niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział sześćdziesiąty.

- Jestem kretynem Liam - powiedział i upił duży łyk, po którym mocno się skrzywił.
- Człowieku co Ty bredzisz? Gdzie podziewałeś się przez ostatnią godzinę? I czemu siedzisz tutaj z wódką? - dopytywałem, coraz bardziej będąc ciekawym jego odpowiedzi.
- Zdradziłem ją.. Jestem najpodlejszym chłopakiem na świecie.. - mówił sam do siebie, nie zważając ani na moje pytania, ani też na moją obecność.
- Farbowany do cholery jasnej! - wydarłem się, a następnie potrząsnąłem jego ciałem. - Coś Ty narobił? O czym Ty mówisz?!
- Zabawiłem się z jakąś czarnowłosą wywłoką stary! Tak bardzo przypominała mi Darcy, że zatraciłem się w niej całkowicie, a ona to wykorzystała i mnie.. pocałowała!
- Odepchnąłeś ją? - spytałem natychmiast.
- Oczywiście, że odepchnąłem. Chciałem pogadać, a nie się całować - wzruszył ramionami.
- Więc o co Ci chodzi? Nie zdradziłeś Gabrielle, bo przecież nie oddałeś pocałunku.
- Czyli, że.. Jednak nie zawiniłem? - spojrzał na mnie bezbronnymi oczyma.
- Nie głupcze, ani trochę - roześmiałem się.
- Kocham Cię, normalnie Cię kocham - rzucił mi się w ramiona, upuszczając butelkę wódki, z której zaczęła wylewać się przeźroczysta ciecz.
- Wróćmy do środka, dobrze? Zostawiłem tam Danielle i Harry'ego. Nie wiem czy to był dobry pomysł. - Pomogłem blondasowi wstać.
- We are the champions, we are the champions! - śpiewał głośno, śmiejąc się.
- Niall proszę, uspokój się. Nie rozumiem jak mogłeś się schlać tak wcześnie. Dodatkowo nieźle oberwie Ci się od Simona, jak mniemam - pokręciłem głową.
- Ale Li.. We are the champions!
- Oh, błagam! Właź do środka pajacu - pchnąłem go na drzwi, przewracając oczyma.
  Pomogłem mu dojść do naszego stolika. Widziałem, że i Hazza i Dan się z czegoś śmieją. Czyżby udało im się znaleźć wspólny język? Jeśli tak, to bardzo się z tego cieszę.
 Cisnąłem przyjacielem o kanapę i zająłem miejsce obok dziewczyny.
- Widzę, że staracie się o dobre stosunki - stwierdziłem, próbując przekrzyczeć muzykę.
- On jest uroczy - zachichotała.
- A ona bardzo zabawna. Wiedziałeś o tym? - zapytał loczek.
 Mimo, że byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy, czułem, że coś jest nie tak. I w końcu wpadłem na powód tej farsy. Oczywiście był nim alkohol, który mocno uderzył im do głowy. Na stoliku stało kilka szklanek i dwie butelki po piwie. Oh, jak znam życie, to będę musiał o nich zadbać, dlatego nie wezmę dziś już nic więcej do ust.
  Minęła godzina. Próbowałem wkręcić się do rozmowy Peazer i Styles'a, ale to było niemożliwe. Po każdym, normalnym, słowie wybuchali głośnym śmiechem. Miałem już dość.
  Pewnie zastanawiacie się co z Horan'em, mam rację? Chłopak zwyczajnie usnął. Chyba pierwszy raz będę pamiętał więcej niż on. To aż dziwne!
  W końcu zdecydowałem, że wracamy. Oczywiście spotkałem się z wieloma sprzeciwami, ale moja upartość i zaciętość wygrała. Wziąłem Nialler'a pod ramię, a pozostała dwójka szła za nami, wciąż śmiejąc się z byle jakiego powodu.
