoło.
Tutaj nasza rozmowa się urwała, a my oddaliśmy się w zupełności tańcu. Muzykanci wciąż grali smętną melodię, która odpowiednio pasowała do tej chwili.
- Dziękuję - szepnąłem.
- Za co?
- Za to, co zrobiłeś. Nigdy nie pomyślałbym, że wpadniesz na tak ciekawy pomysł, a już na pewno nie zdawałem sobie sprawy, że zapamiętasz datę naszej pierwszej potańcówki. - Zaśmialiśmy się. - To dla mnie wiele znaczy Zayn.
- Ty dla mnie wiele znaczysz, Liam - uśmiechnął się chytrze.
Przesunął swoją rękę na plecy i wygiął mnie lekko, po czym spoglądając swoimi radosnymi oczyma na moje usta, przysunął się bliżej, łącząc nasze wargi w zachłanny pocałunek, któremu oboje całkowicie się oddaliśmy. Do moich uszu przestała dochodzić muzyka. Ważna była dla mnie teraz tylko nasza wspólna, wspaniała chwila.
-----------------------------------------------------------------
Od autorki: Halo misiaczki ☺. Jak widzicie, dodałam epilog, który całkowicie kończy historię Ziama. Jestem ciekawa jak bardzo wam się podoba zakończenie? Jest satysfakcjonujące? Spodziewaliście się pewnych rzeczy? Mam nadzieję, że romantyczny koniec przypadł wam do gustu : *
PODSUMOWANIE: Trudno jest mi rozstać się z tym blogiem, którego zaczęłam prowadzić 5 maja. Pisałam go przez ponad pół roku, więc zdążyłam się przyzwyczaić, że siadam i piszę o wielkim uczuciu pomiędzy Liamem i Zaynem. Była to moja mała odskocznia od monotonności i szarości świata. Pisanie mnie relaksowało, więc dodawanie rozdziałów dla was było tylko przyjemnością. Jestem wam niezwykle wdzięczna za każde wejście, komentarz, za każde słowa skierowane do mnie na tt. Nie wiem jak wam dziękować za prawie 64 tyś. wyświetleń oraz 1552 opublikowanych komentarzy! Jestem pod wielkim wrażeniem, bo przecież nie sądzę, że to co piszę, może przyciągać tyle publiki! Kocham was, szczerze was kocham. Dziękuję za to, że jesteście, że byliście i będziecie moimi czytelnikami :) Zapewniam was, że nie rozstaje się z pisaniem, bo byłoby to zbyt trudne dla mnie. Niestety muszę znaleźć czas na stworzenie czegoś nowego. Spoglądajcie tu czasem, bo na pewno tu napiszę o nowym blogu. JEŚLI CHCECIE, TO MOŻECIE ZOSTAWIĆ RÓWNIEŻ TT, BYM WAS POWIADOMIŁA O NOWYM OPOWIADANIU :)
Hmm, to chyba na wszystko. Na szczęście jutro już tylko język i koniec z testami próbnymi! Mam nadzieję, ze w miarę dobrze mi poszło i trzymam za was kciuki miśki :* Jeszcze raz dziękuję i jeszcze raz.. KOCHAM WAS BARDZO! Hava a nice day xx
Teraz to się zmieniło. One Direction jest rozpoznawalne w każdym zakątku świata. Każda hala, w której dajemy swoje show, jest wypełniona tysiącami Directioners, którzy wyczekują naszego widoku, naszych głosów i standardowych głupich zachowań na scenie, które nigdy nie mają końca. To dzięki tym osobom jesteśmy teraz, gdzie jesteśmy. Nie jestem nawet w stanie im podziękować, bo zabrakło by mi słów. Nasi oddani fani zawsze są dla nas numerem jeden. Są cholernie ważni i nie wyobrażam sobie, by przejść obok grupki osób, które życzą sobie zdjęcia lub autografu, nie zatrzymując się. To byłoby największe chamstwo na tej planecie z mojej strony! Oczywiście zdarzają się wszelakie koleje losu; brak czasu, niebezpieczeństwo, i wtedy niestety muszę odejść, machnąwszy jedynie ręką, uśmiechając się przy tym blado. Ich smutne oblicze wprawiają mnie zawsze w wyrzuty sumienia, więc cały czas przepraszam na twitter'że, że nie mogłem podejść.
Nie tylko w życiu muzycznym nastąpiła zmiana. Prywatne sprawy również dobrze się ułożyły. Chcecie wiedzieć co mam na myśli, prawda? Podejrzewam również, że macie multum pytań do zadania, nie mylę się? Już wam wszystko odpowiadam, bądźcie spokojni. Postaram się niczego nie pominąć.
