- Więc czego to dotyczy? - zapytałem w końcu, ponieważ dłuższy już czas nic nie mówił.
- Sprawy z pokrewieństwem pomiędzy mną a bab.. panią Miller - odpowiedział, nie patrząc na mnie.
- W końcu zdecydowałeś się mi o tym opowiedzieć.
- Tak. Tylko dlatego, że dłużej już nie mogę znieść tej prawdy. No i czekałem aż twoje problemy odsuną się trochę na bok.
- Cieszę się. Chcę usłyszeć co masz mi do powiedzenia.
- Nie będziesz zadowolony Liam - przeniósł swój wzrok na moją twarz.
- Przerażasz mnie Zayn.
Westchnął głęboko. Położyłem swoją dłoń na jego, a on mocno ją ścisnął. Jeszcze trochę i rozpłakałbym się jak dziecko, patrząc na ten żałosny widok. Chciałem mieć tę rozmowę już za sobą.
- Dobrze, więc jestem gotów. Nie wiem jak na to zareagujesz, obawiam się najgorszego, ale muszę Ci to wyznać - wydukał. - Pamiętasz, że w szkole pomiatałem Tobą na każdy możliwy sposób? - (Skinąłem głową) - A potem nagle zacząłem być dla Ciebie miły? - (Przytaknąłem) - Nienawidziłem Cię Liam, a to, że zacząłem być dla Ciebie taki w porządku, było tylko częścią mojego planu. Chciałem się na Tobie zemścić - głos mu się urwał, ale nie pozwolił mi się odezwać. - Kiedyś twój ojciec jechał samochodem i potrącił mojego ukochanego wuja. Zabił go i zbiegł z miejsca zdarzenia. Widziałem to na własne oczy! Rozpoznałem ten samochód! Byłem załamany. Przeklinałem waszą rodzinę i źle wam życzyłem. W końcu jednak wpadłem na pomysł, by Cię wykorzystać, zranić i sprawić byś cierpiał katusze, tak jak ja je przeżywałem - wziął swoją dłoń i schował w niej twarz. - Miałem się na Tobie zemścić, a.. Ja się zakochałem Li. Nie wiem jak to się stało, ale zacząłem coś do Ciebie czuć. Czy teraz rozumiesz, dlaczego uciekłem po twoim wyznaniu? Dlaczego tak się tego bałem? - dopytywał.
Siedziałem wpatrzony w niego z przerażeniem. Nie mogłem uwierzyć w to, że coś takiego miało naprawdę miejsce. Miałem cholerną nadzieję, że to jakiś głupi koszmar, z którego zaraz się przebudzę. Uszczypnąłem się, ale wciąż byłem w tym samym miejscu. Coraz to nowsze myśli kłębiły mi się w głowie, ale nie mogłem wydusić z siebie nawet jednego słowa.
- Wiem co sobie teraz myślisz. Nie spodziewałeś się tego, ale proszę Cię.. Zrozum mnie! Kierowała mną nienawiść i chęć zemsty, bo ten wujek był dla mnie naprawdę bliski. Był on tatą Perrie, której rodzina wyjechała stąd po feralnym wypadku. Ale hej, ja Cię K O C H A M. Wszystko co robiłem przez ostatni czas było szczere i płynęło prosto z serca - zapewniał.
- Nie, nie, nie - kiwałem głową nie dowierzając.
- Przepraszam słoneczko, że nie powiedziałem Ci tego wcześniej. Przepraszam za tak okropny pomysł, który narodził się w mojej głowie. Przepraszam za popełnienie błędu, ale przysięgam Ci, że moje uczucia są prawdziwie i będę walczył o nas jak lew!
Och nie mogłem tego już dłużej znieść! Łzy zbierały mi się do oczu. Spojrzawszy na niego ostatni raz, wybiegłem na zewnątrz. Było bardzo zimno. Usiadłem na ziemi i zacząłem płakać. Nagle poczułem znajome mi perfumy. Obróciłem się i ujrzałem Malik'a. Nie chcąc go dłużej oglądać, pobiegłem do mieszkania Danielle. Bo niby gdzie miałem pójść? Nie znam tak dobrze Londynu, jestem tutaj zaledwie od kilku dni!
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi lokowata dziewczyna, ubrana w za dużą bluzkę. Zdziwiła się na mój widok, ale z chęcią wpuściła do środka.
Nie miałem nawet chęci oceniać wnętrza. Jedynym czego właśnie teraz chciałem to cisza. Poprosiłem Peazer o przydzielenie byle jakiego pokoju.
- Na górze jest wolny, ale.. Co się stało? Ty płaczesz! - zauważyła, kiedy podniosłem swoje oczy na nią.
- Nie chcę na razie rozmawiać. Prześpię się dziś u Ciebie, dobrze? - Otarłem swoje policzka.
- Dobrze, nie ma sprawy. Rano przygotuję Ci śniadanie. Zadbam o Ciebie jak najlepiej będę umiała - odparła.
- Dziękuję - szepnąłem i musnąłem jej policzek.
Zdjąłem buty i poszedłem na górę. Wszedłem do ciemnego pomieszczenia i zauważyłem łóżko. Od razu się na nie rzuciłem, chowając głowę w poduszkę. Nie mogłem uwierzyć, w to co obwieścił mi Zayn. Cholera! Czy ja jestem jakimś magnesem na problemy? Co ja takiego zrobiłem, że muszę mieć tak chujowe życie, pełne przeróżnych kolei losu?!
Leżałem bezczynnie może około godziny, po czym zdecydowałem się zadzwonić do taty. Musiałem się dowiedzieć, czy naprawdę uśmiercił człowieka. Nie mogłem z tym zwlekać.
- Halo? - odezwał się zaspanym głosem.