 Trochę byłem wkurzony, bo to właśnie ja miałem się tak skończyć. To ja miałem się spić jak ostatnia świnia, bełkotać od rzeczy i śmiać się wniebogłosy, zupełnie nie przejmując się otaczającym światem. A gdzie skończyłem? Jako dobry tatuś.
  Dotarliśmy do mieszkania Danielle. Odprowadziłem lokowatą pod drzwi. Uśmiechnęła się do mnie i przybliżyła do mojej twarzy, wpychając język w moje usta. Po krótkotrwałym pocałunku, wróciłem do dwójki przyjaciół i wciąż pomagając półprzytomnemu blondynowi, skierowaliśmy się ku kompleksowi.
- Ona wcale nie jest taka najgorsza - wydukał Harry.
- Wiem.
- Jesteś zły?
- Porozmawiamy jutro, ponieważ nie zdołasz zapamiętać co Ci odpowiedziałem.
  W końcu byliśmy na miejscu. Odprowadziłem chłopaków do ich pokoi i poszedłem do siebie. Od razu rzuciłem się na łóżko. Byłem zmęczony i miałem wielką ochotę na sen, choć było zaledwie kilkanaście minut przed północą.
  Leżąc bezczynnie i próbując zasnąć, usłyszałem otwierające się drzwi. Dostrzegłem sylwetkę Zayn'a, ale nie miałem ochoty się podnosić. Zostałem w tej samej pozycji.
- Zrobisz mi miejsce? - odezwał się, podchodząc do łóżka.
- Umm, a co Ty tutaj robisz? - Serce zaczęło bić szybciej.
- Tęsknie za Tobą Liam! - powiedział podniesionym głosem, kładąc się na moje ciało. - Chcę móc Cię przytulać kiedy będę miał na to ochotę, całować każdy skrawek twojej delikatniej skóry, spać z Tobą, szeptać Ci jak bardzo Cię kocham.. Proszę, nie odbieraj mi tego - głos mu drżał. - Mam już dość tej rozłąki. Wybacz mi! - mocno ścisnął moją koszulkę.
- Malik chciałbym, ale sam nie wiem co jest kłamstwem, a co prawdą. Skąd mam wiedzieć, czy to nie kolejna część twojego niecnego planu? Skąd mam wiedzieć, czy znów nie próbujesz się na mnie zemścić? - przymrużyłem oczy.
- Payne ja Cię K O C H A M. To jest czysta prawda. Czy moja rozpacz może być udawana? Musiałbym być świetnym aktorem, nie uważasz?
- Daj mi spokój. Nie mam nastroju na takie rozmowy. Idź już.
- Długo będziesz sobie zaprzeczał? Dobrze wiem, że chcesz tego samego co ja - zszedł ze mnie, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Powiedziałem, że masz odejść.
- Uparty jak osioł - westchnął, po czym zbliżył się do mojego czoła i nim zdążyłem się zorientować, złożył na nim delikatny pocałunek. - Dobranoc, słodkich snów.
  Wyszedł, pozostawiając mnie samego.
  Czemu on mi to robi? Dlaczego sprawia, że coraz bardziej cierpię? Faktycznie, pragnę go z całej duszy, ale ten cholerny plan na dobre utkwił mi w głowie, oddalając mnie od czarnuszka. Bo przecież myślałem, że go znam, ale to było tylko i wyłącznie złudzenie.
  Zasnąłem.
- Liam.. Liam.. Liam.. - Słyszałem powtarzanie swojego imienia chyba już po raz setny raz. Miałem tego dość, dlatego w końcu otworzyłem oczy i dostrzegłem Niall'a.
- Czego?
- Przepraszam za wczoraj, nie mam pojęcia co mi odbiło.
- I przyszedłeś tutaj o dziewiątej rano, żeby mi o tym powiedzieć? Nie mogłeś tego zrobić, kiedy już się obudzę?! - syknąłem.
- Dobra stary, ale jak Ty dzwoniłeś do mnie, wypytując o to co robiłeś na imprezie, jednocześnie wyrywając mnie przy tym z słodkiego snu, to było dobrze! Ja nie narzekałem! - podniósł się z podłogi.
- Nie wiem co we mnie wstąpiło Horan. Wiesz, że taki nie jestem, przepraszam.
