niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział sześćdziesiąty drugi.

 Wpadłem w fazę pierwszą, czyli szok. Następnie objawiła się faza druga, czyli niedowierzanie. Kręciłem głową powtarzając pod nosem ,,o matko! To niemożliwe!''.
- Co? Co jest niemożliwe? Payne do cholery jasnej uspokój się i mów o co chodzi! - szarpała mną Lily, by przywrócić mnie do równowagi.
- Dzwonił Lou i powiedział mi, że.. Zayn jest w szpitalu. Jego stan nie jest najlepszy - odpowiedziałem, wlepiając wzrok w jedno miejsce.
- Co - wydukała, po czym wstała z kanapy. - Zbieraj się. Natychmiast do niego idziemy. Wiesz, w którym szpitalu i gdzie? - zapytała.
- Tak, Tomlinson mi wszystko wytłumaczył - skinąłem głową.
- Więc w drogę.
  Wybiegliśmy z mieszkania ile sił w nogach. Barmanka złapała mnie za rękę, by dodać mi otuchy. Byłem jej niewyobrażalnie wdzięczny, że tak zareagowała i biegnie teraz ze mną do mojego biednego czarnuszka.
  Miałem złe przeczucia. Chciałem się już znaleźć na miejscu, przekonać się, że nic mu nie jest i przytulić go do siebie. Nie obchodziły mnie relacje, zaistniałe pomiędzy naszą dwójką. Liczył się teraz tylko Zayn i jego zdrowie.
  Po dziesięciu minutach biegu w końcu dotarliśmy. Wpadliśmy zdyszani do środka, pytając recepcjonistkę o Malik'a. Odpowiedziała, że znajduje się w sali numer 161, pod którą natychmiast się udaliśmy.
  Ujrzałem załamanego Lou, siedzącego na krześle, a w chwilę potem dostrzegłem również Niall'a i Harry'ego, nerwowo chodzących w kółko. Podeszliśmy do nich.
- Jak on się czuje? Co się stało? Wyjdzie z tego? - dopytywałem. Czułem się jak w transie.
- Spokojnie Liam, na pewno wszystko będzie dobrze - odparł Horan, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Chcę odpowiedzi na moje pytania! Co do cholery jasnej się z nim dzieje? Czemu u niego nie siedzicie, tylko jesteście w poczekalni?! - Denerwowałem się coraz bardziej.
- Li, farbowany ma rację, powinieneś się uspokoić - głos zabrał Louis, po czym wskazał na krzesło. Zająłem na nim miejsce. Obok mnie usiadła Lily. - Zayn miał wypadek. Podczas spaceru, pogrążony w swoich myślach, nie zauważył nadjeżdżającego samochodu, który z impetem w niego uderzył. Świadkowie wezwali pogotowie, które w następstwie przywiozło go do tego szpitala. Aktualnie robią mu badania - mówił spokojnym tonem, ale na jego twarzy malował się smutek.
- Nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyknąłem z przerażeniem. - Coś poważnego mu się stało?
- Podobno tak. Badają go, więc musimy poczekać na jakiekolwiek informacje - westchnął loczek.
  Schowałem twarz w dłonie. To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Dlaczego nie uważał i nie patrzył na drogę? A co jeśli.. stan, w którym się znalazł przeze mnie, doprowadził go do myśli samobójczych i specjalnie wyszedł na jezdnię, pod jadący samochód? Cholera jasna!
  Panikowałem coraz bardziej. Bolała mnie głowa, było mi okropnie zimno, a moje ręce drżały z zdenerwowania. Siedziałem tak już drugi kwadrans, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Przyjaciele wciąż rzucali jakieś miłe słowa, ale nie słuchałem ich. Interesował mnie tylko Malik. Chciałem wiedzieć, co się z nim dzieje. Czy to wszystko może się już skończyć..?
  W końcu z sali, pod którą siedzieliśmy, wyszedł doktor.
- Co z nim? - wyrwałem się od razu.