- Muszę coś wiedzieć.
- Nie mogłeś zadzwonić jutro? - westchnął.
- To nie może czekać - odpowiedziałem ostro. - Najlepiej od razu przejdę do sedna. Powiedz mi.. Potrąciłeś kiedyś jakiegoś człowieka, naszym samochodem? Proszę, nawet się nie wykręcaj!
- Umm, no dobrze. Nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale skoro się dowiedziałeś, swoją drogą nie wiem skąd, to Ci powiem - odrzekł. - Kojarzysz naszego sąsiada, mieszkającego kilka domów dalej, który się wyniósł całkiem niedawno, prawda? Pożyczyłem mu kiedyś nasze auto, bo pilnie potrzebował transportu. Niestety nie był do końca przyzwyczajony do kierowania naszym pojazdem, więc przypadkiem potrącił przechodnia i zbiegł z miejsca zdarzenia. Sprawa nigdy nie wyszła na jaw, więc nie rozumiem, jakim cudem się dowiedziałeś?!
Odetchnąłem z ulgą.
- Mój ch.. Kolega widział ten wypadek i myślał, że to Ty. - Payne, prawie się wygadałeś!
- Rozumiem. Dobrze, czy to wszystko? Jestem zmęczony i chciałbym pójść spać.
- Jasne, przepraszam. Dobranoc. - Rozłączyłem się.
Opadłem na miękkie poduszki, kierując wzrok ku sufitowi. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, jak się zachowywać. To jest właśnie to, czego obawiałem się najbardziej, przed podjęciem decyzji o dołączenie do zespołu.
Nie mogłem zasnąć. Wciąż myślałem i myślałem, ale nie doszedłem do żadnego wniosku. Wciąż tkwiłem w punkcie wyjścia.
Serce bolało mnie jak cholera. Chciał mnie wykorzystać, zemścić się za coś, czego nie zrobiłem ani ja, ani mój ojciec. Wyznał, że nastąpiło coś nieoczekiwanego, i zakochał się we mnie, ale co jeśli to kolejne kłamstwo? Kolejna część wielkiego planu Zayn'a?
W końcu usnąłem z zmęczenia.
- Liam, wstawaj. - Danielle lekko potrząsała moim ramieniem.
Przetarłem swoje oczy i podniosłem się do postawy siedzącej, opierając plecy o ramę łóżka.
- Dlaczego mnie obudziłaś? - odezwałem się.
- Ponieważ przyszedł Louis.
- Tomlinson?! - zdziwiłem się.
- A znasz innego? - przewróciła oczami, śmiejąc się.
- Skąd wiedział, że tutaj jestem?
- Pomyślał logicznie - wzruszyła ramionami. - Czeka w salonie. Czy mam powiedzieć mu, by przyszedł tutaj?
Kiwnąłem potwierdzająco głową, i czekałem na przyjaciela. Jestem pewien, że przyszedł porozmawiać o czarnuszku. Bo niby o co mogłoby chodzić?
- Cześć - odparłem gdy wszedł do środka.
- Jak się czujesz? - Usadowił swój tyłek w fotelu.
- Umm, w miarę dobrze, a Ty?
- Zważając na fakt, że między mną a Eleanor jest coraz lepiej, to niesamowicie. Ale kiedy myślę o Tobie i Malik'u to mam ochotę usiąść i płakać - wyznał.
- Dlaczego? - uniosłem jedną brew do góry.
- Bo tworzyliście idealną parę. Wiem, że oboje się kochacie. Nie mam pojęcia, co między wami zaszło, ale Li.. Musicie się pogodzić. Będę robił wszystko, by do tego doszło - zapewnił.
- Lou daj spokój. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak to, co mi obwieścił, jest ważne. Muszę to przemyśleć, zastanowić się tysiąc razy, za nim podejmę jakąkolwiek decyzję.
- Och, uparty jesteś jak osioł - pokręcił głową. - Wierzę, że i tak do siebie wrócicie - uśmiechnął się lekko.
- Nie jestem tego taki do końca pewien jak Ty - westchnąłem. Spojrzałem na godzinę. Właśnie wybiła dziewiąta. - Nie powinieneś towarzyszyć teraz El? - zainteresowałem się.
- Ona uwielbia długo spać, więc skorzystałem z okazji i wyrwałem się, by przyjść z Tobą porozmawiać. Potem gdzieś razem wyjdziemy.
- Cieszę się, że wam się układa - odrzekłem.
- Powiedziałem już, co miałem. Idę, bo księżniczka się zaraz obudzi - wstał z zajmowanego miejsca i spojrzał na mnie - Proszę, nie skazuj was obu na taką udrękę. Wiem, że w związku potrzebne są kłótnie, ale nie chcę by ta trwała długo. I masz jak najszybciej wrócić mieszkać do kompleksu, rozkaz Simon'a.
- Dobrze, dobrze - skinąłem głową. - Tommo?
- Hm?
- Biegłeś już nagi przez korytarz? - Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nie - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
- Zaczekaj z tym do mojego powrotu. Chcę to zobaczyć.
- W takim razie wracaj jak najpóźniej! - Zaśmialiśmy się. - Naprawdę muszę już iść. Na razie - odparł i opuścił pokój.
Spojrzałem na okno. Rozmowa z Louis'em przyniosła mi niewielkie ukojenie. On zawsze potrafi wywołać, chociażby chwilową, radość na mojej twarzy. Bardzo cieszę się z tego, że mamy taki wspaniały kontakt. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, jak on.
Poprawiłem swoje ubranie i przeczesałem włosy ręką. Poszedłem do łazienki, załatwiłem swoje potrzeby, a następnie zszedłem na dół. Od razu skierowałem się do kuchni. W pomieszczeniu była Peazer, która właśnie nasypywała płatki do dwóch misek. Oparłem się o framugę drzwi i przypatrywałem się jej tylnej stronie.
