Otworzyłem drzwi i ujrzałem za nimi Danielle. Uśmiechnąłem się do niej, a ta rzuciła mi się w ramiona, ciesząc się jak małe dziecko, z mego widoku.
- Stęskniłam się za Tobą! - W końcu odsunęła się ode mnie i spojrzała w oczy.
- Och, nie było mnie tylko kilka dni, nie dramatyzuj - przewróciłem oczami.
- Kilka dni to dla mnie straszna udręka! - skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej.
- Niech Ci będzie - westchnąłem.
- Mogę wejść? - zapytała.
- To nie najlepszy pomysł. Andy jest do góry. Przyniósł mi notatki i trochę mi jeszcze zostało do przepisania - odparłem, opierając się o framugę drzwi.
- Nie znajdziesz dla mnie nawet pięciu minut? - oburzyła się.
- Dan proszę Cię - kiwałem bezradnie głową.
- Co proszę Cię? Co? Powinieneś mnie szanować! Spośród tylu chłopaków na tym popierdolonym świecie wybrałam właśnie Ciebie, a Ty mi się w taki sposób odwdzięczasz?! - podniosła ton, rzucając mi złowrogie spojrzenie.
- Po pierwsze, nie wyrażaj się w tak chamski sposób do mnie, do jasnej cholery! Kim Ty jesteś żeby mnie poniżać? Po drugie.. nie widzisz tego, że się staram? Za każdym razem próbuję zachować spokój i być dla Ciebie jak najbardziej miłym i życzliwym. Bardzo szanuję to, że swoje uczucia kierujesz w moją stronę, ale zrozum.. Ja nic nie czuję do Ciebie i nigdy nie poczuję - syknąłem.
- Czy Ty słyszysz co do mnie mówisz? - Dostrzegłem w jej oczach błyszczące łzy, które jedna po drugiej zaczęły spływać z jej policzka. - Traktujesz mnie w bezlitosny sposób Liam! Jak śmiesz mówić, że starasz się być dla mnie miłym?!
- Nie mam już na Ciebie sił Danielle. Idź stąd. Nie chcę Cię widzieć.
- Oto jest dowód! Wyganiasz mnie, zamiast ze mną porozmawiać! - Krzyczała.
- Zamknij się - złapałem za jej nadgarstki. - Mam dość rozmów z Tobą na temat nas! Jasno dałem Ci do zrozumienia, że nie masz u mnie szans, a takie zachowanie wcale Ci nie pomoże. - Patrzyłem prosto w jej przerażone oczy. O tak, była mocno przestraszona, a jej dłonie, zaczęły drżeć.
- Pamiętaj jedno, każda dziewczyna, która w przyszłości z Tobą będzie, zostanie zniszczona przeze mnie. Przysięgam Ci to na moją mamę - uśmiechnęła się gorzko.
- Jesteś szalona! Dan, Ty masz jakąś paranoję! Lecz się! - Szarpnąłem jej ciałem.
- Po prostu Cię kocham i w życiu liczy się dla mnie tylko to, by z Tobą być - powiedziała, zmieniając wyraz twarzy na ten, który miała, witając się ze mną.
- Co tu się dzieje? - W końcu na dole pojawił się Samuels. Chyba nasze krzyki go tutaj sprowadziły.
- Ał Liam, to boli! Krzywdzisz mnie! - zapiszczała lokowata, próbując wyrwać swoje ręce z moich dłoni.
- Puść ją Payne, co robisz? - Andy patrzył na mnie jak na wariata.
- Nie udawaj niewiniątka Peazer. Wynoś się z tego domu. Straciłem całkowity szacunek do twojej osoby. Nienawidzę Cię, rozumiesz? - spojrzałem jej prosto w oczy.
Rozpłakana otwarła drzwi i wybiegła z mojego mieszkania.
- Zwariowałeś? Dlaczego ją tak traktujesz? - dopytywał chłopak.
- Żartujesz sobie ze mnie? Mam jej dość! Ona jest opętana stary! - złapałem się za głowę i wróciłem na górę.
- Zaczynam się Ciebie bać. - Usłyszałem jego głos za sobą, gdy usiadłem na moim obrotowym krześle i zacząłem dalej spisywać notatki.
- Daj mi spokój. Nie wyrażaj się na ten temat, skoro nawet dobrze go nie znasz - syknąłem.
- Teraz zamierzasz być oschły i dla mnie? - uniósł jedną brew do góry.
- Andy - szepnąłem, oddychając głęboko. - Przepraszam Cię za moje zachowanie. Po prostu ta dziewczyna wyprowadza mnie totalnie z równowagi i nie umiem kontrolować swoich emocji. Jest mi przykro, że tak Cię potraktowałem. Jeszcze raz przepraszam.
- Wydajesz się szczery. Wybaczę Ci, ale nie chcę widzieć kolejnych takich napadów na moją osobę, jasne?
- Jeśli nie będziesz miał racji, możesz się ich spodziewać, ale dobrze wiesz, że jestem niegroźny - wzruszyłem ramionami.
Po obdarowaniu się spojrzeniami, powróciłem do przepisywania. Przy okazji spróbowałem uspokoić swoje ciało i doprowadzić serce do normalnego bicia. Nie mogę sobie pozwalać na takie wybuchy, zwłaszcza jeśli są one skierowane do bliskich mi osób.
Nie mogłem jednak zapomnieć słów Danielle i tego gorzkiego uśmiechu. Boje się o swoje życie. Co jeśli w swoim obłędzie wyrządzi mi jakąś krzywdę, ponieważ nie odwzajemniam jej uczuć? To wszystko jest jakieś chore.
