Okazało się, że to Niall (szczęście w nieszczęściu można by rzec). Stanął jak wyryty i wybuchnął głośnym śmiechem. Natychmiast zasłoniłem Zayn'a, a ten w oka mgnieniu ubrał na siebie bokserki i zapiął spodnie. Czułem jak moje policzki oblewa rumieniec. Cholera jasna!
- Dlaczego nie zapukałeś pacanie?! Wyjdź stąd! - skrzyczałem go.
Blondasek natychmiast zamknął drzwi od mojego pokoju. Z korytarza wciąż dochodził jego rechot, który wprawiał mnie w jeszcze większe zakłopotanie.
- Nie przejmuj się - wzruszył ramionami Mulat.
- Nie przejmuj się? Mój najlepszy przyjaciel właśnie prawie zobaczył jak robię Ci loda! Czy to dla Ciebie normalne? - syknąłem, obracając się twarzą do niego.
- Daj spokój, zapomni o tym szybko - przytulił mnie mocno.
Emocje powoli opadały, kiedy stałem w mocnym uścisku z chłopakiem. To, że się trochę uspokoiłem, wcale nie oznaczało, że pogodziłem się z tym, co właśnie się stało. Nie mogę teraz spojrzeć Horan'owi w oczy. Co on sobie o mnie pomyśli? Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, nawet z dziewczyną, i nie bardzo wiem jak mam się zachowywać.
- Już lepiej? - oderwał się od mojego ciała i spojrzał mi w oczy.
- Trochę.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Moje serce znów prawie podskoczyło mi do gardła, przez co nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa. Na szczęście Malik zachował trzeźwość umysłu i zaprosił dobijającego się gościa do środka, którym to był Harry.
- Nie przeszkadzam? - spytał, powoli wchodząc do pomieszczenia.
- Widzisz, i tak powinien był zrobić Niall - wydusiłem z siebie.
- Daj spokój, mówiłem Ci już - przewrócił oczami. - Czego chcesz Styles? - uśmiechnął się do niego lekko.
- Jesteś nadzwyczaj miły - loczek zmierzył go od góry do dołu. - Wymyśliliśmy, że skoro mamy do końca dnia wolne, to teraz skoczymy trochę na miasto, a potem obejrzymy jakiś film, hmm wspólnie - odparł.
- Dobry pomysł. Ile mamy czasu na przygotowanie się do wyjścia? - odezwał się czarnuszek.
- Myślę, że dziesięć minut nam starczy.
- Też tak sądzę - przytaknąłem, dochodząc do siebie.
Oboje się zmyli, udając się do swoich pokoi. Ja usiadłem na łóżku i spojrzałem w czubki swoich butów. Wyjście z zespołem, a następnie mały wieczór filmowy wydawał mi się doskonałym pomysłem na spędzenie wolnego dnia, ale nie mogę żyć z myślą, że blondasek widział, co widział. Jak mam z nim teraz rozmawiać? Za pewne spojrzawszy na mnie, wybuchnie głośnym śmiechem i opowie reszcie, co go tak śmieszy. Wtedy zapadnę się pod ziemię, obiecuję.
Pokręciłem głową, by odgonić od siebie te cholerne myśli buzujące w mojej głowie i podszedłem do swojej walizki. Wyciągnąłem z niej czapkę z napisem ,,hype.'' i perfumy, którymi oblałem swoje ubrania. Pachniały niesamowicie.
W końcu byłem gotów. Zapinając walizkę, wyszedłem na korytarz. Nagle zauważyłem podążającego w moją stronę Nialler'a. Nie wiedziałem co robić. Wyjść mu na spotkanie, czy wrócić do pokoju i przeczekać aż reszta przyjdzie? Co z Tobą Payne! Weź się w garść.
- Niall - mruknąłem, kiedy do mnie podszedł.
- Tak gołąbeczku? - Na jego twarz wstąpił uśmiech.
- Proszę, zapomnij o tym co widziałeś - powiedziałem natychmiast.
- Nie masz się czym przejmować, przecież to normalne - wzruszył ramionami.
- Dla Ciebie widok przyjaciela, robiącego kolesiowi loda, to normalny widok? - zmarszczyłem czoło.
- Oczywiście, że nie - przewrócił oczami. - Ale przecież to, że coś takiego zobaczyłem tylko wzbudziło we mnie śmiech, a nie obrzydzenie do waszej dwójki - zapewnił.
- Och - westchnąłem. - Tylko proszę, nie mów o tym nikomu.
- Stary jestem twoim przyjacielem, czyż nie? Nie powinieneś nawet takich słów kierować w moją stronę, bo masz to jak w banku, że zachowam to dla siebie.
- Dziękuję - szepnąłem.
W korytarzu dostrzegłem Louis'a, kierującego się w naszą stronę. Za nim ujrzałem również pozostałą część zespołu. W końcu byliśmy wszyscy i spoglądając na siebie, ruszyliśmy na zewnątrz.
Przed nami rozciągały się ulice niesamowitego Londynu. Czułem się tu całkowicie obco, mając nadal w głowie obraz mojego rodzinnego Wolverhampton, w którym to spędziłem długi okres swojego życia.
- Gdzie idziemy? - zapytał Lou.
- Może pójdziemy do Funky Buddha? Ciekawi mnie ten klub - stwierdziłem.
Chłopaki przytaknęli mi, kierując się z mapą w ręce w wyznaczone przeze mnie miejsce. Szedłem obok Malik'a.
- Szkoda, że nie mogę ująć Cię za rękę - szepnął mi do ucha.