- Kim jesteście dla pana, którego właśnie badaliśmy? - zapytał, poprawiając na nosie swoje okulary.
- Przyjaciółmi - odpowiedział Tomlinson.
- W takim razie nie mogę udzielić wam żadnych informacji. Potrzeba do tego kogoś z rodziny lub drugiej połówki pacjenta.
 Wiedziałem, że to moja szansa. Musiałem coś zrobić. Przecież nie mogłem czekać, aż zjawi się tu pani Trisha, prawda? Przełknąłem narastającą kluskę w gardle i podjąłem się wyzwania.
- Jestem chłopakiem Zayn'a. Mam nadzieję, że wierzy pan moim słowom, jak również zatrzyma je dla siebie. - Wstałem z krzesła.
- Dobrze. Proszę więc do mojego gabinetu - wskazał pokój na końcu korytarza.
 Oboje podążyliśmy we wskazane przez niego miejsce. Będąc już w środku, usiadłem naprzeciw starszego mężczyzny, który spojrzał na mnie ze spokojem.
- Więc.. co z nim? - wyrwałem się.
- Jest w śpiączce. Nie doznał poważniejszych obrażeń niż mały wstrząs mózgu - odpowiedział.
- Jak to jest w śpiączce?! Kiedy się z niej wybudzi? - Wstałem z miejsca.
- Tego nie wiemy. Musimy czekać.
- Czyli może się obudzić nawet za rok?!
- Jest taka możliwość, ale zdarza się bardzo rzadko. Zalecam spokój i cierpliwość. Możemy panu podać leki uspokajające, ponieważ widzę w panu duży natłok emocji.
- Czy możemy do niego wejść? - Zupełnie olałem to, co do mnie mówił.
- Owszem.
- Dziękuję.
 Wybiegłem z gabinetu i wróciłem do przyjaciół. Zdyszany krótkim biegiem powoli opowiedziałem co przekazał mi doktor. Byli równie mocno zszokowani co ja po usłyszeniu informacji o stanie chłopaka.
  Postanowiliśmy wejść do środka.
 Mulat leżał podłączony do różnych aparatur. Sala, w której przebywał, zajmowana była wyłącznie przez niego. Jej ściany były koloru białego, zresztą, jak wszystkie meble znajdujące się tutaj. Przeszedł mnie dreszcz.
  Usiadłem na krześle, obok łóżka. Złapałem dłoń czarnuszka i lekko ją ucałowałem. Reszta stanęła wokół naszej dwójki.
- Wyjdzie z tego - odezwał się Niall - musi - dodał po chwili.
  Parzyłem tylko na Malik'a i łzy zaczęły napływać mi do oczu. To niewiarygodne, że mogłem go stracić. Co bym bez niego zrobił? Moje życie straciłoby całkowity sens istnienia.
 Wtem dostrzegłem jego telefon na szafce. Wziąłem go do rąk i opuściłem salę. Usiadłem na krześle w poczekalni i wybrałem z kontaktów numer do pani Trishy.
- Dzień dobry, z tej strony Liam. Zayn miał poważny wypadek samochodowy i jest w śpiączce - powiedziałem jednym tchem.
- Co - wydukała zaskoczona. - W którym szpitalu leży?!
  Opowiedziałem jej jak tu dotrzeć i wróciłem do sali, zajmując swoje poprzednie miejsce. Wokół mnie panowała cisza, a Lily położyła swoją dłoń na moim ramieniu dla dodania mi otuchy. Cieszyłem się, że tu z nami jest.
- Musimy powiadomić Simon'a - mruknąłem.
- Zajmę się tym - odrzekł Lou, wychodząc.
  Wrócił w chwilę potem, oznajmiając, że Cowell zaraz tu przyjedzie. Musi ustalić z nami parę rzeczy i zapewnić chłopakowi najlepszą opiekę pod słońcem.
- Jest ktoś głodny lub ma ochotę na wodę, czy kawę? - zapytał Harry.
  Po złożeniu przez nas ,,zamówienia'' loczek wraz z blondynkiem ulotnili się, a my wciąż pozostaliśmy na swoich miejscach.
- Zadzwoniłeś do jego mamy? - zainteresował się Tommo.
- Tak.
  Po około pięciu minutach wróciła reszta zespołu. Wziąłem od Hazzy swoją kawę i biorąc łyka, poparzyłem sobie język. Cudownie! Dziś chyba wszystko jest przeciwko mnie.