- Brakuje Ci seksu z Malik'iem, przyznaj to w końcu - przewrócił oczami.
- Wyjazd mi stąd - trzepnąłem go z poduszki, a blondas zniknął za drzwiami.
  Zorientowałem się, że spałem w swoich ubraniach. Usiadłem na łóżku i przetarłem oczy dla rozjaśnienia obrazu. Zabrałem z szafy pierwsze lepsze ciuchy i podążyłem do łazienki. Wziąłem prysznic, ubrałem się, a także ułożyłem włosy i udałem się do kuchni.
- Dzień dobry - powitała mnie El.
- Cześć - uśmiechnąłem się lekko.
- Zrobiłam wam wszystkim kanapki. Lou powiedział, że są pyszne. Mam nadzieję, że Tobie również zasmakują - odparła, upijając łyk wody.
- Dziękuję, jesteś kochana - skomentowałem, kierując swój wzrok na pysznie wyglądające śniadanie.
- No to smacznego - rzuciła uprzejmie, wychodząc z pomieszczenia.
  Zabrałem się za jedzenie.
  Kończyłem właśnie zmywać po sobie naczynia, gdy w kuchni zjawiła się Lily. Natychmiast rzuciłem się jej w ramiona. Od razu doszedł mnie znajomy zapach perfum, mieszający się z miłym zapachem szamponu do włosów.
- Tak strasznie za Tobą tęskniłam! - ucieszyła się, wciąż tkwiąc w moim uścisku.
- Ja za Tobą też - odparłem z entuzjazmem.
 Po całkiem miłym powitaniu, poszliśmy do mojego pokoju. Zajęliśmy miejsca na łóżku, tuż obok siebie. Zabrałem do rąk swój telefon i wybrałem numer do Dan.
- Obudziłem Cię? - zapytałem, gdy odebrała.
- Właśnie wstałam - usłyszałem jej zaspany głos.
- Posłuchaj.. Przyjechała do mnie Lily, kojarzysz ją raczej. - (Przytaknęła) - I um.. Nie chcę by wydawała pieniądze na hotel, dlatego.. Czy może zatrzymać się u Ciebie na najbliższy tydzień? Obiecuję, że będzie Ci pomagać w gotowaniu czy sprzątaniu i nie będzie Ci w dosłownie niczym przeszkadzać - poprosiłem.
- Jasne, zawsze przyda mi się współlokatorka - odpowiedziała miło.
- Uwielbiam Cię, jesteś wielka! Do zobaczenia! - rzuciłem, rozłączając się. - Czemu tak na mnie patrzysz? - zwróciłem się do przyjaciółki.
- Od kiedy jesteś dla niej taki miły? - zdziwiła się.
- Od kiedy zrozumiałem, że to dobra dziewczyna i to, że musimy wspólnie udawać związek, nie jest jej winą - wzruszyłem ramionami.
- Martwię się.
- O co? - uniosłem jedną brew do góry.
- O Ciebie. Myślę, że próbujesz zakryć swoje uczucia do Malik'a i skupić się na Peazer. Muszę nawet przyznać, że z pewnością tak jest - stwierdziła.
- Przestań. Dopiero teraz poznaję ją naprawdę i jest całkiem fajna, gdy nie gada o nas oraz jej uczuciu do mnie. Zresztą.. Sama zobaczysz, bo przecież będziesz u niej pomieszkiwać przez jakiś czas - uśmiechnąłem się lekko.
- Co nie zmienia faktu, że za wszelką cenę chcesz zapomnieć o tym seksownym chłopaku, ale kompletnie Ci to nie wychodzi - pokręciła głową.
- Nie pomagasz mi - westchnąłem.
- Li błagam! Nie walcz ze sobą, bo przecież widzę, że tak jest. Kochasz go, i to bardzo, więc w czym problem?
- Boje się, okej? - Wstałem i podszedłem do okna, spoglądając przez nie. - Nie wiem czy mogę mu ufać, nie mam pojęcia co jest kłamstwem, a co prawdą i skąd mam wiedzieć, czy to nie kolejna część jego, jakże niecnego planu?
- Payne skupiasz się tylko na tej zemście, odpuść już. Przecież wie, że źle zrobił. Ż A Ł U J E tego! I przyznał, że naprawdę C O Ś do Ciebie czuje.