- Widzę Cię Payne - roześmiała się.
- Kurcze, zapomniałem włączyć funkcję ,,niewidzialny'' - pokazałem jej język i usiadłem przy stole.
- Proszę, oto twoje śniadanie.
Podczas posiłku w ogóle nie rozmawialiśmy. Wymienialiśmy się złowrogimi spojrzeniami, po których następował głośny, roznoszący się po całym mieszkaniu, śmiech. Chyba zaczynam czuć się dobrze w jej towarzystwie.
- Masz na dzisiaj jakieś plany? - zapytałem.
- Żadnych - pokiwała przecząco głową.
- Może gdzieś razem wyjdziemy?
- Cowell nie wspomniał o żadnym naszym wyjściu - powiedziała zaskoczona.
- Proponuję je z własnej woli.
- Wow, Liam jest dla mnie miły! Który dziś dzień? Muszę to zapisać! - zachichotała.
- No bardzo śmieszne! Więc? Wyjdziemy razem?
- A gdzie chciałbyś pójść?
- Co powiesz na wesołe miasteczko?
- Strzał w dziesiątkę! - ucieszyła się.
Podczas, gdy Dan wybierała strój na dzisiejszy dzień, ja siedziałem przed telewizorem. Byłem z siebie zadowolony. Obiecałem zmianę swojego nastawienia do dziewczyny, i w końcu zaczęło mi to wychodzić.
- Jestem gotowa - pojawiła się w salonie.
Ubrałem buty i wyszliśmy z mieszkania, trzymając się za ręce. Naszym celem był Alton Towers, największy park rozrywki w Londynie. Nie mogłem się już doczekać tego miejsca! Zawsze chciałem tam pójść i wreszcie moje marzenie się spełni.
~*~
W wesołym miasteczku spędziliśmy dwie godziny. Bawiłem się niesamowicie! Dodatkowo, towarzystwo Peazer było tylko plusem do tego wszystkiego. Wydaje mi się, że źle ją oceniłem. To bardzo porządna, zabawna i miła dziewczyna. Nazywałem ją wariatką, to prawda, ale wszystkie te rzeczy popełniała z miłości do mnie. Oh, zobaczcie tylko jak tak wielkie uczucie wpływa na człowieka!
Pożegnałem lokowatą pocałunkiem w usta. Nie chciałem jeszcze wracać do kompleksu, dlatego zacząłem kierować się w stronę sierocińca.
Dotarłem na miejsce w około piętnaście minut. Wszedłem do środka, witając po drodze całkiem ładną panią, i skierowałem się do pokoju Darcy. Powoli pchnąłem drzwi i ujrzałem malutką istotkę, leżącą na łóżku. Podszedłem do niej, ale ta nawet nie oderwała choć na chwilę wzroku od sufitu. Zmartwiłem się.
- Co się dzieje stokrotko? - zaciekawiłem się, odgarniając jej czarne włosy z czoła.
- Tęsknie za rodzicami Liam. Wiem, że dotychczas byłam szczęśliwa, ale ja tylko udawałam i mam już tego dość. Chciałabym ich tutaj. Chciałabym porozmawiać z mamusią o uczuciach człowieka i innych ważnych sprawach. Chciałabym pojechać z tatą na rowery i spędzić dzień na pikniku w parku.
Kiedy to wypowiedziała, po moim policzku mimowolnie spłynęła łza. Byłem przeogromnie zły, że nie mogę nic zaradzić w tej sprawie, a przede wszystkim, że nie zauważyłem, iż Darcy nie radzi sobie z otaczającym ją światem. Natychmiast podniosłem ją, usiadłem na łóżku i przytuliłem jej małe ciałko do swojego.
- Wiem kochanie, że bardzo Ci ich brak, rozumiem to. Niestety nie mogę nic zrobić by wrócili, przepraszam.
- Nie obwiniam Cię przecież. Po prostu musiałam to komuś powiedzieć - westchnęła.
- Cieszę się, że wyznałaś to właśnie mnie - ucałowałem jej czoło. - Umm.. Darcy?
- Tak? - podniosła na mnie swoje błyszczące oczka.
- Może czas już, byś trafiła do nowego domu, z nowymi rodzicami, którzy spróbują być tacy jak twoi poprzedni? Chciałbym byś miała normalną rodzinę i była szczęśliwa.
- Nie Li, nie chcę tego. Wiem, że nikt mi ich nie zastąpi. Poza tym.. Mam tu Freddi'ego i nikt nie zabrania wam mnie odwiedzać - uniosła lekko kąciki ust do góry.
- I co? Spędzisz tutaj czas aż do osiemnastego roku życia, po czym wyjdziesz nie mając tak naprawdę nic? Gdy ktoś Cię zaadoptuje, będziesz miała rodzinę, ludzi którzy będą Cię kochać i wspierać.
- One Direction to moja rodzina - odparła.
- Ale my Cię nie wychowamy kochanie - pogładziłem jej policzek.
- To wszystko jest takie trudne - rozpłakała się, wtulając głowę w moje ramie.
Objąłem ją jak najmocniej tylko umiałem, gładząc przy tym jej plecy. Nie wiedziałem co mam zrobić i powiedzieć, ale bardzo dobrze ją rozumiałem, sam mając okrutne dzieciństwo. Wtedy bardzo potrzebna okazała się rodzina, a Darcy jej tutaj nie ma.. Tylko nie wiem jak mam ją przekonać, że adopcja to dobra rzecz. Oh Payne, jesteś do dupy.
