Otwarłem
drzwi i uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Chyba po raz pierwszy dziś
przepełniła mnie radość, a fala gorąca oblała całe moje ciało.
- Dzień dobry - usłyszałem jeden z moich ulubionych głosów.
- Dzień dobry - odpowiedziałem. - Wejdzie pani do środka?
- Z wielką przyjemnością - odparła, unosząc kąciki ust do góry.
Tak, do mojego mieszkania przyszła pani Miller, moja kochanka sąsiadka. To właśnie jej widok mnie ucieszył, ponieważ ona jedyna jeszcze mnie nie zlała tego dnia.
- Proszę, niech pani usiądzie tutaj - wskazałem na kanapę. - Przyniosę pani mleka i czegoś do przegryzienia, a pani niech się rozgości - dodałem, kierując się do kuchni.
W jednej ręce niosąc szklankę z białym napojem, a w drugiej całe pudełko ciastek, wróciłem do salonu, gdzie rozłożyłem na ławie rzeczy przyniesione z kuchni. Następnie zająłem miejsce w fotelu, spoglądając na staruszkę.
- Co panią do mnie sprowadza? - zapytałem miłym głosem.
- Potrzebowałeś mnie, więc przyszłam - wzruszyła ramionami.
- Skąd pani wie, że właśnie tego chciałem? - zdziwiłem się.
- Intuicja kochany - zaśmiała się cicho.
- Niech pani będzie - zmarszczyłem lekko czoło. - Muszę panią o coś spytać..
- Pytaj śmiało - upiła łyk mleka.
- Moja przyjaciółka, Lily, mieszka sama w dużym domu. Pani również mieszka sama, więc.. Może Lily mogła by z panią zamieszkać? Nie byłaby pani taka samotna, a dziewczyna mogłaby pani pomagać w niektórych pracach, czy robić zakupy. Spokojnie, ona sama na siebie zarabia, więc nie musi się pani niczym przejmować.
- Z rozkoszą przyjmę do siebie lokatorkę, która jest twoją przyjaciółką - odpowiedziała z entuzjazmem.
- Jest pani wielka. Dziękuję - posłałem jej pełen radości uśmiech.
Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. W jej towarzystwie zdolny byłem zapomnieć o całym świecie. Jak przy Zayn'ie..
- Wszystko w porządku? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Tak. Staram się niczym nie przejmować - westchnąłem.
- Myślę, że jakiś czas będziesz się jeszcze musiał starać - powiedziała, wstając z miejsca.
- Co ma pani na myśli? - zaciekawiłem się.
- Muszę już iść słoneczko. Do widzenia - ucałowała moje czoło i opuściła mieszkanie.
Oparłem na oparcie fotela i spojrzałem w okno, widząc jak zmierza w kierunku swojego apartamentu. Muszę powiadomić Lily, że staruszka zgodziła się na współlokatorkę.
- Halo? - Wybrałem numer przyjaciółki i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Przepraszam Liam, ale na prawdę nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Mam tyle na głowie. Oddzwonię później - powiedziała w pośpiechu i rozłączyła się.
Czy nikt na tym świecie nie ma już dla mnie chociaż minuty?! Czy wszyscy muszą mnie dzisiaj zlewać?! Co ja takiego zrobiłem? Skupiłem się na swoim szczęściu? Co za cholerny dzień!
Poirytowany wyszedłem na taras, gdzie chcąc się odstresować, wyciągnąłem papierosa i odpaliłem go. Wypuszczając dym z ust, poczułem jak jednocześnie wypływa ze mnie cały stres i złość.
Nagle zauważyłem Zayn'a, który stanął przede mną, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Zdziwił mnie jego widok, gdyż na próbę mamy pójść dopiero za godzinę.
- Ty palisz? - zapytał trochę zaskoczony.
- Jak mi coś nie wychodzi - odparłem.
- A co dziś Ci nie wyszło? - Usiadł obok mnie i zabierając mojego papierosa, zaciągnął się mocno, wypuszczając biały dym z ust.
- Wszyscy mnie olewają. Nikt nie ma dla mnie czasu. Zaniedbałem swoich kumpli, nie rozumiem swojej sąsiadki, która chyba ma jakiś dar przewidywania przyszłości - westchnąłem.