  Minął krótki czas i do pokoju wpadł Simon. Po raz pierwszy dostrzegłem w jego twarzy uczucie smutku i rozpaczy. Wyglądał dokładnie tak samo, jak my. Nie wiedziałem, że tak się przejmie stanem Malik'a.
- Marnie wyglądacie - skomentował, stając za mną.
- Ty też - obróciłem się w jego stronę.
- Zacząłem się do was przywiązywać. To normalne, że przejąłem się jego stanem - wytłumaczył.
- Rozumiemy - odrzekłem.
- Uzgodnimy teraz parę rzeczy - powiedział stanowczym tonem, rozglądając się. - Do pisania piosenek powrócicie, kiedy Zayn wyzdrowieje. Wiem, że jego śpiączka może trwać naprawdę długo, ale wierzę, że jest on silny i niedługo do nas powróci. Jeśli natomiast to nie nastanie, wtedy pomyliśmy. Przekładamy również nagrywanie teledysku do ,,What makes you beautiful'' oraz robienie ,,Video Diares'' - westchnął.
- Cieszę się, że podjąłeś takie decyzje. Miałem wrażenie, że zależy Ci jedynie na pieniądzach - stwierdził Tomlinson.
- Skądże. Jesteście dla mnie coraz bliżsi i nie mam serca wam teraz rozkazywać robić te wszystkich rzeczy.
- Dziękujemy - szepnął Niall.
~*~
  Zostaliśmy w szpitalu aż do przyjazdu rodziny Zayn'a. Muszę przyznać, że jego bliscy są bardzo miłymi i porządnymi ludźmi, zważając na fakt, że nie są chrześcijanami.
  Chciałem jeszcze posiedzieć u niego. Być przy nim, kiedy się obudzi. Ale wszyscy mi to odradzali, zalecając odpoczynek i uzyskanie nowych sił na kolejny dzień, z czym niestety musiałem się zgodzić.
 Po pożegnaniu Lily, udaliśmy się do kompleksu. Nie miałem ochoty na żadne jedzenie, dlatego od razu poszedłem wziąć prysznic, a potem podążyłem do swojego pokoju. Ułożyłem się wygodnie w łóżku, z zamiarem zaśnięcia. Jednak już po dwóch kwadransach, okazało się, że coś nie pozwala mi usnąć i tym czymś, były zadręczające mnie myśli.
 Wciąż nie mogłem zapomnieć o Malik'u i całej tej sprawie. Nadal rozważałem ,,co by było gdyby''. I wtedy zdałem sobie sprawę, że mu wybaczyłem. Świadomość, że mógł na zawsze zniknąć z mojego życia, dała mi do zrozumienia jak bardzo go nie doceniałem. Wszyscy wokół wciąż wpijali mi prawdę, której sam sobie zaprzeczałem, odbierając szansę na szczęście nie tylko jego, ale i swoje własne. Jak mogłem być tak zaślepiony i głupi? Jak tylko się obudzi, spędzimy swój najlepszy czas, nadrabiając naszą rozłąkę.
  Mimo, że wszystko już sobie wyjaśniłem, nie mogłem jeszcze zasnąć. Nie widząc co mam począć, włączyłem telewizor, skacząc z kanału na kanał. Połowa programów o tej godzinie, oczywiście była pornosami. Ludzie.. serio?
 W końcu udało mi się znaleźć coś porządnego. Oglądałem ten horror przez dwie godziny, po czym nareszcie zmorzył mnie sen.
  Miałem kilka koszmarów, które wraz z otwarciem oczu ulotniły się.
  Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Dzień dobry. - Ujrzałem Horan'a, który lekko się do mnie uśmiechał. - Mam nadzieję, że dobrze spałeś. Harry zrobił dla nas przepyszne naleśniki. Skusisz się?
- Jasne, zaraz do was dołączę - odpowiedziałem uprzejmie.
  Kiedy blondasek zniknął, podszedłem do swojej szafy. Wyciągnąłem z niej ciemne dżinsy oraz czarną, zapinaną bluzę. Założyłem ubrania na siebie i opuściłem pokój. W chwilę potem znalazłem się w kuchni, w której pozostała część zajadała się pysznie wyglądającym śniadaniem.
- Czy tylko ja miałem problemy z zaśnięciem? - zapytałem, nakładając na talerz naleśnika, a następnie posypując go cukrem.