- Kocham Cię Liam. Dziękuję, że tutaj jesteś. Dziękuję, że mnie znalazłeś i zadbałeś by było mi dobrze, a teraz mnie odwiedzasz i wspierasz - musnęła mój policzek.
- Ja też Cię kocham księżniczko.
Posiedziałem jeszcze u niej około godziny. Oczywiście wypytywała o moją relację z Zayn'em. Nie mając tak naprawdę wyboru, opowiedziałem jej o wszystkim. Była zszokowana równie mocno, co ja, ale powiedziała, że nasza miłość się nie wypali. Oznajmiła, że przenigdy nie widziała, by dwójka ludzi tak bardzo się kochała, jak ja i Malik. To było słodkie, ale jest dzieckiem i nie rozumie całej tej sprawy, tak jak ja.
Rozmawialiśmy też o Danielle. Okazało się, że dziewczynka bardzo ją polubiła, choć wcześniej szczerze jej nienawidziła. Cieszyłem się z takiego obrotu sprawy i chętnie zgodziłem się przyjść następny raz w towarzystwie lokowatej.
W końcu jednak musiałem opuścić sierociniec i wrócić do kompleksu, do którego w ogóle mnie nie ciągnęło. Nie wiedziałem jak mam się zachowywać! Ale przecież gdzieś muszę się podziać, a nie chcę się kolejny raz walić na głowię Peazer.
Szedłem do domu jak najdłużej. Zleciało już około trzydziestu minut, a dla mnie wciąż było mało. Miałem nawet zamiar pójść do parku i przesiedzieć tam cały boży dzień, jednak mój brzuch zaczął domagać się jedzenia, a ja niestety nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy.
Wybiła piętnasta, kiedy wchodziłem do mieszkania. Miałem plan, by pójść od razu do swojego pokoju, zamówić jedzenie i w ogóle z niego wychodzić, jednak gdy wszedłem do środka mojego pomieszczenia, ujrzałem na łóżku czarnuszka, który siedział z przyciągniętymi do twarzy kolanami.
Co robić? Odejść? A może go pocieszyć?
----------------------------------------------------------------
Od autorki: Cześć kochani! Cholera z tą pogodą. Czy tylko u mnie jest wielka ulewa, a na niebie ciemne chmury? Jeśli u was świeci słońce albo chociaż nie pada, to możecie się naprawdę cieszyć.
Cóż, mam dla was radę. N I G D Y nie idźcie na kręgle, po tym jak wypijecie coś mocniejszego. Gra nie wychodziła mi zbyt dobrze, niestety XD Ale ogólnie nie było najgorzej, może poza jedną sprawą.
Okay, dzisiaj wychodzi teledysk! Oczywiście widziałam go wcześniej, bo nie mogłam się powstrzymać, by go nie obejrzeć, ale i tak mnie dzisiaj nosi. Fajnie byłoby, gdybyśmy znów pobili rekord :) Chciałabym, żeby Directioners zrobiły niespodziankę 1D. TRZYMAM ZA NAS KCIUKI :)
Co do rozdziału.. Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Co myślicie o tym, co wyznał Zayn Liamowi? Czy Liam dobrze zrobił, uciekając od Malika? Czy Payne zostawi cierpiącego czarnuszka w swoim pokoju, czy może raczej spróbuje go pocieszyć? Czekam na wasze propozycje, a odpowiedzi poznacie już w kolejnym rozdziale :)
PRZYPOMINAM, ŻE MOŻECIE TEŻ KIEROWAĆ SWOJE PYTANIA NA MOJEGO TT: @Im_monicaa. Możecie mnie również follownąć. Always follow back :)
Ok, nie zanudzam. Have a nice day xx
- Sprawy z pokrewieństwem pomiędzy mną a bab.. panią Miller - odpowiedział, nie patrząc na mnie.
- W końcu zdecydowałeś się mi o tym opowiedzieć.
- Tak. Tylko dlatego, że dłużej już nie mogę znieść tej prawdy. No i czekałem aż twoje problemy odsuną się trochę na bok.
- Cieszę się. Chcę usłyszeć co masz mi do powiedzenia.
- Nie będziesz zadowolony Liam - przeniósł swój wzrok na moją twarz.
- Przerażasz mnie Zayn.
Westchnął głęboko. Położyłem swoją dłoń na jego, a on mocno ją ścisnął. Jeszcze trochę i rozpłakałbym się jak dziecko, patrząc na ten żałosny widok. Chciałem mieć tę rozmowę już za sobą.
- Dobrze, więc jestem gotów. Nie wiem jak na to zareagujesz, obawiam się najgorszego, ale muszę Ci to wyznać - wydukał. - Pamiętasz, że w szkole pomiatałem Tobą na każdy możliwy sposób? - (Skinąłem głową) - A potem nagle zacząłem być dla Ciebie miły? - (Przytaknąłem) - Nienawidziłem Cię Liam, a to, że zacząłem być dla Ciebie taki w porządku, było tylko częścią mojego planu. Chciałem się na Tobie zemścić - głos mu się urwał, ale nie pozwolił mi się odezwać. - Kiedyś twój ojciec jechał samochodem i potrącił mojego ukochanego wuja. Zabił go i zbiegł z miejsca zdarzenia. Widziałem to na własne oczy! Rozpoznałem ten samochód! Byłem załamany. Przeklinałem waszą rodzinę i źle wam życzyłem. W końcu jednak wpadłem na pomysł, by Cię wykorzystać, zranić i sprawić byś cierpiał katusze, tak jak ja je przeżywałem - wziął swoją dłoń i schował w niej twarz. - Miałem się na Tobie zemścić, a.. Ja się zakochałem Li. Nie wiem jak to się stało, ale zacząłem coś do Ciebie czuć. Czy teraz rozumiesz, dlaczego uciekłem po twoim wyznaniu? Dlaczego tak się tego bałem? - dopytywał.