- Ej stary, przejmujesz się jak baba - objął mnie ramieniem, dalej paląc mojego papierosa. - Ludzie którzy Cię zlewają, nie są Ciebie warci - wzruszył ramionami.
- Czyli m.in. Niall.. - odezwałem się, patrząc mu w oczy.
- On również się do Ciebie nie odzywa? - zdziwił się.
- Ma mnie totalnie w dupie. Ciągle tylko Gabi to, Gabi tamto. Mam tego po dziurki w nosie. Odkąd się z nią prowadza, w ogóle nie ma dla mnie czasu. Dziś spytał co u mnie. Zawsze kiedy go kłamałem, wyczuwał to, a dzisiejszego dnia miał to po prostu gdzieś.
- Zakochany jest - zaśmiał się. - Miłość do tej dziewczyny go oślepiła, ale spokojnie. Poczekaj jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Musi się nią nacieszyć trochę - dodał, uśmiechając się.
- Jakbym słyszał Harry'ego.. - mruknąłem.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Po spaleniu, czarnuszek wywalił papierosa i oparł się o ławkę. Wtem naszło mnie pragnienie ułożenia swojej głowy na jego ramieniu. Chciałem naszej bliskości i to w trybie natychmiastowym.
W końcu wziąłem się w garść i przysuwając swoje ciało do jego, oparłem swoją głowę, na chwilę przymykając oczy, jak miałem to w sposobności przy chwilach w jego towarzystwie.
- Lepiej? - spytał.
- Możemy zostać tutaj, w takiej pozycji cały dzień? Proszę - wydukałem, pocierając kciukiem jego rękę.
- Chciałbym, ale dobrze wiesz, że za chwilę przyjdzie Lou i Hazza, bo musimy iść na próbę do dyrektora. Zostało nam mało czasu do niedzieli, do naszego wielkiego występu - splótł nasze dłonie.
- Tak, wiem - westchnąłem. - A co z Niall'em? Rozmawiałeś z nim? Będzie na próbie? - zaciekawiłem się.
- Teraz jest u Gabrielle, ale przyjdzie z nami pośpiewać, nie martw się - ucałował moje czoło.
Uwielbiam kiedy ktoś daje mi buziaka właśnie w to miejsce. Dla mnie, jest to takie małe podziękowanie za obecność drugiej osoby.
- W ogóle to dlaczego sam wszedłeś do mieszkania? - odezwałem się, przypomniawszy sobie, że przecież nie otwierałem mu.
- Dzwoniłem parę razy, ale niestety nikt nie wyszedł, więc postanowiłem wejść sam, kiedy zorientowałem się, że drzwi są otwarte - odpowiedział z spokojem.
- Musiałem nie słyszeć, przepraszam - musnąłem jego policzek, a ten uśmiechnął się szeroko.
Nasza chwila rozkoszy została gwałtownie przerwana, przez wparowanie na taras Louis'a i Harry'ego. Ich twarze nie wróżyły nic dobrego.
- Po pierwsze, dlaczego do jasnej cholery nie otwieracie tych drzwi? Ja rozumiem, że chcecie mieć chwilę dla siebie, ale nie zapominajcie o nas! - oburzył się Tomlinson.
- Widzisz, mówiłem Ci, że nie słychać - zaśmiałem się cicho do czarnuszka.
- A po drugie.. Niall nie przyjdzie - dodał loczek.
- Że co? - oderwałem się od ramienia Mulata. - Niby dlaczego?!
- Babcia Gabi trafiła do szpitala i blondasek tam pojechał, chcąc wspierać swoją dziewczynę - wzruszył ramionami Lou.
- Mam już dość tego kolesia. Normalnie mu coś zrobię. On świata nie widzi poza tą cholerną dziewczyną! - zdenerwowałem się.
- Ej spokojnie - odparł Zayn, kładąc swoją rękę na moim kolanie.
- Nie, nie będę spokojny. Jutro z nim poważnie porozmawiam, a raczej wygarnę wszystko co mnie w nim wkurza. Może w końcu zrozumie co się z nim dzieje - wstałem z miejsca.
- Zachowaj spokój Liam, krzyki i złość nie są tutaj wcale potrzebne. Czas już pójść na próbę. Masz ochłonąć po drodze, bo dyrektor w takim stanie nie wpuści Cię do mieszkania - stwierdził Louis.
