wtorek, 8 października 2013

Rozdział pięćdziesiąty pierwszy.

- Nie zamierzam podpisywać kontraktu - skrzyżowałem swoje ręce na klatce piersiowej.
- Liam, ale.. co z naszymi marzeniami? Wyobrażasz sobie ile zyskamy fanów? Ile gwiazd światowego formatu poznamy? Nie możesz nam tego zrobić! - oburzył się Horan.
- Och oczywiście, że nie, ponieważ żartowałem - zaśmiałem się. - Doskonale wiem jak bardzo zależy nie tylko mi, ale i wam. Rozmawiałem wczoraj z Malik'iem i choć, ciężko będzie mi udawać związek z Danielle, z czasem się nauczę i zrobię z siebie dobrego aktora. Postaram się dla was - dodałem zaraz.
- Właśnie o to mi chodziło stary. Cieszę się, że do takiego wniosku doszedłeś - posłał mi szczery uśmiech loczek.
  W końcu rozpoczęło się durne romansidło wybrane przez Styles'a. Leżałem na klacie Zayn'a i szczerze mówiąc, film nie bardzo mnie interesował. Ciągle dźgałem, szturchałem lub gilgotałem Malik'a. Nie zwracał na mnie zbytnio uwagi, a kiedy już moje zaczepki odrywały go od ekranu telewizora, całował moje czoło, uśmiechając się szeroko. Ależ ja uwielbiam chwile spędzone w jego towarzystwie!
  Nareszcie komedia dobiegła końca. Harry siedział oparty o ramię Louis'a. Oboje mieli czerwone oczy. Czy oni płakali?
- Chłopaki.. mogę zadzwonić po Andy'ego i Mazzi'ego? Zamówimy pizzę.. będzie fajnie! - odezwałem się, odrywając od ciała Mulata.
- Jasne, to fajni kolesie - odpowiedział mi Lou, szukając chusteczek.
- Czy wy ryczeliście? - zapytał Niall.
- Nie, wcale nie - pokręcił głową Hazza.
- Baby! - krzyknąłem, wychodząc na schody.
  Usadowiłem swój tyłek na trzecim stopniu. Wybrałem numer najpierw do jednego, a potem do drugiego. Oboje z chęcią przyjęli moją propozycję i obiecali zjawić się za dziesięć minut, zważając na fakt, że mieszkają dość blisko. Po rozmowie z nimi, wróciłem do salonu, gdzie trwała walka na popcorn.
- Ja tu sprzątałem do jasnej cholery! Zachowujecie się jak pięciolatki! - Zdenerwowałem się.
- Przepraszam Payne - blondynek spuścił głowę.
- Idę do toalety, jeśli jak wrócę, nie będzie posprzątane, nie ma zamawiana pizzy i wylecicie stąd na zbity pysk. Tak Louis - odparłem do niego, widząc, że chce coś powiedzieć - wiem, że tu mieszkasz, ale nic mnie to nie obchodzi.
  Wyszedłem do łazienki. Może trochę za ostro ich potraktowałem, ale przynajmniej wiem, że się mnie boją! Chyba przydomek ,,Daddy'' bardzo do mnie pasuje.
  Wróciłem i spostrzegłem czystą wykładzinę oraz całą grupę, siedzącą i spoglądającą na mnie, jakby oczekiwali tego co zamierzam powiedzieć.
- Brawo - klasnąłem w dłonie - jednak coś potraficie - usiadłem obok czarnuszka.
 W chwilę potem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, za którymi stał Marius i Andy. Wpuściliśmy ich do środka i wspólnie wybraliśmy pizzę do zamówienia. Podczas oczekiwania na jedzenie, postanowiliśmy wybrać jakiś horror. Tomlinson miał naprawdę dużo świetnych płyt i decyzja nie była łatwa. Każdy opis przykuł kogoś innego.
  Akurat kiedy zdecydowaliśmy, przyjechała pizza. Głodny, jak zawsze, Nialler wybiegł biednemu dostawcy przed drzwi, wręczył pieniądze i z uśmiechem na twarzy wrócił z białym, dużym kartonem do salonu.