W końcu skończyłem spisywać szkolne notatki. Oddałem kilka zeszytów Andy'emu i żegnając go miło, wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i spojrzałem w sufit.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Poczułem silny zapach damskich perfum.
- Li.. - usłyszałem cichutki głos Ruth.
- Tak? - podniosłem się do postawy siedzącej i spojrzałem na nią.
- Obiecałeś, że dziś będzie pizza i seans filmowy.. - odwróciła ode mnie wzrok.
- Och, tak. Pomożesz mi? - uśmiechnąłem się lekko.
Szczerze mówiąc miałem ochotę do końca dnia leżeć plackiem i pozwolić moim myślom penetrować mój mózg. Ale przecież obiecałem.. a ja słowa dotrzymuję.
- Tak! - skinęła głową, unosząc kąciki ust do góry.
~*~
Wieczór w gronie rodzinnym znacznie poprawił mi humor. Po dwóch filmach zaczęliśmy wspominać stare czasy, kiedy to byliśmy małymi dzieciakami, sprawiającymi problemy. Kochałem wracać do tamtych dziejów.
Zmęczony i śpiący rozebrałem się ze swoich ubrań i wszedłem pod ciepłą kołdrę. Zamknąłem oczy. Chwilę potem usłyszałem mój wibrujący telefon. Dostałem wiadomość. Ociągle sięgnąłem po niego i odczytałem esemesa:
,, Nie jestem pewna czy śpisz, ale chciałam Ci życzyć dobrej nocy. Dziękuję, że jesteś :) ''
Oczywiście mogła to napisać tylko Lily.
Moje myśli skierowane zostały w jej stronę, a przed oczami miałem obraz naszej dwójki, leżącej dziś przed telewizorem. Czy tak postępują przyjaciele? Czy ja mogę coś do niej czuć? Czy niezbyt często o niej myślę?
Nie mogłem znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, więc zasnąłem.
Zbudził mnie mój denerwujący budzik. Przecierając oczy, zszedłem na dół, gdzie w kuchni krzątała się moja rodzicielka. Z uśmiechem podała mi miskę moich ulubionych płatków i usiadła naprzeciw mnie.
- Dobrze się czujesz? - zapytałem zaskoczony jej zachowaniem.
- Tak, chyba tak - zaśmiała się. - Po prostu jestem z Ciebie dumna synku. I bardzo jestem Ci wdzięczna za wczorajszy wieczór. Nikt z nas nie miał na to czasu, a Ty, pomimo natłoku obowiązków pomyślałeś o rodzinie. Kocham Cię synku. - Podeszła i ucałowała moje czoło.
- Daj spokój - machnąłem ręką, szczerząc się do niej.
Będąc gotowym do szkoły, wyszedłem przed dom, gdzie zastałem blondynka. Jego twarz była smutna. Nie ucieszył się nawet na mój widok, co bardzo mnie zdziwiło.
- Co jest? - zapytałem.
- Doszedłem do wniosku, że to już naprawdę koniec mnie i Gabrielle. Dzisiaj z nią zerwę - westchnął, ruszając.
- Czym się przejmujesz? Wiem, że wiązałeś z nią wiele nadziei, ale jak sam powiedziałeś, zbytnio się pospieszyliście - odparłem, spoglądając na niego.
- Wiem, że tak jest, ale będę za nią tęsknił.
- Poradzisz sobie - klepnąłem go w ramię.
Wszedłem do gmachu szkolnego i zaraz zauważyłem jak w moją stronę podąża Danielle. Starając się udać, że nie widziałem jej, podszedłem do Zayn'a i Louis'a.
- Co tam chłopaki? - rzuciłem.
- Wszystko w porządku, a u Ciebie? - zaciekawił się Tommo.
- Nie za dobrze. - Na moją twarz wstąpił grymas.
Opowiedziałem im o wizycie lokowatej w moim domu, a następnie o nakrzyczeniu na Andy'ego. Oboje stwierdzili to samo co i ja. Peazer ma paranoje i powinna się leczyć. To jakaś wariatka!
- A co z Darcy? - wyrwał się Mulat.
- Zamierzam po próbie pójść dziś do niej. Wybierzecie się ze mną?
- Zadajesz bezsensowne pytania Payne - zaśmiał się Tomlinson i wraz z czarnuszkiem, odeszli do klasy.
Koniec lekcji, czas do domu. Drogę powrotną jak zawsze przemierzałem u boku blondynka, który nie tryskał dzisiejszego dnia radością. Mam nadzieję, że wizyta naszej małej stokrotki, choć na moment wprowadzi uśmiech na jego smutne oblicze.
- Zerwałeś z nią? - odezwałem się.
- Tak.
- I jak to odebrała?
- A jak mogła to odebrać Li? Płakała. Było mi jej tak cholernie żal! Ale przecież musiałem to zrobić. Może w przyszłości będziemy razem, ale teraz nie mam czasu na związki. Muszę zająć się śpiewem.
- I to jest doskonały plan - uśmiechnąłem się lekko.
Ucieszyłem się z rozstania z Gabrielle. Ta dziewczyna nie jest odpowiednią kandydatką dla mojego przyjaciela, i nie mówię tego, dlatego, że przez nią się z nim pokłóciłem. Po prostu czuję, że coś jest z nią nie tak. Musi być!
