sobota, 12 października 2013

Rozdział pięćdziesiąty drugi.

 W kilka sekund później dotarłem do salonu. Moim oczom ukazała się skulona postać, która na dźwięk moich kroków uniosła głowę. Wtedy przekonałem się, że moim gościem jest.. Lily.
- Liam błagam porozmawiaj ze mną - powiedziała prawie szeptem.
- Nie mamy o czym - rzuciłem, siadając na kanapie.
- Jak to nie mamy o czym? Zapomniałeś już o tym co pomiędzy nami było? - Wstała i usiadła obok mnie. Zauważyłem jej zaczerwienione oczy. Zanosiła się na płacz.
- Tylko przyjaźń - wzruszyłem ramionami.
- Dla Ciebie to tylko przyjaźń, dla mnie coś niesamowitego. Pierwszy raz komuś zaufałam! Myślałam, że nigdy się nie pokłócimy, że będziemy trzymać się razem, dopóki któreś z nas nie wyjedzie. - Z jej policzka spłynęły łzy, które zaraz starła.
  Ten widok napawał mnie dziwnymi dreszczami i poczuciem winy. Może i źle ją potraktowałem. Przecież mogliśmy wyjaśnić tę sprawę, ale jak zawsze moja upartość wzięła górą.
- Chodzi o to, że.. Myślałem, że skoro jesteśmy dla siebie przyjaciółmi, mówimy sobie o wszystkim, a Ty zwyczajnie zachowałaś dla siebie to, że Malik i pani Miller są ze sobą spokrewnieni. Zrobiło mi się bardzo przykro - odparłem.
- Rozumiem Cię, ale Ty spróbuj zrozumieć mnie. Ani ona, ani on nie chcieli byś na razie wiedział, dlatego poprosili bym Ci nic nie mówiła. Nie zdajesz sobie sprawy, jak paliłam się do tego, by Cię o tym zawiadomić, ale zwyczajnie nie mogłam - złapała mnie za dłoń.
- Bardzo Cię zraniłem olewawszy Cię? - zapytałem.
- Wybaczę, jeśli spędzisz dziś ze mną resztkę dnia - uśmiechnęła się lekko.
- Liam! - krzyknął Lou.
- Co?
- Mogę wejść czy mam zakryć oczy?
- Nie wygłupiaj się i chodź tu - przewróciłem oczami.
- Skąd miałem wiedzieć co tu robicie - uniósł dłonie w geście obronnym. - Ja wychodzę. Mam parę spraw do załatwienia. Biorę ze sobą kluczę, a drugie są na szafce przy wejściu. Jeśli będziesz wychodził, proszę nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz, jasne? - poprosił.
- Oczywiście - przytaknąłem.
- Do widzenia piękna damo - chłopak ukłonił się lekko.
- Dziś jesteś szarmancki, a ostatnio kłóciłeś się ze mną o lody o smaku chilli! - odezwała się brunetka, nakładając swoje dłonie na biodra.
- To było dawno, ale i tak te lody są pyszne! Pa! - odparł i opuścił mieszkanie.
- Och, więc przyda mi się ktoś do towarzystwa - uniosłem kąciki ust do góry.
- Czyli mogę zostać? - uniosła swoje czekoladowe oczy na mnie.
- Zdecydowanie.
  Przytuliła mnie. Brakowało mi tego. Lily jest dla mnie ważną osobą i nie chciałbym jej stracić, choć nie ukrywam, że sprawiła mi przykrość, ukrywając coś przede mną. Przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic, prawda?
- Liam powiedz tak.
- Dlaczego mam powiedzieć ,,tak''? - zmarszczyłem czoło.
- Właśnie zgodziłeś się na to, byśmy zrobili hot-dogi. Przepraszam, ale mam na nie wielką ochotę - roześmiała się.
- No dobrze, ale zdajesz sobie sprawę, że najpierw trzeba pójść do sklepu? Parówki są, ale nie mamy tych specjalnych bułek.
- Więc pójdziemy. Co to za problem? To, że Ty jesteś leniem, wcale nie oznacza, że i ja nim jestem - wystawiła język w moją stronę.