- Stop! - krzyknąłem, a wszyscy spojrzeli na mnie. - Nie będzie rzucania się na żarcie. Ja tu sprzątałem dzisiaj, przypominam po raz drugi. Przydzielę każdemu po jednym kawałku - dokończyłem.
 Uznali, że to świetnie rozwiązanie. Harry standardowo kręcąc głową, mruczał pod nosem, że bez mojej pomocy, znaleźli by się chyba pod mostem, głodni i śmierdzący. Zaśmiałem się słysząc tą uwagę i wziąłem się za rozdzielanie.
  Zaraz po opróżnieniu naszych talerzy, odpaliliśmy płytę i rozsiedliśmy się wygodnie na dwóch kanapach. Wydaje mi się, że Mazzi siedział na podłodze, ale nie jestem pewien. Swoje skupienie musiałem podzielić na film i na Malik'a, a to już było dużym wyzwaniem!
  Parę razy, podczas seansu, poczułem mocne ściśnięcie ręki przez czarnuszka. Chyba się się bał. Cieszyłem się, że mogę być dla niego oparciem, że czuje się przy mnie bezpieczny.
 Niestety film się skończył. Podniosłem się z klaty chłopaka i oparłem się o kanapę. Ktoś natychmiast włączył światło, a loczek poczołgał się do odtwarzacza, by wyłożyć z niego płytę. Zaraz, chwila.. Co tu się dzieje? Patrzyłem na to z zdziwioną i zaciekawioną miną.
- Lou..Lou..Louis.. możemy dzisiaj spać u Ciebie? Bo..bo..boję się wracać do domu - usłyszałem przerażony głos Marius'a, który tulił się do Andy'ego (co dopiero zauważyłem!).
- Ja..jasne. Przyda się tu więcej osób - odpowiedział, jąkając się, Tommo.
- Nie żartujcie - wybuchnąłem głośnym śmiechem. - Przecież to było dno. Wy chyba prawdziwych horrorów nie widzieliście! Z wami gorzej niż z pięciolatkami - śmiałem się do rozpuku.
- Potwierdzam. Mazz, odprowadzę Cię do domu sieroto - przewrócił oczami Samuels.
- Nie! Nikt nigdzie się nie ruszy z tego domu. Zostajecie u mnie - odezwał się Lou.
- Więc zajmuję kanapę! - wtrącił się blondynek.
- Ja śpię z Louis'em. - Loczek przytulił się do ciała chłopaka.
  Patrzyłem na tę dwójkę w zastanowieniu. Ich zachowanie od dawna mnie ciekawiło. Byli ze sobą bardzo blisko, znacznie bliżej niż zwykli przyjaciele. Nie mogąc się nie odezwać, spytałem:
- Co was łączy?
 Wszyscy, nawet Zayn, spojrzeli na mnie jak na kosmitę, który przybył z marsa i jest cały w zielone cętki. Zapanowała krótkotrwała cisza.
- Czy ten horror odebrał Ci mózg Liam? - pokręcił głową Styles.
- Pytam, bo dziwią mnie wasze zachowania, kiedy jesteście obok siebie - wzruszyłem ramionami.
- On jest nienormalny - zachichotał Nialler.
- Dajcie spokój temu tematowi. Pójdźmy już spać, co? - powiedział Mazzi.
  Kręcąc głową, udałem się do 'swojego' pokoju. Rozebrałem się z swoich rzeczy, pozostając wyłącznie w bokserkach, i ułożyłem się wygodnie w łóżku, zakrywając szczelnie swoje ciało kołdrą.
 W chwilę potem wszedł Malik. Wykonał te same czynności co ja. Odwrócił się do mnie plecami i westchnął przeciągle.
- Nie przytulisz mnie? - zapytałem.
- Jestem zombie! - czarnuszek momentalnie rzucił się na mnie, ciskając swoje palce prosto w mój brzuch.
- Przestań! Przestań! Ał to boli! Nie, nie gilgotaj mnie! Aaa! Stop! - krzyczałem głośno, mając nadzieję, że ktoś przyjdzie mi pomóc i odciągnąć tego wariata.
- Dobrze, już dobrze - zaśmiał się. - Ale powiedz, że się przestraszyłeś?
- Nie miałem czego pacanie. Wiesz, że jesteś szalony?
- Mam to po Tobie kochanie - położył się na mnie i wpił w moje usta.