Dotarłem do domu. Zjadłem szybki lunch, poprawiłem swoje rozczochrane od wiatru włosy i wyszedłem przed dom, gdzie czekała na mnie czwórka pozostałych członków zespołu.
- Daddy - zawołał Harry, spostrzegłszy mnie.
- Louis, zamorduję Cię za tą ksywkę, przysięgam - obdarowałem go złowrogim spojrzeniem.
- Czekam kochanie - zachichotał.
- Nie mów tak do niego. - Dało słyszeć się dwa głosy, mówiące równocześnie te same słowa. To Harry i Zayn.
- Zazdrośnicy - wzruszył ramionami Lou, kierując się w kierunku domu dyrektora.
Jak zawsze szedłem koło Malik'a. Odruchowo spojrzałem na jego dłoń, która była całkiem blisko mojej. Ile ja bym dał, żeby spleść nasze ręce i nie przejmować się tym co powiedzą inni! Ile ja bym dał, żeby tylko móc pokazać innym, jak bardzo kocham tego chłopaka o czarnych włosach! Ale to wszystko za wcześnie.. Jeszcze nie czas na publiczne okazywanie uczuć. Tylko czy kiedykolwiek owy czas nadejdzie?
- Nad czym tak myślisz? - zagadnął mnie Mulat.
- Wyobrażam sobie Ciebie nago, nie mogę? - uniosłem jedną brew do góry.
- Słoneczko, możesz być tak miły i nie robić mi ochoty? - przegryzł dolną wargę.
- Przepraszam - zaśmiałem się.
Dotarliśmy do domu pana Bennet. W salonie czekały już na nas przekąski. Po kilku minutach dotarł mężczyzna, zarządzający naszą szkołą. Nie mogłem wyczytać z jego twarzy żadnych uczuć.
- Simon do mnie dzwonił - oznajmił, rozsiadając się w fotelu.
- I? - zaciekawił się Tommo.
- Wychwalał was chłopaki! Wykonaliście kawałek dobrej roboty! Jestem z was dumny - uśmiechnął się.
- Dziękujemy - skinąłem głową. - Słyszał pan może audycje o nas, w radio?
- No właśnie miałem o tym mówić! Brawo! Wznosicie się coraz wyżej! - Nie ukrywał swoich emocji.
Próba dobiegła końca. Żegnając się z dyrektorem, opuściliśmy jego mieszkanie i stanęliśmy w grupce, spekulując na temat Darcy.
- Może kupimy jej coś słodkiego? - powiedział Nialler.
- Przecież ma tam jedzenie pacanie - wywrócił oczyma Zayn.
- Więc może pluszaka? - zaproponowałem.
- Gdzie teraz dostaniesz misia? Sklepy z zabawkami są pozamykane - odparł Styles.
- Idę kupić jej dużego lizaka. Mam gdzieś wasze kłótnie - pokręcił głową Louis.
W chwilę potem wrócił do nas, trzymając kolorowego lizaka na białym patyku, który owinięty został przezroczystą folią. Pomyślałem, że to był strzał w dziesiątkę. Moja stokrotka nie musi tego jeść. Może zostawić go sobie, by przypominał jej o nas.
Z uśmiechami na twarzy wyruszyliśmy w stronę sierocińca, do którego trafiła dziewczynka. Już nie mogłem się doczekać by ją zobaczyć, by ujrzeć jej śliczną twarz, czarne włosy i błyszczące oczy.
W końcu dotarliśmy. Całkiem miła pani zaprowadziła nas przez długi korytarz do jednego z pokoi, w którym miała być moja księżniczka. Lekko nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi.
Ujrzałem ją siedzącą na łóżku. Wpatrzona była w okno. Na jasno-brązowym biurku dostrzegłem jakąś kartkę. Okazało się, że narysowała całą naszą piątkę! Och, jak ona cudownie rysuje!
- To jest piękne - odezwałem się, biorąc malunek do rąk.
- Liam! - obróciła się w moją stronę i podbiegła, by wtulić się w moje ramiona.
Po przywitaniu się ze mną, podeszła do reszty. Nikt z nas nie ukrywał swoich uczuć. Byliśmy bardzo szczęśliwi, widząc naszą małą stokrotkę.
- Co u Ciebie kochanie? Dobrze Cię tutaj traktują? - Wziąłem ją na swoje kolana.
- Tak, jest mi tutaj dobrze, choć chciałabym być z wami. Bardzo się stęskniłam i czekałam na waszą wizytę. - Objęła moją szyję rękoma.
- My też się stęskniliśmy. Teraz natomiast, nie posiadamy się z szczęścia, że Cię widzimy - wyszczerzył się Horan.
Zaczęliśmy opowiadać tej małej istotce, która była lekka jak piórko, wszystko co wydarzyło się od pożegnania na komisariacie. Jej twarz była taka radosna, kiedy słuchała naszych historii! Kochałem na nią patrzeć! Wspominałem już, jak bardzo była urocza?
Nasza wizyta trwała już około godziny. Zaczynało robić się późno, ale my nie zwracaliśmy na to uwagi. Interesowała nas wyłącznie mała dziewczynka, która właśnie zaczęła opowiadać o miłym chłopcu, który ma swój pokój tuż obok jej.
- Wczoraj przyniósł mi małą różę z ogrodu - chwaliła się.
- Gentelmen - skomentowałem, nie mogąc powstrzymać uniesienia kącików ust do góry.
- Przepraszam. - W pokoju zjawiła się szczupła brunetka. - Koniec odwiedzin. Darcy musi iść się najeść.
- Dobrze. Pozwoli nam pani się z nią pożegnać? - zapytał Harry.
- Tylko nie za długo - odpowiedziała i opuściła pomieszczenie.
- Przyjdziecie jeszcze? - dziewczynka skierowała swój wzrok na mnie.
- Jak tylko znajdziemy odrobinę czasu to od razu do Ciebie przyjdziemy - ucałowałem jej policzek.
- Kocham was. - Wstała i zaczęła żegnać się z każdym z nas.
Z niechęcią wyszliśmy z sierocińca, który teraz był domem dla mojej księżniczki. To, że dziś mogłem się z nią zobaczyć, wprawiało mnie w nieopisaną radość. Chciałbym mieć ją bliżej siebie, ale moi rodzicie w życiu nie zgodzą się na adopcję.
Żegnając się z chłopakami, wróciłem do domu. Posiliłem się, a następnie położyłem na kanapie w salonie. Byłem niezwykle zmęczony całym dniem.
Wtem usłyszałem dzwonek, rozlegający się po całym mieszkaniu. Leniwie podszedłem otworzyć drzwi i zorientowałem się, że nikogo za nimi nie ma. Spojrzałem w dół i dostrzegłem białą kopertę, zaadresowaną do mnie. Wziąłem ją do rąk, rozglądając się wokół.
Co kryje się w środku i kto to napisał?
------------------------------------------------------------
Od autorki: Witajcie kochani. Widzę, że spodobała wam się moja druga notka o Ziam'ie :) Spodziewałam się więcej komentarzy, ale cóż, wasza sprawa :) + dziękuję za nowych obserwatorów! Witam was serdecznie miśki ♥.
Jak już mówiłam, rozdziały już nie będą tak często, jak pojawiały się w wakacje. Doskwiera mi ewidentny brak czasu, bo albo po szkole muszę się nauczyć, albo wyjdę ze znajomymi, albo pójdę spać, bo nie jestem w stanie znieść moich ciężkich powiek. Przepraszam was bardzo, zrozumcie mnie, proszę.
Mam właśnie przed sobą najnowsze wydanie BRAVO. Kupiłam je tylko ze względu na plakat Jorge i chciałam zobaczyć, co znów napisali o 1D. Stek bzdur! Oni są nawet gorsi niż gwiazdunie. Pojawił się artykuł, mający dać nam do myślenia, że Harry chce odejść zespołu i to koniec One Direction. W dodatku napisali, że Liam ma 19 lat, podczas gdy ten skończył niedawno 20 (:c). Nie czytajcie tego, same badziewie!
Och, miałam wspomnieć. Wszystkie zdjęcia/gify dodawane pod rozdziałami/notkami zaciągane są z różnorakich tumblr'ów! Niczego nie przerabiam sama itd. bo zwyczajnie nie mam kiedy.
To chyba już wszystko. Btw. czy tylko ja mam już dość tej pieprzonej szkoły? Have a nice day x
- Stęskniłam się za Tobą! - W końcu odsunęła się ode mnie i spojrzała w oczy.
- Och, nie było mnie tylko kilka dni, nie dramatyzuj - przewróciłem oczami.
- Kilka dni to dla mnie straszna udręka! - skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej.
- Niech Ci będzie - westchnąłem.
- Mogę wejść? - zapytała.
- To nie najlepszy pomysł. Andy jest do góry. Przyniósł mi notatki i trochę mi jeszcze zostało do przepisania - odparłem, opierając się o framugę drzwi.
- Nie znajdziesz dla mnie nawet pięciu minut? - oburzyła się.
- Dan proszę Cię - kiwałem bezradnie głową.
- Co proszę Cię? Co? Powinieneś mnie szanować! Spośród tylu chłopaków na tym popierdolonym świecie wybrałam właśnie Ciebie, a Ty mi się w taki sposób odwdzięczasz?! - podniosła ton, rzucając mi złowrogie spojrzenie.
- Po pierwsze, nie wyrażaj się w tak chamski sposób do mnie, do jasnej cholery! Kim Ty jesteś żeby mnie poniżać? Po drugie.. nie widzisz tego, że się staram? Za każdym razem próbuję zachować spokój i być dla Ciebie jak najbardziej miłym i życzliwym. Bardzo szanuję to, że swoje uczucia kierujesz w moją stronę, ale zrozum.. Ja nic nie czuję do Ciebie i nigdy nie poczuję - syknąłem.
- Czy Ty słyszysz co do mnie mówisz? - Dostrzegłem w jej oczach błyszczące łzy, które jedna po drugiej zaczęły spływać z jej policzka. - Traktujesz mnie w bezlitosny sposób Liam! Jak śmiesz mówić, że starasz się być dla mnie miłym?!
- Nie mam już na Ciebie sił Danielle. Idź stąd. Nie chcę Cię widzieć.
- Oto jest dowód! Wyganiasz mnie, zamiast ze mną porozmawiać! - Krzyczała.
- Zamknij się - złapałem za jej nadgarstki. - Mam dość rozmów z Tobą na temat nas! Jasno dałem Ci do zrozumienia, że nie masz u mnie szans, a takie zachowanie wcale Ci nie pomoże. - Patrzyłem prosto w jej przerażone oczy. O tak, była mocno przestraszona, a jej dłonie, zaczęły drżeć.
- Pamiętaj jedno, każda dziewczyna, która w przyszłości z Tobą będzie, zostanie zniszczona przeze mnie. Przysięgam Ci to na moją mamę - uśmiechnęła się gorzko.