Siedziałem wpatrzony w niego z przerażeniem. Nie mogłem uwierzyć w to, że coś takiego miało naprawdę miejsce. Miałem cholerną nadzieję, że to jakiś głupi koszmar, z którego zaraz się przebudzę. Uszczypnąłem się, ale wciąż byłem w tym samym miejscu. Coraz to nowsze myśli kłębiły mi się w głowie, ale nie mogłem wydusić z siebie nawet jednego słowa.
- Wiem co sobie teraz myślisz. Nie spodziewałeś się tego, ale proszę Cię.. Zrozum mnie! Kierowała mną nienawiść i chęć zemsty, bo ten wujek był dla mnie naprawdę bliski. Był on tatą Perrie, której rodzina wyjechała stąd po feralnym wypadku. Ale hej, ja Cię K O C H A M. Wszystko co robiłem przez ostatni czas było szczere i płynęło prosto z serca - zapewniał.
- Nie, nie, nie - kiwałem głową nie dowierzając.
- Przepraszam słoneczko, że nie powiedziałem Ci tego wcześniej. Przepraszam za tak okropny pomysł, który narodził się w mojej głowie. Przepraszam za popełnienie błędu, ale przysięgam Ci, że moje uczucia są prawdziwie i będę walczył o nas jak lew!
Och nie mogłem tego już dłużej znieść! Łzy zbierały mi się do oczu. Spojrzawszy na niego ostatni raz, wybiegłem na zewnątrz. Było bardzo zimno. Usiadłem na ziemi i zacząłem płakać. Nagle poczułem znajome mi perfumy. Obróciłem się i ujrzałem Malik'a. Nie chcąc go dłużej oglądać, pobiegłem do mieszkania Danielle. Bo niby gdzie miałem pójść? Nie znam tak dobrze Londynu, jestem tutaj zaledwie od kilku dni!
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi lokowata dziewczyna, ubrana w za dużą bluzkę. Zdziwiła się na mój widok, ale z chęcią wpuściła do środka.
Nie miałem nawet chęci oceniać wnętrza. Jedynym czego właśnie teraz chciałem to cisza. Poprosiłem Peazer o przydzielenie byle jakiego pokoju.
- Na górze jest wolny, ale.. Co się stało? Ty płaczesz! - zauważyła, kiedy podniosłem swoje oczy na nią.
- Nie chcę na razie rozmawiać. Prześpię się dziś u Ciebie, dobrze? - Otarłem swoje policzka.
- Dobrze, nie ma sprawy. Rano przygotuję Ci śniadanie. Zadbam o Ciebie jak najlepiej będę umiała - odparła.
- Dziękuję - szepnąłem i musnąłem jej policzek.
Zdjąłem buty i poszedłem na górę. Wszedłem do ciemnego pomieszczenia i zauważyłem łóżko. Od razu się na nie rzuciłem, chowając głowę w poduszkę. Nie mogłem uwierzyć, w to co obwieścił mi Zayn. Cholera! Czy ja jestem jakimś magnesem na problemy? Co ja takiego zrobiłem, że muszę mieć tak chujowe życie, pełne przeróżnych kolei losu?!
Leżałem bezczynnie może około godziny, po czym zdecydowałem się zadzwonić do taty. Musiałem się dowiedzieć, czy naprawdę uśmiercił człowieka. Nie mogłem z tym zwlekać.
- Halo? - odezwał się zaspanym głosem.
- Muszę coś wiedzieć.
- Nie mogłeś zadzwonić jutro? - westchnął.
- To nie może czekać - odpowiedziałem ostro. - Najlepiej od razu przejdę do sedna. Powiedz mi.. Potrąciłeś kiedyś jakiegoś człowieka, naszym samochodem? Proszę, nawet się nie wykręcaj!
- Umm, no dobrze. Nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale skoro się dowiedziałeś, swoją drogą nie wiem skąd, to Ci powiem - odrzekł. - Kojarzysz naszego sąsiada, mieszkającego kilka domów dalej, który się wyniósł całkiem niedawno, prawda? Pożyczyłem mu kiedyś nasze auto, bo pilnie potrzebował transportu. Niestety nie był do końca przyzwyczajony do kierowania naszym pojazdem, więc przypadkiem potrącił przechodnia i zbiegł z miejsca zdarzenia. Sprawa nigdy nie wyszła na jaw, więc nie rozumiem, jakim cudem się dowiedziałeś?!
Odetchnąłem z ulgą.
- Mój ch.. Kolega widział ten wypadek i myślał, że to Ty. - Payne, prawie się wygadałeś!
- Rozumiem. Dobrze, czy to wszystko? Jestem zmęczony i chciałbym pójść spać.
- Jasne, przepraszam. Dobranoc. - Rozłączyłem się.
Opadłem na miękkie poduszki, kierując wzrok ku sufitowi. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, jak się zachowywać. To jest właśnie to, czego obawiałem się najbardziej, przed podjęciem decyzji o dołączenie do zespołu.
Nie mogłem zasnąć. Wciąż myślałem i myślałem, ale nie doszedłem do żadnego wniosku. Wciąż tkwiłem w punkcie wyjścia.
Serce bolało mnie jak cholera. Chciał mnie wykorzystać, zemścić się za coś, czego nie zrobiłem ani ja, ani mój ojciec. Wyznał, że nastąpiło coś nieoczekiwanego, i zakochał się we mnie, ale co jeśli to kolejne kłamstwo? Kolejna część wielkiego planu Zayn'a?
W końcu usnąłem z zmęczenia.
- Liam, wstawaj. - Danielle lekko potrząsała moim ramieniem.