 Czy ja już mówiłem jak bardzo kocham spać z nim w jednym łóżku? Chyba tak, ale cóż, będę powtarzał to tysiąc razy, bo to najszczersza prawda. Tak bardzo chciałbym już, by ze mną zamieszkał. To byłoby cudowne! Tylko nasza dwójka w mieszkaniu. Cała noc tylko i wyłącznie dla nas. Żadnych skarg na to, że jesteśmy zbyt głośni lub zbyt niegrzeczni.
- O czym tak myślisz? - Ucałował moją szyję.
- O przyszłości, którą chcę z Tobą podzielić - odpowiedziałem bez namysłu.
- A mógłbym wiedzieć jak ona ma wyglądać? - uniósł jedną brew do góry, spoglądając na mnie.
- Małe mieszkanie i tylko nasza dwójka. Każda chwila razem. Wspólnie pobudki i posiłki. Wspólne noce.. Nie uważasz, że to cudowne? - uśmiechnąłem się pod nosem.
- Z Tobą wszystko jest cudowne - odparł, znów łącząc nasze wargi w pocałunku.
 Następnie położył się obok mnie, a ja wtuliłem się w jego silne ramiona. Było mi tak niewiarygodnie dobrze! Przy nim nie myślałem o niczym. Tylko na jego osobie byłem skupiony.
- Dobranoc słoneczko - powiedział, muskając moje czoło.
- Dobranoc czarnuszku - chichocząc, złożyłem delikatnego całusa na jego piersi.
  Zasnęliśmy.
 Zbudziłem się i ujrzałem pustkę. Byłem sam w łóżku. Trochę się zmartwiłem, zważając na fakt, że Zayn kocha spać długo, równie mocno jak ja. Podniosłem się i już miałem wstawać, kiedy zauważyłem otwierające się drzwi. Wyłonił się zza nich Mulat o pięknym uśmiechu, trzymający tacę z pysznie pachnącą jajecznicą i kawą z mlekiem. Uniosłem kąciki ust do góry.
- To dla mnie? - odezwałem się w końcu.
- Nie, dla mojego niewidzialnego chomika, rozmiarów człowieka, mającego na imię Chomik - przewrócił oczami, siadając obok mnie.
- Pomożesz mi prawda? Mój żołądek nie jest w stanie pomieścić całej porcji - wygiąłem swoją minę w grymasie.
- A więc będziesz musiał mnie karmić swoim widelcem, ponieważ już się rozsiadłem i nie mam zamiaru ruszać się po ten dla mnie - zachichotał.
- Oczywiście.
  Nasze śniadanie wyglądało jak w jakimś tanim romansidle. Z uśmiechami na twarzy wcinaliśmy ciepłą jajecznicę, którą karmiłem chłopaka. Zaczęliśmy rozmawiać o wczorajszym wieczorze, kiedy pojawił się w pomieszczeniu Lou.
- Umm, masz gościa - powiedział - i nie będziesz zadowolony - dodał półgłosem, wychodząc.
  Spojrzałem zdziwiony na Malik'a, a ten na mnie. Oboje wyczekiwaliśmy nadejścia owego osobnika, którym okazała się.. Danielle. Jej widok z rana tylko pogorszył mój humor. Czego do jasnej cholery ta dziewczyna znów ode mnie chce?
- Cześć gołąbeczki - roześmiała się, wchodząc do środka.
- Hej - odpowiedzieliśmy równocześnie, z nutką zaskoczenia w tonie.
- Dyrektor do mnie zadzwonił. Dostaliśmy zlecenie Liam. Musimy wyjść na miasto i okazywać sobie jak najwięcej uczuć. Wiem, że bardzo nie chcesz, ale nie masz wyjścia, skoro zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu - wzruszyła ramionami.
- Och - mruknął Zayn.
- Nie zamartwiaj się pajacu, on za Tobą szaleje. Nasz związek to tylko przykrywka - zwróciła się do Mulata.
- A więc zrozumiałaś, że Cię nie kocham i w życiu nic do Ciebie nie poczuję, nawet będąc z Tobą tak blisko? - spytałem.
- Rozumiem, ale to wcale nie znaczy, że nie mogę pobierać z tego korzyści - uśmiechnęła się cwaniacko. - Ruszaj ten tyłek z łóżka. Daję wam pięć minut na pożegnanie. Będę czekała w salonie - wysłała mi całusa, przykładając rękę do ust i wyszła.