- Daj mi spokój.
- Nie, nie dam. Może inni z łatwością Ci ulegną, by się nie narazić na twoje oburzenie, ale ja nie jestem taka. Muszę zadbać o twoje szczęście. Nie chcę byś cały czas chodził ze spuszczoną głową i wciąż się nad sobą użalał.
- Wcale tego nie robię. Popatrz, uśmiecham się - wskazałem na swoją twarz, unosząc kąciki ust do góry.
- Sztucznie, sztucznie się uśmiechasz - odparła, machnąwszy reką.
- Nie chcę już rozmawiać na ten temat, na dziś już dość. Zrobimy coś szalonego? Mam ochotę się rozerwać, po tym jak wczoraj musiałem robić za dobrego tatę - przewróciłem oczami.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo Ci odpuszczę, jeszcze do tego wrócimy - pogroziła mi palcem. - Masz rację, też potrzebuję chwilę rozrywki.
- Chyba mam już pomysł gdzie pójdziemy - poruszyłem zabawnie brwiami.
- Przerażasz mnie - zaśmiała się.
  Podczas gdy Lily poszła napić się soku, ja ubrałem na siebie inne ciuchy. Na zewnątrz było całkiem ładnie, toteż wybrałem lekkie ubrania. Sięgnąłem do torby po moją mapę Londynu, którą zabrałem z rodzinnego domu i dołączyłem do brunetki.
- Powiesz mi gdzie idziemy? - spytała, kiedy opuściliśmy kompleks.
- Museum Madame Tussaud. Mówi Ci to coś?
- Oczywiście, że tak! Naprawdę tam idziemy? - Ucieszyła się.
- Owszem. Tylko z tego co widzę, mamy niezły kawałek do przejścia. - Na moją twarz wstąpił grymas.
- Zrobimy sobie długi spacer - złapała mnie pod rękę.
~*~
  Po drodze dużo rozmawialiśmy. Barmanka na szczęście nie naciskała już na sprawy związane z Zayn'em. Po dotarciu do celu, kupiłem nam dwa bilety i ruszyliśmy w niezwykłą podróż. Chyba trochę wyolbrzymiam, ale nie miejcie mi tego za złe.
 W środku było naprawdę cudownie. Wszystkie sale były przyozdobione różnymi ciekawymi figurami i nie obyło się bez zdjęć. Oczywiście bardzo polubiłem salę strachu, w przeciwieństwie do mojej kochanej towarzyszki, która szła z zamkniętymi oczyma, kurczowo trzymając się mojego ciała. Wywinąłem jej nawet świetny kawał, przez który prawie mnie pobiła! Ochrona musiała ją ode mnie zabierać, przez co śmiałem się kolejne dziesięć minut.
 W dobrych humorach wyszliśmy z muzeum, wspominając to co nas spotkało. Wyobrażaliśmy sobie nawet, że stoją tam figury One Direction. To byłby wielki zaszczyt! Miałbym zdjęcie sam ze sobą.. Całkiem oryginalne, jak sądzę.
- Pójdźmy na lody, proszę - obdarowała mnie błagalnym spojrzeniem.
- Co się stanie, jeśli się nie zgodzę?
- Zginiesz marnie, zważając na fakt, że tym razem ochrona mnie od Ciebie nie odciągnie - odpowiedziała, mierząc mnie od góry do dołu.
- Dobra, zgadzam się na wszystko! - uniosłem ręce w geście poddania.
  Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak dobrze mieć taką osobę przy sobie. Myślałem, że jej przyjazd jest mi niepotrzebny, ale bardzo się pomyliłem. Lily umie sprawić, że śmieję się cały czas i odciągnąć mnie od rozpaczy przez otaczające mnie problemy. To zdecydowanie jedna z najlepszych osób na jakie było mi dane wpaść.
  Udaliśmy się więc do najbliższej restauracji. Zajęliśmy miejsce na wygodnych krzesłach i zamówiliśmy dużą porcję lodów truskawkowych z bitą śmietaną.