- Jesteś szalona! Dan, Ty masz jakąś paranoję! Lecz się! - Szarpnąłem jej ciałem.
- Po prostu Cię kocham i w życiu liczy się dla mnie tylko to, by z Tobą być - powiedziała, zmieniając wyraz twarzy na ten, który miała, witając się ze mną.
- Co tu się dzieje? - W końcu na dole pojawił się Samuels. Chyba nasze krzyki go tutaj sprowadziły.
- Ał Liam, to boli! Krzywdzisz mnie! - zapiszczała lokowata, próbując wyrwać swoje ręce z moich dłoni.
- Puść ją Payne, co robisz? - Andy patrzył na mnie jak na wariata.
- Nie udawaj niewiniątka Peazer. Wynoś się z tego domu. Straciłem całkowity szacunek do twojej osoby. Nienawidzę Cię, rozumiesz? - spojrzałem jej prosto w oczy.
Rozpłakana otwarła drzwi i wybiegła z mojego mieszkania.
- Zwariowałeś? Dlaczego ją tak traktujesz? - dopytywał chłopak.
- Żartujesz sobie ze mnie? Mam jej dość! Ona jest opętana stary! - złapałem się za głowę i wróciłem na górę.
- Zaczynam się Ciebie bać. - Usłyszałem jego głos za sobą, gdy usiadłem na moim obrotowym krześle i zacząłem dalej spisywać notatki.
- Daj mi spokój. Nie wyrażaj się na ten temat, skoro nawet dobrze go nie znasz - syknąłem.
- Teraz zamierzasz być oschły i dla mnie? - uniósł jedną brew do góry.
- Andy - szepnąłem, oddychając głęboko. - Przepraszam Cię za moje zachowanie. Po prostu ta dziewczyna wyprowadza mnie totalnie z równowagi i nie umiem kontrolować swoich emocji. Jest mi przykro, że tak Cię potraktowałem. Jeszcze raz przepraszam.
- Wydajesz się szczery. Wybaczę Ci, ale nie chcę widzieć kolejnych takich napadów na moją osobę, jasne?
- Jeśli nie będziesz miał racji, możesz się ich spodziewać, ale dobrze wiesz, że jestem niegroźny - wzruszyłem ramionami.
Po obdarowaniu się spojrzeniami, powróciłem do przepisywania. Przy okazji spróbowałem uspokoić swoje ciało i doprowadzić serce do normalnego bicia. Nie mogę sobie pozwalać na takie wybuchy, zwłaszcza jeśli są one skierowane do bliskich mi osób.
Nie mogłem jednak zapomnieć słów Danielle i tego gorzkiego uśmiechu. Boje się o swoje życie. Co jeśli w swoim obłędzie wyrządzi mi jakąś krzywdę, ponieważ nie odwzajemniam jej uczuć? To wszystko jest jakieś chore.
W końcu skończyłem spisywać szkolne notatki. Oddałem kilka zeszytów Andy'emu i żegnając go miło, wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i spojrzałem w sufit.
Wtem ktoś wszedł do pokoju. Poczułem silny zapach damskich perfum.
- Li.. - usłyszałem cichutki głos Ruth.
- Tak? - podniosłem się do postawy siedzącej i spojrzałem na nią.
- Obiecałeś, że dziś będzie pizza i seans filmowy.. - odwróciła ode mnie wzrok.
- Och, tak. Pomożesz mi? - uśmiechnąłem się lekko.
Szczerze mówiąc miałem ochotę do końca dnia leżeć plackiem i pozwolić moim myślom penetrować mój mózg. Ale przecież obiecałem.. a ja słowa dotrzymuję.
- Tak! - skinęła głową, unosząc kąciki ust do góry.
~*~
Wieczór w gronie rodzinnym znacznie poprawił mi humor. Po dwóch filmach zaczęliśmy wspominać stare czasy, kiedy to byliśmy małymi dzieciakami, sprawiającymi problemy. Kochałem wracać do tamtych dziejów.
Zmęczony i śpiący rozebrałem się ze swoich ubrań i wszedłem pod ciepłą kołdrę. Zamknąłem oczy. Chwilę potem usłyszałem mój wibrujący telefon. Dostałem wiadomość. Ociągle sięgnąłem po niego i odczytałem esemesa:
,, Nie jestem pewna czy śpisz, ale chciałam Ci życzyć dobrej nocy. Dziękuję, że jesteś :) ''
Oczywiście mogła to napisać tylko Lily.
Moje myśli skierowane zostały w jej stronę, a przed oczami miałem obraz naszej dwójki, leżącej dziś przed telewizorem. Czy tak postępują przyjaciele? Czy ja mogę coś do niej czuć? Czy niezbyt często o niej myślę?
Nie mogłem znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, więc zasnąłem.
Zbudził mnie mój denerwujący budzik. Przecierając oczy, zszedłem na dół, gdzie w kuchni krzątała się moja rodzicielka. Z uśmiechem podała mi miskę moich ulubionych płatków i usiadła naprzeciw mnie.
- Dobrze się czujesz? - zapytałem zaskoczony jej zachowaniem.
- Tak, chyba tak - zaśmiała się. - Po prostu jestem z Ciebie dumna synku. I bardzo jestem Ci wdzięczna za wczorajszy wieczór. Nikt z nas nie miał na to czasu, a Ty, pomimo natłoku obowiązków pomyślałeś o rodzinie. Kocham Cię synku. - Podeszła i ucałowała moje czoło.
- Daj spokój - machnąłem ręką, szczerząc się do niej.