- Nienawidzę tego - westchnąłem.
- Uwierz mi, że ja również - pokręcił głową.
- Wolałbym wyjść z Tobą, nie z nią.
- Ja również, ale taka nasza praca. Dasz sobie radę słoneczko. Będziemy ze sobą esemesować, dobrze? Chcę jakoś z Tobą być - ucałował mnie w policzek.
- Dobrze, dziękuję, że mnie wspierasz - uniosłem kąciki ust do góry.
 Dopijając ostatnie łyki pysznej kawy, oboje zaczęliśmy nakładać na siebie ubrania. Następnie udaliśmy się do łazienki, by poprawić swoje włosy i po prostu załatwić swoje potrzeby. W ogóle się nie krępowałem w jego towarzystwie. Do wszystkiego byłem już P R Z Y Z W Y C Z A J O N Y.
- Gotowy? - zapytała z uśmiechem Dan, kiedy weszliśmy do salonu.
- Niestety - odparłem, muskając policzek czarnuszka. - Pamiętaj o odpisywaniu mi - szepnąłem na ucho.
 Pokiwał głową i razem z resztą chłopaków, z którymi się pożegnałem, opuścił mieszkanie. Tommo patrzył na mnie ze współczuciem, a Peazer paliła się do wyjścia. Ja miałem mieszane uczucia i bardzo chciałem zostać w domu, albo pobiec do Malik'a i przytulić się do jego bezpiecznego ciała. Niestety ani jedno, ani drugie nie wchodziło w grę.
  Łapiąc lokowatą za rękę, ruszyliśmy w kierunku lokalu wybranego przez Bennet'a. Czułem się bardzo nieswojo. Każde jej zbliżenie się do mojego policzka, wywoływało dziwne dreszcze. Byłem o krok od utraty zmysłów, kiedy w mojej kieszeni coś zawibrowało. Natychmiast wyciągnąłem telefon i dostrzegłem wiadomość od czarnuszka:
,, Żałuj, że nie słyszałeś tego bąka, którego dosłownie przed chwilą puścił Nialler! On w dodatku jest z niego dumny! Z kim Ty się zadajesz Payne? :p ''
  Zaśmiałem się odczytując treść. Och, jak dobrze, że mam kogoś takiego jak On. Zawsze potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy i wyciągnąć mnie nawet z najgorszego doła na świecie.
,, Uwierz mi, nie chciałbym go usłyszeć! :D Co porabiacie? x ''
- Z kim tak piszesz? - zaciekawiła się dziewczyna, mocniej ściskając moją dłoń.
- Tego nie musisz wiedzieć - syknąłem.
- Och daj spokój, doskonale wiem z kim.
- To po cholerę się pytasz? - przewróciłem oczami, mając kompletnie dość jej towarzystwa.
- Bądź dla mnie troszeczkę milszy, bo się poskarżę - puściła moją rękę.
- Dobrze, przepraszam. Czy księżniczka może mi wybaczyć? - powiedziałem z ironią, wyciągając ku niej dłoń.
 Po moich nie do końca szczerych przeprosinach, wszystko wróciło do normy. Dotarliśmy do restauracji. Weszliśmy do środka i siadając obok siebie, oboje zaczęliśmy przeglądać menu. Zainteresował mnie duży puchar lodów śmietankowych, z kawałkami truskawek i bitą śmietaną.
- Co bierzesz? - odezwała się.
- Umm, dwunastkę. A Ty?
- Też! Chyba myślimy tak samo - uśmiechnęła się.
 Pokręciłem głową i zawołałem miłego kelnera. Złożyliśmy zamówienie, przy czym poprosiłem o widelec zamiast łyżeczki, na co Dan spojrzała na mnie zdziwiona, a facet kazał nam czekać do dziesięciu minut na nasze porcje, ponieważ mają dziś dość duży ruch. Oczywiście nie zaprotestowałem i uśmiechnąłem się do niego miło.
- Dlaczego do mnie się tak nie uśmiechasz? - oburzyła się.
- Bo mnie denerwujesz - odpowiedziałem szybko.