  Rzuciłem się na jej kruche ciało i zacząłem okładać jej twarz poduszkami. Wołała bym przestał, ale ja zwyczajnie miałem z tego ubaw i wpadłem w bardzo dobry humor, więc ani mi się śniło zakończyć jej 'męki'. Wtem zsunęła się z kanapy i to ona wskoczyła na mnie. Szamotaliśmy się oboje, dopóki nie wylądowaliśmy na wykładzinie. Położyliśmy się obok siebie, roześmiani i zmęczeni. Miałem takie uczucie, jakbym właśnie doznał niesamowitego orgazmu, a seks odebrał mi wszystkie siły. Nie podzieliłem się tą uwagą z barmanką. Nie chciałem stać się powodem do jej wybuchu nagłego śmiechu lub głupich komentarzy.
 W końcu wstaliśmy z podłogi i poprawiając swój całkowity nieład, spowodowany naszą zabawą, ruszyliśmy do pobliskiego supermarketu, w którym ostatnio robiłem zakupy.
  Będąc przy kasie, kasjerka zaczęła rzucać nam jakieś podejrzliwe spojrzenia.
- Czy coś się stało? - wyrwałem się.
- Och do mnie mówisz słonko? - zdziwiła się. - Przyglądam się wam, bo widzę was tu pierwszy raz, a w tej części miasteczka każdy każdego zna - wzruszyła ramionami. - Mieszkacie tu?
  Spojrzałem na Lily, a ona na mnie. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, nie umiejąc się uspokoić. Zginałem się w pół, łapiąc za brzuch, który trząsł się jak galareta!
- Powiedziałam coś nie tak? - zmarszczyła czoło.
- Wydaje się pani, że jesteśmy parą, prawda? My jesteśmy tylko przyjaciółmi - wytłumaczyłem nasz nagły napad śmiechu. - A jeśli chodzi o to co tutaj robimy.. Zamieszkałem u Louis'a Tomlinson'a przez pewne problemy, a ta panienka przyszła mnie odwiedzić - odpowiedziałem.
- Rozumiem - uśmiechnęła się. - Ładnie razem wyglądacie - dodała.
- Powtarzam pani drugi raz, jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi.
- Dobrze, już dobrze - westchnęła. - To wszystko? Pięć funtów.
 Zapłaciliśmy i wyszliśmy z sklepu. Pomyślałem sobie, że skoro ta kasjerka uznała, że jesteśmy razem, inni również mogą tak myśleć, a przecież wcale tego nie chcę. Nie dość, że muszę ukrywać miłość do Zayn'a oraz udawać związek z Danielle, to jeszcze może posądzą mnie o romans z Lily?
 Pokręciłem głową, odrzucając od siebie nawiedzające mnie myśli. W chwilę potem, znaleźliśmy się w mieszkaniu przyjaciela. Od razu skierowaliśmy się do kuchni, wykładając zakupione produkty z reklamówki.
 Kiedy wszystko było już gotowe, wzięliśmy się do roboty. Ja odwijałem ofoliowane parówki, a barmanka przekrajała bułki. Następnie wszystko ze sobą idealnie złożyliśmy i kładąc na talerzu, umieściliśmy w mikrofali. W chwilę potem, hot-dogi roznosiły przepyszny zapach po całym domu, a my mogliśmy zacząć się nimi zajadać.
- Umm - odezwała się, zlizując spadający ketchup - wczoraj w pracy miałam takiego jednego gościa, który był kompletnie pijany. Podszedł do mnie, by poprosić o kolejnego drinka i w tym momencie wbiegło dwóch facetów w kominiarkach z pistoletami. Złapali pijaka i wybiegli jak gdyby nigdy nic. Zaczynam się bać tych gangów - pokręciła głową.
- Naprawdę? Przecież Wolverhampton to spokojne miasto, czego tutaj szukają? - zmarszczyłem czoło.
- Nie mam pojęcia Li, ale robi się już późno, a skoro jestem przestraszona i nigdzie się stąd nie ruszę sama, jesteś zmuszony mnie odprowadzić - uśmiechnęła się cwaniacko.
- Ani mi się śni! Najwyżej zostaniesz tu na noc. Śpisz na kanapie - rzuciłem rozbawiony.
- Bardzo śmieszne! Jak skończysz jeść to pójdziemy. Teraz idę się umyć - powiedziała.
- W końcu.. Śmierdzielu!