Słowa te poczęły odbijać się echem w mojej głowie. Więc on też tego chciał tak bardzo jak ja? Zawsze myślałem, że nie chce publicznego okazywania uczuć, ale najwidoczniej w świecie bardzo się pomyliłem.
- Musimy się ukrywać - odparłem, spuszczając głowę.
Chłopak na chwilę objął mnie ramieniem, po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Czułem się dziwnie nieswojo.
W końcu dotarliśmy do celu. Weszliśmy do środka, gdzie kilku ludzi już bawiło się do skocznej muzyki, a reszta, obecna w klubie, sączyła pysznie wyglądające drinki. Skierowaliśmy się na pierwsze z brzegu kanapy. Usiedliśmy, rozglądając się na boki. Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a do nozdrzy dochodził zapach alkoholu.
- Fajnie tu - powiedziałem głośno, by wszyscy mogli mnie usłyszeć.
Wtem dostrzegłem Danielle, śmiejącą się z jakąś dziewczyną. Siedziały przy barze, rozmawiając z wysokim kelnerem. Szybko schowałem się za Zayn'em. Nie chciałem jej widzieć, a tym bardziej oczekiwałem, że w jakiś sposób mnie nie zauważy, co mijało się z prawdą. Obejrzała się za siebie i dostrzegła patrzącego na nią Louis'a. Natychmiast skierowała się w naszym kierunku.
Nie było ucieczki, musiałem odsunąć się z mojego ,,ukrycia'', bo ono wcale nic nie dawało. Wyprostowałem się i westchnąłem głęboko. Dlaczego to musi zawsze przytrafiać się właśnie mnie?
- Co tam chłopaki? Jak się bawicie? - zagadnęła, zajmując miejsce obok Styles'a.
- Dobrze, a Ty? - odpowiedział jej Tommo.
- Tak samo. Poznałam fajną dziewczynę, może spodoba się Malik'owi - puściła do niego oko.
- Peazer odejdź - syknąłem.
- Kochanie, dlaczego mnie tak traktujesz? - zrobiła smutną minę.
Pokręciłem głową i wyszedłem na dwór. Usiadłem na chodniku. Miałem wielką ochotę zapalić, ale zapomniałem swoich papierosów. Cóż za pech, akurat dziś! Popadając w złość na samego siebie, zobaczyłem wychodzącą grupkę młodych chłopaków. Podniosłem się z ziemi i podszedłem do nich.
- Cześć. Macie może papierosa i ogień?
- Bierz. - Dobrze zbudowany blondyn rzucił we mnie całą paczką i odszedł wraz z znajomymi.
Usiadłem na powrót na betonie. Odpaliłem fajkę zapalniczką i zacząłem rozkoszować się jej przyjemnym smakiem. Z każdym wydmuchem dymu nikotynowego, uczucie złości ulatywało ze mnie jak powietrze.
Po chwili z klubu wyszła Dan. Stanęła nade mną z grymasem na twarzy.
- Dlaczego wyszedłeś? - zapytała bezpośrednio.
- Bo mam Cię dość? Ciebie i twoich głupich tekstów? - otaksowałem ją wzrokiem.
- Och przestań, przecież nic takiego nie robię - wzruszyła ramionami.
- Nie rób z siebie niewinnej.
- Liam postaraj się, bo jeśli nadal będziesz się tak zachowywał, ludzie zorientują się, że coś między naszym związkiem jest nie tak, a wtedy będziesz miał nieźle przesrane u Modest!
- Zrozum, że mi trudno, bo ja nic do Ciebie nie czuję. Ty sobie radzisz, ponieważ jesteś we mnie zakochana - stwierdziłem.
- Li wierzę w Ciebie. Hej, poradzisz sobie - uśmiechnęła się, kucając obok mnie.
- Nie dam rady - pokręciłem głową. Zbierało mi się na płacz.
- Och no dobrze - westchnęła. - Zmienię się, okej? Przestanę się do Ciebie aż tak bardzo lepić i skończę z głupimi odzywkami, dobrze?
- Zobaczymy co czas przyniesie - odparłem, wstając.
Pożegnałem lokowatą całusem w policzek i skierowałem się w stronę naszego kompleksu. Napisałem czarnuszkowi esemesa, że wracam do domu, bo zwyczajnie mam dość wszystkiego, a siedzenie w klubie, w takim stanie, nie jest odpowiednim pomysłem.
Od razu udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zamknąłem oczy. Pomyślałem o Lily, w której to uścisku chciałbym się znaleźć. I o ciepłym domu pani Miller, gdzie zawsze byłem mile widziany. Jestem w Londynie od paru godzin, a już chciałbym wrócić do mojego małego miasteczka i do moich bliskich.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon, który oznajmił nadejście esemesa. Był on od barmanki, która pytała czy nie przeszkadza, bo chciałaby ze mną porozmawiać. Wyłączyłem wiadomość i wybrałem jej numer.
- Właśnie o Tobie myślałem - odezwałem się, kiedy odebrała.
- Naprawdę? Ja o Tobie też - roześmiała się uroczo.
- Co słychać? Jak moja ukochana staruszka? Wszystko u was w porządku? - dopytywałem.
- Tak Liam. Widzieliśmy się wczorajszego dnia, sam widziałeś, że jest okej.
- W każdej chwili coś może ulec zmianie - odparłem.
- Coś się stało? Masz jakiś przygnębiony głos? - zainteresowała się.
Opowiedziałem jej o Peazer. Gdy tylko usłyszała co mnie trapi, ofiarowała mi swoje wsparcie. To właśnie za to ją kocham. Zawsze potrafi mnie wysłuchać i pokazać, że nie jestem sam, że mogę na niej polegać. Chciałbym ją teraz przytulić.