- Czym?
- Sobą. Tym, że muszę z Tobą przebywać, zamiast z tym, kogo naprawdę kocham.
- Dobrze wiesz, że to nie moja wina - westchnęła, kładąc swoją dłoń na moją.
  Jej słowa poczęły odbijać się echem w mojej głowie. Przecież faktycznie to nie jest jej wina. Oboje po prostu wykonujemy naszą pracę i zalecenia. Nie powinienem być dla niej taki oschły. Czas to zmienić.
- Przepraszam, masz rację. Od teraz będę milszy, dobrze? - Zdobyłem się na przyjazny ton.
- Dziękuję - odpowiedziała, zabierając swoją rękę.
  Poczułem wibrowanie w kieszeni.
,, Ja właśnie dotarłem do domu. Dostałem niezły ochrzan za to, że nie posprzątałem swojego pokoju, wyobrażasz sobie? :/ A wy? Gdzie jesteście? Dotyka Cię? Całowaliście się? ''
  Oblała mnie fala przyjemności. Ta wiadomość wskazywała na to, jak bardzo zazdrość kieruje Malik'iem. Uwielbiałem to. Dzięki temu mam pewność, jak bardzo mu na mnie zależy.
,, Do sprzątania kochanie! Jesteśmy na lodach. Staram się utrzymywać dystans. Nie, nie całowaliśmy się. Proszę, nie bądź zły. To nasza praca ''.
  Schowałem telefon i ujrzałem kelnera, niosącego nasze zamówienie. Przeprosił za to, że musieliśmy tyle czekać i odszedł, życząc smacznego. Od razu zabrałem się za jedzenie. Co prawda jadłem niedawno jajecznicę, ale nadal byłem głodny.
- Dobre? - spytała, bojąc się posmakować.
- Tak, czego panikujesz? - zaśmiałem się.
- Boję się lodów, okej?
- Ja się boję łyżek, dlatego poprosiłem o widelec.
- Jesteśmy dziwni, nie uważasz? - ociągając się, zabrała się za posmakowanie.
- To prawda - przytaknąłem.
 Częstowaliśmy się naszymi porcjami, rozmawiając o szkole. Dobrze, że zabrałem książki na poniedziałek, bo nie chcę dziś wracać do domu, w którym mnie zwyczajnie nie chcą. Prawdziwe, ale bolesne.
Wiadomość:
,, Wiem i staram się do tego przywyknąć. Chciałbym dziś znowu z Tobą spać :p Nie wyobrażasz sobie jaką mam na Ciebie ochotę! x ''
  Zaczerwieniłem się, czułem to.
,, Sto razy bardziej wolę zasypiać u twego boku, ale jutro niestety jest szkoła i nie chcę, by potem Louis się na nas skarżył :p ''
W końcu skończyliśmy jeść. Zapadła chwilowa cisza.
- Czy możemy już wracać? - zapytałem.
- Chyba tak. Mieliśmy tylko wyjść na lody i okazać sobie trochę uczuć, co już wystarczająco zrobiliśmy. Powinieneś mnie teraz odprowadzić do domu i pożegnać, całując w usta. Resztę dnia masz wolną - odrzekła.
  Wstaliśmy z kanap i łapiąc się za ręce, ruszyliśmy w kierunku mieszkania lokowatej. Dotarliśmy w niecałe dziesięć minut, przepychając się dla zabawy po drodze. Pożegnałem ją, tak jak zażądała, łącząc nasze wargi w krótkim pocałunku. Następnie, machając ręką, udałem się w stronę mieszania Tomlinson'a.
Wreszcie koniec tej durnej szopki na dziś!
  Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Mimo, że pomieszkiwałem tutaj, nie chciałem zachować się niegrzecznie. W chwilę potem, ujrzałem przed sobą Lou.
- Masz gościa - powiedział z cwaniackim uśmiechem.
- Kolejnego? Kto to? - zaciekawiłem się.
- Sam zobacz.
  Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do salonu. Czyżby Zayn chciał zrobić mi niespodziankę? Albo to moja mama, chcąc dowiedzieć się co u mnie. Przyspieszyłem kroku, by przekonać się, czy moje propozycje okazały się prawdą.