Westchnąłem głęboko i opuściłem wraz z trójką chłopaków mieszkanie. Już w szkole wiedziałem, że ten dzień będzie zły, ale nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak bardzo. To wszystko tak cholernie boli.
Dotarliśmy w końcu do domu mężczyzny, zarządzającego naszą placówką. Rozsiedliśmy się na kanapach i jak to mieliśmy w zwyczaju, zaczęliśmy się zajadać będącymi na ławie słodkościami.
- Tak, tak częstujcie się - zaśmiał się dyrektor. - Widzę czwórkę, a One Direction składa się z piątki. Gdzie podziewa się blondynek?
- Jego babcia trafiła do szpitala i musiał do niej pojechać, rozumie pan - wytłumaczył czarnuszek. Jak on może go bronić? Mógł powiedzieć całą prawdę!
- Rozumiem. Jednak proszę by na jutrzejszą próbę już dotarł. Zostało nam naprawdę mało czasu.
Zaczęliśmy śpiewać. To mnie trochę uspokoiło. Do tego dołączyły również wspierające mnie spojrzenia i uśmiechy Malik'a, które były wprost zaraźliwe. W jego towarzystwie byłem nadzwyczaj S Z C Z Ę Ś L I W Y.
~*~
Wróciłem do domu. Wchodząc do środka, od razu udałem się do kuchni. Wtem ujrzałem Lily, siedzącą na krześle i widocznie wyczekującą mojego nadejścia.
- Co tutaj robisz? Przecież nie miałaś czasu - rzuciłem, biorąc się za przygotowanie sobie czegoś do jedzenia.
- Przecież Cię przeprosiłam Liam. Byłam zabiegana. Sprawy związane z barem, nie mogę o nich mówić. Jednakże powinieneś mnie zrozumieć. Przyszłam tutaj, bo wolałam Cię zobaczyć. Stęskniłam się - podeszła do mnie i objęła od tyłu.
- Nie mogę się na Ciebie długo gniewać - uśmiechnąłem się pod nosem, odwracając się i bardziej przygarniając brunetkę do siebie.
- Więc? Powiesz mi co takiego ważnego się stało? - spytała, powracając na swoje poprzednie miejsce.
- Była tu dziś pani Miller. Porozmawiałem z nią na temat waszego zamieszkania razem i wiesz? Zgodziła się! Możesz się do niej wprowadzić - ucieszyłem się.
- Liam.. - pokręciła głową. - Nie chcę się jej walić na głowę.
- Nie będziesz. Przydasz jej się. Obie siebie potrzebujecie.
- Nienawidzę Cię uparciuchu - zaśmiała się cicho.
- Mieszkanie po staruszce, która przyjęła Cię pod swoje skrzydła, sprzedasz? - zaciekawiłem się.
- A czy pozostał mi inny wybór? Wiążę z nim wiele wspomnień, ale przecież nie będzie stał tam pusty. Ktoś się w nim zagospodaruje lepiej niż ja, przyczyniając się przy okazji do mojego zysku - odrzekła.
- I tu masz rację - przytaknąłem.
Zrobiwszy sobie jedzenie, wraz z barmanką podążyłem do salonu, włączając telewizor i jak zawsze, kładąc nogi na stół. Przy Lily chociaż przez chwilę poczułem się dobrze.
- Coś Cię trapi? - Wyrwała mnie z przemyśleń.
- Mam zły dzień. Każdy mnie dziś olewa, dlatego byłem na Ciebie zły - wytłumaczyłem spokojnie, wzruszając ramionami.
- Moje biedactwo - usiadła obok mnie, oplatając ramieniem. - Jeszcze raz przepraszam. Nie miałam o niczym pojęcia - dodała.
- Nie przejmuj się. Już mi trochę lepiej, i to dzięki Tobie - posłałem jej uśmiech.
W towarzystwie barmanki spędziłem długi czas. Czułem się tak dobrze, że nie chciałem by odchodziła, choć już dawno powinna była to zrobić.
Kiedy wreszcie pozwoliłem, by wróciła do domu, poszedłem na górę wziąć prysznic, a następnie udałem się do swojego pokoju. Wyciągnąłem kilka zeszytów, by powtórzyć sobie materiał. Szybko jednak zasnąłem, nudząc się przy nauce na jutrzejszy dzień.