 Obdarowała mnie złowrogim spojrzeniem i poszła do toalety. Ja w tym czasie skończyłem swojego hot-doga i zmyłem naczynia. Kiedy zjawiła się w kuchni, wytarłem swoje ręce, ubrałem bluzę i opuściliśmy mieszkanie Tomlinson'a. Oczywiście zamknąłem je na klucz, tak jak kazał. Muszę dbać o ten dom.
 Odprowadziłem Lily pod apartament mojej byłej sąsiadki. Bardzo chciałem wejść do środka, ale wciąż mam uraz do pani Miller i nadal nie wiem co takiego w związku z ich pokrewieństwem, ukrywa przede mną Malik. Wolę na razie trzymać się z daleka.
 Pożegnałem barmankę i ruszyłem. Przystanąłem obok swojego rodzinnego domu. Spojrzałem w okno, w którym paliła się lampka. Był to pokój Nicoli. Pewnie pracowała lub przygotowywała coś do swojego ślubu. Och, nawet nie wiem co dzieję się u moich kochanych sióstr! Kochanych? Nie odezwały się od czasu wyznania mojego sekretu, więc nie wiem, czy mogę wciąż je tak nazywać.
Postanowiłem zajrzeć do wnętrza. Powinienem zabrać książki i trochę więcej ciuchów. Wejdę tylko do swojego pokoju, zabiorę co mi potrzeba i wracam do 'siebie'.
- Liam! - Usłyszałem głos rodzicielki, jak tylko otworzyłem drzwi.
- Cześć mamo - westchnąłem. Miałem nadzieję, że nikt mnie nie zauważy.
- Stęskniłam się za Tobą - podeszła mnie mocno przytulić.
- Ja za Tobą też - odwzajemniłem uścisk.
- Postanowiłeś wrócić? - zapytała, odrywając się od mojego ciała.
- Chciałbym, ale nie mogę. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek moja stopa tu jeszcze postanie - spuściłem głowę w dół.
- Porozmawiam z ojcem, jakoś przemówię mu do rozsądku. Nie martw się, wszystko będzie dobrze - pocieszała mnie, głaszcząc mój policzek.
- To nic nie da, dobrze wiesz. Dlatego.. zastanawiam się nad zamieszkaniem samemu. Nie to, żebym kupował jakąś nie wiadomo jak wielką willę, o to się nie martw. Chcę jakieś małe mieszkanko do wynajęcia, najlepiej w bloku. Tylko, że nie mam za dużo pieniędzy. Czy wspomożesz mnie?
- Li.. - Z jej policzka spłynęła łza. - Nie chcę byś się wyprowadzał na dobre.
- Wiem i ja też tego nie chcę. Ale sama widzisz, że sytuacja mnie do tego zmusza. Nie mogę wiecznie pomieszkiwać u Louis'a.
- Och - złapała mnie za dłoń - dobrze, będę dawać Ci pieniądze co miesiąc na wyżywienie i opłatę czynszu. Tylko to mnie tak strasznie boli.. Mój synek tak daleko ode mnie - kręciła głową, nie dowierzając.
- Nic nie mogę na to poradzić. W dodatku mam teraz tyle problemów, na które również nie mogę nic zaradzić.
- Co takiego się dzieje? - Kolejne łzy spływały z jej czerwonego policzka.
- Porozmawiamy, kiedy znajdę to mieszkanie. Zadzwonię, by o wszystkim Cię poinformować. Teraz muszę iść po resztę książek i ubrań - odparłem, całując jej czoło, na co zmrużyła oczy.
  Poszedłem na górę, od razu kierując się do swojego pokoju. Wyciągnąłem dużą torbę i wrzuciłem do niej wszystkie potrzebne rzeczy. Uroniłem kilka łez, wiedząc, że to koniec. Nie ma już szans bym tu wrócił, tu gdzie moje miejsce, tu gdzie było mi najlepiej na świecie. To takie niesprawiedliwe.
  Pakując się, dostrzegłem, że otwierają się drzwi, a do środka wchodzi Nicola.
- Liam? - zdziwiła się, widząc mnie przy szafie.
- Nie martw się, zaraz wychodzę.
- Nie chcę żebyś wychodził. Tęsknie za Tobą - odparła półgłosem.
- Tak? To dlaczego mnie nie poparłaś przed ojcem? Dlaczego nie stanęłaś w mojej obronie? Teraz będziesz mnie odwiedzać w małym mieszkanku, w którym będę mieszkał sam jak palec. Jesteś z tego zadowolona? - rzuciłem oschłym tonem.