Będąc gotowym do szkoły, wyszedłem przed dom, gdzie zastałem blondynka. Jego twarz była smutna. Nie ucieszył się nawet na mój widok, co bardzo mnie zdziwiło.
- Co jest? - zapytałem.
- Doszedłem do wniosku, że to już naprawdę koniec mnie i Gabrielle. Dzisiaj z nią zerwę - westchnął, ruszając.
- Czym się przejmujesz? Wiem, że wiązałeś z nią wiele nadziei, ale jak sam powiedziałeś, zbytnio się pospieszyliście - odparłem, spoglądając na niego.
- Wiem, że tak jest, ale będę za nią tęsknił.
- Poradzisz sobie - klepnąłem go w ramię.
Wszedłem do gmachu szkolnego i zaraz zauważyłem jak w moją stronę podąża Danielle. Starając się udać, że nie widziałem jej, podszedłem do Zayn'a i Louis'a.
- Co tam chłopaki? - rzuciłem.
- Wszystko w porządku, a u Ciebie? - zaciekawił się Tommo.
- Nie za dobrze. - Na moją twarz wstąpił grymas.
Opowiedziałem im o wizycie lokowatej w moim domu, a następnie o nakrzyczeniu na Andy'ego. Oboje stwierdzili to samo co i ja. Peazer ma paranoje i powinna się leczyć. To jakaś wariatka!
- A co z Darcy? - wyrwał się Mulat.
- Zamierzam po próbie pójść dziś do niej. Wybierzecie się ze mną?
- Zadajesz bezsensowne pytania Payne - zaśmiał się Tomlinson i wraz z czarnuszkiem, odeszli do klasy.
Koniec lekcji, czas do domu. Drogę powrotną jak zawsze przemierzałem u boku blondynka, który nie tryskał dzisiejszego dnia radością. Mam nadzieję, że wizyta naszej małej stokrotki, choć na moment wprowadzi uśmiech na jego smutne oblicze.
- Zerwałeś z nią? - odezwałem się.
- Tak.
- I jak to odebrała?
- A jak mogła to odebrać Li? Płakała. Było mi jej tak cholernie żal! Ale przecież musiałem to zrobić. Może w przyszłości będziemy razem, ale teraz nie mam czasu na związki. Muszę zająć się śpiewem.
- I to jest doskonały plan - uśmiechnąłem się lekko.
Ucieszyłem się z rozstania z Gabrielle. Ta dziewczyna nie jest odpowiednią kandydatką dla mojego przyjaciela, i nie mówię tego, dlatego, że przez nią się z nim pokłóciłem. Po prostu czuję, że coś jest z nią nie tak. Musi być!
Dotarłem do domu. Zjadłem szybki lunch, poprawiłem swoje rozczochrane od wiatru włosy i wyszedłem przed dom, gdzie czekała na mnie czwórka pozostałych członków zespołu.
- Daddy - zawołał Harry, spostrzegłszy mnie.
- Louis, zamorduję Cię za tą ksywkę, przysięgam - obdarowałem go złowrogim spojrzeniem.
- Czekam kochanie - zachichotał.
- Nie mów tak do niego. - Dało słyszeć się dwa głosy, mówiące równocześnie te same słowa. To Harry i Zayn.
- Zazdrośnicy - wzruszył ramionami Lou, kierując się w kierunku domu dyrektora.
Jak zawsze szedłem koło Malik'a. Odruchowo spojrzałem na jego dłoń, która była całkiem blisko mojej. Ile ja bym dał, żeby spleść nasze ręce i nie przejmować się tym co powiedzą inni! Ile ja bym dał, żeby tylko móc pokazać innym, jak bardzo kocham tego chłopaka o czarnych włosach! Ale to wszystko za wcześnie.. Jeszcze nie czas na publiczne okazywanie uczuć. Tylko czy kiedykolwiek owy czas nadejdzie?
- Nad czym tak myślisz? - zagadnął mnie Mulat.
- Wyobrażam sobie Ciebie nago, nie mogę? - uniosłem jedną brew do góry.
- Słoneczko, możesz być tak miły i nie robić mi ochoty? - przegryzł dolną wargę.
- Przepraszam - zaśmiałem się.
Dotarliśmy do domu pana Bennet. W salonie czekały już na nas przekąski. Po kilku minutach dotarł mężczyzna, zarządzający naszą szkołą. Nie mogłem wyczytać z jego twarzy żadnych uczuć.
- Simon do mnie dzwonił - oznajmił, rozsiadając się w fotelu.
- I? - zaciekawił się Tommo.
- Wychwalał was chłopaki! Wykonaliście kawałek dobrej roboty! Jestem z was dumny - uśmiechnął się.
- Dziękujemy - skinąłem głową. - Słyszał pan może audycje o nas, w radio?
- No właśnie miałem o tym mówić! Brawo! Wznosicie się coraz wyżej! - Nie ukrywał swoich emocji.
Próba dobiegła końca. Żegnając się z dyrektorem, opuściliśmy jego mieszkanie i stanęliśmy w grupce, spekulując na temat Darcy.
- Może kupimy jej coś słodkiego? - powiedział Nialler.
- Przecież ma tam jedzenie pacanie - wywrócił oczyma Zayn.
- Więc może pluszaka? - zaproponowałem.
- Gdzie teraz dostaniesz misia? Sklepy z zabawkami są pozamykane - odparł Styles.
- Idę kupić jej dużego lizaka. Mam gdzieś wasze kłótnie - pokręcił głową Louis.