- Dziękuję za wszystko Lily. Jesteś niesamowita - powiedziałem.
- Oboje jesteśmy - zachichotała.
- Widzę, że wciąż się dowartościowujesz.
- No ktoś musi to robić, bo Ty o to nie dbasz.
- Przepraszam, zmienię się!
- Zobaczymy. Teraz dłużej już nie zajmuję Ci czasu. Czekam na nowe wieści. Baw się tam dobrze i nie zapominaj o nas! Dobranoc - odparła, rozłączając się.
Po rozmowie z brunetką, do pokoju wszedł Malik. Bez słowa położył się obok mnie i wtulił w moje ciało. Objąłem go rękoma, całując w czoło. Nie potrzebowaliśmy nic więcej, liczyła się tylko nasza obecność i bliskość, której teraz potrzebowałem najbardziej. Trzymałem cały swój świat w rękach.
- Może pomożesz mi w rozpakowaniu ubrań? - zapytał, odrywając się ode mnie i patrząc mi w oczy.
Zgodziłem się i ruszyliśmy do jego pokoju. Przeraziłem się, gdy wszedłem do pomieszczenia. Na środku leżały ubrania oraz kosmetyki należące oczywiście do mojego czarnuszka.
- Postaw swoje największe skarby (żele do włosów, on je uwielbia!) na komodzie, a resztę poskładam i włożę do szafy - odrzekłem.
Wtem Mulat wziął mnie na ręce.
- Co Ty robisz? - zaśmiałem się zaskoczony.
- Kazałeś położyć swoje największe skarby na komodzie, więc kładę - odpowiedział rozbawiony.
To, co zrobił, było niewyobrażalnie urocze. Wpiłem się w jego usta, a ten skierował nas na łóżko. Opadliśmy na nie delikatnie, wciąż wykonując naszymi językami pełen pasji i namiętności taniec.
- Idziemy wziąć kąpiel? - zapytałem, przegryzając jego dolną wargę.
- Razem?
- Nie, obok siebie - przewróciłem oczami, na co dźgnął mnie w brzuch.
W końcu wstając, podążyliśmy do łazienki. Podczas prysznicu, naszym czułościom nie było końca. Potrzebowałem tego, potrzebowałem jego. Bawiliśmy się świetnie.
Wróciwszy do pokoju Zayn'a, zabrałem się za składanie ciuchów i wkładanie ich do szafy. Fajnie jest mieszkać razem, wiecie? To całkiem fajne.. No może poza sprzątaniem po swojej drugiej połówce.
- Idziemy już spać? Zaraz zasnę na stojąco - westchnął.
Skinąłem głową i położyliśmy się w swoim uścisku, obdarowując czułymi pocałunkami.
Obudziłem się, gdy czarnuszek jeszcze smacznie spał. Powoli odsuwając się, by go nie zbudzić, ubrałem na siebie jego ubrania i poszedłem do kuchni, przygotować śniadanie. Lodówka była wypełniona różnymi pysznościami, ale ja zdecydowałem się na zwykłą jajecznicę, na którą, od jakiegoś czasu, miałem ochotę.
Pichcąc pyszne jedzenie, poczułem czyjeś dłonie na swoich biodrach. Obróciłem się dla pewności i ujrzałem rozbawionego Niall'a. Myślałem, że go zastrzelę! Dobrze, że nie rzuciłem tekstem typu ,,Jak się spało kochanie?''.
- Nie rób mi tak - syknąłem do niego.
- Uwielbiam kiedy się denerwujesz - złapał się za brzuch, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Z każdym dniem coraz bardziej mnie drażnisz.
- Och jasne, na pewno w to uwierzę.
Wspólnie zrobiliśmy śniadanie. Rozłożyliśmy talerze, sztućce i szklanki na stole, a następnie zwołaliśmy pozostałych śpiochów. Ociągając się, pojawili się w kuchni, zasiadając do stołu. Do ich nozdrzy doszedł zapach piękne pachnącej jajecznicy, który jednocześnie wywołał uśmiech na ich zaspanych twarzach.
- Co byśmy bez was zrobili - skomentował Harry.
Zaczęliśmy jeść. Zważając na fakt, że ja i blondasek przygotowaliśmy posiłek, reszta musiała pozmywać naczynia, co nie bardzo im się spodobało, ale przecież nie mieli innego wyjścia, prawda?
Poszedłem do swojego pokoju. Zdjąłem z siebie ubrania Zayn'a, których niesamowity zapach roznosił się w powietrzu, i założyłem coś swojego. Następnie wyszedłem na korytarz, gdzie zastałem chłopaków przed zamkniętym pokojem Lou.
- Co się dzieje? - zainteresowałem się.
- Ten dupek nie chce wyjść! On zwyczajnie robi nam na złość - oburzył się Hazza.
- Spokojnie - położyłem dłoń na jego ramieniu - zostaw to mnie. - Zrobili mi miejsce, a ja podszedłem do drzwi i delikatnie zapukałem. - Hej Louis, to ja, Liam. Domyślam się, co się dzieję, ale nie zostawiaj nas teraz. Czekają na nas obowiązki. Obiecuję Ci, że po powrocie wszystko mi opowiesz i wspólnie rozważymy ten temat. Czy zgadzasz się na taki układ?
W chwilę potem ujrzeliśmy Tommo. Skinął do mnie głową i całą piątką wydostaliśmy się na zewnątrz. Wraz z naszym wyjściem, podjechał bus, mający zawieść nas do sławnego tekściarza, z którym mieliśmy stworzyć piosenkę, odpowiednią na naszą pierwszą płytę.
Wpakowaliśmy się do wozu i odjechaliśmy.
~*~
Wracaliśmy właśnie do naszego kompleksu, głodni i zmęczeni. Na niebie od godziny świeciły już gwiazdy. Pisanie z znanym Stave'm Mac'iem trochę nam się przeciągnęło. To świetny koleś i dużo interesowaliśmy się jego życiem prywatnym, za co strasznie nas skarcił, każąc brać się do roboty.
Zauważyłem, że Niall wciąż siedzi w telefonie. Jego mina nie wróżyła raczej dobrego humoru, co mnie bardzo zmartwiło. Postanowiłem zapytać o powód tego grymasu na twarzy, zaraz po powrocie. Och, i jeszcze czeka mnie rozmowa z Lou. Pozostało życzyć powodzenia.
W końcu dotarliśmy. Wyszliśmy z busa, przeciągając się. Skierowaliśmy się do środka naszego mieszkania. Zaczepiłem blondaska, pytając co się dzieje. Kazał mi pójść ze sobą do pokoju, więc tak też zrobiłem.
- No, to co jest? - usiadłem na łóżku.
- Liam, musimy poważnie porozmawiać - powiedział poważnym tonem.
Moje uczucia były mieszane. Nie wiedziałem o co chodzi. Czy o to, co widział w moim pokoju ostatniego dnia? A może coś związanego z Gabrielle? A co jeśli mu powiedziała o swoim szantażu? On przecież nigdy mi nie wybaczy!
Potrząsnąłem głową i spojrzałem na niego. Serce waliło mi jak oszalałe, ale chciałem wiedzieć co siedzi w jego głowie, więc cierpliwie czekałem aż się odezwie lub skrzyczy od kretynów i debilów.
---------------------------------------------
Od autorki: Okej, jestem z nowym rozdziałem. Dzisiaj troszkę później, ale uczyłam się na chemię, a potem oglądałam Violettę. Niby to szajs, ale mnie strasznie się podoba. Inny świat, przepiękne hiszpańskie piosenki, przystojni aktorzy. Uwielbiam ten serial :)
Cóż, jak podoba wam się dzisiejszy rozdział? Wiedzieliście kto przyjdzie i jak zareaguje? Czy blondasek dowiedział się o szantażu Gabrielle? Jeśli tak, to jak potoczą się dalej losy przyjaźni Liam'a i Niall'a? Tego dowiecie się w kolejnej notce :)
CZYTASZ? -- SKOMENTUJ.
Nie zanudzam. Chcę już weeekeeeend :c Have a nice day x
- Dlaczego nie zapukałeś pacanie?! Wyjdź stąd! - skrzyczałem go.
Blondasek natychmiast zamknął drzwi od mojego pokoju. Z korytarza wciąż dochodził jego rechot, który wprawiał mnie w jeszcze większe zakłopotanie.
- Nie przejmuj się - wzruszył ramionami Mulat.
- Nie przejmuj się? Mój najlepszy przyjaciel właśnie prawie zobaczył jak robię Ci loda! Czy to dla Ciebie normalne? - syknąłem, obracając się twarzą do niego.
- Daj spokój, zapomni o tym szybko - przytulił mnie mocno.
Emocje powoli opadały, kiedy stałem w mocnym uścisku z chłopakiem. To, że się trochę uspokoiłem, wcale nie oznaczało, że pogodziłem się z tym, co właśnie się stało. Nie mogę teraz spojrzeć Horan'owi w oczy. Co on sobie o mnie pomyśli? Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, nawet z dziewczyną, i nie bardzo wiem jak mam się zachowywać.
- Już lepiej? - oderwał się od mojego ciała i spojrzał mi w oczy.
- Trochę.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Moje serce znów prawie podskoczyło mi do gardła, przez co nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa. Na szczęście Malik zachował trzeźwość umysłu i zaprosił dobijającego się gościa do środka, którym to był Harry.
- Nie przeszkadzam? - spytał, powoli wchodząc do pomieszczenia.
- Widzisz, i tak powinien był zrobić Niall - wydusiłem z siebie.
- Daj spokój, mówiłem Ci już - przewrócił oczami. - Czego chcesz Styles? - uśmiechnął się do niego lekko.
- Jesteś nadzwyczaj miły - loczek zmierzył go od góry do dołu. - Wymyśliliśmy, że skoro mamy do końca dnia wolne, to teraz skoczymy trochę na miasto, a potem obejrzymy jakiś film, hmm wspólnie - odparł.
- Dobry pomysł. Ile mamy czasu na przygotowanie się do wyjścia? - odezwał się czarnuszek.
- Myślę, że dziesięć minut nam starczy.
- Też tak sądzę - przytaknąłem, dochodząc do siebie.
Oboje się zmyli, udając się do swoich pokoi. Ja usiadłem na łóżku i spojrzałem w czubki swoich butów. Wyjście z zespołem, a następnie mały wieczór filmowy wydawał mi się doskonałym pomysłem na spędzenie wolnego dnia, ale nie mogę żyć z myślą, że blondasek widział, co widział. Jak mam z nim teraz rozmawiać? Za pewne spojrzawszy na mnie, wybuchnie głośnym śmiechem i opowie reszcie, co go tak śmieszy. Wtedy zapadnę się pod ziemię, obiecuję.
Pokręciłem głową, by odgonić od siebie te cholerne myśli buzujące w mojej głowie i podszedłem do swojej walizki. Wyciągnąłem z niej czapkę z napisem ,,hype.'' i perfumy, którymi oblałem swoje ubrania. Pachniały niesamowicie.
W końcu byłem gotów. Zapinając walizkę, wyszedłem na korytarz. Nagle zauważyłem podążającego w moją stronę Nialler'a. Nie wiedziałem co robić. Wyjść mu na spotkanie, czy wrócić do pokoju i przeczekać aż reszta przyjdzie? Co z Tobą Payne! Weź się w garść.
- Niall - mruknąłem, kiedy do mnie podszedł.
- Tak gołąbeczku? - Na jego twarz wstąpił uśmiech.
- Proszę, zapomnij o tym co widziałeś - powiedziałem natychmiast.
- Nie masz się czym przejmować, przecież to normalne - wzruszył ramionami.
- Dla Ciebie widok przyjaciela, robiącego kolesiowi loda, to normalny widok? - zmarszczyłem czoło.
- Oczywiście, że nie - przewrócił oczami. - Ale przecież to, że coś takiego zobaczyłem tylko wzbudziło we mnie śmiech, a nie obrzydzenie do waszej dwójki - zapewnił.
- Och - westchnąłem. - Tylko proszę, nie mów o tym nikomu.
- Stary jestem twoim przyjacielem, czyż nie? Nie powinieneś nawet takich słów kierować w moją stronę, bo masz to jak w banku, że zachowam to dla siebie.
- Dziękuję - szepnąłem.
W korytarzu dostrzegłem Louis'a, kierującego się w naszą stronę. Za nim ujrzałem również pozostałą część zespołu. W końcu byliśmy wszyscy i spoglądając na siebie, ruszyliśmy na zewnątrz.
Przed nami rozciągały się ulice niesamowitego Londynu. Czułem się tu całkowicie obco, mając nadal w głowie obraz mojego rodzinnego Wolverhampton, w którym to spędziłem długi okres swojego życia.
- Gdzie idziemy? - zapytał Lou.
- Może pójdziemy do Funky Buddha? Ciekawi mnie ten klub - stwierdziłem.
Chłopaki przytaknęli mi, kierując się z mapą w ręce w wyznaczone przeze mnie miejsce. Szedłem obok Malik'a.
- Szkoda, że nie mogę ująć Cię za rękę - szepnął mi do ucha.
Słowa te poczęły odbijać się echem w mojej głowie. Więc on też tego chciał tak bardzo jak ja? Zawsze myślałem, że nie chce publicznego okazywania uczuć, ale najwidoczniej w świecie bardzo się pomyliłem.
- Musimy się ukrywać - odparłem, spuszczając głowę.
Chłopak na chwilę objął mnie ramieniem, po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Czułem się dziwnie nieswojo.
W końcu dotarliśmy do celu. Weszliśmy do środka, gdzie kilku ludzi już bawiło się do skocznej muzyki, a reszta, obecna w klubie, sączyła pysznie wyglądające drinki. Skierowaliśmy się na pierwsze z brzegu kanapy. Usiedliśmy, rozglądając się na boki. Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a do nozdrzy dochodził zapach alkoholu.
- Fajnie tu - powiedziałem głośno, by wszyscy mogli mnie usłyszeć.
Wtem dostrzegłem Danielle, śmiejącą się z jakąś dziewczyną. Siedziały przy barze, rozmawiając z wysokim kelnerem. Szybko schowałem się za Zayn'em. Nie chciałem jej widzieć, a tym bardziej oczekiwałem, że w jakiś sposób mnie nie zauważy, co mijało się z prawdą. Obejrzała się za siebie i dostrzegła patrzącego na nią Louis'a. Natychmiast skierowała się w naszym kierunku.
Nie było ucieczki, musiałem odsunąć się z mojego ,,ukrycia'', bo ono wcale nic nie dawało. Wyprostowałem się i westchnąłem głęboko. Dlaczego to musi zawsze przytrafiać się właśnie mnie?
- Co tam chłopaki? Jak się bawicie? - zagadnęła, zajmując miejsce obok Styles'a.
- Dobrze, a Ty? - odpowiedział jej Tommo.
- Tak samo. Poznałam fajną dziewczynę, może spodoba się Malik'owi - puściła do niego oko.
- Peazer odejdź - syknąłem.
- Kochanie, dlaczego mnie tak traktujesz? - zrobiła smutną minę.
Pokręciłem głową i wyszedłem na dwór. Usiadłem na chodniku. Miałem wielką ochotę zapalić, ale zapomniałem swoich papierosów. Cóż za pech, akurat dziś! Popadając w złość na samego siebie, zobaczyłem wychodzącą grupkę młodych chłopaków. Podniosłem się z ziemi i podszedłem do nich.
- Cześć. Macie może papierosa i ogień?
- Bierz. - Dobrze zbudowany blondyn rzucił we mnie całą paczką i odszedł wraz z znajomymi.
Usiadłem na powrót na betonie. Odpaliłem fajkę zapalniczką i zacząłem rozkoszować się jej przyjemnym smakiem. Z każdym wydmuchem dymu nikotynowego, uczucie złości ulatywało ze mnie jak powietrze.
Po chwili z klubu wyszła Dan. Stanęła nade mną z grymasem na twarzy.
- Dlaczego wyszedłeś? - zapytała bezpośrednio.
- Bo mam Cię dość? Ciebie i twoich głupich tekstów? - otaksowałem ją wzrokiem.
- Och przestań, przecież nic takiego nie robię - wzruszyła ramionami.
- Nie rób z siebie niewinnej.
