środa, 27 listopada 2013

Rozdział sześćdziesiąty czwarty.

- Proszę się uspokoić - mruknął, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Niech mi pan nie mówi co mam robić, tylko co z Zayn'em? - Denerwowałem się. Chciałem znać odpowiedź. Oczekiwałem dobrych wieści.
- Rozumiem, że naprawdę panu brakuje jego obecności, ale nie może nas pan wzywać, jeśli coś się panu wydaje. On wcale się nie obudził. Myślę, że poruszenie jego palców to pana złudzenie - wytłumaczył uprzejmym tonem.
- Marny z pana doktor! - krzyknąłem, zabierając z mojego ramienia jego dłoń. - Niczego sobie nie wymyśliłem! - dodałem, wchodząc do sali.
  Usiadłem na swoim poprzednim miejscu. Zbierało mi się na płacz. Spojrzałem na czarnuszka, który leżał z zamkniętymi oczami.
- To było chamskie z jego strony, nie uważasz? - odezwałem się do niego. Chyba uchodzę jako wariat w waszych oczach, prawda? - Wiem, że mnie słyszałeś i to była reakcja na moje słowa. Nikt mi nie będzie wmawiał, że było inaczej.
  Odpowiedziała mi cisza. Czego się spodziewałem? To wszystko jest takie trudne. Miałem nadzieję, że dziś porozmawiam z miłością mojego życia, ale wszystko to okazało się jedynie niezrealizowanym marzeniem.
  Westchnąłem głęboko. Musiałem się stąd wyrwać, z tego szpitala. Przytłaczał mnie i czułem, że każda sekunda spędzona tutaj, wpędza mnie w coraz większy smutek i poczucie winy.
  Postanowiłem wracać. Podszedłem do chłopaka i zdecydowałem się złożyć na jego ustach krótki pocałunek. Po zrobieniu tego, obróciłem się na pięcie i już miałem odchodzić, gdy coś usłyszałem. Spojrzałem na Malik'a i zauważyłem, że otwiera oczy, a następnie pociera je rękoma, za pewne dla rozjaśnienia obrazu. Natychmiast podszedłem bliżej.
- Kochanie? Słyszysz mnie? Mówię do Ciebie! - Kilka emocji naraz zawładnęło moim ciałem. Chciałem skakać i śpiewać z radości, ale z drugiej strony, nie byłem do końca pewien, czy to wszystko to nie sen lub co gorsza moje złudzenie.
- Liam.. - mruknął cicho, próbując złapać moją dłoń.
- Przebudziłeś się! Cud! Nie wiesz nawet jak się cieszę! - wykrzykiwałem w radości.
- Ja cieszę się, że Cię widzę - powiedział, uśmiechając się lekko.
- Pójdę po lekarza. Tylko nie zasypiaj, bo wyjdę na kompletnego idiotę - zaśmiałem się.
- Zostań. Chcę z Tobą najpierw porozmawiać - zatrzymał mnie.
- Dobrze - usiadłem na powrót na krześle, wciąż będąc podekscytowanym jego przebudzeniem.
- Słuchaj słoneczko - zaczął, wzdychając i próbując zebrać w sobie siły. - Nie wiem już jak mam Cię przepraszać za ten cholerny plan. Nie mam pojęcia jak mam Ci wytłumaczyć, że Cię bardzo mocno kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie obok. Proszę, daj mi jeszcze jedną szanse. Obiecuję, że będzie nam jak w niebie i nigdy więcej Cię nie okłamię.
  Mówił to, patrząc mi prosto w oczy. Nie chciałem mu przerywać, ponieważ jego słowotok sprawiał coraz większy uśmiech na mojej twarzy oraz roztaczał przyjemne ciepło na sercu. Szaleję za nim, o tak!
- To, co właśnie mi oznajmiłeś, było jedną z najpiękniejszych rzeczy, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi się usłyszeć - powiedziałem, chichocząc cicho. - Ale teraz to Ty mnie wysłuchaj. - (Przytaknął, zezwalając na kontynuację) - Twój wypadek, tak naprawdę uświadomił mi, że byłem o krok o straty Ciebie. Poczułem się opuszczony, czułem pustkę i ukłucie w sercu, gdy dowiedziałem się, że trafiłeś do szpitala - pokręciłem głową, jakbym nie chciał wracać do tego momentu. - Miałem nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia i będę mógł Ci powiedzieć, że Cię kocham i strasznie za Tobą tęskniłem. Nie mogłem doczekać się, aż Cię przytulę i pocałuję. Aż poczuję twoje perfumy na sobie. Tylko, że Ty nie dawałeś żadnych oznak, aż do dziś. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Nadal nie jestem pewien czy aby na pewno to nie jakiś sen lub moje wymysły - zaśmiałem się, mając łzy w oczach.
- Poczekaj chwilę.. to znaczy, że.. Wybaczasz mi? Że pomiędzy nami wszystko jest w porządku? Jak dawniej? - dopytywał, by się upewnić.
- Tak czarnuszku. Będziemy najszczęśliwszą parą pod słońcem - pogładziłem wnętrzem mojej dłoni jego policzek.
  Do sali wszedł lekarz. Spojrzał na nas i dosłownie szczęka mu opadła. Skrzyczał mnie, że nic nie powiedziałem o przebudzeniu się pacjenta oraz przeprosił mnie za wcześniejsze uznanie mojego wyznania jako wymysły. Przyjąłem przeprosiny oraz opuściłem pokój, udając się do poczekalni, a doktor zaczął przeprowadzać krótką rozmowę z Zayn'em.
 Usiadłem na krześle. W chwilę potem, dostrzegłem panią Trishę. Szła z spuszczoną głową, a gdy ją podniosła, by na mnie spojrzeć, ujrzałem jej smutne oblicze. Wyglądała żałośnie. Za pewne wszystko to, przez stan swojego syna.
- Dzień dobry - odezwałem się.
- Jaki tam dobry - westchnęła, opadając na krzesło obok mnie.
- Myślę, że zaraz się on w takowy zmieni - uśmiechnąłem się tajemniczo, a kobieta spojrzała na mnie zaskoczona. - Malik się obudził. Lekarz jest u niego i sprawdza jak ma się jego teraźniejszy stan - wytłumaczyłem uprzejmie.
- Niemożliwe! To świetna wiadomość! Tak się cieszę! - zaczęła krzyczeć i skakać.
  Patrząc na nią, zastanawiałem się czy też tak wyglądałem. Doszedłem do wniosku, że z pewnością emanowałem zbyt wieloma emocjami radości, ale w takiej sytuacji, było to całkowicie normalne i uzasadnione.
 W końcu z sali wyszedł mężczyzna w białym fartuchu.
- Pacjent ma się dobrze. Śpiączka nie uszkodziła mózgu, więc jest zdrów jak ryba. Zostawimy go dziś na obserwacji, natomiast jutro może już spokojnie wrócić do domu - oznajmił.
- Nareszcie jakaś dobra nowina! Dziękuję panu - odparła mama Zayn'a i weszła do sali.
  Doktor odszedł, a ja zostałem w korytarzu. Z jednej strony chciałem być przy N I M jak najdłużej, ale z drugiej strony.. Nie chciałem mu przeszkadzać w rozmowie z rodzicielką.
  Gdy tak siedziałem i rozmyślałem, co powinienem zrobić, z sali wyłoniła się pani Trisha, oznajmiając, że jej syn chce, abym również był w środku. Ucieszyłem się na tę wiadomość i wszedłem do pokoju. Uśmiechnął się na mój widok, co od razu odwzajemniłem.
- Chciałbym Ci coś powiedzieć - odezwał się do swojej mamy i nakazał mi podejść bliżej, co bez zarzutu wykonałem. - Nie wiem jak to przyjmiesz, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, zaakceptujesz i wesprzesz - dodał, spoglądając na nią.
- Ale w czym? Przerażasz mnie - wybełkotała zaskoczona.