- Dziękuję, że przyjechałaś - odrzekłem.
- Mówiłam Ci, że to dobry pomysł. Widzisz jak kończy słuchanie się Ciebie? Trzeba postawić na swoim.
- Moje rady wcale nie są złe - oburzyłem się, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Czasami Payne, czasami.
 Po około dziesięciu minutach dostaliśmy swoje zamówienie. Szybko je pochłonęliśmy i wychodząc z lokalu, zaczęliśmy się kierować w stronę kompleksu.
- Więc zabieramy moją walizkę i idziemy do Danielle? Daleko mieszka? - dopytywała.
- Kilka przecznic dalej.
  Po dotarciu weszliśmy do środka. Zostawiłem dziewczynę w kuchni, a sam poszedłem do swojego pokoju po jej bagaż. Po zabraniu go, wyszedłem na korytarz. Zauważyłem wtedy, że Harry rozmawia z barmanką. Oboje z czegoś się śmiali.
- A co tu się dzieje? - Dołączyłem do nich.
- O Liam, dobrze, że jesteś. - Loczek położył swoją dłoń na moim ramieniu. - Chciałem Cię przeprosić za wczorajsze spicie się. Dobrze, że nie skończyłem jak Niall i nie miałeś zbyt dużego kłopotu, ale i tak przepraszam - westchnął.
- Nic się nie stało - uśmiechnąłem się.
- Miałeś rację, Dan jest całkiem w porządku - przyznał.
- Mówiłem Ci. Właśnie do niej idziemy. Może chcesz bym ją od Ciebie pozdrowił?
- Powiedz jej, że świetnie się z nią bawiłem - odparł. - Nie przeszkadzam wam już więcej. Do zobaczenia Lily. Miło było Cię widzieć - pomachał jej i mozolnie odszedł.
  Wyszliśmy na zewnątrz.
- Jest słodki - odezwała się.
- Kto? - zdziwiłem się, spoglądając na nią.
- No Harry. Całkiem miły z niego facet.
- Tylko nie mów..
- Przestań z tymi swoimi domysłami. Nie mogę już wyrazić swojego zdania, o jakimś chłopaku, bo zaraz podejrzewasz, że mi się podoba.
- Chodzi o to, że nigdy mi o nikim nie mówiłaś, tak więc..
- Daj już spokój - przerwała mi.
- Nie jestem z tych co łatwo ulegają, zupełnie jak Ty.. Nie sądzisz, że to przeznaczenie? - roześmiałem się.
- Wal się Payne - szturchnęła mnie.
  W końcu znaleźliśmy się pod mieszkaniem lokowatej. Zadzwoniłem dzwonkiem i drzwi otworzyła nam niezbyt dobrze wyglądająca Peazer. Od razu spytałem co się stało.
- Kac morderca kochanie - przeczesała ręką swoje włosy.
- Już rozumiem - zachichotałem. - Styles kazał Ci przekazać, że dobrze się z Tobą bawił.
- Dziękuję, powiedz mu, że ja z nim też. Fajny z niego facet - stwierdziła.
- Widzę, że Hazza ma niezłe branie - wywróciłem oczami, a Dan spojrzała na mnie zaskoczona. - Nieistotne. Gdzie mam odłożyć walizkę?
- Zanieś ją proszę do pokoju, w którym spędziłeś u mnie noc.
  Kiedy wypowiedziała to zdanie, Lily od razu odchrząknęła. Pokręciłem głową i poszedłem na górę. Zostawiłem bagaż i zszedłem na dół.
- Zostaniesz chociaż na kawie? - odezwała się Danielle.
- Przepraszam, chciałbym już wrócić do kompleksu. Jutro rano znowu wracamy do pisania tekstów. Miłego wieczoru dziewczyny. - Obie ucałowałem w policzek i opuściłem mieszkanie.
  Zaraz po wejściu na nasze piętro, usłyszałem krzyki Horan'a. Wołał moje imię. Podążyłem, więc do pomieszczenia w którym się znajdował.
- Co jest stary? Jezu Ty płaczesz! Co się dzieje? - Zmartwiłem się.

-------------------------------------------------------------
Od autorki: Długi weekend, yeah! Wreszcie można odpocząć od szkoły, zajęć i ludzi, na których nie ma się ochoty patrzeć. Zdecydowanie takie dłuższe weekendy mogły zdarzać by się częściej :)
 Mam już połowę notki pt: ,,Ziam is real 3''. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo ja osobiście jestem zakochana w każdym gifie/zdjęciu, jaki się w niej znajduję. Myślę, że nie możecie się już doczekać, ale jeszcze trochę. Muszę wszystko dopiąć na ostatni guzik i trochę mi to zajmie!
 Spodziewaliście się tego? Jak podoba wam się rozdział? Czy aby na pewno Lily od tak sobie wspomniała o Harrym? O co tym razem chodzi blondaskowi? CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE! Zawsze z uwagą je czytam. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie, odpiszę na pewno :)
 Nie zanudzam już więcej. Dodałam kilka nowych piosenek do playlisty na blogu, więc jeśli jesteście zainteresowani, to serdecznie zapraszam :) Wracam do oglądania pierwszego sezonu Violetty :D Have a nice Sunday xx


Uroczy, śmiejący się Liam, na poprawę humoru ♥

20 komentarzy:

  1. Monikaa. Kocham jak piszesz! Czekam na kolejny rozdział.<3~Mała xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Horan chyba ma depresje,haha

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowieku zabijasz *.*
    Hmm Hazz i Lily? Jestem za xD
    Mam nadzieje że nic poważnego się nie dzieje z farbowanym c;
    Czekam aż Ziam sie pogodzi ^_^
    Czekam z niecierpliwością na notke i rozdział ;*
    Li zabija uśmiechem <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się nazywa ta pierwsza piosenka? Jest cuudowna tak jak i ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona robi furrorę z tego co widzę. Pytano mnie o nią już z pięćset razy! To jest District3 - Dead to me. Niestety zespół się już rozpadł, także możemy się nacieszyć jedynie ich coverami i sześcioma piosenkami z albumu ,,EP '' :c

      Usuń
  5. Harry+Danielle jestem za chociaż to mało możliwe...:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Boje się że Zayn coś sobie zrobił i dlatego Niall wpadł w panike... Rozdzial zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry i danielle? Raczej nie... Harry i Lily Tak ;) Rozdział boski, ale już tęsknię za Ziamem :c I faktycznie ta piosenka jest wspaniała *,*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha jak zwykle świetnie :D
    Czekam na nn, a zgadywać nie bd bo i tak nie zgadnę xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest świetny, tylko chciałabym żeby Liam z Zaynem się już pogodzili :), ciekawa jestem o co tym razem chodzi Niallowi, czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę Ci weny :).

    OdpowiedzUsuń
  10. KIEDY DODASZ NOTKE O ZIAMIE? ;D

    Na Zawsze Twoja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko ją skończę i wszystko opracuje. Na razie zdążyłam przygotować połowę notki :)

      Usuń
  11. Jeju ;D świetny jak zawsze ;*
    jesteś genialna ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestes geniuszem! :3

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest takie świetne! najlepszy blog jaki czytałam *o*

    OdpowiedzUsuń
  14. Tylko,żeby Zayn nic sobie nie zrobił! ;c

    OdpowiedzUsuń