- Nie, ja również - odparł Lou.
- Ja też - dodali równocześnie Niall i Hazza.
  Zacząłem jeść.
- Niesamowite. Dzięki Styles. Mój apetyt powrócił - uśmiechnąłem się do niego.
- Taki był mój plan - odrzekł dumnie.
  Siedzieliśmy chwilę w ciszy, gdy nagle w pomieszczeniu pojawił się Wojtek. Chłopakom szczęka opadła na jego widok, natomiast ja, kulturalnie się przywitałem.
- Słyszałem, że jeden z was leży w szpitalu - odezwał się, siadając naprzeciw mnie.
- Tak. Wypadek samochodowy, śpiączka. Nie jest najlepiej - pokręciłem głową.
- Oh rozumiem. Mam nadzieję, że szybko wydobrzeje - powiedział, po czym się rozejrzał. - A wy długo będziecie tak siedzieć z otwartą buzią? Liczyłem na miłą konwersację - zaśmiał się cicho.
- Zachowujecie się jak napalone fanki - przewróciłem oczami.
- Czy to sen? Niech mnie ktoś uszczypnie! - w końcu głos zabrał Tommo.
- To realia panie Tomlinson - zapewnił go bramkarz.
- Czyżbyś nauczył się naszych imion i nazwisk na pamięć? - rzuciłem mu podejrzliwe spojrzenie.
- Masz mnie Payne. Poszperałem trochę w internecie i znalazłem czego chciałem.
- To miłe - uniosłem lekko kąciki ust do góry.
  W końcu Harry i Nialler odzyskali głos i przemówili. Rozmowa nie trwała krótko, zwłaszcza, że Lou chciał się dowiedzieć o piłce nożnej, którą bardzo się interesował, tyle informacji, ile jest w stanie pomieścić jego mózg wielkości orzeszka. Oczywiście wcale taki nie jest i wcale tak nie sądzę. Mogę sobie od czasu do czasu zażartować, prawda?
- Muszę niestety iść. Czeka mnie dziś trening. Pozdrówcie ode mnie Zack'a - odparł.
- Tak go przezywamy - zachichotał Louis. - Naprawdę ma na imię Zayn.
- Przepraszam za pomyłkę, jestem niedojdą.
- Zdarza się - pocieszyłem go.
- W takim razie pójdę już. Życzcie.. - zastanowił się chwilę - Zayn'owi szybkiego powrotu do zdrowia. Myślę, że możecie do mnie kiedyś wpaść, by pograć w FIFĘ - dodał.
- I tak Cię pokonam - wzruszył ramionami Tomlinson.
- Zobaczymy.
  Wojtek nas opuścił, a chłopaki spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Spotkałem go w sklepie. Pomógł mi z zakupami. Mieszka nad nami - wytłumaczyłem, wiedząc jakie pytanie ciśnie im się na usta.
 Skończyliśmy jeść. Zmywszy brudne naczynia, wróciłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i postanowiłem zadzwonić do mamy. Oczywiście, kiedy odebrała, od razu zorientowała się, że coś się wydarzyło, więc wszystko jej dokładnie opowiedziałem. Okazała mi swoje wsparcie i rzuciła parę słów na poprawę otuchy. Byłem jej wdzięczny za rozmowę. Kazałem jej również pozdrowić domowników, za którymi mocno się stęskniłem.
 Następnie wybrałem numer do pani Miller. Okazało się, że Lily zdążyła już oznajmić jej co takiego się wydarzyło i jak miewa się Malik. Była bardzo przybita, zważając na fakt, że nie może przyjechać w odwiedziny, ponieważ zachorowała i lekarz zakazał jej dalszych wyjazdów. Żeby jej bardziej nie smucić, zmieniłem temat, wspominając śniadanie w towarzystwie Wojtka. Była zachwycona tym facetem, co wprawiło mnie w chwilowe rozbawienie.
  Po odłożeniu telefonu, zorientowałem się, że nie opowiedziałem nikomu o tym, co wczoraj zrozumiałem. Może to nawet lepiej? Dowiedzą się kiedy Zayn się obudzi i wszystko wróci do normy.