Przetarłem swoje oczy i podniosłem się do postawy siedzącej, opierając plecy o ramę łóżka.
- Dlaczego mnie obudziłaś? - odezwałem się.
- Ponieważ przyszedł Louis.
- Tomlinson?! - zdziwiłem się.
- A znasz innego? - przewróciła oczami, śmiejąc się.
- Skąd wiedział, że tutaj jestem?
- Pomyślał logicznie - wzruszyła ramionami. - Czeka w salonie. Czy mam powiedzieć mu, by przyszedł tutaj?
Kiwnąłem potwierdzająco głową, i czekałem na przyjaciela. Jestem pewien, że przyszedł porozmawiać o czarnuszku. Bo niby o co mogłoby chodzić?
- Cześć - odparłem gdy wszedł do środka.
- Jak się czujesz? - Usadowił swój tyłek w fotelu.
- Umm, w miarę dobrze, a Ty?
- Zważając na fakt, że między mną a Eleanor jest coraz lepiej, to niesamowicie. Ale kiedy myślę o Tobie i Malik'u to mam ochotę usiąść i płakać - wyznał.
- Dlaczego? - uniosłem jedną brew do góry.
- Bo tworzyliście idealną parę. Wiem, że oboje się kochacie. Nie mam pojęcia, co między wami zaszło, ale Li.. Musicie się pogodzić. Będę robił wszystko, by do tego doszło - zapewnił.
- Lou daj spokój. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak to, co mi obwieścił, jest ważne. Muszę to przemyśleć, zastanowić się tysiąc razy, za nim podejmę jakąkolwiek decyzję.
- Och, uparty jesteś jak osioł - pokręcił głową. - Wierzę, że i tak do siebie wrócicie - uśmiechnął się lekko.
- Nie jestem tego taki do końca pewien jak Ty - westchnąłem. Spojrzałem na godzinę. Właśnie wybiła dziewiąta. - Nie powinieneś towarzyszyć teraz El? - zainteresowałem się.
- Ona uwielbia długo spać, więc skorzystałem z okazji i wyrwałem się, by przyjść z Tobą porozmawiać. Potem gdzieś razem wyjdziemy.
- Cieszę się, że wam się układa - odrzekłem.
- Powiedziałem już, co miałem. Idę, bo księżniczka się zaraz obudzi - wstał z zajmowanego miejsca i spojrzał na mnie - Proszę, nie skazuj was obu na taką udrękę. Wiem, że w związku potrzebne są kłótnie, ale nie chcę by ta trwała długo. I masz jak najszybciej wrócić mieszkać do kompleksu, rozkaz Simon'a.
- Dobrze, dobrze - skinąłem głową. - Tommo?
- Hm?
- Biegłeś już nagi przez korytarz? - Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nie - skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.
- Zaczekaj z tym do mojego powrotu. Chcę to zobaczyć.
- W takim razie wracaj jak najpóźniej! - Zaśmialiśmy się. - Naprawdę muszę już iść. Na razie - odparł i opuścił pokój.
Spojrzałem na okno. Rozmowa z Louis'em przyniosła mi niewielkie ukojenie. On zawsze potrafi wywołać, chociażby chwilową, radość na mojej twarzy. Bardzo cieszę się z tego, że mamy taki wspaniały kontakt. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela, jak on.
Poprawiłem swoje ubranie i przeczesałem włosy ręką. Poszedłem do łazienki, załatwiłem swoje potrzeby, a następnie zszedłem na dół. Od razu skierowałem się do kuchni. W pomieszczeniu była Peazer, która właśnie nasypywała płatki do dwóch misek. Oparłem się o framugę drzwi i przypatrywałem się jej tylnej stronie.
- Widzę Cię Payne - roześmiała się.
- Kurcze, zapomniałem włączyć funkcję ,,niewidzialny'' - pokazałem jej język i usiadłem przy stole.
- Proszę, oto twoje śniadanie.
Podczas posiłku w ogóle nie rozmawialiśmy. Wymienialiśmy się złowrogimi spojrzeniami, po których następował głośny, roznoszący się po całym mieszkaniu, śmiech. Chyba zaczynam czuć się dobrze w jej towarzystwie.
- Masz na dzisiaj jakieś plany? - zapytałem.
- Żadnych - pokiwała przecząco głową.
- Może gdzieś razem wyjdziemy?
- Cowell nie wspomniał o żadnym naszym wyjściu - powiedziała zaskoczona.
- Proponuję je z własnej woli.
- Wow, Liam jest dla mnie miły! Który dziś dzień? Muszę to zapisać! - zachichotała.
- No bardzo śmieszne! Więc? Wyjdziemy razem?
- A gdzie chciałbyś pójść?
- Co powiesz na wesołe miasteczko?
- Strzał w dziesiątkę! - ucieszyła się.
Podczas, gdy Dan wybierała strój na dzisiejszy dzień, ja siedziałem przed telewizorem. Byłem z siebie zadowolony. Obiecałem zmianę swojego nastawienia do dziewczyny, i w końcu zaczęło mi to wychodzić.
- Jestem gotowa - pojawiła się w salonie.
Ubrałem buty i wyszliśmy z mieszkania, trzymając się za ręce. Naszym celem był Alton Towers, największy park rozrywki w Londynie. Nie mogłem się już doczekać tego miejsca! Zawsze chciałem tam pójść i wreszcie moje marzenie się spełni.
~*~
W wesołym miasteczku spędziliśmy dwie godziny. Bawiłem się niesamowicie! Dodatkowo, towarzystwo Peazer było tylko plusem do tego wszystkiego. Wydaje mi się, że źle ją oceniłem. To bardzo porządna, zabawna i miła dziewczyna. Nazywałem ją wariatką, to prawda, ale wszystkie te rzeczy popełniała z miłości do mnie. Oh, zobaczcie tylko jak tak wielkie uczucie wpływa na człowieka!