- Eh.. Liam, to.. On jest.. Moim chłopakiem. Jestem gejem, mamo. Proszę, nie powtarzaj błędu ojca Li'ego i nie wyrzekaj się mnie. On później tego żałował i jestem pewien, że Ty również będziesz - wyrzucił w końcu z siebie. Wiedziałem, że zrzucił wielki ciężar, z którym borykał się nie od wczoraj.
- Ja.. O Boże - wydukała, patrząc na mnie, to na czarnuszka. - Nie wiedziałam, a nawet nie podejrzewałam.. - Nie wiedziała jak się zachować, czułem to.
- Pani Trisho - podjąłem się rozmowy. - Proszę zachować spokój. Oddychać głęboko i zastanowić się chwilę nad tym. Skoro w ogóle pani nie podejrzewała swojego syna o homoseksualzm, to znaczy, że dalej wygląda tak samo, bo wygląda prawda? To znaczy, że wciąż jest tym samym chłopakiem, czyż nie? To znaczy, że nadal bardzo go pani kocha, nie mylę się? No właśnie. To wciąż jest ten uroczy Zayn, tyle, że woli osobę tej samej płci.
  Przez chwilę zapanowała cisza. Kobieta zagłębiła się w swoich myślach, dokładnie analizując moje słowa, które popłynęły prosto z serca. Mam tylko nadzieję, że przekonają ją do akceptacji.
- Mamo, powiesz coś? - zapytał Mulat.
- Wydaje mi się, że Payne ma racje. Jesteś taki sam, tylko wolisz facetów - uśmiechnęła się, a w jej oczach zbierały się łzy. - Dodatkowo wybrałeś kogoś cudownego. Ten szatyn to naprawdę słodki, czarujący, uprzejmy i miły chłopak - objęła mnie lekko.
- Poczekaj aż go bliżej poznasz - rzucił Malik, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
~*~
 Czas w szpitalu zleciał niemiłosiernie szybko. Zostawiliśmy go, by mógł zjeść i zażyć leki, po których miał zasnąć. Wróciłem do kompleksu. Na zegarku była już dziesiąta, a chłopaki wciąż spali. Postanowiłem nikogo nie budzić i poszedłem do swojego pokoju. Będąc w środku, dostrzegłem leżącą w łóżku Danielle.
- Gdzie byłeś? - zaciekawiła się, mierząc mnie od góry do dołu.
- U Zack'a. Obudził się, dasz wiarę? - powiedziałem z entuzjazmem.
- Naprawdę? - podniosła się do postawy siedzącej. - To świetne wieści!
- Tak, zdecydowanie! - przytaknąłem. - Umm, przepraszam, zachowałem się niegrzecznie. Chciałabyś coś zjeść?
- W sumie to mam ochotę na tosty. Możemy je upichcić razem, co Ty na to? - uniosła kąciki ust do góry.
- Dobrze. Chodź za mną piękna. - Zaśmialiśmy się.
 Kilka sekund wystarczyło, byśmy zdążyli znaleźć się w kuchni. Lokowata wyciągnęła potrzebne składniki, a ja zabrałem się za poszukiwanie tostera. Kolejnym minusem mieszkania z innymi, jest zdecydowanie to, że nie wiesz gdzie znajduje się połowa rzeczy, ponieważ każdy okłada to w inne miejsce. How great!
 W końcu udało mi się znaleźć poszukiwany sprzęt. Zajęło mi to tyle czasu, że Peazer zdążyła przygotować już kilka tostów. Włożyliśmy te gotowe do tostera i zabraliśmy się za kolejne. Kiedy wszystkie były już przygotowane, zasiedliśmy do stołu.
- Rozmawiałeś z nim? - spytała.
- Z kim? - zmarszczyłem czoło.
- No z Malik'iem pacanie - przewróciła oczami.
- Tak.
- O czym?
- A coś Ty taka ciekawska? - uniosłem brew do góry.
- Od czasu, do czasu muszę - wzruszyła ramionami.
- No dobrze, więc rozmawialiśmy o nas. Powiedziałem, że mu wybaczyłem, ale za nim się o tym dowiedział, wyznał mi szczerze co czuje. Byłem tym zachwycony! - odrzekłem ucieszony.
- Czyli, że znów jesteście razem? - (Skinąłem głową) - Bardzo się cieszę. Jesteś taki szczęśliwy, kiedy go masz, kiedy jesteście ze sobą blisko.
- Wow, nigdy nie obstawiałbym, że coś takiego usłyszę z twoich ust - zdziwiłem się.
- Obiecywałam Ci zmianę, nie pamiętasz już?
- Pamiętam, pamiętam.
 Wtem do pomieszczenia wszedł Louis. Przetarł swoje oczy i podszedł po butelkę wody. Następnie usiadł obok mnie, przyglądając się Dan z uwagą.
- Kac? - zapytała.
- I to jeszcze jaki! Zaraz głowa mi odpadnie - narzekał.
- Mogłeś wczoraj więcej wypić - pokazałem mu język, na co ten wywrócił oczami.
- Powiedz mu - szturchnęła mnie dziewczyna.
- Malik się obudził. Jego stan jest bardzo dobry. Jutro wraca - odparłem, kończąc jeść ostatniego tosta.
- Myślę, że gdyby nie ten uciążliwy ból głowy oraz zmęczenie, skakałbym przed wami jak małpa, wymachując rękoma w każdą stronę. Ale niestety jestem uziemiony w tym miejscu i musi wam jedynie wystarczyć mój uśmiech - uniósł kąciki ust do góry.
- Wariat - skomentowałem natychmiast.
 Po śniadaniu poszedłem do pokoju, aby pościelić łóżko, po czym na nim usiadłem, czekając aż Danielle opuści łazienkę. Gdy do mnie dołączyła, ruszyliśmy w kierunku jej mieszkania. W chwilę potem byliśmy w środku, gdzie Lily rzuciła się na mnie, przewracając nas obu na podłogę. Zaraz po tym jak wstaliśmy, oznajmiłem jej dobrą wiadomość, po której po raz drugi wylądowałem na zimnych płytkach. Czasami denerwuje mnie to, że ta dziewczyna jest tak silna i emocjonalna.
- Czy możemy wreszcie usiąść przed telewizorem i przez krótki moment się zrelaksować? - przewróciłem oczami, na co brunetka pociągnęła mnie na kanapę.
(Peazer poszła na górę, wziąć prysznic)
- Czyli wszystko wraca do normy? - odezwała się barmanka.
- Myślę, że tak. Zayn wybudził się z śpiączki, jestem z nim, a dodatkowo przyznał się swojej mamie, że jest gejem oraz, że jestem jego chłopakiem. Wydaje mi się, że to przełom w jego życiu i cieszę się, że w końcu zrzucił z siebie to brzemię, które tak długo na nim ciążyło - oparłem się o jej ramię. - Będziemy teraz z chłopakami nagrywać teledysk, video diares i dalej zajmować się pisaniem nowych utworów. To całkiem fajne, wiesz? Odkrywam przy tym siebie, swoje uczucia i myśli. Kiedyś Ty i ja napiszemy razem piosenkę i będzie ona hitem, zobaczysz. - Zaśmialiśmy się. - Chciałbym pojechać do rodziny w ten weekend, bo bardzo się za nimi stęskniłem. Za panią Miller również. Może wrócimy razem? - zaproponowałem.
- Wow, czekaj, za dużo słów - dźgnęła mnie w brzuch. - Po pierwsze, to bardzo jestem zadowolona z twojego szczęścia i mam nadzieję, że nie potrwa ono jeden dzień. Po drugie, jestem kiepska w pisaniu jakichkolwiek wypowiedzi, dlatego najpierw musiałbyś udzielić mi paru lekcji. No i po trzecie, to tak. Zgadzam się. Co Ty na to, by wyruszyć w piątek wieczorem?
- Jasne, odpowiada mi to - uśmiechnąłem się cwaniacko i podniosłem na nią wzrok. - A jak z Harry'm? Zaszło coś pomiędzy wami tej nocy? Spaliście w jednym łóżku, nie mylę się? - dopytywałem.