Zbudziłem się wcześniej niż zawsze. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie śniadanie. Potem wróciłem na górę żeby się ubrać i ułożyć swoje rozczochrane włosy.
Drogę do szkoły odbyłem sam. Wyszedłem przed czasem. Nie wiedziałem czy blondynek będzie na mnie czekał, czy znów wybrał się po Gabrielle. A może w ogóle nie przyjdzie do szkoły? Kto wie.
Po wejściu do gmachu szkolnego, ruszyłem korytarzem do swojej szafki. To co zobaczyłem, oddaliwszy się trochę od wejścia, wmurowało mnie w podłogę.
-------------------------------------
Od autorki: Cześć kochani. Co się stało? Czy rozdziały wam się już nie podobają? Z notki na notkę jest coraz mniej komentarzy :( Dlaczego?
No cóż, w życiu Liam'a nie dzieję się najlepiej, a to jeszcze nie najgorsze. Kolejny rozdział wcale nie będzie lepszy od tego, a powiem nawet, że będzie smutniejszy. Mimo wszystko, powinniście zrozumieć dlaczego tak jest :)
Dobra bo zanudzam. PARÓWA DZISIAJ JAK NIE WIEM CO, ale Have a nice day xx
- Dzień dobry - usłyszałem jeden z moich ulubionych głosów.
- Dzień dobry - odpowiedziałem. - Wejdzie pani do środka?
- Z wielką przyjemnością - odparła, unosząc kąciki ust do góry.
Tak, do mojego mieszkania przyszła pani Miller, moja kochanka sąsiadka. To właśnie jej widok mnie ucieszył, ponieważ ona jedyna jeszcze mnie nie zlała tego dnia.
- Proszę, niech pani usiądzie tutaj - wskazałem na kanapę. - Przyniosę pani mleka i czegoś do przegryzienia, a pani niech się rozgości - dodałem, kierując się do kuchni.
W jednej ręce niosąc szklankę z białym napojem, a w drugiej całe pudełko ciastek, wróciłem do salonu, gdzie rozłożyłem na ławie rzeczy przyniesione z kuchni. Następnie zająłem miejsce w fotelu, spoglądając na staruszkę.
- Co panią do mnie sprowadza? - zapytałem miłym głosem.
- Potrzebowałeś mnie, więc przyszłam - wzruszyła ramionami.
- Skąd pani wie, że właśnie tego chciałem? - zdziwiłem się.
- Intuicja kochany - zaśmiała się cicho.
- Niech pani będzie - zmarszczyłem lekko czoło. - Muszę panią o coś spytać..
- Pytaj śmiało - upiła łyk mleka.
- Moja przyjaciółka, Lily, mieszka sama w dużym domu. Pani również mieszka sama, więc.. Może Lily mogła by z panią zamieszkać? Nie byłaby pani taka samotna, a dziewczyna mogłaby pani pomagać w niektórych pracach, czy robić zakupy. Spokojnie, ona sama na siebie zarabia, więc nie musi się pani niczym przejmować.
- Z rozkoszą przyjmę do siebie lokatorkę, która jest twoją przyjaciółką - odpowiedziała z entuzjazmem.
- Jest pani wielka. Dziękuję - posłałem jej pełen radości uśmiech.
Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. W jej towarzystwie zdolny byłem zapomnieć o całym świecie. Jak przy Zayn'ie..
- Wszystko w porządku? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Tak. Staram się niczym nie przejmować - westchnąłem.
- Myślę, że jakiś czas będziesz się jeszcze musiał starać - powiedziała, wstając z miejsca.
- Co ma pani na myśli? - zaciekawiłem się.
- Muszę już iść słoneczko. Do widzenia - ucałowała moje czoło i opuściła mieszkanie.
Oparłem na oparcie fotela i spojrzałem w okno, widząc jak zmierza w kierunku swojego apartamentu. Muszę powiadomić Lily, że staruszka zgodziła się na współlokatorkę.
- Halo? - Wybrałem numer przyjaciółki i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Przepraszam Liam, ale na prawdę nie jestem w stanie teraz rozmawiać. Mam tyle na głowie. Oddzwonię później - powiedziała w pośpiechu i rozłączyła się.
Czy nikt na tym świecie nie ma już dla mnie chociaż minuty?! Czy wszyscy muszą mnie dzisiaj zlewać?! Co ja takiego zrobiłem? Skupiłem się na swoim szczęściu? Co za cholerny dzień!
Poirytowany wyszedłem na taras, gdzie chcąc się odstresować, wyciągnąłem papierosa i odpaliłem go. Wypuszczając dym z ust, poczułem jak jednocześnie wypływa ze mnie cały stres i złość.
Nagle zauważyłem Zayn'a, który stanął przede mną, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Zdziwił mnie jego widok, gdyż na próbę mamy pójść dopiero za godzinę.
- Ty palisz? - zapytał trochę zaskoczony.
- Jak mi coś nie wychodzi - odparłem.
- A co dziś Ci nie wyszło? - Usiadł obok mnie i zabierając mojego papierosa, zaciągnął się mocno, wypuszczając biały dym z ust.
- Wszyscy mnie olewają. Nikt nie ma dla mnie czasu. Zaniedbałem swoich kumpli, nie rozumiem swojej sąsiadki, która chyba ma jakiś dar przewidywania przyszłości - westchnąłem.
- Ej stary, przejmujesz się jak baba - objął mnie ramieniem, dalej paląc mojego papierosa. - Ludzie którzy Cię zlewają, nie są Ciebie warci - wzruszył ramionami.
- Czyli m.in. Niall.. - odezwałem się, patrząc mu w oczy.
- On również się do Ciebie nie odzywa? - zdziwił się.
- Ma mnie totalnie w dupie. Ciągle tylko Gabi to, Gabi tamto. Mam tego po dziurki w nosie. Odkąd się z nią prowadza, w ogóle nie ma dla mnie czasu. Dziś spytał co u mnie. Zawsze kiedy go kłamałem, wyczuwał to, a dzisiejszego dnia miał to po prostu gdzieś.
- Zakochany jest - zaśmiał się. - Miłość do tej dziewczyny go oślepiła, ale spokojnie. Poczekaj jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Musi się nią nacieszyć trochę - dodał, uśmiechając się.
- Jakbym słyszał Harry'ego.. - mruknąłem.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Po spaleniu, czarnuszek wywalił papierosa i oparł się o ławkę. Wtem naszło mnie pragnienie ułożenia swojej głowy na jego ramieniu. Chciałem naszej bliskości i to w trybie natychmiastowym.
W końcu wziąłem się w garść i przysuwając swoje ciało do jego, oparłem swoją głowę, na chwilę przymykając oczy, jak miałem to w sposobności przy chwilach w jego towarzystwie.
- Lepiej? - spytał.
- Możemy zostać tutaj, w takiej pozycji cały dzień? Proszę - wydukałem, pocierając kciukiem jego rękę.
- Chciałbym, ale dobrze wiesz, że za chwilę przyjdzie Lou i Hazza, bo musimy iść na próbę do dyrektora. Zostało nam mało czasu do niedzieli, do naszego wielkiego występu - splótł nasze dłonie.
- Tak, wiem - westchnąłem. - A co z Niall'em? Rozmawiałeś z nim? Będzie na próbie? - zaciekawiłem się.
- Teraz jest u Gabrielle, ale przyjdzie z nami pośpiewać, nie martw się - ucałował moje czoło.
Uwielbiam kiedy ktoś daje mi buziaka właśnie w to miejsce. Dla mnie, jest to takie małe podziękowanie za obecność drugiej osoby.
- W ogóle to dlaczego sam wszedłeś do mieszkania? - odezwałem się, przypomniawszy sobie, że przecież nie otwierałem mu.
- Dzwoniłem parę razy, ale niestety nikt nie wyszedł, więc postanowiłem wejść sam, kiedy zorientowałem się, że drzwi są otwarte - odpowiedział z spokojem.
- Musiałem nie słyszeć, przepraszam - musnąłem jego policzek, a ten uśmiechnął się szeroko.
Nasza chwila rozkoszy została gwałtownie przerwana, przez wparowanie na taras Louis'a i Harry'ego. Ich twarze nie wróżyły nic dobrego.
- Po pierwsze, dlaczego do jasnej cholery nie otwieracie tych drzwi? Ja rozumiem, że chcecie mieć chwilę dla siebie, ale nie zapominajcie o nas! - oburzył się Tomlinson.
- Widzisz, mówiłem Ci, że nie słychać - zaśmiałem się cicho do czarnuszka.
- A po drugie.. Niall nie przyjdzie - dodał loczek.
- Że co? - oderwałem się od ramienia Mulata. - Niby dlaczego?!
- Babcia Gabi trafiła do szpitala i blondasek tam pojechał, chcąc wspierać swoją dziewczynę - wzruszył ramionami Lou.
- Mam już dość tego kolesia. Normalnie mu coś zrobię. On świata nie widzi poza tą cholerną dziewczyną! - zdenerwowałem się.
- Ej spokojnie - odparł Zayn, kładąc swoją rękę na moim kolanie.
- Nie, nie będę spokojny. Jutro z nim poważnie porozmawiam, a raczej wygarnę wszystko co mnie w nim wkurza. Może w końcu zrozumie co się z nim dzieje - wstałem z miejsca.
- Zachowaj spokój Liam, krzyki i złość nie są tutaj wcale potrzebne. Czas już pójść na próbę. Masz ochłonąć po drodze, bo dyrektor w takim stanie nie wpuści Cię do mieszkania - stwierdził Louis.
Westchnąłem głęboko i opuściłem wraz z trójką chłopaków mieszkanie. Już w szkole wiedziałem, że ten dzień będzie zły, ale nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak bardzo. To wszystko tak cholernie boli.
Dotarliśmy w końcu do domu mężczyzny, zarządzającego naszą placówką. Rozsiedliśmy się na kanapach i jak to mieliśmy w zwyczaju, zaczęliśmy się zajadać będącymi na ławie słodkościami.
- Tak, tak częstujcie się - zaśmiał się dyrektor. - Widzę czwórkę, a One Direction składa się z piątki. Gdzie podziewa się blondynek?
- Jego babcia trafiła do szpitala i musiał do niej pojechać, rozumie pan - wytłumaczył czarnuszek. Jak on może go bronić? Mógł powiedzieć całą prawdę!
- Rozumiem. Jednak proszę by na jutrzejszą próbę już dotarł. Zostało nam naprawdę mało czasu.
Zaczęliśmy śpiewać. To mnie trochę uspokoiło. Do tego dołączyły również wspierające mnie spojrzenia i uśmiechy Malik'a, które były wprost zaraźliwe. W jego towarzystwie byłem nadzwyczaj S Z C Z Ę Ś L I W Y.
~*~
Wróciłem do domu. Wchodząc do środka, od razu udałem się do kuchni. Wtem ujrzałem Lily, siedzącą na krześle i widocznie wyczekującą mojego nadejścia.
- Co tutaj robisz? Przecież nie miałaś czasu - rzuciłem, biorąc się za przygotowanie sobie czegoś do jedzenia.
- Przecież Cię przeprosiłam Liam. Byłam zabiegana. Sprawy związane z barem, nie mogę o nich mówić. Jednakże powinieneś mnie zrozumieć. Przyszłam tutaj, bo wolałam Cię zobaczyć. Stęskniłam się - podeszła do mnie i objęła od tyłu.
- Nie mogę się na Ciebie długo gniewać - uśmiechnąłem się pod nosem, odwracając się i bardziej przygarniając brunetkę do siebie.
- Więc? Powiesz mi co takiego ważnego się stało? - spytała, powracając na swoje poprzednie miejsce.
- Była tu dziś pani Miller. Porozmawiałem z nią na temat waszego zamieszkania razem i wiesz? Zgodziła się! Możesz się do niej wprowadzić - ucieszyłem się.
- Liam.. - pokręciła głową. - Nie chcę się jej walić na głowę.
- Nie będziesz. Przydasz jej się. Obie siebie potrzebujecie.
- Nienawidzę Cię uparciuchu - zaśmiała się cicho.
- Mieszkanie po staruszce, która przyjęła Cię pod swoje skrzydła, sprzedasz? - zaciekawiłem się.
- A czy pozostał mi inny wybór? Wiążę z nim wiele wspomnień, ale przecież nie będzie stał tam pusty. Ktoś się w nim zagospodaruje lepiej niż ja, przyczyniając się przy okazji do mojego zysku - odrzekła.