Pożegnałem lokowatą pocałunkiem w usta. Nie chciałem jeszcze wracać do kompleksu, dlatego zacząłem kierować się w stronę sierocińca.
Dotarłem na miejsce w około piętnaście minut. Wszedłem do środka, witając po drodze całkiem ładną panią, i skierowałem się do pokoju Darcy. Powoli pchnąłem drzwi i ujrzałem malutką istotkę, leżącą na łóżku. Podszedłem do niej, ale ta nawet nie oderwała choć na chwilę wzroku od sufitu. Zmartwiłem się.
- Co się dzieje stokrotko? - zaciekawiłem się, odgarniając jej czarne włosy z czoła.
- Tęsknie za rodzicami Liam. Wiem, że dotychczas byłam szczęśliwa, ale ja tylko udawałam i mam już tego dość. Chciałabym ich tutaj. Chciałabym porozmawiać z mamusią o uczuciach człowieka i innych ważnych sprawach. Chciałabym pojechać z tatą na rowery i spędzić dzień na pikniku w parku.
Kiedy to wypowiedziała, po moim policzku mimowolnie spłynęła łza. Byłem przeogromnie zły, że nie mogę nic zaradzić w tej sprawie, a przede wszystkim, że nie zauważyłem, iż Darcy nie radzi sobie z otaczającym ją światem. Natychmiast podniosłem ją, usiadłem na łóżku i przytuliłem jej małe ciałko do swojego.
- Wiem kochanie, że bardzo Ci ich brak, rozumiem to. Niestety nie mogę nic zrobić by wrócili, przepraszam.
- Nie obwiniam Cię przecież. Po prostu musiałam to komuś powiedzieć - westchnęła.
- Cieszę się, że wyznałaś to właśnie mnie - ucałowałem jej czoło. - Umm.. Darcy?
- Tak? - podniosła na mnie swoje błyszczące oczka.
- Może czas już, byś trafiła do nowego domu, z nowymi rodzicami, którzy spróbują być tacy jak twoi poprzedni? Chciałbym byś miała normalną rodzinę i była szczęśliwa.
- Nie Li, nie chcę tego. Wiem, że nikt mi ich nie zastąpi. Poza tym.. Mam tu Freddi'ego i nikt nie zabrania wam mnie odwiedzać - uniosła lekko kąciki ust do góry.
- I co? Spędzisz tutaj czas aż do osiemnastego roku życia, po czym wyjdziesz nie mając tak naprawdę nic? Gdy ktoś Cię zaadoptuje, będziesz miała rodzinę, ludzi którzy będą Cię kochać i wspierać.
- One Direction to moja rodzina - odparła.
- Ale my Cię nie wychowamy kochanie - pogładziłem jej policzek.
- To wszystko jest takie trudne - rozpłakała się, wtulając głowę w moje ramie.
Objąłem ją jak najmocniej tylko umiałem, gładząc przy tym jej plecy. Nie wiedziałem co mam zrobić i powiedzieć, ale bardzo dobrze ją rozumiałem, sam mając okrutne dzieciństwo. Wtedy bardzo potrzebna okazała się rodzina, a Darcy jej tutaj nie ma.. Tylko nie wiem jak mam ją przekonać, że adopcja to dobra rzecz. Oh Payne, jesteś do dupy.
- Kocham Cię Liam. Dziękuję, że tutaj jesteś. Dziękuję, że mnie znalazłeś i zadbałeś by było mi dobrze, a teraz mnie odwiedzasz i wspierasz - musnęła mój policzek.
- Ja też Cię kocham księżniczko.
Posiedziałem jeszcze u niej około godziny. Oczywiście wypytywała o moją relację z Zayn'em. Nie mając tak naprawdę wyboru, opowiedziałem jej o wszystkim. Była zszokowana równie mocno, co ja, ale powiedziała, że nasza miłość się nie wypali. Oznajmiła, że przenigdy nie widziała, by dwójka ludzi tak bardzo się kochała, jak ja i Malik. To było słodkie, ale jest dzieckiem i nie rozumie całej tej sprawy, tak jak ja.
Rozmawialiśmy też o Danielle. Okazało się, że dziewczynka bardzo ją polubiła, choć wcześniej szczerze jej nienawidziła. Cieszyłem się z takiego obrotu sprawy i chętnie zgodziłem się przyjść następny raz w towarzystwie lokowatej.
W końcu jednak musiałem opuścić sierociniec i wrócić do kompleksu, do którego w ogóle mnie nie ciągnęło. Nie wiedziałem jak mam się zachowywać! Ale przecież gdzieś muszę się podziać, a nie chcę się kolejny raz walić na głowię Peazer.
Szedłem do domu jak najdłużej. Zleciało już około trzydziestu minut, a dla mnie wciąż było mało. Miałem nawet zamiar pójść do parku i przesiedzieć tam cały boży dzień, jednak mój brzuch zaczął domagać się jedzenia, a ja niestety nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy.
Wybiła piętnasta, kiedy wchodziłem do mieszkania. Miałem plan, by pójść od razu do swojego pokoju, zamówić jedzenie i w ogóle z niego wychodzić, jednak gdy wszedłem do środka mojego pomieszczenia, ujrzałem na łóżku czarnuszka, który siedział z przyciągniętymi do twarzy kolanami.
Co robić? Odejść? A może go pocieszyć?
----------------------------------------------------------------
Od autorki: Cześć kochani! Cholera z tą pogodą. Czy tylko u mnie jest wielka ulewa, a na niebie ciemne chmury? Jeśli u was świeci słońce albo chociaż nie pada, to możecie się naprawdę cieszyć.