- Jesteś niemożliwy - szturchnęła mnie, chichocząc. - Tak, spaliśmy razem. Nic między nami nie zaszło, ponieważ dla nas obu bliskość na takim etapie znajomości jest wprost, hm.. nieodpowiednia. Dlatego dużo rozmawialiśmy. I tak sposobem, dzięki panu Styles'owi, strasznie chce mi się spać.
- Lily - rzuciłem się na nią, przytulając mocno.
- Co Ci się stało? - spytała zaskoczona.
- Nic, po prostu.. Chciałbym żebyście byli razem. Loczek jest świetnym kandydatem na chłopaka, a Ty potrzebujesz kogoś takiego jak on - położyłem głowę na jej piersiach, na co ta odchrząknęła. Mimo to, nie ruszyłem się.
- Skąd wiesz, że w ogóle kogoś potrzebuję?
- Bo to widzę. Przede mną nie ukryjesz dosłownie niczego.
- Oh, więc panie wszystko wiedzący, obejrzymy razem film?
- Poczekajmy na Danielle. Nie chciałbym, żeby poczuła się olewana przez nas.
- Masz rację.
 Podczas oczekiwania na zejście lokowatej, wspólnie wybraliśmy film. Pozwoliłem przyjaciółce na ostateczną decyzję, dlatego też, padło na ,,Trzy metry nad niebem''. Słyszałem, że to całkiem fajny film, więc mam nadzieję, że taki się okaże.
 W końcu Peazer dołączyła do nas i zaczęliśmy oglądać.
 Ludzie mieli absolutną rację, to było coś niesamowitego. Wiem, jestem chłopakiem, ale czy coś, co podoba się dziewczynom, nie może przypaść również mnie do gustu?
 Wybiła właśnie piętnasta. Poczułem wibrację telefonu, dlatego od razu po niego sięgnąłem. Na ekranie dostrzegłem ,,Simon''.
- Cześć wujku - powiedziałem z entuzjazmem.
- Usłyszałem, że Zayn się wybudził. Myślę, że czujesz się tak jak ja z tą wiadomością. Wpadnę do was um.. za godzinę? Odpowiada Ci to?
- Jasne, do zobaczenia - rzuciłem, odkładając słuchawkę.
- Oh Lily, więc zostajesz sama w domu. Ja wychodzę na lekcję tańca, a z tego co obie usłyszałyśmy, Liam musi wracać do kompleksu - odezwała się Dan.
- Pójdę na zakupy - stwierdziła.
 Pożegnałem się z dziewczynami i ruszyłem. Po drodze dużo myślałem o Darcy. Chcę wyjechać na weekend do Wolverhampton, a w tę sobotę przypadają jej urodziny. Postanowiłem wyprawić je w piątek, a dziś obgadać z chłopakami wszystkie szczegóły, dotyczące tego dnia.
 Dotarłem. Wszedłem do środka i od razu skierowałem się do kuchni. Zajrzałem do prawie pustej lodówki. Znów muszę pójść na zakupy, prawda? Wyciągnąłem wieloowocowy jogurt i zacząłem się nim kosztować, zajmując miejsce przy stole.
- O Liam. Dobrze Cię widzieć. - Usłyszałem Harry'ego.
- Ciebie również. Co słychać? - zagadnąłem.
- Wszystko w jak najlepszym porządku - uśmiechnął się pod nosem, nastawiając wodę na kawę.
- Mam wrażenie, że masz na myśli Lily - zachichotałem.
- Bo tak jest! Nie dziwię się, że to właśnie ją wybrałeś na swoją powierniczkę sekretów i przyjaciółkę. Jest naprawdę świetną osobą, z którą tematy do rozmów chyba nigdy nie mają końca. W życiu nie przypuszczałem, że spędzimy noc w jednym łóżku na gadaniu - opowiedział z entuzjazmem.
- Życie potrafi zaskakiwać - stwierdziłem, unosząc kąciki ust do góry.
- Masz rację. Nie mogę się doczekać żeby ją znów zobaczyć. Ona jest cudowna! I .. Cholera, co się ze mną dzieje? - stanął jak wryty i spojrzał mi w oczy.
- Zakochujesz się słońce - rzuciłem, próbując zachować powagę.
- Też tak miałeś? To znaczy, kiedy odkryłeś, że podoba Ci się Zayn? - zapytał, nalewając do kubka z kawą przegotowaną wodę.
- Oczywiście, że tak. Jeśli mi nie wierzysz, Niall może to potwierdzić - wzruszyłem ramionami.
- Czyli, że to całkiem normalne?
- Ależ owszem.
- Uff - odetchnął z ulgą.
- Umm.. Mam nadzieję, że jej nie skrzywdzisz. Naprawdę dużo przeżyła i może kiedyś Ci to opowie. Tylko proszę, nie uciekaj od niej. To dobra dziewczyna i zasługuję na odrobinę szczęścia oraz miłości. - Musiałem mu to oznajmić. Nie pozwolę na choć małe cierpienie Watson.
- Jasne szefuniu, nie musisz się o nic martwić - zapewnił mnie.
- Cieszę się - skinąłem głową. - Za chwilę powinien tu być Cowell.
- Wiesz po co przyjedzie? - zaciekawił się.
- Nie mam pojęcia.
 Po rozmowie z loczkiem poszedłem oznajmić wszystkim, że zaraz zjawi się tu Simon. Umówiliśmy się, że dzisiaj rozmowę z nim, przeprowadzimy w moim pokoju. Przez taki obrót sprawy, natychmiast udałem się do siebie, ażeby posprzątać. Rzeczy leżące na ziemi schowałem do szafy, a z półek starłem kusz. Hmm, wreszcie tu czysto.
 Kilka minut po szesnastej, zjawił się nasz menadżer. Rozsiedliśmy się w moim pokoju i oczekiwaliśmy wiadomości, jakie miał nam przekazać.
- Do końc
a tygodnia macie wolne, ze względu na Zayn'a. Nie chcę, by chłopak się teraz przemęczał, skoro dopiero się obudził ze śpiączki. Możecie wrócić na weekend do swoich domów i tam odpocząć. Musicie zebrać nową energię, ponieważ od poniedziałku zaczynacie kręcić klip oraz video diares. Nie zapomnijcie także o tym, że wciąż piosenki na wasz pierwszy album nie zostały skończone. Widzicie więc, że teraz nie znajdziecie ani chwili wytchnienia - odparł, rozglądając się.
- Dobrze, dobrze - skinął głową Lou.
- Nie mogłeś wujaszku powiedzieć mi tego przez telefon? Nie potrzebna była twoja fatyga tutaj - odezwałem się.
- Oh Liam - zaśmiał się cicho. - Chcę spędzić z wami jak najwięcej czasu, bo w późniejszym okresie waszej kariery, powątpiewam w tak częste spotkania, jak teraz.
- Zawsze może nam się nie udać - wzruszył ramionami Niall.
- Nawet tak nie mów farbowany. Na pewno osiągniecie wysoką sławę. Liczę na to, że będziecie najlepszym boysband'em na świecie.
- Zobaczy się - skomentowałem. - A skoro jesteśmy tutaj wszyscy razem, chciałbym podjąć się tematu Darcy. W sobotę ma urodziny, a my chcielibyśmy wrócić do Wolverhampton, prawda? - (Przytaknęli) - Wymyśliłem więc, że wyprawimy jej przyjęcie w piątek. Powiedziała, że nie życzy sobie żadnych prezentów, ale nie chcę tam pójść z pustymi rękoma. Macie jakieś pomysły?
- Kupcie jej bransoletkę albo kolczyki. Na pewno się ucieszy - zaproponował Cowell.
- Zgadzam się, to świetny pomysł - skinął głową loczek.
- Dobrze, więc pójdę jutro z Zayn'em na zakupy, a potem ją odwiedzimy. Nie chcę by wiedziała, że coś planujemy. W piątek wbiegniemy z serpentynami, dużym misiem oraz balonami, co wy na to?
- Jasne, to dobra myśl. Pójdę z Niall'em i Harry'm po balony, serpentyny i pluszaka - zaoferował Lou.
- Świetnie, więc wszystko załatwione - ucieszyłem się.
 Pożegnaliśmy Simon'a i chłopaki rozeszli się do siebie. Ja rzuciłem się na łóżko i leżąc jak kłoda, spojrzałem w górę. Pomyślałem o swojej rodzinie i właśnie wtedy, na coś wpadłem. Tylko, czy to aby na pewno dobry pomysł?

---------------------------------------------------------
Od autorki: Witajcie kochani! Niefortunnie zbliżamy się do wielkiego końca. Rozdział 67 jest już gotowy, a nad epilogiem myślę. Zaczęłam czytać ,,zmierzch'' i mam nadzieję, że niedługo coś naskrobię :)
 Omg! Midnight Memories jest takie wspaniałe! Ta płyta jest calkiem inna od poprzednich, ale pokazuje jak chłopaki dorośli (POD WZGLĘDEM MUZYCZNYM!), a wraz z nimi ich głosy. Każda piosenka jest wspaniała, ale myślę, że jedną z moich najbardziej lubianych jest You & I (ZIAMA TEŻ fndlfn <3). A wy? Co myślicie? :)
 1DDay.. Polska, Pudzian, Ziam moments, śmiech Nialla, Larry.. Za dużo tych emocji! Te (prawie) osiem godzin było dla mnie czymś niesamowitym! Uśmiałam się jak nigdy, a Talk Dirty to me wciąż wprawia mnie w niekontrolowany napad śmiechu. Mam zdecydowanie najlepszych idoli na świecie ♥.
 Wczoraj byłam w galerii. Miałam już MM w rękach (którą najprawdopodobniej dostanę na klasową gwiazdkę!) oraz wąchałam w końcu Our Moment. Te perfumy są cudowne! Ślicznie pachną! (Mam nadzieję, że mama mi kupi na gwiazdkę, trzymajcie kciuki!)
 Okay, jak podoba wam się rozdział? Tęskniliście za Ziamem? Podoba wam się zakochany Harry? Na co tym razem wpadł Liam? Czekam na wasze propozycje oraz komentarze, których jest ostatnio coraz mniej :C 
 Uciekam coś zjeść i pouczyć się na dwa spr. oraz kart. (How great!) Have a nice day xx