-------------------------------------
Od autorki: Witaajcie misie. Co słychać? Dużo nauki, prawda? Jeśli u was nie, to możecie być naprawdę szczęśliwi. Ja muszę się nauczyć z historii (ugh!), geografii i chociaż poczytać fizykę, bo wykorzystałam już wszystkie kropki. Mam dość, wczoraj po szkole spałam trzy godziny!
 Uuum, nie mogę się doczekać listopada! 23 - siedem godzin z One Direction 25 - Midnight Memories! I coraz bliżej do świąt, wolnego i nowego roku ♥.
  Jak rozdział? Podoba się wam? Kto przyszedł do Liam'a? Czekam na komentarze!
 Have a nice day x

ONI SĄ CUDOWNI! 

18 komentarzy:

  1. Super Ziam Forever. Kocham ich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Kocham Zayna, gdy jest taki zazdrosny ;) oboje z Liamem są tacy słodcy, że aż mdli (ale w pozytywnym znaczeniu oczywiście) I mam takie pytanie: czy chcesz uwzględnić tu Larry´ego? wiem że to twoje opowiadanie, ale byłabym bardziej zadowolona gdyby Lou i Harry nie byli razem. To taki mój pogląd. Jeżeli w jakikolwiek sposób cię tym uraziłam to szczerze przepraszam :) zapraszam też do mnie na: http://beauty-and-the-geek-1d.blogspot.com ;) Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż kochanie, rozważałam to długi czas i doszłam do wniosku, że Larry'ego nie będzie w Daredevil'u. Czytaj czasem notki od autora, bo właśnie w jednej z nich ta informacja była zawarta :) x

      Usuń
    2. Przeczytałam wszystkie i zawsze wszystkie uważnie, ale po dzisiejszym rozdziale miałam pewne wątlipości i po prostu chciałam zapytać Pozdrawiam xx

      Usuń
    3. Później wszystko się rozwiąże, spokojnie :)

      Usuń
  4. Czekałam. Na ten rozdział. *.*
    Podejrzewam, że przyszła do niego Ruth albo Lilly, albo pani Miller. :D
    Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow super jest ! :) bardzo mi się podoba :** Czekam z niecierpliwością na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. To na pewno Lily xD
    Rozdział jak zwykle cudowny!
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetny <3
    @penisbackflip69

    OdpowiedzUsuń
  8. Tym rozdxialem poprawilas mi dzien! Dziekuje! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, ale to jest fajne. :)
    Po prostu uzależnia, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. użalenia tak ze codziebie po 3 razy sprawdzam czy przypadkiem nowy rozdzial zostal dodany!

      Usuń
  10. Świetny! Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super ! Czekam na nastepny i zapraszam do mnie :> dopiero się rozwijam i potrzebuję motywacji. :* i-want-to-die-for-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny! :) Kocham ten blog

    OdpowiedzUsuń