- Li, Ty nie rozumiesz - podeszła do mnie. - Byłam w szoku i kompletnie nic nie mogłam powiedzieć, kiedy wyjawiłeś swój sekret. Ale potem, gdy pobiegłeś do swojego pokoju, ja i Ruth chodziłyśmy za tatą i wpijałyśmy mu do głowy, że przecież to wszystko nie dzieje się z twojej winy. Że to wszystko jest całkiem normalne i musi to zaakceptować. Prosiłyśmy, by do Ciebie poszedł i pogadał, ale on.. był nieugięty. Nie dał się przekonać. To chyba najbardziej uparty człowiek na świecie - wytłumaczyła.
- Nie wiedziałem, przepraszam - przytuliłem ją.
  Trwaliśmy chwilę w tym mocnym uścisku pełnym tęsknoty. Chciałem tu zostać, ale nie mogłem. Rozumiem ojca, że wolałby mieć syna hetero, ale przecież serce nie sługa! Niestety on nie umie tego pojąć.
- Jest Ruth? - zapytałem.
- Wyszła - odpowiedziała szybko.
- Szkoda. Przekaż jej, że bardzo za nią tęsknie - uśmiechnąłem się lekko.
- Oczywiście. Zadzwonisz potem by podać swój adres? - Patrzyła mi w oczy.
- Przekażę mamie, a ona wam. Nie musisz się o nic martwić - zapewniłem ją.
- Dziękuję - szepnęła.
- A co z twoim ślubem? Jak idą przygotowania? - zainteresowałem się, zapinając swoją torbę.
- Przesunęłam datę ślubu. Nie zdążymy się wyrobić, nawet z pomocą rodziców.
- Och, przykro mi. Ale najważniejsze jest to, że w ogóle się odbędzie. Nick to fajny facet i tworzycie zgraną parę. - Próbowałem ją pocieszyć.
 Wraz z siostrą zszedłem na dół. Pożegnałem się z nią, a potem z mamą i opuściłem mieszkanie z wielkim bólem serca. Dobrze, że nie wpadłem na ojca, który z pewnością najchętniej wykopałby mnie daleko stąd.
  Dotarłem do domu Lou. Drzwi były wciąż zamknięte na klucz, co oznaczało, że przyjaciel jeszcze nie wrócił. Wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do kuchni. Posprzątałem tam to, czego nie zdążyłem przed odprowadzeniem Lily, a następnie poszedłem do siebie. Spakowałem książki na jutrzejsze lekcje i udałem się pod prysznic, który na moment sprawił mi chwilę relaksu.
  Leżąc już w łóżku, zacząłem rozmyślać. To wszystko mnie przytaczało. Tajemnice, brak akceptacji ze strony własnego rodzica, a w dodatku to całe udawanie. Podejrzewam, że jutro w szkole nawet nie będę mógł porozmawiać z Zayn'em, bo Danielle wciąż będzie się do mnie lepić. Mimo wszystko, jak na razie nie mogę się z tym wszystkim pogodzić i tak po prostu ją polubić. To trudne, zwłaszcza, że muszę okłamywać innych ludzi. Co będzie, jeśli to wszystko się wyda?
  Zamknąłem oczy. Spróbowałem zasnąć, ale nie umiałem. Ogarniała mnie pustka. Ostatnie dwa dni zasypiałem w ramionach czarnuszka, a dziś leżę tu sam jak palec, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
  Dziesięć minut później usłyszałem mój dzwoniący telefon. Ciekawie kto to? Jest przecież grubo po północy!
- Halo, Louis? - odebrałem.
- Stary jestem trochę nie w stanie.. Otwórz mi drzwi - bełkotał.
  Natychmiast się rozłączyłem i wyszedłem z łóżka. Dotarłem do drzwi i otworzyłem je, widząc za nimi siedzącego Tommo. Był w bardzo złym stanie. Śmierdziało od niego alkoholem i papierosami.
- Oszalałeś człowieku? Jutro idziesz do szkoły! Jak mogłeś się tak spić?! - wołałem do niego, równocześnie pomagając mu wstać.
- Chciałem się zabawić, dobra? A teraz zanieś mnie do łóżka. - Wpadł w moje ramiona.