W chwilę potem wrócił do nas, trzymając kolorowego lizaka na białym patyku, który owinięty został przezroczystą folią. Pomyślałem, że to był strzał w dziesiątkę. Moja stokrotka nie musi tego jeść. Może zostawić go sobie, by przypominał jej o nas.
Z uśmiechami na twarzy wyruszyliśmy w stronę sierocińca, do którego trafiła dziewczynka. Już nie mogłem się doczekać by ją zobaczyć, by ujrzeć jej śliczną twarz, czarne włosy i błyszczące oczy.
W końcu dotarliśmy. Całkiem miła pani zaprowadziła nas przez długi korytarz do jednego z pokoi, w którym miała być moja księżniczka. Lekko nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi.
Ujrzałem ją siedzącą na łóżku. Wpatrzona była w okno. Na jasno-brązowym biurku dostrzegłem jakąś kartkę. Okazało się, że narysowała całą naszą piątkę! Och, jak ona cudownie rysuje!
- To jest piękne - odezwałem się, biorąc malunek do rąk.
- Liam! - obróciła się w moją stronę i podbiegła, by wtulić się w moje ramiona.
Po przywitaniu się ze mną, podeszła do reszty. Nikt z nas nie ukrywał swoich uczuć. Byliśmy bardzo szczęśliwi, widząc naszą małą stokrotkę.
- Co u Ciebie kochanie? Dobrze Cię tutaj traktują? - Wziąłem ją na swoje kolana.
- Tak, jest mi tutaj dobrze, choć chciałabym być z wami. Bardzo się stęskniłam i czekałam na waszą wizytę. - Objęła moją szyję rękoma.
- My też się stęskniliśmy. Teraz natomiast, nie posiadamy się z szczęścia, że Cię widzimy - wyszczerzył się Horan.
Zaczęliśmy opowiadać tej małej istotce, która była lekka jak piórko, wszystko co wydarzyło się od pożegnania na komisariacie. Jej twarz była taka radosna, kiedy słuchała naszych historii! Kochałem na nią patrzeć! Wspominałem już, jak bardzo była urocza?
Nasza wizyta trwała już około godziny. Zaczynało robić się późno, ale my nie zwracaliśmy na to uwagi. Interesowała nas wyłącznie mała dziewczynka, która właśnie zaczęła opowiadać o miłym chłopcu, który ma swój pokój tuż obok jej.
- Wczoraj przyniósł mi małą różę z ogrodu - chwaliła się.
- Gentelmen - skomentowałem, nie mogąc powstrzymać uniesienia kącików ust do góry.
- Przepraszam. - W pokoju zjawiła się szczupła brunetka. - Koniec odwiedzin. Darcy musi iść się najeść.
- Dobrze. Pozwoli nam pani się z nią pożegnać? - zapytał Harry.
- Tylko nie za długo - odpowiedziała i opuściła pomieszczenie.
- Przyjdziecie jeszcze? - dziewczynka skierowała swój wzrok na mnie.
- Jak tylko znajdziemy odrobinę czasu to od razu do Ciebie przyjdziemy - ucałowałem jej policzek.
- Kocham was. - Wstała i zaczęła żegnać się z każdym z nas.
Z niechęcią wyszliśmy z sierocińca, który teraz był domem dla mojej księżniczki. To, że dziś mogłem się z nią zobaczyć, wprawiało mnie w nieopisaną radość. Chciałbym mieć ją bliżej siebie, ale moi rodzicie w życiu nie zgodzą się na adopcję.
Żegnając się z chłopakami, wróciłem do domu. Posiliłem się, a następnie położyłem na kanapie w salonie. Byłem niezwykle zmęczony całym dniem.
Wtem usłyszałem dzwonek, rozlegający się po całym mieszkaniu. Leniwie podszedłem otworzyć drzwi i zorientowałem się, że nikogo za nimi nie ma. Spojrzałem w dół i dostrzegłem białą kopertę, zaadresowaną do mnie. Wziąłem ją do rąk, rozglądając się wokół.
Co kryje się w środku i kto to napisał?
------------------------------------------------------------
Od autorki: Witajcie kochani. Widzę, że spodobała wam się moja druga notka o Ziam'ie :) Spodziewałam się więcej komentarzy, ale cóż, wasza sprawa :) + dziękuję za nowych obserwatorów! Witam was serdecznie miśki ♥.
Jak już mówiłam, rozdziały już nie będą tak często, jak pojawiały się w wakacje. Doskwiera mi ewidentny brak czasu, bo albo po szkole muszę się nauczyć, albo wyjdę ze znajomymi, albo pójdę spać, bo nie jestem w stanie znieść moich ciężkich powiek. Przepraszam was bardzo, zrozumcie mnie, proszę.
Mam właśnie przed sobą najnowsze wydanie BRAVO. Kupiłam je tylko ze względu na plakat Jorge i chciałam zobaczyć, co znów napisali o 1D. Stek bzdur! Oni są nawet gorsi niż gwiazdunie. Pojawił się artykuł, mający dać nam do myślenia, że Harry chce odejść zespołu i to koniec One Direction. W dodatku napisali, że Liam ma 19 lat, podczas gdy ten skończył niedawno 20 (:c). Nie czytajcie tego, same badziewie!
Och, miałam wspomnieć. Wszystkie zdjęcia/gify dodawane pod rozdziałami/notkami zaciągane są z różnorakich tumblr'ów! Niczego nie przerabiam sama itd. bo zwyczajnie nie mam kiedy.
To chyba już wszystko. Btw. czy tylko ja mam już dość tej pieprzonej szkoły? Have a nice day x
My Ziam feels *o* |
zajebisty jak zawsze mają. a może znajdziesz sb osobe która będzie ci wstawać rozdziały np. tg piszesz wysyłasz jej na pocztę czy gdzieś i ona wstawia
OdpowiedzUsuńOch, to nie o to chodzi kochanie :) Po prostu ja muszę, za nim dodam kolejny rozdział, mieć napisane kilka do przodu i to właśnie na napisanie kolejnych rozdziałów nie mam zbytnio czasu. Ale spokojnie, jakoś postaram się to załatwić :) I tak z dodawaniem nie jest tak źle, ponieważ ja dodaję bardzo często, a nie jak co poniektórzy, np. raz w miesiącu :) Nie martwcie się, dla was wszystko ♥.
Usuńjej jaka Ty jesteś kochana ;') <3
UsuńNie, to Wy jesteście kochani! Gdyby nie wy, nie byłoby mnie tu i nie mogłabym robić tego co kocham, pisać opowiadań <3
UsuńGdyby Ciebie nie było to by nas tu nie było! Bym nie wchodziła 3-4 razy dziennie sprawdzając czy jest nowy roździał. Kocham Cię
UsuńTo takie miłe co piszesz! Ja też Cię kocham, was kocham <3
Usuńjest mniej komentarzy,bo ludzie też pewnie nie mają czasu więc się nie przejmuj ;) a co do rozdziału to jest świetny jak każdy,który napiszesz :) <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXTA :)
OdpowiedzUsuńDlaczego zawsze przerywasz w takiej chwili....
OdpowiedzUsuńKocham to jak piszesz?
Też czytałam ten artykuł w BRAVO.. bzdury! niedawno napisali też ze Louis ma 19 lat... :D
Czekam na nexta! Dodawaj jak tylko znajdziesz czas ;*
PS Kocham cię!
Zajebisty jak zawsze i jak zawsze przerwany w momencie kulminacyjnym eh cięzko się do tego przyzwyczaić. Brak czasu? Doskonale to rozumiem powoli zaczyna sie prawdziwa szkoła bo wszystko wli się na jeden termin ale mam nadzieję ze jednak znajdzie się chwilka wolnego na nowy post XD Nie moge się juz doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńŚwietny, zajebisty, mega wspaniały! Chłopaki mają rację: Danielle powinna się leczyć :D Ogólnie bardzo mi się ten rozdział podobał (zwłaszcza wizyta u Darcy) I czemu musisz kończyć w takim momencie? Ugh... Trzeba czekać na kolejny <3 Zapraszam też do siebie:
OdpowiedzUsuńSPAM
DWA ZUPEŁNIE INNE ŚWIATY
JEJ - Świat pełen różu, dobrej zabawy, popularności i cheerleaderingu. Pełen plotek i odrazy dla społeczności z niższej sfery, tak innej od wyrafinowanych bogaczy z pieniędzmi pod poduszką. Świat nie tolerujący nie modnych ubrań, fatalnego makijażu, biedoty i kujonów. Kochający markową odzież, szpilki i biżuterię. Świat pełen plotek i odrażających brukowcowych hien.
JEGO - Świat, w którym główną rolę odgrywają wciąż niezgłębione tajniki wiedzy i nauki. Świat cyfr w kalkulatorze, przyjaciół z kółka matematycznego, fizyki i nauk ścisłych. Świat okularników, koszul i niemodnych sweterków. Ale za to świat wypełniony szczerością do bólu, przyjaźnią pomimo trudów i dozgonną nadzieją na lepsze jutro. Świat, gdzie wszystkich traktuje się tak samo, po równo.
Co się stanie, gdy te dwa tak odmienne i przeciwstawne sobie światy zderzą się ze sobą? Gdy będą musiały ze sobą współpracować? Co wyniknie z takiego połączenia? Przyjaźń, odraza, nienawiść, obojętność, a może... miłość?
Tego dowiecie się wchodząc tu http://beauty-and-the-geek-1d.blogspot.com i czytając historię
BEAUTY & THE GEEK.
Rozdzial mega! Ciesze sie ze Niall i Gabrielle zerwali! 3:)
OdpowiedzUsuńHahaha ja też! :D
UsuńKochan Ty nam też musisz wybaczyć że mniej komentarzy ja na przykład ostatnio tylko wchodzę przeczytam i muszę uciekać bo albo nauka albo muszę wcześnie wstać ;/ Rozdział jak zawsze świetny czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńnoo dokładanie.. ;)
Usuńjak zawsze świetny :D i nie martw się brakiem czasu, doskonale to rozumiem :) myślę że kartka pewnie jest od Danielle albo jakimś anonimem z groźbami czy coś...
OdpowiedzUsuń@penisbackflip69
świeetnyy :** jak zawszee ;* czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńKochanie... Czemu Ty musisz tak ZAJEBIŚCIE pisać?! :o
OdpowiedzUsuńNext, next, next! :D
Na Zawsze Twoja
awww supeeer! ;) ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! Liam jest taaaki uroczy *-*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ja też nie mam zbytnio czas :C
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam grozby w tym liscie! Rozdzial super!
OdpowiedzUsuńKOcham ten blog! przepraszam nie mam czasu na chwile odpoczynku a co dobiero na wchdzenie na twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział i ogólnie blog ! Czekam z niecierpliwością na next !!!
OdpowiedzUsuńCufowny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńKocham cie! Jestes cudowna!
OdpowiedzUsuń