- I tu masz rację - przytaknąłem.
Zrobiwszy sobie jedzenie, wraz z barmanką podążyłem do salonu, włączając telewizor i jak zawsze, kładąc nogi na stół. Przy Lily chociaż przez chwilę poczułem się dobrze.
- Coś Cię trapi? - Wyrwała mnie z przemyśleń.
- Mam zły dzień. Każdy mnie dziś olewa, dlatego byłem na Ciebie zły - wytłumaczyłem spokojnie, wzruszając ramionami.
- Moje biedactwo - usiadła obok mnie, oplatając ramieniem. - Jeszcze raz przepraszam. Nie miałam o niczym pojęcia - dodała.
- Nie przejmuj się. Już mi trochę lepiej, i to dzięki Tobie - posłałem jej uśmiech.
W towarzystwie barmanki spędziłem długi czas. Czułem się tak dobrze, że nie chciałem by odchodziła, choć już dawno powinna była to zrobić.
Kiedy wreszcie pozwoliłem, by wróciła do domu, poszedłem na górę wziąć prysznic, a następnie udałem się do swojego pokoju. Wyciągnąłem kilka zeszytów, by powtórzyć sobie materiał. Szybko jednak zasnąłem, nudząc się przy nauce na jutrzejszy dzień.
Zbudziłem się wcześniej niż zawsze. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie śniadanie. Potem wróciłem na górę żeby się ubrać i ułożyć swoje rozczochrane włosy.
Drogę do szkoły odbyłem sam. Wyszedłem przed czasem. Nie wiedziałem czy blondynek będzie na mnie czekał, czy znów wybrał się po Gabrielle. A może w ogóle nie przyjdzie do szkoły? Kto wie.
Po wejściu do gmachu szkolnego, ruszyłem korytarzem do swojej szafki. To co zobaczyłem, oddaliwszy się trochę od wejścia, wmurowało mnie w podłogę.
-------------------------------------
Od autorki: Cześć kochani. Co się stało? Czy rozdziały wam się już nie podobają? Z notki na notkę jest coraz mniej komentarzy :( Dlaczego?
No cóż, w życiu Liam'a nie dzieję się najlepiej, a to jeszcze nie najgorsze. Kolejny rozdział wcale nie będzie lepszy od tego, a powiem nawet, że będzie smutniejszy. Mimo wszystko, powinniście zrozumieć dlaczego tak jest :)
Dobra bo zanudzam. PARÓWA DZISIAJ JAK NIE WIEM CO, ale Have a nice day xx
jak zawsze super <3 kocham cię xx
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię <3 Bożeeeew świetny rozdział :3 jak ty to robisz kobieto ??? Czekam z niecierpliwością na nexta <3 I love you ;****
OdpowiedzUsuńnie wiem co sie dzieje że coraz mniej komentarzy ale ja tam czekam z niecierpliwością !!
OdpowiedzUsuńBardzo Kocham To co Piszesz !!! <333333 Pisz Dalej''!! <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ KOCHAM CIE PISZ DALEJ BO JA TU CZEKAM :****** <3333
OdpowiedzUsuńTak komentarzy może i mnmiej ale zobacz na wyświtlenia *W* Jest ich coraz więcej <3 :*** :)
OdpowiedzUsuńey spokojnie nie martw się na zapas,po prostu jest środek wakacji ludzie wyjeżdżają ;) jesteś świetna jak zawsze <3 popatrz sobie na ilość wyświetleń a nie ma te komentarze ;D Kocham Cię Julia <3 x
OdpowiedzUsuńZajebisty tak jak zawsze ;) ♥
OdpowiedzUsuńuwierz mi... chciałabym mieć na swoim blogu tyle komentarzy co ty masz...
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny ! Już się nawet przyzwyczaiłam do tego, ze rodzice uwarzają mnie za wariatke, *gdy czytam twojego bloga: ryczę, śmieję się, jaram się i wgl... tle emocji <3*
Mi się podoba, najlepsze opowiadanie ever ! <3 wielbię cię i cieszę się, że sprawy nie układają mu się dobrze, tzn to źle tak, ale w każdym innym opowiadaniu zawsze jest tak, że jest super szczęśliwy i wgl, a tu co innego i dlaego uwielbiam twoje opowiadanie, bo jest takie prawdziwe. Znów jestem na cb zła, bo zakończyłaś jak w telenoweli! Ech znów muszę czekać....