Cóż, mam dla was radę. N I G D Y nie idźcie na kręgle, po tym jak wypijecie coś mocniejszego. Gra nie wychodziła mi zbyt dobrze, niestety XD Ale ogólnie nie było najgorzej, może poza jedną sprawą.
Okay, dzisiaj wychodzi teledysk! Oczywiście widziałam go wcześniej, bo nie mogłam się powstrzymać, by go nie obejrzeć, ale i tak mnie dzisiaj nosi. Fajnie byłoby, gdybyśmy znów pobili rekord :) Chciałabym, żeby Directioners zrobiły niespodziankę 1D. TRZYMAM ZA NAS KCIUKI :)
Co do rozdziału.. Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Co myślicie o tym, co wyznał Zayn Liamowi? Czy Liam dobrze zrobił, uciekając od Malika? Czy Payne zostawi cierpiącego czarnuszka w swoim pokoju, czy może raczej spróbuje go pocieszyć? Czekam na wasze propozycje, a odpowiedzi poznacie już w kolejnym rozdziale :)
PRZYPOMINAM, ŻE MOŻECIE TEŻ KIEROWAĆ SWOJE PYTANIA NA MOJEGO TT: @Im_monicaa. Możecie mnie również follownąć. Always follow back :)
Ok, nie zanudzam. Have a nice day xx
dnflsnfobnosn ♡. |
Jestem ciekawa co robi Liam. czekam nn :)
OdpowiedzUsuńKOCHAMKOCHAMKOCHAM Ciebie i Twojego bloga! Liam powinien wybaczyć Zaynowi. Przecież ma wielkie serce i nie zniesie takiego widoku :( Zayn postąpił źle, ale mimo wszystko serce nie sługa... :) przynajmniej się przyznał. LIAM, WYBACZ MU!!!
OdpowiedzUsuńJak mi sie smutno zrobilo. U mnie caly dzien leje ;____;. Co do rozdzialu to zajebisty tak jak zawsze i czekam nn. Żal mi ich, strasznie cierpia.
OdpowiedzUsuńszczerze ... tak coś przeczuwałam, że to może być przekręt, jak już Liam dostał list od Gabrielle (czy tam jak sie to pisze xD) :) bardzo BARDZO mi sie podoba ten rozdział! cały czas jak myśle o tym, że się rozstaną to wydaje mi sie, że im dłużej nie będą razem, będą sie od siebie oddalać, tym Liam coraz bardziej będzie tęsknił za Zayn'em i w niedługim czasie znowu sie zejdą C: podoba mi sie, że Zayn będzie walczył o ta miłość ... ale czekam na twoją wersje wydarzeń ^^
OdpowiedzUsuńMany podobny tok myslenia! :)
UsuńCzuję,że Ziam się pogodzi...za bardzo się kochają hihi <3
OdpowiedzUsuńPogodzą się ale raczej nie od razu ;d Nie tylko u Ciebie taka pogoda;/ i w dodatku jestem chora o zgrozo ;c Czekam na następny mam nadzieję że będzie jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, oni MUSZĄ się pogodzić ;3 Jak już pisałam, kocham twojego bloga ;3
OdpowiedzUsuńhttp://larry-story-of-my-life.blogspot.com/
Nie mam zielonego pojęcia co sie stanie, ale wiem, że jeżeli się rozstaną szybko zatęsknię za tą dwójką ^^ Kocham :**
OdpowiedzUsuńJAKI SZOK DOSTALAM! Niespodziewalam sie tego! Ciekawe jak sie Liam zachowuje
OdpowiedzUsuńWiadome ze Zayn zle postapil ale mysle ze Liam nie potrzebnie az tak sie wkurzyl bo Zayn go przeprosil i zapewnil go o swoich szczerych uczuciach noo i wyznal ze go kocha co bylo mega slodkie.. Pewnie minie troche zanim sie pogodza ale i tak w koncu nastapi ten moment bo to przeciez Ziam forever <3
OdpowiedzUsuńHaha fajnie robisz fajnie ale to poczatki twoich smiesznych akcji z alko wiec wiesz powodzenia :)
XYZ
Ooo nie! Tylko nie to! :c
OdpowiedzUsuńJezu.. Liama chyba Bóg opuścił.. :/
Biedny Zayn.. :c
Ciekawe co zrobi Li.
Wiesz co? Polubiłam trochę Danielle. xd
Tak dawno nie pisałam komentarzy.. :)
Pozdrawiam!
Na Zawsze Twoja
Ah zapomnialam dodac ze rozdzial jest swietny <3
OdpowiedzUsuńXYZ
Od tak dawna nie bylam na tym blog z powodu szkoly.. KOCHAM TEN BLOGJEST TAKI ASDFHJKL
OdpowiedzUsuńJeśli napiszę coś głupiego to przepraszam ale jeszcze jestem w szoku....
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle niesamowity! Mam tylko nadzieję, że Liam nie "zakocha" się w Danielle...
Też mam radę :P Nigdy nie baw się ogniem gdy wypijesz coś mocniejszego .... taa...
Oczywiście ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział! Dodawaj szybko <3
I niech w końcu Liam przytuli Zayn'a!
PS Kocham Cię
widzę, że obie przeżyłyśmy niezwykłe przygody i mamy dla ludzi przestrogę ha :P
UsuńJa Ciebie też kochanie :)
Jest też zaleta... - następnego dnia witały się ze mną osoby, których kompletnie nie znałam :P
UsuńPrzez jeden dzień poczułam się jak rasowy FEJM! :DD
hahah rasowy FEJM :D Nieźle się zabawiłaś ha :D
Usuńświetny rozdział! nie mogę doczekać się kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńświetny!!
OdpowiedzUsuń