  Dalej siedząc na łóżku, spostrzegłem, że ktoś do mnie dzwoni. Był to Simon. Powiedział, że rozumie mój smutek wywołany stanem w jakim znajduje się mój czarnuszek, ale niestety muszę wyjść gdzieś z Danielle, chociażby na godzinę. Zgodziłem się, nie chcąc przyprawiać mu problemów. Poza tym.. może trochę się rozerwiemy i na chwilę zapomnę o otaczającym mnie świecie?
  Poszedłem do łazienki. Załatwiłem swoje potrzeby oraz ułożyłem włosy na żel i wyszedłem z kompleksu. Kilka minut później stałem już pod drzwiami Peazer, które otworzyła mi Lily. Przywitałem się z nią i poprosiłem by zawołała lokowatą.
- Zaraz zejdę! - odpowiedziała na krzyki brunetki.
- A Ty? Jak się czujesz? - zainteresowała się, patrząc na mnie.
- Jest mi ciężko. Chciałbym żeby się to już skończyło - westchnąłem.
  Wtedy dziewczyna podeszła by mnie przytulić. Potrzebowałem tego, a ona jedyna zdążyła to zauważyć. To zdecydowanie najlepsza dziewczyna pod słońcem.
- Ekhem, jestem już. - Na dole zjawiła się Dan.
- Hej - powiedziałem miło, odrywając się od ciała barmanki.
  We dwójkę wyszliśmy z mieszkania trzymając się za ręce. Zdecydowaliśmy się pójść na kręgle. To dobry sposób na rozrywkę i chwilowe odłączenie się od szarej rzeczywistości.
- I tak wygram - mruknęła, kiedy stanęliśmy koło zarezerwowanego dla nas toru.
- Jeszcze się przekonasz, że jestem lepszy - poruszyłem zabawnie brwiami i wziąłem w swoje ręce kulę.
~*~
  W kręgielni spędziliśmy godzinę. Zgadnijcie kto wygrał? Oh, oczywiście, że ja. Jestem tak dobry w tej grze, że nikt mnie nie pobije. No dobra, może prawie nikt.
  Następnie wybraliśmy się na spacer.
- Zamierzasz studiować w Londynie? - odezwałem się, przerywając panującą między nami ciszę.
- Tak. Jeszcze zastanawiam się nad kierunkiem, ale na pewno wybiorę się na studia - uśmiechnęła się lekko, poprawiając swoje wyprostowane włosy.
- A co z tańcem? - zaciekawiłem się.
- Zapisałam się już na zajęcia. Od jutra zaczynam na nie uczęszczać. Są dwa razy w tygodniu. W środy i piątki.
- Cieszę się, że podążasz ku swoim zainteresowaniom - uniosłem kąciki ust do góry.
  Postanowiliśmy już wracać. Odprowadziłem dziewczynę pod mieszkanie i pożegnałem ją czułym pocałunkiem w usta, na co bardzo się ucieszyła.
  Dotarłem do kompleksu. Wszedłem do środka. Na korytarzu zastałem całą trójkę, która zbierała się właśnie do wyjścia.
- Idziecie do szpitala? - zapytałem.
- Tak - odpowiedzieli.
- Idę z wami.
  Spoglądając na siebie, ruszyliśmy. Po drodze praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, co było bardzo zrozumiałe. Będąc na miejscu, z niechęcią weszliśmy do sali, w której przebywał Zayn. Nie podobał nam się widok tego szpitala. Zacznijmy wpierw od tego, że w ogóle nie lubimy szpitali.
 W środku siedziała pani Trisha z łzami w oczach. Trzymała rękę swojego syna w mocnym uścisku. Gdy weszliśmy, przeniosła na nas swój wzrok, ocierając mokre policzka.
- On z tego wyjdzie, obiecuję - powiedziałem, kucając obok niej.
- A co jeśli nie? Nie chcę nawet wiedzieć jak będzie wyglądać moje życie bez niego - pokręciła głową.
- Ja również - szepnąłem.
- Idę po coś do picia. Czy ktoś ma ochotę na kawę lub jakiś inny napój? Pani Malik? - odezwał się Styles.
 Okazało się, że wszyscy zażyczyli sobie kawy z mlekiem. Zaoferowałem pomoc loczkowi, który z pewnością sam by sobie nie poradził. Krocząc obok niego, coś sobie przypomniałem. Ale czy to odpowiednia chwila na taką rozmowę?