  Kręcąc głową wziąłem go na barana. Nogą zamknąłem drzwi i podążyłem do sypialni przyjaciela. Rzuciłem go na łóżko, powoli rozbierając z ubrań.
- Co robisz zboczeńcu? - śmiał się jak opętany.
  Westchnąłem przeciągle i zdjąłem z niego skarpetki, które orpócz bokserek były jedynym materiałem zakrywającym jego ciało.
- Chcę być nagi Liam! Chcę poczuć się wolny! - krzyczał.
- Tomlinson do cholery jasnej uspokój się! Idź spać! - warknąłem, okrywając go kołdrą.
 P odczas gdy on mruczał coś pod nosem, ja postanowiłem poszukać jego planu lekcji. Okazało się, że w poniedziałki zaczyna od dziewiątej, więc myślę, że rano obudzi się z kacem, ale pójdzie do szkoły.
  Zmęczony i śpiący udałem się do siebie. Ułożyłem się w łóżku i momentalnie zasnąłem.
  Obudził mnie mój budzik w telefonie. Podszedłem do swoich torb i wyciągnąłem z nich czyste ubrania oraz bieliznę. Ubrałem się w łazience, a także ułożyłem swoje rozczochrane włosy. Następnie podążyłem do pokoju Lou, by zajrzeć jak się czuje.
- Wstawaj! Louis! Wstawaj! - szarpałem nim.
- Co się dzieje? - spytał przecierając swoje oczy dla rozjaśnienia obrazu.
- Jak się miewasz? - odezwałem się, siadając obok niego.
- Boli mnie głowa i chce mi się pić - odpowiedział.
 Zaśmiałem się i podałem mu wodę. Uśmiechnął się na sam widoku napoju i jednym duszkiem wypił pół butelki, odkładając resztę na stoliczek nocny. Potem spojrzał na mnie i spuścił głowę.
- Idziesz do szkoły czy nie? - zaciekawiłem się.
- Nie dam rady - pokręcił przecząco.
- Masz na dziewiątą, zdążysz przecież.
- Ale nie chcę tam iść, dobrze? Nie mam ochoty na tą durną szkołę. Proszę idź już i daj mi spać. Dziękuję za wodę.
- A na próbę do dyrektora masz zamiar się dziś wybrać? - uniosłem jedną brew do góry.
- Raczej tak. Dobranoc - odparł, chowając się pod kołdrą.
  Opuściłem jego pokój, zabrałem plecak i wyruszyłem do szkoły.
~*~
  Było dokładnie tak, jak mówiłem. Peazer nie dała mi chwili spokoju i nawet nie mogłem porozmawiać z Zayn'em, bo robiła jakieś sceny zazdrości i nie odstępowała mnie na krok. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów. Dziwili się, że nagle jesteśmy razem, skoro zawsze powtarzałem, że nic do niej nie czuję i nigdy nie poczuję. Ciągle słyszałem jakieś szepty na nasz temat, ale olałem to.
 Z Niall'em też w ogóle nie gadałem. Ciągle widywałem go w towarzystwie Gabrielle. Co prawda ja też wciąż byłem ze swoją dziewczyną, ale ja miałem taki przymus, a on nie. Jeśli znów zapomni o swoim najlepszym przyjacielu to przyrzekam, już mu nie wybaczę, choćby nie wiem jak żałował.
 Dotarłem do domu Lou w dość nieprzyjemnym nastroju. Wszedłem do środka i od razu podążyłem do salonu, gdzie rzuciłem się na kanapę, ciskając plecakiem o ziemię. Chciałem umrzeć.
- Naleśniki z bitą śmietaną i owocami, proszę. To powinno poprawić Ci humor - Tommo uśmiechał się do mnie, niosąc dla mnie talerz z jedzeniem.
- Dziękuję. Wow, wyglądają smakowicie - uniosłem kąciki ust do góry, rozkoszując się przyjemnym zapachem.
- I takie są - zaśmiał się.
  Zabrałem się za jedzenie. Rzeczywiście, smakowało wybornie. Byłem tak głodny, że zmieściłem aż trzy naleśniki!
- Umm Louis - odezwałem się, opadając na oparcie kanapy.
- Tak?
- Dlaczego wczoraj się tak schlałeś? To przecież nie w twoim stylu, a już zwłaszcza w niedzielę, kiedy następnego dnia idziesz do szkoły - zmarszczyłem czoło, przyglądając się jego zdezorientowaniu.