love that sooooo muchh ♡

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział sześćdziesiąty trzeci.

 Westchnąłem głęboko, co nie uszyło uwadze Harry'ego.
- Coś się stało? - zainteresował się, kiedy stanęliśmy obok automatu z napojami.
- Chciałbym Cię o coś zapytać, ale nie wiem czy to odpowiedni czas - odpowiedziałem.
- Śmiało - zachęcił mnie.
  Spojrzałem na niego, po czym zmierzyłem wzrokiem. Zastanowiłem się także chwilowo nad jego cechami charakteru i w końcu postanowiłem się odezwać.
- Chodzi o Lily. Podobasz jej się. Chciałbym wiedzieć..
- Tak, ona też wpadła mi w oko - uśmiechnął się, przerywając mi, a następnie podając gorący napój. - W sumie już wcześniej uważałem, że to naprawdę fajna dziewczyna, ale nie chciałem nic mówić. Nie byłem pewien czy mnie polubiła - wzruszył ramionami.
- Rozumiem - skinąłem głową. - Zamierzasz zrobić coś w tym kierunku? - zaciekawiłem się.
- A chciałbyś? - uniósł jedną brew do góry.
- Dlaczego mnie o to pytasz? - zmarszczyłem czoło.
- Przyjaźnicie się. To normalne, że przyjaciel odradza lub przyzwala na dokonane wybory, w szczególności jeśli chodzi o te związane z miłością - odparł, poprawiając grzywkę.
- Hmm, prawda. Ale czy nie uważasz, że gdybym miał coś przeciwko, nie rozmawiałbym właśnie z Tobą na ten temat?
- Masz słuszność - zaśmiał się.
- Więc? Umówisz się z nią?
- Może. Nie wiem czy jestem odpowiednim facetem dla niej. Sam dawno nie miałem dziewczyny. Nie pamiętam już jak to jest ją mieć. Dodatkowo ona mieszka w Wolverhampton, a ja teraz w Londynie.
- Eleanor i Louis mają dokładnie tą samą sytuację, a mimo to, dobrze sobie radzą - stwierdziłem.
- Kolejny raz masz rację. Pomyślę nad tym. Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś - rzucił mi swój szczery uśmiech i zaczęliśmy wracać do pokoju, w którym był Malik.
  Rozdaliśmy gorącą kawę każdemu i zająłem miejsce na pustej sofie. Obserwowałem panią Trishę w rozpaczy. Chciałem poprawić jej jakoś nastrój lub zachęcić nawet do krótkiej wymiany zdań, ale.. czy to aby dobry pomysł? Co jeśli wolałaby zostać teraz sama z swoim synem, a my ciągle tu przesiadujemy?
  Potrząsnąłem głową.
- Ekhem - odchrząknąłem, a starsza kobieta odwróciła się w moją stronę. - Nie chciałaby zostać pani sam na sam z Zayn'em? Nie przeszkadzamy pani? Tylko proszę o szczerą odpowiedź.
- Oczywiście, że nie skarbie - uśmiechnęła się lekko. - Bardzo cieszę się z waszego towarzystwa. To dodaje mi otuchy i pokazuje jakich mój syn ma wspaniałych przyjaciół.
- Jeśli tylko będzie pani chciała pozostać tu sama, proszę powiedzieć - dodałem uprzejmie.
  Skinęła głową na znak zgody.
  Zastanawiałem się nad jej słowami. ,,Przyjaciół''. Ciężko przełknąć mi to słowo. Nie mogę być wyłącznie jego przyjacielem. Nie umiem i nie chcę. Dlatego postaram się naprawić nasze relacje zaraz po tym jak się wybudzi.
~*~
  Niestety po mojej krótkiej rozmowie z mamą czarnuszka, do sali wszedł lekarz. Musieliśmy opuścić pokój, w którym znajdował się poszkodowany, ponieważ po raz kolejny zabierali go na przeróżne badania.
- Wracamy do kompleksu? Nie wiadomo jak długą będą go badać - odezwał się Niall.
- Tak chłopcy, wracajcie - położyła swoją dłoń na moim ramieniu kobieta. - Dziś Zayn'a odwiedzi rodzina. Nie chcę żeby kogoś stąd wywalano z powodu zbyt dużej ilości osób, dlatego wróćcie jutro - dodała miłym tonem.
  Pożegnaliśmy się z nią i opuściliśmy placówkę, udając się w kierunku naszego mieszkania. Po drodze zastanawiałem się, co możemy dziś zrobić. Jest dopiero kilka minut po piętnastej. Przed nami jeszcze połowa dnia.
- Może odstresujemy się dziś, co? Mam ochotę napić się czegoś mocniejszego - zaproponowałem.
- Dobry pomysł Payne - odrzekł Louis.
- I możesz zaprosić Lily oraz Danielle - dodał loczek, puszczając mi oczko.
  W końcu byliśmy na miejscu. Od razu poszedłem na trzecie piętro, wcześniej pytając recepcjonistki o numer pokoju Wojtka. Zapukałem ostrożnie do drzwi, po czym powoli wszedłem.
- Co tam młody? - rzucił, widząc mnie.
- Słuchaj, zaplanowaliśmy dzisiaj mały wieczór pijacki. Rozumiesz, musimy się jakoś oderwać od tych wszystkich przykrości. Chciałbym Cię zaprosić - powiedziałem, rozglądając się wokół siebie.
- Miło mi. Nie martwcie się o alkohol, wybiorę się po niego - uniósł lekko kąciki ust do góry.
- Na to liczyłem, dlatego mam już przy sobie pieniądze - zacząłem szperać w kieszeni.
- Żartujesz chłopcze? Nie potrzebne mi wasze pieniądze - wzruszył ramionami. - Mam już ich trochę i w sumie to skończyły mi się pomysły jak je wydać.
- Nie lubię kiedy ktoś za mnie płaci - pokręciłem głową.
- Ustalmy więc, że kiedy będę potrzebował od was pomocy, odpłacicie mi się wtedy, co?
- Dobrze, na taki układ mogę się zgodzić.
- Cieszę się. O której mam przyjść?
- Pasuje Ci o osiemnastej?
- Oczywiście, i tak nie mam nic do roboty.
- Widzę - wystawiłem w jego stronę język. - Do zobaczenia.
 Wyszedłem. Podążyłem na nasze piętro. Po drodze do swojego pokoju, zahaczyłem o kuchnię, zabierając z niej jednego z naleśników, które Styles przygotował na śniadanie. Będąc już w środku, usiadłem na łóżku i wziąłem do rąk laptopa. Postanowiłem porozmawiać na skype z Andy'm i Mazzi'm. Strasznie się za nimi stęskniłem, co brzmi dość lamersko, ale także chciałbym wiedzieć co dzieje się w moim rodzinnym mieście. Uwielbiam gorące ploteczki!
- Siema - rzuciłem, gdy oboje wreszcie ode mnie odebrali.
- Co jesz? - zainteresował się Marius.
- Naleśnika. Chcesz trochę?
- Tak, na pewno dostarczysz mi go przez ekran - przewrócił oczami.
- Zobaczysz, że kiedy stanę się magikiem, będę potrafił zrobić taką rzecz - skrzyżowałem swoje ręce na klatce piersiowej.
- Wydawało mi się, czy miałeś zostać piosenkarzem? - zaśmiał się Samuels.
  Po krótkiej wymianie zdań na temat ogółu panującego w naszym życiu, opowiedziałem im o czarnuszku. Nie pominąłem naszego rozstania oraz tego, że jego wypadek samochodowy, a w następstwie śpiączka, uświadomiły mi jak bardzo mi na nim zależy, a także, że zdążyłem mu już wszystko wybaczyć. Cieszyli się na taki obrót sprawy, doskonale wiedząc, jak szczęśliwy jestem u boku Mulata.
- A u was co tam? Jak w szkole? Dzieje się coś ciekawego? - dopytywałem, mając dość gadania o sobie.
- Na pewno jest tutaj cholernie pusto bez was. Ludzie wciąż gadają o One Direction i rozpowiadają innym, że was znają, po to tylko by zdobyć lepszą reputację i chwilową sławę - odpowiedział Andy.
- Oryginalne - skomentowałem.
- Bardzo. Aa.. zapomniałbym. Gabrielle i Niall wciąż są razem?
- Nie, już nie - pokręciłem przecząco głową. - Dlaczego pytasz?
- To dobrze. Widzieliśmy ją ostatnio z jakimś muskularnym facetem. Myśleliśmy, że go zdradza, a tu proszę - wytłumaczył Mazzi.
  Rozmawiałem z nimi aż do godziny siedemnastej. Ciągle wpadał nowy temat i gdyby nie moja silna wola, przesiedziałbym z nimi godzinę dłużej, zapominając o przygotowaniu się oraz pójściu po przekąski.
  Poszedłem do łazienki. Załatwiłem swoje potrzeby oraz poprawiłem włosy, po czym wyszedłem do sklepu. Musiałem kupić coś na dzisiejszy wieczór.
- Witaj ponownie - uśmiechnąłem się lekko, zauważając Dan.
- Hej. Zakupy?
- Małe. Postanowiliśmy spędzić czas na siedzeniu, piciu oraz zajadaniu się chipsami.
- Czy to męski wieczór? Bo jeśli nie, to może wpadniemy z Lily?
- Chciałem Cię zaprosić, ale skoro sama się wprosiłaś - wzruszyłem ramionami, chichocząc.
- Jesteś szalony - szturchnęła mnie. - O której mamy być u was?
- Możecie przyjść po osiemnastej.
- Nie zdążę się naszykować! Lecę! Do zobaczenia!
  W chwilę potem zniknęła z mojego pola widzenia. Śmiejąc się pod nosem, wrzuciłem do koszyka dwie paczki czekoladowych ciastek oraz kilka paczek chipsów. Miałem totalnie w dupie, że całe to żarcie jest niezdrowe.
  Wróciłem do kompleksu. Na korytarzu zetknąłem się z blondaskiem.
- Gdzie będziemy siedzieć? - zapytał.
- Może u Ciebie? Masz dość duży stolik, a pokój jest w sam raz.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się lekko.
- Jak się czujesz?
- Dość dobrze. Cieszę się, że z wami mieszkam, bo z pewnością zwariowałbym od tego natłoku myśli oraz wszechogarniającej mnie rozpaczy. Mam dość dosłownie wszystkiego, ale wy sprawiacie, że się śmieję i na chwilę odłączam od swoich problemów.
- Gadasz jak baba.
- Może mi się tak podoba? - uniósł jedną brew do góry.
- Może jeszcze zmień płeć, zacznij się malować i ubierać jak dziewczyna? Chciałbym Cię zobaczyć w takim wydaniu - poruszyłem brwiami.
- Wal się Payne - szturchnął mnie. - Zanieś do mnie te przekąski. Ja muszę coś załatwić.
  Kręcąc głową, udałem się do jego pokoju. Wyłożyłem zakupy i poszedłem do kuchni po półmiski, w których znalazły się chipsy. Ciastka pozostawiłem w opakowaniach.
 Dochodziła osiemnasta. W pokoju Horan'a brakowało jedynie Malik'a do obecności całego zespołu. Czekaliśmy na Wojtka, który lada chwila miał się zjawić.
- Bądź grzeczny - rzuciłem do Hazzy.
- Tobie też się to tyczy - odpowiedział mi.
- Skoro już jesteśmy przy tym temacie.. Wytłumaczmy sobie coś, by nie było wątpliwości. Danielle jest moją dziewczyną, ale nie zapominajcie, że na pokaz. To, że dużo z nią przebywam i czuje się w jej towarzystwie całkiem dobrze, wcale nie oznacza, że zaczęła mi się podobać, a co gorsza, zakochałem się w niej. Łączy nas jedynie przyjaźń.
- Mam nadzieję - ucieszył się z moich słów Tommo.
- O co Ci chodzi? - zmarszczyłem czoło.
- Nie chciałbym, byś z nią był. Zdecydowanie lepiej pasujesz do Zack'a. Oboje się uzupełniacie i blablabla. Peazer nie jest dla Ciebie - odparł.
  Już miałem powiedzieć im o tym, co w ostatnim czasie zrozumiałem, gdy usłyszałem kroki w korytarzu. Okazało się, że to Wojtek, Dan i Lily. Dziewczyny były ubrane dość normalnie, ale i tak wyglądały zjawiskowo. Bramkarz natomiast, wybrał sportowy styl. W rękach trzymał siatki z wódką i piwami, czyli tym, na co miałem dziś okropną ochotę.
- Rozgośćcie się - odezwał się loczek.
  Cała trójka usiadła pomiędzy nami. Rozłożyliśmy napoje, a Niall zdecydował się na puszczenie klubowej muzyki. Teraz nastrój wydawał się wprost perfekcyjny na ten wieczór.
- Liam.. Zrobisz mi zdjęcie z Wojtkiem? - zapytała lokowata.
- Oczywiście. Daj mi swój telefon - poprosiłem.
- Może zróbmy sobie wszyscy? - zaoferował Lou.
  Goście i mieszkańcy kompleksu ustawili się do zdjęcia, które przystało wykonać właśnie mnie. Jedno zrobiłem telefonem, który zabrałem od dziewczyny, a drugie już swoim. Po zrobieniu, wstawiłem zdjęcie na twittera z dopiskiem ,, chillout x ''.
 W końcu otworzyliśmy piwa i zaczęliśmy się nimi delektować.
- Więc to twoja dziewczyna? - zaciekawił się Wojtek.
- Tak, właśnie tak - odpowiedziałem, choć bolało mnie to, że nie mógł poznać prawdy.
- Nie wyglądacie na parę - stwierdził, dziwnie poruszając głową w rytm muzyki.
- To dlatego, że Li się na mnie obraził - skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej Peazer.
 Wstałem z miejsca i podszedłem do niej. Rzuciłem się na jej kruche ciało, zaczynając gilgotać. Na końcu złożyłem na jej ustach soczysty pocałunek i przysiadłem obok, obejmując ramieniem.
- No, teraz jest idealnie - zaśmiał się.
  Siedzieliśmy już wspólnie od godziny. Zawsze jak pije coś mocniejszego, mam ochotę zapalić, dlatego poszedłem do swojego pokoju, otwarłem okno i odpaliłem papierosa, mocno się zaciągając.
  Wtem ktoś wszedł do pokoju.
- Liam..? - Okazało się, że to barmanka.
- Tak kocie? - zaśmiałem się, a ona podeszła do mnie, by się przytulić.
- Jak czuje się Zayn? Nastąpiła jakaś zmiana?
- Oh, niestety nie. Boje się, że długo jeszcze pozostanie w tej śpiączce. Nie mogę już patrzeć jak tam bezczynnie leży. Chciałbym z nim porozmawiać, a potem zasnąć w jego ramionach - westchnąłem przeciągle.
- To znaczy, że..
- Że zdecydowałem się do niego wrócić. Wszyscy mieliście racje, mówiąc mi iż dalej go kocham i powinienem mu wybaczyć, ale ja nie chciałem was słuchać, co było jednym z największych błędów w moim życiu.
- Najważniejsze jest to, że w końcu to zrozumiałeś - uśmiechnęła się lekko.
- Tak. Lily? - (Spojrzała na mnie) - Jeśli podoba Ci się Harry, to postaraj się o dobre kontakty.
- Masz coś na myśli? - zmarszczyła czoło.
- Rozmawiałem z nim. Wpadłaś mi w oko.
- Miałeś z nim nie gadać na ten temat! Pacan - szturchnęła mnie, śmiejąc się.
  Po spaleniu przeze mnie papierosa, wróciliśmy do reszty.
~*~
  Skończyliśmy naszą małą imprezę o pierwszej w nocy. Nie chciałem narażać dziewczyn na niebezpieczeństwo, więc postanowiłem, że zostają u nas. Oczywiście mogliśmy je odprowadzić, ale jak wszyscy doskonale się domyślacie, nie byliśmy w stanie. Dlatego Danielle nocowała dziś ze mną, a Lily z Hazzą. Świetny początek znajomości, między tą dwójką, nie uważacie?
  Zasnąłem.
  Zbudziłem się dość wcześnie. Po spojrzeniu na ekran telefonu, zorientowałem się, że wybiła dopiero szósta rano. Mało spałem, a najgorsze jest to, że nie mogłem na powrót usnąć. Zdecydowałem się więc opuścić łóżko, nie budząc przy tym Peazer.
 Udało mi się, zważając na fakt, że dziewczyna uwielbia długo spać. No i dodatkowo mamy bardzo wczesną porę. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czyste ubrania. Następnie wziąłem orzeźwiający prysznic i naszykowałem się do wyjścia. Jeszcze przed opuszczeniem kompleksu, zdążyłem zjeść pożywne śniadanie.
  Około 7:30 wyszedłem, udając się do szpitala. Byłem pod nim przed ósmą. Wzdychając głęboko, wszedłem do środka, od razu podążając ku sali numer 161. Zauważając drzwi z takowym numerkiem, pchnąłem je i wszedłem.
 Oczywiście nic się nie zmieniło. Zayn dalej leżał jak kłoda, będąc podłączonym pod wszelakie aparatury. Obok łóżka stało niskie krzesło, a na szafce widniało jakieś jedzenie i picie. Swoją drogą.. nie mam pojęcia co to tutaj robi, skoro nie wiadomo kiedy Malik może się ocknąć.
  Usiadłem na niskim krześle, o którym przed chwilą wspomniałem. Spojrzałem na ciało chłopaka i chwyciłem w swoje ręce jego dłoń, na której złożyłem delikatny pocałunek.
- Witaj czarnuszku. Wiem, że mnie słyszysz, dlatego postaram się nie mówić bzdet. Chciałbym Ci wyznać, że bardzo tęsknie za twoim towarzystwem. Nie oszukujmy się, za wszystkim co związane jest z Tobą. Bardzo chciałbym, byś już się ocknął. Wiedz, że zaraz po twoim przebudzeniu, odrobimy stracony czas. Przepraszam, że zachowałem się jak dupek i tak Cię potraktowałem. Jest mi teraz cholernie źle z tego powodu. Dlatego kiedy się zbudzisz, przeżyjesz swój najlepszy czas w życiu, razem ze mną.
  To dziwne, ale wypowiadając te wszystkie słowa, z moich policzków swobodnie spływały łzy. Jedna z nich, skapnęła na rękę Mulata, którą wciąż trzymałem. W chwilę potem, poczułem jak porusza swoimi palcami. Byłem wniebowzięty! Od razu zawołałem któregoś z lekarzy. Niestety zaraz po jego wejściu, kazał mi opuścić salę. Wyszedłem więc i usiadłem w poczekalni. Byłem szczęśliwy, a moje nadzieje na jego przebudzenie, zwiększały się z każdą chwilą.
  Nareszcie ten pieprzony lekarz wyszedł. Siedział tam już dobre dziesięć minut. Wstałem z miejsca i podszedłem do niego, pytając:
- Co z nim? Obudził się?