- Liam postaraj się, bo jeśli nadal będziesz się tak zachowywał, ludzie zorientują się, że coś między naszym związkiem jest nie tak, a wtedy będziesz miał nieźle przesrane u Modest!
- Zrozum, że mi trudno, bo ja nic do Ciebie nie czuję. Ty sobie radzisz, ponieważ jesteś we mnie zakochana - stwierdziłem.
- Li wierzę w Ciebie. Hej, poradzisz sobie - uśmiechnęła się, kucając obok mnie.
- Nie dam rady - pokręciłem głową. Zbierało mi się na płacz.
- Och no dobrze - westchnęła. - Zmienię się, okej? Przestanę się do Ciebie aż tak bardzo lepić i skończę z głupimi odzywkami, dobrze?
- Zobaczymy co czas przyniesie - odparłem, wstając.
Pożegnałem lokowatą całusem w policzek i skierowałem się w stronę naszego kompleksu. Napisałem czarnuszkowi esemesa, że wracam do domu, bo zwyczajnie mam dość wszystkiego, a siedzenie w klubie, w takim stanie, nie jest odpowiednim pomysłem.
Od razu udałem się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zamknąłem oczy. Pomyślałem o Lily, w której to uścisku chciałbym się znaleźć. I o ciepłym domu pani Miller, gdzie zawsze byłem mile widziany. Jestem w Londynie od paru godzin, a już chciałbym wrócić do mojego małego miasteczka i do moich bliskich.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon, który oznajmił nadejście esemesa. Był on od barmanki, która pytała czy nie przeszkadza, bo chciałaby ze mną porozmawiać. Wyłączyłem wiadomość i wybrałem jej numer.
- Właśnie o Tobie myślałem - odezwałem się, kiedy odebrała.
- Naprawdę? Ja o Tobie też - roześmiała się uroczo.
- Co słychać? Jak moja ukochana staruszka? Wszystko u was w porządku? - dopytywałem.
- Tak Liam. Widzieliśmy się wczorajszego dnia, sam widziałeś, że jest okej.
- W każdej chwili coś może ulec zmianie - odparłem.
- Coś się stało? Masz jakiś przygnębiony głos? - zainteresowała się.
Opowiedziałem jej o Peazer. Gdy tylko usłyszała co mnie trapi, ofiarowała mi swoje wsparcie. To właśnie za to ją kocham. Zawsze potrafi mnie wysłuchać i pokazać, że nie jestem sam, że mogę na niej polegać. Chciałbym ją teraz przytulić.
- Dziękuję za wszystko Lily. Jesteś niesamowita - powiedziałem.
- Oboje jesteśmy - zachichotała.
- Widzę, że wciąż się dowartościowujesz.
- No ktoś musi to robić, bo Ty o to nie dbasz.
- Przepraszam, zmienię się!
- Zobaczymy. Teraz dłużej już nie zajmuję Ci czasu. Czekam na nowe wieści. Baw się tam dobrze i nie zapominaj o nas! Dobranoc - odparła, rozłączając się.
Po rozmowie z brunetką, do pokoju wszedł Malik. Bez słowa położył się obok mnie i wtulił w moje ciało. Objąłem go rękoma, całując w czoło. Nie potrzebowaliśmy nic więcej, liczyła się tylko nasza obecność i bliskość, której teraz potrzebowałem najbardziej. Trzymałem cały swój świat w rękach.
- Może pomożesz mi w rozpakowaniu ubrań? - zapytał, odrywając się ode mnie i patrząc mi w oczy.
Zgodziłem się i ruszyliśmy do jego pokoju. Przeraziłem się, gdy wszedłem do pomieszczenia. Na środku leżały ubrania oraz kosmetyki należące oczywiście do mojego czarnuszka.
- Postaw swoje największe skarby (żele do włosów, on je uwielbia!) na komodzie, a resztę poskładam i włożę do szafy - odrzekłem.
Wtem Mulat wziął mnie na ręce.
- Co Ty robisz? - zaśmiałem się zaskoczony.
- Kazałeś położyć swoje największe skarby na komodzie, więc kładę - odpowiedział rozbawiony.
To, co zrobił, było niewyobrażalnie urocze. Wpiłem się w jego usta, a ten skierował nas na łóżko. Opadliśmy na nie delikatnie, wciąż wykonując naszymi językami pełen pasji i namiętności taniec.
- Idziemy wziąć kąpiel? - zapytałem, przegryzając jego dolną wargę.
- Razem?
- Nie, obok siebie - przewróciłem oczami, na co dźgnął mnie w brzuch.
W końcu wstając, podążyliśmy do łazienki. Podczas prysznicu, naszym czułościom nie było końca. Potrzebowałem tego, potrzebowałem jego. Bawiliśmy się świetnie.
Wróciwszy do pokoju Zayn'a, zabrałem się za składanie ciuchów i wkładanie ich do szafy. Fajnie jest mieszkać razem, wiecie? To całkiem fajne.. No może poza sprzątaniem po swojej drugiej połówce.
- Idziemy już spać? Zaraz zasnę na stojąco - westchnął.
Skinąłem głową i położyliśmy się w swoim uścisku, obdarowując czułymi pocałunkami.
Obudziłem się, gdy czarnuszek jeszcze smacznie spał. Powoli odsuwając się, by go nie zbudzić, ubrałem na siebie jego ubrania i poszedłem do kuchni, przygotować śniadanie. Lodówka była wypełniona różnymi pysznościami, ale ja zdecydowałem się na zwykłą jajecznicę, na którą, od jakiegoś czasu, miałem ochotę.
Pichcąc pyszne jedzenie, poczułem czyjeś dłonie na swoich biodrach. Obróciłem się dla pewności i ujrzałem rozbawionego Niall'a. Myślałem, że go zastrzelę! Dobrze, że nie rzuciłem tekstem typu ,,Jak się spało kochanie?''.
- Nie rób mi tak - syknąłem do niego.
- Uwielbiam kiedy się denerwujesz - złapał się za brzuch, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Z każdym dniem coraz bardziej mnie drażnisz.
- Och jasne, na pewno w to uwierzę.
Wspólnie zrobiliśmy śniadanie. Rozłożyliśmy talerze, sztućce i szklanki na stole, a następnie zwołaliśmy pozostałych śpiochów. Ociągając się, pojawili się w kuchni, zasiadając do stołu. Do ich nozdrzy doszedł zapach piękne pachnącej jajecznicy, który jednocześnie wywołał uśmiech na ich zaspanych twarzach.
- Co byśmy bez was zrobili - skomentował Harry.
Zaczęliśmy jeść. Zważając na fakt, że ja i blondasek przygotowaliśmy posiłek, reszta musiała pozmywać naczynia, co nie bardzo im się spodobało, ale przecież nie mieli innego wyjścia, prawda?
Poszedłem do swojego pokoju. Zdjąłem z siebie ubrania Zayn'a, których niesamowity zapach roznosił się w powietrzu, i założyłem coś swojego. Następnie wyszedłem na korytarz, gdzie zastałem chłopaków przed zamkniętym pokojem Lou.
- Co się dzieje? - zainteresowałem się.
- Ten dupek nie chce wyjść! On zwyczajnie robi nam na złość - oburzył się Hazza.
- Spokojnie - położyłem dłoń na jego ramieniu - zostaw to mnie. - Zrobili mi miejsce, a ja podszedłem do drzwi i delikatnie zapukałem. - Hej Louis, to ja, Liam. Domyślam się, co się dzieję, ale nie zostawiaj nas teraz. Czekają na nas obowiązki. Obiecuję Ci, że po powrocie wszystko mi opowiesz i wspólnie rozważymy ten temat. Czy zgadzasz się na taki układ?
W chwilę potem ujrzeliśmy Tommo. Skinął do mnie głową i całą piątką wydostaliśmy się na zewnątrz. Wraz z naszym wyjściem, podjechał bus, mający zawieść nas do sławnego tekściarza, z którym mieliśmy stworzyć piosenkę, odpowiednią na naszą pierwszą płytę.
Wpakowaliśmy się do wozu i odjechaliśmy.
~*~
Wracaliśmy właśnie do naszego kompleksu, głodni i zmęczeni. Na niebie od godziny świeciły już gwiazdy. Pisanie z znanym Stave'm Mac'iem trochę nam się przeciągnęło. To świetny koleś i dużo interesowaliśmy się jego życiem prywatnym, za co strasznie nas skarcił, każąc brać się do roboty.
Zauważyłem, że Niall wciąż siedzi w telefonie. Jego mina nie wróżyła raczej dobrego humoru, co mnie bardzo zmartwiło. Postanowiłem zapytać o powód tego grymasu na twarzy, zaraz po powrocie. Och, i jeszcze czeka mnie rozmowa z Lou. Pozostało życzyć powodzenia.
W końcu dotarliśmy. Wyszliśmy z busa, przeciągając się. Skierowaliśmy się do środka naszego mieszkania. Zaczepiłem blondaska, pytając co się dzieje. Kazał mi pójść ze sobą do pokoju, więc tak też zrobiłem.
- No, to co jest? - usiadłem na łóżku.
- Liam, musimy poważnie porozmawiać - powiedział poważnym tonem.
Moje uczucia były mieszane. Nie wiedziałem o co chodzi. Czy o to, co widział w moim pokoju ostatniego dnia? A może coś związanego z Gabrielle? A co jeśli mu powiedziała o swoim szantażu? On przecież nigdy mi nie wybaczy!
Potrząsnąłem głową i spojrzałem na niego. Serce waliło mi jak oszalałe, ale chciałem wiedzieć co siedzi w jego głowie, więc cierpliwie czekałem aż się odezwie lub skrzyczy od kretynów i debilów.
---------------------------------------------
Od autorki: Okej, jestem z nowym rozdziałem. Dzisiaj troszkę później, ale uczyłam się na chemię, a potem oglądałam Violettę. Niby to szajs, ale mnie strasznie się podoba. Inny świat, przepiękne hiszpańskie piosenki, przystojni aktorzy. Uwielbiam ten serial :)
Cóż, jak podoba wam się dzisiejszy rozdział? Wiedzieliście kto przyjdzie i jak zareaguje? Czy blondasek dowiedział się o szantażu Gabrielle? Jeśli tak, to jak potoczą się dalej losy przyjaźni Liam'a i Niall'a? Tego dowiecie się w kolejnej notce :)
CZYTASZ? -- SKOMENTUJ.
Nie zanudzam. Chcę już weeekeeeend :c Have a nice day x
Słodziak ♥. |
Super ! Jestem ciekawa ci Niall chce powiedzieć Liam'owi. Czekam na next :DD
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńHah, Niall zawsze wchodzi do pokoju w nieodpowiednim momencie xD np. Podczas robienia loda xD hah
Pisz szybko bo mnie bardzo ciekawi o co chodzi z Niallem i Louisem :)
Love you !
Kocham tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńZiammmm taki słodki <3333
Czekam na nexta ! Xx
Rozdział jest świetny jak zawsze heh :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam że to któryś z chłopaków ich tam przyłapię haha
Ciekawa jestem o co może chodzić Niallowi, czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę Ci weny :).
Ps. Też oglądam Violettę chociaż mam 17 lat.
Ja tylko dwa lata młoda :P Cieszę się, że nie jestem sama ;)
UsuńWOW. Tylko tyle, więcej nie potrafię. Masz talent, oj masz.
OdpowiedzUsuńHaha niall! Nie domyslalam sie ze to on! Ciekawe o co chodzi Louisowi i Niallowi :c Kocham to opwiadanie! Moniko jak myslisz na ile rodzialow szacujesz to opowiadanie? :)
OdpowiedzUsuńMam już napisane 63 i powoli zbliżamy się w sumie do końca. 70? Wątpię żebym wyciągnęła do 80 :) W sumie zobaczymy jak to będzie kochanie :)
UsuńJejku ale ten czas szybko leci pamiętam jak Cieszyłam się kiedy zobaczyłam 2 roździał a teraz już jest 63! Jeżeli to opowiadanie sie skończy to zamierzasz stworzyć nowe?(bedę ryczeć kiedy się zakończy ;__;) Masz ogromny talent i zaraźiłaś mnie Ziamem! Dziękuje Ci za to że poprawiałaś mi humor tym opowiadaniem! Jeden raz płakałam ze śmiechu a jeden raz ze smutku. Jeszcze raz dziękuje! xMadzia
Usuńha, właśnie! A ja pamiętam jak zaczynałam. Jak myślałam o czym będzie i czy aby na pewno poradzę sobie z homoseksualnym opowiadaniem. A teraz jestem tu, hmm :)
UsuńZastanawiam się nad nowym, to prawda. Ale zbyt szybko nie można go oczekiwać. Mam teraz codziennie po 2/3 kartkówki, dochodzą sprawdziany i odpytywanie. Trzeba powoli przygotowywać się na sprawdzian. Staram się również chodzić na zajęcia dodatkowe. No i zaraz dojdzie mi bierzmowanie ;/ Także na pewno nie będę miała teraz zbyt wiele czasu na pisanie. Ale mimo to, postaram się jeszcze nabazgrać jakieś opowiadanko :)
Ja Ci dziękuję za bycie moją czytelniczką! Cieszę się z zarażenia Cię Ziam'em! Kocham Cię x
Te opowiadanie ukradło moje serce! Uwielbiam czytać to! Nie jest to takie jak w większości np. po drugim rozdziale sa razem i przez resztę opowiadanie jest kolorowo i wesoło. To opowiadanie jest po prostu z życia wzięte.W 100% Cię rozumiem, ta szkoła mnie zabija.
UsuńJeżeli kiedyś zdecydujesz się na nowe opowiadanie to wiedz że będe twoją czytelniczka. Masz talent! Kocham Cię mocno xMadzia
Stwarzam swoje blogi dla ludzi takich jak ja, czyli takich, których nie kręci związek po dwóch rozdziałach, łażenie do starbucks'a itd. Czytam wiele blogów i naprawdę staram się nie pisać swojego jak te wszystkie standardowe. Chciałam wymyślić coś innego i chyba mi się udało :)
UsuńDziękuję za wszystko <3
też to uwielbiam ;) tak znaleźć sięw takim filmie coś pięknego.
OdpowiedzUsuńA może nasz głodomorek coś czuje do LIama to by było ;) ale oczywiście dalsze rozwinięcie zostawiamy naszej rewelacyjnej blogerce <3
Super świetny zajebisty rozdział jak zawsze xD Komentarz krótki bo nie mam juz na nic siły przez ta pieprzoną szkołę i wiem co czujesz bo ja też rok temu byłam w 3 gimnazjum ;c
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Fajnie że Liam i Zayn się dogadują najbardziej mnie rozbawił ten tekst o skarbach. Mam nadzieje że Danielle się zmieni tak jak mówiła. Ciekawe co Niall ma do powiedzenia Liam'owi. Czekam na kolejny rozdział. Fajnie że w tle lecą piosenki miło się przy nich czyta. Najbardziej mi się podoba District3 - Hello nie licząc 1D.
OdpowiedzUsuńBoje sie co ma Niall do powiedzenia Liamowi :C i to co Louis. Rozdzial zajebisty tak jak zwykle! Masz ogromny talent!
OdpowiedzUsuńJeju Ziam <3 jak ja ich kocham *o* i Ciebie też ♥
OdpowiedzUsuńJezuuu! Od teraz to jest mój ulubiony rozdział ^^ Tyle Ziam'a ... AAAAAAA! Takie scenki mi sie podobają xD Jak czytałam niektóre to aż miałam motylki w brzuchu! Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
OdpowiedzUsuńWow! Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ♥
Wtem Mulat wziął mnie na ręce.
OdpowiedzUsuń- Co Ty robisz? - zaśmiałem się zaskoczony.
- Kazałeś położyć swoje największe skarby na komodzie, więc kładę
Awwwwwwwwwwwwwwwwww <3 Kocham tego bloga. ;D
Boże :* Kocham cię :* i tego bloga ;*
OdpowiedzUsuńJaaakie to słodkie *---------*
przeczytałam twój koment o tym że będzie ok 70 roździałów. Boże nie rób mi tego! Nie przerzyje ! Co dziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału a u ma być koniec? Pamiętam jak zaczęłam od 4 rozdziału .. a tu już 55 ;\ no coż ;\ ale musimy się spotkać ;***
Te opowiadanie mowino trwać przynajmniej 100 roździalow!
UsuńKOcham!
OdpowiedzUsuń