--------------------------------------------------------
Od autorki: Dzisiaj tak wcześnie, bo muszę sprzątać (w szczególności po remoncie łazienki, który na dodatek jeszcze się nie zakończył do końca!) a potem wbijam do Madzi i razem idziemy na mecz do mojego brata :') Trzymajcie kciuki żeby Ostrovia wygrała!
 Okej, so.. Co myślicie na temat nowego rozdziału? Dlaczego Lou się tak schlał? Czy znacie, lub podejrzewacie, powód tego niegrzecznego wybryku? Czekam na wasze komentarze, których ostatnio jest naprawdę coraz mniej :( Jeśli czytasz - skomentuj :)
 Ogólnie to postanowiłam powrócić do kilku rozdziałów z starego bloga i załamuje ręce. Jak wy mogliście czytać to gówno? Przecież to.. Zdecydowanie ten blog jest milion razy lepszy, jak dla mnie :D
 Oh, i muszę wam coś jeszcze powiedzieć. Zayn napisał tweet'a, że ,, Czasami tylko głos pewnej osoby, czyni Cię szczęśliwym'' (czy coś w tym stylu, whateva). Dodałam to na moją stronkę z dopiskiem ,,Wszyscy za pewne myślicie, że chodzi o Perrie, a ja uznaję, że chodzi o Liam'a #Ziam''. Zaraz dwie dziewczyny na mnie naskoczyły, że przecież jak ja mogę shippować tę dwójkę! Szlag by was! Szanujcie zdanie innych, proszę! Borykamy się z takimi rzeczami codziennie i mam już ich po dziurki w nosie..
 Dobra nie zanudzam! Have a nice day :) x 


Jak dobrze bawią się w swoim towarzystwie ♥.

26 komentarzy:

  1. Nie przejmuj się nimi każdy ma prawo mieć własne zdanie ;) widać one są zbyt tępe żeby to zrozumieć ;p Nawet tak nie mów o poprzednim blogu!!!! On był jest i będzie świetny!! <3 Hehe pomyślałam tak samo jak tylko przeczytałam tego tweet'a ;* Mam mózg zryty One Direction sprzątam sobie i śpiewam zamiast Move In The Right Direction to Move In The One Direction <3 Współczuję remontu łazienki ;/ Ja miałam go rok temu a teraz właśnie się skończył remont kuchni więc wiem co to za ból ;/ Miłego Dniaa xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Martwie sie o Lou :c

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę się doczekać następnego : )

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie też niedawno skończył się remont kuchni -,- współczuję :P
    Ale bym się pizgała jakby Lou też był gejem! heh *.* Dodawaj szybko następny rozdział!

    PS Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie on nie może być gejem bo na pewno nie będzie z Harrym więc.. NIE stanowczo niee ^^

      Usuń
  5. rozdział w porządku ;)
    nie mam pojęcia dlaczego Louis sie upił ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie przejmuj się ;) niech ludzie sobie gadają co chcą :)
    świetnie piszesz :)

    ps. czekam na następny :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Tacy ludzie byli są i zawsze będą olej ich xd każdy ma prawo do swojego zdania ;) a co do rozdziału to jest jak zawsze świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i czekam na nexta :)
    No i nie przejmuj się tymi dziewczynami. Czytałam to więc wiem jak jest... No ale cóż. Nic na to nie poradzisz.
    Ale nie rozumiem np jak ktoś shippuje Larry'ego to jest ok, a jak ktoś inny shippuje Ziam'a to Larry shipper już wielki hejt. Nie że każdy taki jest ale niektórzy...
    W każdym razie miłego dnia życzę i weny ;)
    /Alice ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to mnie rozpierdala! Dla mnie, LS powinna najbardziej zrozumieć np. Ziam shipper. Ale jest całkiem inaczej! Wkurzają mnie takie osoby. Dla nich Larry jest real, dla mnie Ziam. Czy to tak trudno pojąć? Na kocu może się nawet okazać, że obie się pomyliłyśmy. I co wtedy? Po co te wszystkie kłótnie były? Ugh, mam czasem ochotę je pozabijać, choć sama jestem LS ;__;

      Usuń
    2. Dokładnie. Jesteśmy jedną, wielką rodziną więc po co te kłótnie? Każdy ma własne zdanie. Po za tym chyba nikt nie lubi jak się jest obrażanym itd więc czemu sami to robią?
      Ja może nie jestem tak do końca LS ale czasem jak patrze na te gify to widzę że to może być coś więcej niż przyjaźń ;) Ale dzięki Tobie jestem ZS ;3
      Po za tym w wakacje (kiedy jeszcze do końca nie byłam ZS) miałam taki sen w którym spotkałam chłopców i spytałam ich o Larry'ego. Powiedzieli, że są tylko przyjaciółmi, ale za to Ziam is real. No i stwierdziałam, że to jakiś znak xD No i jestem teraz całym sercem Ziam Shipper <33 /Alice ;**

      Usuń
  9. Świetny!
    Nie mogę się domyślić o co chodzi.. zapewne nas zaskoczysz i na to liczę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Louis się schlał bo dotarło do niego że też jest gejem i zakochał się w Harrym :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdzial ja kazdy poprzedni jest super <3 ja osobiscie ze popieram zadnego shippers bo wg mnie maju prawdziwe dziewczyny ale nie oceniam cie jakos inaczej bo wlasnie kazdy ma swoje zdanie.. a z drugiej strony uwielbiam czytac o 1D jako homoseksualistach, poniewaz meeega rozni sie od tych wszystkich opowiadan.. kocham je po prostu ;**

    Wydaje mi sie ze louis sie tak schlal ze wzgledu na harrego (watek z larrym tak jak chcialas) lub poznal El i no.. aaaalbo czuje cos do liama xd

    Uwielbiam cie ! ; **

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przejmuj się :) Blog jest świetny <33
    A co do rozdziału jest niesamowity *_*
    Nie mogę się doczekać następnego. ! ;D
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ZIAM IS REAL I KONIEC xD <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam komentarzy.. ; /

    Na wszystko brakuje mi czasu... ; (

    Ja myślę, że Louis nachlał się z powodu uczuć do Harry'ego.

    Jak jest moment, gdy Liam śmieje się z Lily.. Rozmawiają razem, to dziwnie się czuję. :p Nie wiem czemu. :D

    Czekam na nowy rozdzialik. ^^

    Życzę dużo weny..

    Pozdrawiam! :*

    Na Zawsze Twoja

    OdpowiedzUsuń
  15. C-U-D-O *,* A co do Lou to naprawdę nie wiem. Zaskocz mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmmm mysle ze Louis cos czuje do Harrego tylko Harry nie odezwejma uczuc jego. :-C

    OdpowiedzUsuń
  17. Naj blog! Kocham porostu kocham! :D Rozdzial boski!

    OdpowiedzUsuń