Ziam. Tak ja i Zayn jesteśmy nazywani przez naszych fanów. To połączenie naszych imion. Nazwa ta, jest wprost urocza! Ale ja nie o tym chciałem. Przez pięć lat musieliśmy się ukrywać. Nie zawsze tak dokładnie wychodziło nam nie okazywanie uczuć, dlatego tak duża część Directioners podejrzewała nas o homoseksualizm. Przytulanie, dotykanie, czułe słówka i tym podobne rzeczy, miały miejsce przy praktycznie każdej okazji. Nie wynikało to tak dosłownie z naszej winy. Wyobraźcie sobie, że jesteście z kimś w związku i musicie udawać, że tak naprawdę łączy was jedynie przyjaźń. To strasznie boli, nie móc być blisko, prawda? Właśnie taki ból czuliśmy oboje. Zmniejszał się on, kiedy w końcu mogliśmy zostać chwilę sami i ponapawać się swoją prywatnością. Ale w końcu nadszedł błogi czas i okres kontraktu z Modestem, który nas cholernie ograniczał, dobiegł końca. To była niesamowita chwila wyjść na ulicę i móc zachowywać się tak, jakbyśmy byli sami. Minął cały ból i smutek, a nastąpiła radość, wraz z którą przyszło całkowite szczęście. Pogłębiło się ono, kiedy okazało się, że większość fanów nas akceptuje i cieszy się naszym związkiem. Tymi, którzy odeszli z fandomu lub ostro nas krytykowali, w ogóle nie zajmowaliśmy sobie głowy.
Nareszcie mogliśmy zamieszkać razem, we dwójkę. No może nie zupełnie we dwójkę. To kolejna sprawa, o której powinniście wiedzieć. Pamiętacie doskonale, kiedy marzyłem o dziecku, prawda? Długo rozmyślaliśmy z Malik'iem nad podjęciem decyzji, ale w końcu się zdecydowaliśmy. Któregoś ciepłego dnia udaliśmy się do sierocińca. Po załatwieniu odpowiednich spraw i papierów, wróciliśmy do domu z Darcy i Freddi'm. Zaadoptowaliśmy tę słodką dwójkę, dacie wiarę? Cieszę się, że wprowadzono prawo na adaptację dzieci przez związki homoseksualne. Ono pozwoliło nam być rodziną dla dwójki najsłodszych dzieci pod słońcem i uczynić ich najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Czas jednak odejść od mojego życia i opowiedzieć wam trochę gorących ploteczek, jeśli chodzi o pozostałą resztę zespołu. Jestem prawie pewny, że najbardziej interesuje was Harry, czy zgadłem? Jeśli chodzi o tego lokowatego buraka, to nic się nie zmieniło. Wciąż jest zakochany w Lily, a ta w nim, pozostając dalej moją najlepszą przyjaciółką. Obojgu układa się wspaniale, rzadko się kłócą, umieją pójść na kompromis, a po długim nie widzeniu się, stoją przez godzinę wtuleni w siebie, na środku lotniska. Są naprawdę uroczy, nie uważacie?
What about Tommo.. Ahh ten żartowniś! Nareszcie udało mu się przekonać do siebie Eleanor. Tworzą niezwykle dziwną parę. Ona miła, skromna i dość spokojna, a on chamski, rozrzutny i wciąż zachowujący się jak pięciolatek. Mimo to, darzą się ogromnym uczuciem, jestem tego w stu procentach pewny.
A co z naszym blondaskiem? Długo nie mógł zapomnieć o swojej szkolnej miłości Gabrielle, więc był singlem. Ale pewnego dnia poznał swoją wymarzoną księżniczkę. Było to na jednym z afterparty, w którym uczestniczyliśmy. Przypadkiem rozlał na fankę, która przeszła bardzo trudne zadanie konkursowe, by się tam dostać, czerwone wino, które właśnie niósł któremuś z nas. Od tego czasu dużo ze sobą rozmawiali, śmiali się, tańczyli, śpiewali.. aż w końcu Niall zaczął działać. Są parą od roku. Niestety duża część Directioners nie akceptuje Ellie, ale zakochani puszczają to mimo uszu.
- Cześć słoneczko. Co robisz? - W pokoju zjawił się mój ukochany czarnuszek. Miał na sobie fartuszek, więc oznaczało to, że właśnie upichcił nam coś dobrego na obiad.
- Relaksuje się. Ta kilkudniowa przerwa w występach była dobrym pomysłem. Dopiero teraz odczułem swoje zmęczenie - westchnąłem, podnosząc się do postawy siedzącej.
- Zgadzam się - skinął głową. - Mam nadzieję, że swoim daniem poprawię Ci humor, dlatego zapraszam do kuchni - puścił mi perskie oko i zniknął za drzwiami.
Wrzuciłem na siebie szare dresy i czarną bluzę, po czym podążyłem do łazienki. Załatwiłem swoje sprawy i powędrowałem za pięknym zapachem. Po dotarciu na miejsce, okazało się, że Zayn zrobił amerykańskie naleśniki. Widząc je, aż klasnąłem w dłonie.
- Zawołaj dzieciaki i siadaj do stołu, bo wszystko wystygnie - rozkazał, dekorując stół.
Rodzinny obiad. Tęskniłem za tym niesłychanie mocno. Miałem przy sobie moje największe skarby. Wprawiło mnie to w wyśmienity humor.
- O której wpadnie wujek Lou? - spytała Darcy, spoglądając na Mulata.
- Louis? Po co przyjedzie? Dlaczego mi nie powiedziałeś? - odezwałem się z wyrzutem.
- Nie denerwuj się tak słoneczko. Złość piękności szkodzi - roześmiał się, a w jego oczach dostrzegłem iskierki. - On i Eleanor popilnują dziś naszej dwójki. Ja muszę Cię gdzieś zabrać.
- Gdzie? - zmarszczyłem czoło.
- Niespodzianka - uśmiechnął się chytrze.
Podczas, gdy reszta rozprawiała na temat pogody, ja zastanawiałem się, w jakie miejsce chce zabrać mnie Malik. Już dawno nie robił mi żadnych niespodzianek, dlatego zdążyłem już zapomnieć, co może mieć w zanadrzu.
- Liam, pozmywaj naczynia, a następnie ubierz swój czarny garnitur. Za pół godziny widzimy się w samochodzie - rzucił chłopak, ściągając swój fartuch.
Stałem jak słup soli, przyglądając się jego ruchom. Garnitur? Co on znów kombinuje? Moje zdezorientowanie rosło. Zapomniałem w ogóle gdzie jestem i jak mam na imię.
- Ziema do Payne'a - zawołał Zack.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
Tak jak rozkazał, zabrałem się za naczynia. Po ich umyciu, starannie je wytarłem, chowając na swoje miejsca do szafek. Następnie wróciłem do naszego pokoju i zajrzałem do szafy, z której wygrzebałem jeden z moich ulubionych garniturów. Wciąż nie wiedząc po co, założyłem go na siebie. Stając przed lustrem w łazience, ułożyłem włosy na żel i wyszczotkowałem zęby. Nie zostało mi już więcej czasu, więc czym prędzej zszedłem na dół. Był tam już Tomlinson wraz z Calder.
- Cześć, jak się macie? - zapytałem uprzejmie.
- W porządku, a Ty? - odparła dziewczyna.
- Również, ale wciąż nie modę odszyfrować, gdzie zabiera mnie tamten głupiec - westchnąłem, wyglądając przez okno.
- Więc może pójdź do auta? Im prędzej się w nim znajdziesz, tym szybciej dowiesz się tego, co tak bardzo zajmuje twoje myśli od obiadu - przewrócił oczami Lou.
- Masz rację. Do zobaczenia - uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem.
Jechaliśmy już może około dziesięciu minut, oboje ubrani w czarne garnitury, a ja nie przestawałem pytać ,,gdzie jedziemy?''. Zachowywałem się jak dziecko, ale nie mogłem nad tym zapanować. Ciekawość wzięła górą i chciałem natychmiast wiedzieć, co się dzieje.
- Jesteśmy na miejscu. - Usłyszałem w końcu.
Znalazłem się na powietrzu. Wokół mnie rozciągał się las i różnoraka, bujna roślinność. Pomyślałem ,,co do cholery?!'', gdy Mulat złapał mnie za rękę i zaczął stąpać po wydeptanej ścieżce, prowadząc nas w sam środek lasu.
- Kiedy będziemy na miejscu? - marudziłem. Tym razem przypominałem osła ze Shreka, tyle, że Zayn nie był Shrekiem. Miał anielską cierpliwość i uśmiechał się tylko.
Nareszcie się zatrzymał. Spojrzałem przed siebie i dostrzegłem jakąś małą, drewnianą budowlę. Była biała i całkiem urocza. Wyglądała dokładnie tak samo, jak te, które występują w komediach romantycznych, a zakochane pary wykonują na jej środku, swój pełen miłości i namiętności, taniec.
- Co to ma znaczyć? - odezwałem się.
- Chodź ze mną - odrzekł, znów mnie za sobą ciągnąc.
Znaleźliśmy się na środku owej budowli. Chłopak z rozbawieniem spojrzał mi w oczy i ustawił nasze dłonie do tańca. Znów zmarszczyłem czoło, czując się kompletnie zdezorientowany.
- Co Ty wyprawiasz? Nawet nie ma muzyki! - oburzyłem się.
- Doprawdy? - uniósł jedną brew do góry.
Z lasu wyłonili się mężczyźni, również ubrani w czarne garnitury. W rękach mieli brązowe skrzypce. Unosząc kąciki ust do góry na nasz widok, zaczęli grać, a nasze ciała poczęły ruszać się w rytm muzyki, wydobywającej się z instrumentów. Była dogłębnie piękna i wzruszająca.
- Po co to wszystko? - Kolejne z miliona zadanych pytań dzisiejszego dnia.
- Zapomniałeś już? Dokładnie pięć lat temu zatańczyliśmy ze sobą po raz pierwszy, na ślubie twojej siostry, Nicoli.
- Och, więc o to chodzi. Przepraszam, ale zupełnie wypadło mi to z głowy! Odkąd oznajmiłeś mi o niespodziance, nie mogłem uporać się z myślami. Wciąż rozprawiałem nad tym, gdzie mnie zabierzesz. Naprawdę bardzo Cię przepraszam, bo to ważna dla nas data - westchnąłem. Byłem na siebie niesamowicie zły.
- Nic się nie stało słoneczko - delikatnie musnął moje czoło.
Tutaj nasza rozmowa się urwała, a my oddaliśmy się w zupełności tańcu. Muzykanci wciąż grali smętną melodię, która odpowiednio pasowała do tej chwili.
- Dziękuję - szepnąłem.
- Za co?
- Za to, co zrobiłeś. Nigdy nie pomyślałbym, że wpadniesz na tak ciekawy pomysł, a już na pewno nie zdawałem sobie sprawy, że zapamiętasz datę naszej pierwszej potańcówki. - Zaśmialiśmy się. - To dla mnie wiele znaczy Zayn.
- Ty dla mnie wiele znaczysz, Liam - uśmiechnął się chytrze.
Przesunął swoją rękę na plecy i wygiął mnie lekko, po czym spoglądając swoimi radosnymi oczyma na moje usta, przysunął się bliżej, łącząc nasze wargi w zachłanny pocałunek, któremu oboje całkowicie się oddaliśmy. Do moich uszu przestała dochodzić muzyka. Ważna była dla mnie teraz tylko nasza wspólna, wspaniała chwila.
-----------------------------------------------------------------
Od autorki: Halo misiaczki ☺. Jak widzicie, dodałam epilog, który całkowicie kończy historię Ziama. Jestem ciekawa jak bardzo wam się podoba zakończenie? Jest satysfakcjonujące? Spodziewaliście się pewnych rzeczy? Mam nadzieję, że romantyczny koniec przypadł wam do gustu : *
PODSUMOWANIE: Trudno jest mi rozstać się z tym blogiem, którego zaczęłam prowadzić 5 maja. Pisałam go przez ponad pół roku, więc zdążyłam się przyzwyczaić, że siadam i piszę o wielkim uczuciu pomiędzy Liamem i Zaynem. Była to moja mała odskocznia od monotonności i szarości świata. Pisanie mnie relaksowało, więc dodawanie rozdziałów dla was było tylko przyjemnością. Jestem wam niezwykle wdzięczna za każde wejście, komentarz, za każde słowa skierowane do mnie na tt. Nie wiem jak wam dziękować za prawie 64 tyś. wyświetleń oraz 1552 opublikowanych komentarzy! Jestem pod wielkim wrażeniem, bo przecież nie sądzę, że to co piszę, może przyciągać tyle publiki! Kocham was, szczerze was kocham. Dziękuję za to, że jesteście, że byliście i będziecie moimi czytelnikami :) Zapewniam was, że nie rozstaje się z pisaniem, bo byłoby to zbyt trudne dla mnie. Niestety muszę znaleźć czas na stworzenie czegoś nowego. Spoglądajcie tu czasem, bo na pewno tu napiszę o nowym blogu. JEŚLI CHCECIE, TO MOŻECIE ZOSTAWIĆ RÓWNIEŻ TT, BYM WAS POWIADOMIŁA O NOWYM OPOWIADANIU :)
Hmm, to chyba na wszystko. Na szczęście jutro już tylko język i koniec z testami próbnymi! Mam nadzieję, ze w miarę dobrze mi poszło i trzymam za was kciuki miśki :* Jeszcze raz dziękuję i jeszcze raz.. KOCHAM WAS BARDZO! Hava a nice day xx
A więc żegnajcie ♥. |
Wesołych Świąt ☺. |
A tak mocno was ściskam! ☼ |
Bye ♡. |