-----------------------------------------------
Od autorki: Witajcie moi kochani w to deszczowe, sobotnie popołudnie.
 Od czego chciałabym zacząć.. Pod poprzednią notką, zatytułowaną ,,Ziam is real 3'' znalazło się jedyne dziewięć komentarzy. Mam nadzieję, że wam się jednak podobała, co?
 Dzisiaj siedem godzin z One Direction! Kto nie może się doczekać?! Na pewno ja! Jeśli mają ogłaszać kolejne miejsca, w których będzie WWA Tour, to ja chcę usłyszeć POLAND. Bo jeśli nie, to obiecuję, że lecę odrzutowcem do USA i skopie im tyłki na waszych ekranach!
 Wiem, że wyciekł album i część z was na pewno przesłuchała już cały. Ja jestem jedną z tych, która czeka na premierę. Jedynymi utworami jakie przesłuchałam, to te, które zostały udostępnione na iTunes. ,,Minidght Memories'' jest świetna, chłopaki tutaj wykazali się czymś nowym i świetnymi rockowymi głosami! Natomiast ,,Strong''.. Omg, jest śliczna. I do tego ten niesamowity tekst. Czuję, że cała płyta z pewnością przypadnie mi do gustu :D
 Jak podoba się rozdział? Uważacie, że Zayn się wybudził? Co będzie dalej? Liczę na wasze komentarze misiaczki :)
 Have a nice day xx