------------------------------------------------------
Od autorki: Cześć i czołem moi drodzy czytelnicy! Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj, tak jak powinien, ale cały dzień zajmowałam się wykańczaniem notki o Ziam'ie. Jest prawie gotowa. Co wy na to, żeby w najbliższych dniach ją dodać? Chcecie ją zobaczyć? :)
 Pod ostatnim rozdziałem napisałam tytuły piosenek, zawarte w playliście na blogu. Jeśli znajdę dziś czas, to jeszcze ją zmienię, ponieważ sama jej czasem słucham i chciałabym dodać kilka piosenek. Jeżeli jesteście ciekawi, to możecie sobie ją włączyć jakoś wieczorem :)
 Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Cieszy was wieść, że Liam wybaczył Zaynowi? Kiedy czarnuszek wybudzi się z swojej śpiączki? O czym Li chce pogadać z Harrym? Czekam na wasze komentarze kochani 

 Jejku, muszę nauczyć się niemca, chemii i fizyki #cudownie. Have a nice Sunday :) x

Uśmiech Paynoo, kiedy Zayn mówi

16 komentarzy:

  1. Przez Ciebie prawie się popłakałam ;') Cudownie że Li wybaczył Zaynowi :* Mam nadziej że Zee nie będzie długo w śpiączce bo Liam tego nie wytrzyma ;c Nie mam pojęcia o czym Liam chce porozmawiać z Harrym^^ Zżera mnie cholerna ciekawość ale trzeba czekać na kolejny rozdział xd
    Czekam na rozdział i notkę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.Boże mam nadzieję,że Malik z tego wyjdzie.Po co on wlas pod ten samochód.Trzymam kciuki za Ziam'a .

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez Ciebie się popłakałam i dziękuję Ci za to <3
    Na podstawie tego opowiadania powinien zostać nakręcony film. Z wielką chęcią bym go obejrzała!
    Zazdroszczę talentu i czekam na kolejny rozdział xx
    Może to Cię pocieszy, a może nie, ale mam jutro kartkówkę z fizyki i biologii #JeszczeCudowniej :P

    PS Kocham Cię

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to świetne xD widzę, że Liam już się nie wstydzi okazywać swojej orientacji oo *-*
    Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Cudowny, wzruszający rozdział :') Aż się łezka w oku kręci. Jeśli chodzi notkę to chcę ją jak najszybciej. Cieszę się, że Li wybaczył Zaynowi i chyba nasz Payno chce pogadać z Harrym o Lily ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny!!! Myślę że Malik specjalnie rzucił się pod samochód bo nie mógł znieść rozstania z Liamem ale to tylko moja wyobraźnia ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak mysle, cos przeczuwanm ze w bastepnym rozdziale Zayn sie obudzi.

      Usuń
  7. Heej :D Dawno nie pisałam komentarzy bo zwyczajnie nie mam czasu ;cc
    Szczerze ? Nie spodobał mi się ten rozdział, może nie . Inaczej . Ten pomysł z wypadkiem . Wydaje mi się , że jest banalny i występuję tak często. Zainteresowałaś mnie pomysłem obaw Liama.
    Opowiadanie jest cudowne ;* Myślę,że jakoś sie ułoży i powróci Ziam :**
    Kocham cię :* <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Może to dziwnie zabrzmi ale cieszę się że dodałas motyw wypadku Zayn'a . Już tłumacze od jakiś trzech rozdziałów zalatywalo lekko nudą ( bez obrazy ). Pisze to nie dlatego by cię obrazić wręcz przeciwnie jestem twoja fanką jeszcze za czasów opowiadania o Monii i to od fragmentu wypadku Oli . Jesteś dla mnie jak siostra dlatego to pisze. Proszę nie ciągnie jakiegoś motywu przez np.5 rozdziałów bo to się robi monotonne .
    Twoja Fanka D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. Opowiadanie próbuje komponować, by było jak najbardziej rzeczywiste, dlatego nie dodaje do akcji Bóg wie czego, bo zaraz polecą hejty, że wymyślam niestworzone rzeczy. To nie jest tak, że mój mózg ma nieskończoną ilość historii. Nie wiem co bym mogła tutaj jeszcze wpleść, dlatego może ,,wiać nudą''. No cóż, dzięki za szczery komentarz. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  9. Chcę następny i notkę! x

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj aż mnie rozsadza z ciekawości !
    Biedny Zayn oby szybko się wybudził :/
    Koffam tego bloga i czekam na N E X T !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń