Nie.. A zresztą sam nie wiem do
cholery! Chyba jednak wiem, kto będzie wiedział.. Lily dała mi do
zrozumienia, że jestem gejem, więc teraz na pewno będzie miała pojęcie,
czy Zayn mi się podoba czy nie. Tak, na pewno muszę do niej pójść jutro
po szkole.
Trochę spokojniejszy już, zamknąłem na powrót oczy by w końcu pochłonął mnie sen.
Obudziwszy się wykonałem poranną toaletę i zszedłem na dół, gdzie przekonałem się, że nie mam co zjeść na śniadanie.
- Mamo proszę Cię! Daj już spokój! Głodzisz swoje dzieci, nie widzisz tego?! - krzyczałem w furii.
Była niewzruszona. Wzdrygnęła ramionami i wyszła z kuchni, jak gdyby nigdy nic. Byłem wściekły.
- Halo, Niall? - wziąłem telefon i wybrałem numer do przyjaciela.
- No co jest? - spytał.
- Weź poproś swoją mamę o dodatkowe kanapki, bo moja odpieprza jakieś szopki i nie mam żadnego jedzenia w domu - złapałem się za głowę.
- Dobra, nie ma sprawy. Jestem u Ciebie za 10 minut - powiedział i rozłączył się.
Po upływie tego czasu, wyszedłem przed dom i oczywiście zastałem tam blondynka z zapakowanymi kanapkami w dłoni.
- Ratujesz mi życie stary - klepnąłem go w ramię i spakowałem jedzenie do swojej torby.
- Jestem przydatny Ci tylko po to, czyż nie? - spojrzał na mnie spod byka.
- Niall nie wygłupiaj się, wiesz, że to nie prawda - zaśmiałem się.
- No wiem, wiem - przewrócił oczami.
Założywszy plecak, ruszyliśmy w kierunku szkoły. Trochę bałem się powiedzieć cokolwiek o rozmowie z Malik'iem w parku rozrywki, a także o swoich przemyśleniach przed snem. Wziąłem się jednak w garść.
- Muszę Ci coś powiedzieć.. - wydukałem, patrząc w dół.
- Niech zgadnę.. Zayn? - zapytał.
- Jak Ty mnie dobrze znasz - uśmiechnąłem się lekko, zdając sobie z tego sprawę, jednak w chwilę potem kąciki ust opadły, a twarz stała się poważniejsza. - Wczoraj mi coś wyznał, co bardzo mnie zszokowało.. - odparłem.
- No słucham, co Ci powiedział?
- Że on udaje kogoś kim naprawdę nie jest, po to by wszyscy go lubili i znali w całej szkole. Pod powłoką egoisty kryje się uczuciowy facet i ja o tym wiem - odrzekłem.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć - parsknął śmiechem. - Przecież to bad boy!
- No właśnie nim nie jest.. Mówiłem już, że udaje..
- No dobrze, może faktycznie masz rację. I co? - patrzył na mnie trochę zdziwiony.
- Dużo myślałem o nim przed zaśnięciem i.. - przerwałem, nie wiedząc czy mam dokończyć to, co już zacząłem.
- Tylko nie mów, że Ci się podoba.. - mruknął Horan.
- Właśnie tego nie wiem. Pójdę dziś porozmawiać z jedną osobą i zobaczymy.. - odezwałem się po chwili.
- Miejmy nadzieję, że nie. Wiesz, szanuję twoją orientację, ale Malik nie jest odpowiedni dla Ciebie. Poza tym, masz pojęcie, że on woli dziewczyny i nie odwzajemni twoich uczuć, co? - zapytał.
- Wiem o tym Niall. To wszystko jest trudne - kopnąłem kamień leżący na drodze.
- Dasz sobie radę stary - klepnął mnie w ramię i weszliśmy do szkoły.
Otwarłem swoją szafkę i tym razem nie usłyszałem żadnego trzasku o metal. Szczerze powiedziawszy zabrakło mi tego. Chciałem zobaczyć Zayn'a, o tak.
Kiedy szedłem do klasy, wpadła na mnie całkiem przypadkiem Danielle, uśmiechając się pięknie i przepraszając za swoją niezdarność.
- Myślałeś już nad moją propozycją? - spytała.
- Jaką..? - podrapałem się po głowie, próbując sobie przypomnieć co też ma na myśli.
- Ech, halo? Rozmawialiśmy przecież o tym, czy by w ten weekend nie pójść gdzieś razem na imprezę - odparła.
Całkiem o tym zapomniałem. Z jednej strony nie chciałem być wobec niej chamski i powiedzieć, że nie chcę z nią nigdzie iść, ale z drugiej.. Nie miałem przecież innego wyjścia. Co robić, co robić?
- Słuchasz Ty mnie w ogóle? - wymachiwała mi swoimi rękoma przed oczyma.
- Tak słucham - kiwnąłem głową. - Wiesz Dan.. Mama wspominała coś, że wyjeżdżamy do rodziny, a jako że dawno mnie tam nie było, to powinienem jednak jechać, dlatego przepraszam, ale nic z tego. - To jako jedyne przyszło mi na myśl.
- Och, rozumiem - uśmiechnęła się. - Nie martw się, mamy przecież jeszcze tyle weekendów przed sobą - przejechała dłonią po moim ramieniu.
- Tak.. Z pewnością.. - wydukałem, patrząc na to co robi. Byłem zdezorientowany i chciałem jak najszybciej pójść już do klasy.
- Idę na lekcję - musnęła mój policzek i oddaliła się.
Uff, poszła sobie. Nie to żebym jej jakoś nie lubił, ale przez jej zachowanie czułem się spięty i zestresowany, czego bardzo nie lubiłem.
*~*
Wraz z Horan'em wyszedłem z gmachu szkolnego i ruszyłem do domu. Nagle przypomniałem sobie, że przecież nie ma nic do jedzenia, a Ruth z pewnością nie była na zakupach.
- Stary wiem, że znów Cię o coś proszę, ale pójdziesz ze mną do sklepu? Zero żarcia w domu, a głodny jestem jak wilk - przejechałem ręką po swoim brzuchu.
- Dobra, pójdę z Tobą - zaśmiał się.
Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania, przyjaciel odłożył torbę, ja zabrałem pieniądze i poszliśmy do najbliższego TESCO w okolicy.
Szukając moich ulubionych płatków śniadaniowych, nie zważałem na nic i takim sposobem na kogoś wpadłem. Ale ze mnie fajtłapa.
- Bardzo przepraszam, ja.. - spojrzałem w dół i zorientowałem się, że osobą, którą potrąciłem był Malik. - Zayn..? - spytałem, by się upewnić.
- Ałć, tak to ja - złapał się za swój tyłek.
- Boże, sorry za to, po prostu..
- Po prostu pomóż mi wstać - uśmiechnął się lekko.
Wyciągnąłem ku niemu rękę i pomogłem mu się podnieść. Był trochę przerażony, a mimo to, jego twarz zachowała radosny wyraz.
- Dzięki - rzucił, otrzepując swoje ubranie.
- Jeszcze raz przepraszam. Po prostu nie zauważyłem Cię, a za wszelką cenę chciałem znaleźć moje płatki śniadaniowe.. - odrzekłem.
- Niezdara z Ciebie - zaśmiał się. - Jakich konkretnie szukasz? - spytał, patrząc prosto w moje oczy.
Podałem mu nazwę i Mulat oddalił się, każąc mi tu zaczekać. Wrócił w minutę później, trzymając w dłoni opakowanie z nazwą, którą mu podałem. Było mi wstyd.
- Widzę, że pierwszy raz od dawna robisz zakupy. Akurat te stoją na początku sklepu, na wystawie - poszerzył swój uśmiech, ukazując piękne, białe zęby.
- No tak, zawsze byłem w tym wyręczany.. Dzięki Zayn - odwzajemniłem gest, wkładając do koszyka płatki.
- To ja już lecę. Do jutra - klepnął mnie w ramię i odszedł.
Przez chwilę wciąż wodziłem wzrokiem za jego ciałem, a kiedy straciłem go z oczu, obejrzałem się za siebie i spostrzegłem swojego przyjaciela.
- Jest tyle sklepów, a my akurat musieliśmy spotkać tutaj jego.. - kręcił głową.
- Przecież to nie moja wina - wzruszyłem ramionami.
- Twoja, czy nie twoja, to co najmniej jest dziwne - odparł.
- Co masz na myśli? - ruszyliśmy do działu z warzywami.
- Wy się przyciągacie jak magnesy! Ciągle jesteście blisko siebie. Nawet w sklepie. I w dodatku na siebie wpadacie - stwierdził.
- Niall bredzisz już - zaśmiałem się, wywracając oczyma.
Zrobiwszy większe zakupy, wróciliśmy do domu i Horan, zabrawszy swój plecak, poszedł do swojego mieszkania. Ja natomiast, wziąłem się za zjedzenie czegoś, bo czułem, że głód odbiera mi jakiekolwiek siły.
Posiliwszy się, spojrzałem na godzinę. Wybiła 17. Lily pracuje dziś do wieczora i niedawno zaczęła, więc mogę w sumie już do niej pójść.
Ubrałem się trochę cieplej, bo na dworze robiło się szaro i zbierały się deszczowe chmury, i opuściłem mieszkanie, oczywiście nic nikomu nie mówiąc, o moim wyjściu, bo przecież kogo to interesuje.
Jakiś czas potem byłem na miejscu. Wziąłem głęboki oddech i pchnąłem drzwi od budynku, po czym znalazłem się w środku. Od razu ruszyłem do baru i dostrzegłem barmankę, do której przyszedłem.
- Liam? Ty tutaj? W środku tygodnia? - zdziwiła się, widząc mnie.
- Muszę z Tobą pogadać. Masz chwilę? - zapytałem.
- Jasne, właśnie jest mały ruch. Chodźmy tam - wskazała palcem na miejsce z dwoma czarnymi kanapami i tegoż samego koloru stolikiem.
Ruszyłem za nią i kiedy zająłem miejsce na sofie, poczułem jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej. Czy to aby na pewno był dobry pomysł by tu przyjść i gadać z nią o takich rzeczach? Przecież nawet się nie przyjaźnimy..
- Więc? O co chodzi? - oparła swoje ręce na stoliku i spojrzała na mnie.
- Przemyślałem to co powiedziałaś mi u mnie w domu.. No wiesz, że jestem niby gejem i.. Doszedłem do wniosku, że naprawdę wolę chłopców. Dziękuję, że mi to uświadomiłaś - posłałem jej uśmiech.
- Czyli miałam racje! Ach tak, jestem dobrym detektywem - oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Chciałbym Cię zapytać o coś jeszcze.. - spuściłem wzrok.
- Wal śmiało - zachęciła mnie.
Powiedzieć, czy nie?! Powiedzieć, czy nie?!
------------------------------------------------------
Od autorki: Dziękuję, naprawdę dziękuję za każde wejście, komentarz i każdego obserwatora! Normalnie was kocham i to dzięki wam, po raz pierwszy się dziś uśmiechnęłam. Zwyczajnie nie mam humoru i przeleżałabym najchętniej cały dzień w łóżku, choć na dworze taka piękna pogoda, piękna co do wczorajszej, burzowej :/ No cóż, mamy wolne, a w poniedziałek jadę na wycieczkę do Krakowa na dwa dni ♥.
Ode mnie jak zawsze Ziam :) Have a nice day x
Trochę spokojniejszy już, zamknąłem na powrót oczy by w końcu pochłonął mnie sen.
Obudziwszy się wykonałem poranną toaletę i zszedłem na dół, gdzie przekonałem się, że nie mam co zjeść na śniadanie.
- Mamo proszę Cię! Daj już spokój! Głodzisz swoje dzieci, nie widzisz tego?! - krzyczałem w furii.
Była niewzruszona. Wzdrygnęła ramionami i wyszła z kuchni, jak gdyby nigdy nic. Byłem wściekły.
- Halo, Niall? - wziąłem telefon i wybrałem numer do przyjaciela.
- No co jest? - spytał.
- Weź poproś swoją mamę o dodatkowe kanapki, bo moja odpieprza jakieś szopki i nie mam żadnego jedzenia w domu - złapałem się za głowę.
- Dobra, nie ma sprawy. Jestem u Ciebie za 10 minut - powiedział i rozłączył się.
Po upływie tego czasu, wyszedłem przed dom i oczywiście zastałem tam blondynka z zapakowanymi kanapkami w dłoni.
- Ratujesz mi życie stary - klepnąłem go w ramię i spakowałem jedzenie do swojej torby.
- Jestem przydatny Ci tylko po to, czyż nie? - spojrzał na mnie spod byka.
- Niall nie wygłupiaj się, wiesz, że to nie prawda - zaśmiałem się.
- No wiem, wiem - przewrócił oczami.
Założywszy plecak, ruszyliśmy w kierunku szkoły. Trochę bałem się powiedzieć cokolwiek o rozmowie z Malik'iem w parku rozrywki, a także o swoich przemyśleniach przed snem. Wziąłem się jednak w garść.
- Muszę Ci coś powiedzieć.. - wydukałem, patrząc w dół.
- Niech zgadnę.. Zayn? - zapytał.
- Jak Ty mnie dobrze znasz - uśmiechnąłem się lekko, zdając sobie z tego sprawę, jednak w chwilę potem kąciki ust opadły, a twarz stała się poważniejsza. - Wczoraj mi coś wyznał, co bardzo mnie zszokowało.. - odparłem.
- No słucham, co Ci powiedział?
- Że on udaje kogoś kim naprawdę nie jest, po to by wszyscy go lubili i znali w całej szkole. Pod powłoką egoisty kryje się uczuciowy facet i ja o tym wiem - odrzekłem.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć - parsknął śmiechem. - Przecież to bad boy!
- No właśnie nim nie jest.. Mówiłem już, że udaje..
- No dobrze, może faktycznie masz rację. I co? - patrzył na mnie trochę zdziwiony.
- Dużo myślałem o nim przed zaśnięciem i.. - przerwałem, nie wiedząc czy mam dokończyć to, co już zacząłem.
- Tylko nie mów, że Ci się podoba.. - mruknął Horan.
- Właśnie tego nie wiem. Pójdę dziś porozmawiać z jedną osobą i zobaczymy.. - odezwałem się po chwili.
- Miejmy nadzieję, że nie. Wiesz, szanuję twoją orientację, ale Malik nie jest odpowiedni dla Ciebie. Poza tym, masz pojęcie, że on woli dziewczyny i nie odwzajemni twoich uczuć, co? - zapytał.
- Wiem o tym Niall. To wszystko jest trudne - kopnąłem kamień leżący na drodze.
- Dasz sobie radę stary - klepnął mnie w ramię i weszliśmy do szkoły.
Otwarłem swoją szafkę i tym razem nie usłyszałem żadnego trzasku o metal. Szczerze powiedziawszy zabrakło mi tego. Chciałem zobaczyć Zayn'a, o tak.
Kiedy szedłem do klasy, wpadła na mnie całkiem przypadkiem Danielle, uśmiechając się pięknie i przepraszając za swoją niezdarność.
- Myślałeś już nad moją propozycją? - spytała.
- Jaką..? - podrapałem się po głowie, próbując sobie przypomnieć co też ma na myśli.
- Ech, halo? Rozmawialiśmy przecież o tym, czy by w ten weekend nie pójść gdzieś razem na imprezę - odparła.
Całkiem o tym zapomniałem. Z jednej strony nie chciałem być wobec niej chamski i powiedzieć, że nie chcę z nią nigdzie iść, ale z drugiej.. Nie miałem przecież innego wyjścia. Co robić, co robić?
- Słuchasz Ty mnie w ogóle? - wymachiwała mi swoimi rękoma przed oczyma.
- Tak słucham - kiwnąłem głową. - Wiesz Dan.. Mama wspominała coś, że wyjeżdżamy do rodziny, a jako że dawno mnie tam nie było, to powinienem jednak jechać, dlatego przepraszam, ale nic z tego. - To jako jedyne przyszło mi na myśl.
- Och, rozumiem - uśmiechnęła się. - Nie martw się, mamy przecież jeszcze tyle weekendów przed sobą - przejechała dłonią po moim ramieniu.
- Tak.. Z pewnością.. - wydukałem, patrząc na to co robi. Byłem zdezorientowany i chciałem jak najszybciej pójść już do klasy.
- Idę na lekcję - musnęła mój policzek i oddaliła się.
Uff, poszła sobie. Nie to żebym jej jakoś nie lubił, ale przez jej zachowanie czułem się spięty i zestresowany, czego bardzo nie lubiłem.
*~*
Wraz z Horan'em wyszedłem z gmachu szkolnego i ruszyłem do domu. Nagle przypomniałem sobie, że przecież nie ma nic do jedzenia, a Ruth z pewnością nie była na zakupach.
- Stary wiem, że znów Cię o coś proszę, ale pójdziesz ze mną do sklepu? Zero żarcia w domu, a głodny jestem jak wilk - przejechałem ręką po swoim brzuchu.
- Dobra, pójdę z Tobą - zaśmiał się.
Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania, przyjaciel odłożył torbę, ja zabrałem pieniądze i poszliśmy do najbliższego TESCO w okolicy.
Szukając moich ulubionych płatków śniadaniowych, nie zważałem na nic i takim sposobem na kogoś wpadłem. Ale ze mnie fajtłapa.
- Bardzo przepraszam, ja.. - spojrzałem w dół i zorientowałem się, że osobą, którą potrąciłem był Malik. - Zayn..? - spytałem, by się upewnić.
- Ałć, tak to ja - złapał się za swój tyłek.
- Boże, sorry za to, po prostu..
- Po prostu pomóż mi wstać - uśmiechnął się lekko.
Wyciągnąłem ku niemu rękę i pomogłem mu się podnieść. Był trochę przerażony, a mimo to, jego twarz zachowała radosny wyraz.
- Dzięki - rzucił, otrzepując swoje ubranie.
- Jeszcze raz przepraszam. Po prostu nie zauważyłem Cię, a za wszelką cenę chciałem znaleźć moje płatki śniadaniowe.. - odrzekłem.
- Niezdara z Ciebie - zaśmiał się. - Jakich konkretnie szukasz? - spytał, patrząc prosto w moje oczy.
Podałem mu nazwę i Mulat oddalił się, każąc mi tu zaczekać. Wrócił w minutę później, trzymając w dłoni opakowanie z nazwą, którą mu podałem. Było mi wstyd.
- Widzę, że pierwszy raz od dawna robisz zakupy. Akurat te stoją na początku sklepu, na wystawie - poszerzył swój uśmiech, ukazując piękne, białe zęby.
- No tak, zawsze byłem w tym wyręczany.. Dzięki Zayn - odwzajemniłem gest, wkładając do koszyka płatki.
- To ja już lecę. Do jutra - klepnął mnie w ramię i odszedł.
Przez chwilę wciąż wodziłem wzrokiem za jego ciałem, a kiedy straciłem go z oczu, obejrzałem się za siebie i spostrzegłem swojego przyjaciela.
- Jest tyle sklepów, a my akurat musieliśmy spotkać tutaj jego.. - kręcił głową.
- Przecież to nie moja wina - wzruszyłem ramionami.
- Twoja, czy nie twoja, to co najmniej jest dziwne - odparł.
- Co masz na myśli? - ruszyliśmy do działu z warzywami.
- Wy się przyciągacie jak magnesy! Ciągle jesteście blisko siebie. Nawet w sklepie. I w dodatku na siebie wpadacie - stwierdził.
- Niall bredzisz już - zaśmiałem się, wywracając oczyma.
Zrobiwszy większe zakupy, wróciliśmy do domu i Horan, zabrawszy swój plecak, poszedł do swojego mieszkania. Ja natomiast, wziąłem się za zjedzenie czegoś, bo czułem, że głód odbiera mi jakiekolwiek siły.
Posiliwszy się, spojrzałem na godzinę. Wybiła 17. Lily pracuje dziś do wieczora i niedawno zaczęła, więc mogę w sumie już do niej pójść.
Ubrałem się trochę cieplej, bo na dworze robiło się szaro i zbierały się deszczowe chmury, i opuściłem mieszkanie, oczywiście nic nikomu nie mówiąc, o moim wyjściu, bo przecież kogo to interesuje.
Jakiś czas potem byłem na miejscu. Wziąłem głęboki oddech i pchnąłem drzwi od budynku, po czym znalazłem się w środku. Od razu ruszyłem do baru i dostrzegłem barmankę, do której przyszedłem.
- Liam? Ty tutaj? W środku tygodnia? - zdziwiła się, widząc mnie.
- Muszę z Tobą pogadać. Masz chwilę? - zapytałem.
- Jasne, właśnie jest mały ruch. Chodźmy tam - wskazała palcem na miejsce z dwoma czarnymi kanapami i tegoż samego koloru stolikiem.
Ruszyłem za nią i kiedy zająłem miejsce na sofie, poczułem jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej. Czy to aby na pewno był dobry pomysł by tu przyjść i gadać z nią o takich rzeczach? Przecież nawet się nie przyjaźnimy..
- Więc? O co chodzi? - oparła swoje ręce na stoliku i spojrzała na mnie.
- Przemyślałem to co powiedziałaś mi u mnie w domu.. No wiesz, że jestem niby gejem i.. Doszedłem do wniosku, że naprawdę wolę chłopców. Dziękuję, że mi to uświadomiłaś - posłałem jej uśmiech.
- Czyli miałam racje! Ach tak, jestem dobrym detektywem - oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Chciałbym Cię zapytać o coś jeszcze.. - spuściłem wzrok.
- Wal śmiało - zachęciła mnie.
Powiedzieć, czy nie?! Powiedzieć, czy nie?!
------------------------------------------------------
Od autorki: Dziękuję, naprawdę dziękuję za każde wejście, komentarz i każdego obserwatora! Normalnie was kocham i to dzięki wam, po raz pierwszy się dziś uśmiechnęłam. Zwyczajnie nie mam humoru i przeleżałabym najchętniej cały dzień w łóżku, choć na dworze taka piękna pogoda, piękna co do wczorajszej, burzowej :/ No cóż, mamy wolne, a w poniedziałek jadę na wycieczkę do Krakowa na dwa dni ♥.
Ode mnie jak zawsze Ziam :) Have a nice day x