środa, 20 listopada 2013

Ziam is real 3



Hmm, nie ma się co rozczulać i zbyt wiele tłumaczyć. Przede wszystkim chciałabym wspomnieć, że jeśli jesteście tutaj po raz pierwszy i... podoba wam się notka stworzona przez moją osobę, to możecie zajrzeć do dwóch poprzednich czyli 2 i 1. No i powiem to, co zawsze. Jeżeli uda mi się wzbudzić w was jakieś, choćby małe wątpliwości lub całkiem przekonać was do swoich racji, to będzie to mój mały sukces, z którego będę mogła być dumna. I.. Jeśli tu jesteś, bardzo się cieszę i Ci dziękuję, ponieważ bardzo się staram by każda notka wypadła przekonująco. Wkładam w nie wiele pracy i mam nadzieję, że jesteś w stanie to docenić :) Dlatego czekam na wasze opinie w komentarzach lub też na tt @Im_monicaa. Ale dość już tekstu we wstępie, czas przejść do gifów oraz zdjęć*. Na sam początek, chciałabym, żebyście obejrzeli to. ENJOY x

* wszystkie gify/zdjęcia zaciągnięte z zagranicznych tumblr'ów. 

1. Uczucia, ogarniające Liama podczas przemowy chłopaków:

a) Tak Harry, powiedz mi więcej


b) Yeah Lou, yeah



c) Shh, Zayn przemawia!


2.  Ziam moments!




3. Kolejne Ziam moments:




4. Zayn przytula Liama, zaraz po małym ataku paniki, gdyż myślał, że Li spadnie z sceny:
















5. Sposób, w jaki Li spogląda na Zayna jest wprost uroczy:


6. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają:

















7. Hmm, spójrzmy kogo w dłoni trzyma Zayn. Liam, staph:


8.  Just kiss him, Z. :

9. Liam jest dla Zayna wielkim wsparciem:


10. Wszystko inne wprawia Zayna w radość, poza zaręczynami:

Reporter pogratulował Malikowi zaręczyn:


Liam dotyka brody czarnowłosego chłopaka:

Reporter: Gratulacje!


Zayn opowiada o video diares:


Kolejne gratulacje zaręczyn:

Zayn i Lou śmieją się z czegoś, co powiedział Liam:


Gratulacje zaręczyn!


Liam mówi:


11. Padło pytanie, kto śpiewa pod prysznicem. Zayn odpowiedział od razu:


12. Interesujące, nie uważacie?


13. Oglądając to, mam ochotę zrobić wielkie ,,ooooo'':















14. Liaś, misiu, gdzie tak patrzysz?


15. ,,It's like you're my mirror'':



























16. Pamiętacie jak Liam kiedyś jechał autem (a raczej stał w korku) i pisał nam, czego właśnie słucha? Jednym z utworów było Drake ,,cameras''. Spójrzmy na tekst:



17. Australia była dla Ziam shippers bardzo dobra, zerknijmy:

a) Ziam razem przed hotelem

b) Liam z fanami:


      ale.. Zayn również z nim był:




             Here he is!

                                          

c) wspólny lunch:


                                                                 

18. Payne jest dla Zayna nie tylko wsparciem psychicznym, ale również fizycznym:




















19. Z. zachowuje się na drugim gifie jak morderca:














20. Nawet Harry, nie jest w stanie przeszkodzić tej dwójce:



21. Li jest niezwykle zadowolony, tym co się przed nim dzieje:


22. Jeju, ale to jest słodkie:















23. Malik chyba nie może się powstrzymać od niedotykania Liego:


















24. WMYB 02/10/2013:
















25. No cóż, zerknijmy na drugi gif:



26. Zayn o Liamie: Daddy direction, ułożony! Ale zabawny. Ma obsesję na puncie superbohaterów, zupełnie jak ja:




















27. To spojrzenie na trzecim gifie i te śliczne uśmiechy na czwartym!:

















28. Malik, nie udawaj, że nic nie zrobiłeś:

















29. Te same bransoletki! Czyżby miały jakieś znaczenie?:


30. L, słońce, zaczekaj do wieczora:


31. Zayn pomaga Liamowi, a na koniec lekko go obejmuje w pasie:






















32. Me too Zayn:


33. Czyż oni nie są słodcy? :')





34. Zdjęcie podobno zrobili fani:


35. Yep, probably it's Ziam:


36. Z. opanuj się człowieku:


37. Spójrzcie co napisała dziewczyna, nie shippująca Ziama. Jeśli chcecie, TU jest link:


38.  Niegrzeczny!


39. Czy możemy porozmawiać o tym, jak to Zayn wychylił się za ramię Lou, po to tylko, by spojrzeć na Liama i się do niego uśmiechnąć?:


40. Payne zaczepia Malika, a następnie pozwala mu odbić piłkę:
















41. Can we talk about this.. Reakcja Zayna na plan, w którym ma dotknąć znajdującą się bandanę przy tyłku Liama:


I ten uśmiech, kiedy w końcu zrobił to co zamierzał! Przy okazji.. Spójrzmy na Lou. Jako największy shipper Ziama, jest zadowolony:


42.  Posłuchajcie i przeczytajcie, jeśli nie wierzycie. W rozmowie chodzi o plastikowe opaski na przegub. Cóż.. Nic dziwnego, że Zayna ma napis ,, I love Liam '' a Payne'a ,, I love Zayn '':
  --> http://1d-love-with-ziam.tumblr.com/post/63526281632/interviewer-do-you-wear-your-own-plastic-wrist

43. Z. bawi się sutkiem L. :


44. Omg, jakie to urocze!:


45. Liama pozycja mówi (dla mnie) ,,chodź Z., czekam na Ciebie'':
















       
             
46.                                                                           ARE


YOU


TRYING


TO


 TELL


US


SOMETHING


LIAM?


47. Liam pokazuje Harry'emu jak słodki jest Zayn:















48. Z. w pierwszej chwili robi dzióbek w stronę L., a następnie wybucha śmiechem:


49. Dotknięcie bandany Payne'a (wspomnianej w 41 punkcie), szepty oraz zaczepki:

















50. Malik bawiący się bandaną:

















51. Zabawne, że pomagał mu akurat L.:




















52. 26 października 2013:


53. Tulas!:


54. Sytuacja przedstawiona od przodu (punkt 59). Cóż, najwyraźniej Liam nie ma nic do tego, że Zayn wymachuje mu swoim językiem przy uchu:



55. Uroczy Ziam moment:


56. Czyżby Ziam przypominał Rachell i Ross?:


57. 20 października 2013:
















58. ,, [..] baby.. like you'':












59. I ten szeroki uśmiech L.:



















60. Uwielbiam patrzeć na tego UŚMIECHNIĘTEGO Malika, kiedy jest obok Liama, milion razy bardziej, niż na tego, który kroczy z spuszczoną głową obok Perrie:


61. ,, its like youre my mirror'':


62.  Ziam przedstawia, co wydarzy się nocą:















 
63. Okay Zayn, jesteś bardzo pomocny:


64. Spójrzmy jak obejmuje się Ziam:















65. Ohh Z.:



66. Czy tylko ja zauważyłam bliskość tej dwójki?:





















67. Ohh where is Perrie tattoo, Zay?:


68. Ziam momeeent:


69. Mina Liama! (akurat 69 punkt XD):



70. A na koniec wielki tulas Ziama!:


Za nim jednak zakończę tą notkę, przedstawię wam jeszcze wierszyk, jaki znalazłam na tumblr'że. Hope you like it!:

Twinkle twinkle Ziam Mayne
Bradford Bad Boi, Daddy Payne
Zayn plus Perrie is a lie
We don’t want her as his wife
Twinkle twinkle Ziam Mayne
Zayn Malik loves Liam Payne

THE END.