OdpowiedzUsuńthesecondworld-niamhayne.blogspot.com
Bardzo mało jest tego typu opowiadań o Ziamie, a w szczególności DOBRYCH opowiadań. Twoje takie jest i chyba umarłabym gdybyś przestała je pisać. Rozdział jak zwykle świetny, a smutnych wydarzeń przecież też musi trochę być. Uwielbiam cię, czekam na nexta ! :)
OdpowiedzUsuńM. xx
BOOOOOOOOOOSKI JAK ZAWSZE KICIA ;*
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, że jest tak mało komentarzy... ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno wrócą. ;))
Uwielbiam te momenty z Ziam'em. ♥
Nie lubię smutnych rozdziałów, ale i tak przeczytam.. :D
Huuura! Lily zamieszka z P.Miller! ^^
Ooh...-,- Niall, Niall... Kochaniutki... Co Ci się dzieje?
Już się nie mogę doczekać występu! :)
Oby rozmowa Liama i Nialla nie była zbyt ostra... :/
Kocham Cię, mam nadzieję, że Ty mnie też?
Next, next! :**
Na Zawsze Twoja
boskie :P mało co jest opowiadań o Ziamie, albo po prostu ja nie mam szczęścia, aby na jakieś trafić. No trudno. Opowiadanie genialne. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuń@ania95_official
xx
Zapraszam na -----> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
Wiesz że cie kocham na nie ? Nie a no to już wiesz.... W poniedziałek mam nadzieje że będzie następny rozdział. Jeżeli nie to się fochne, będe czytać ale fochnięta ^^
OdpowiedzUsuńWspaniale napisany rozdzial, jednak cholernie martwię się o Liama. Bylo tak dobrze a teraz wszystko się schrzanilo. Poczawszy od Nialla skończywszy na Zaynie, bo właśnie myślę że osobę którą zobaczył będzie Malik z kimś robiący COŚ.
OdpowiedzUsuńNie lubię smutnych rozdziałów, bo czasem są to takie wyciskacze łez, że ojej. Nie lubię płakać.
Czekam na następny rozdział.
Looove xoxo
asdfghjkl; <3
OdpowiedzUsuńAww, boskie ;3
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam na Następny!!!
OdpowiedzUsuńKocham Cię i Twoje opowiadanie. Xx @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńJa jestem ciągle z tobą i bede juz do konca <3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to wiadome ze jest meeega zajebisty i mam nadzieje ze kolejne tez takie beda. :)
Jestem bardzo ciekawa co tez takiego Liam zobaczyl, wydaje mi sie ze widzial Zayna z innym chlopakiem lub Gabi zdradzajaca Nialla.. zobaczymy czy mi sie udalo skojarzyc xdd
<3
OdpowiedzUsuńJa loofciam ten blooogggg !!!!
OdpowiedzUsuńswietny ale smutny .. mam nadzieje ze beda weselsze momenty ;**
OdpowiedzUsuńuwielbiam Ziama :**
a ja Ciebie za to że uwielbiasz Ziam'a :D :)
Usuńwoooo świetny <3
OdpowiedzUsuńSuper blog, zapraszamy do nas : http://l0ve1d.blog.pl/
OdpowiedzUsuńBosko. Ale jak zwykle zakończyłaś rozdział w takim momencie? Zasmucasz nas :( Kochamy Cię, życzę weny.
OdpowiedzUsuńZaajebiste *_* Uzależniłam się od Twojego bloga ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale znowu się kończy jak telenowela! :D
OdpowiedzUsuńPisz dalej <3 Xx
Świetny jak zawsze :* tylko szkoda że taki smutny :( ale zawsze po smutku nastaje radość :D czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńTo co zobaczył będzie związane z Zayn'em może się będzie z kimś całował. Ciekawe jak potoczy się rozmowa Niall'a i Liam'a. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie twój blog i świetny ten rozdział :** pisz dalej proszę !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, dobrze, że nie każdy jest wesoły :)
OdpowiedzUsuńbłagam dodaj już coć 3 dni czekamy !!!!!!!
OdpowiedzUsuńnie zawieszaj bloga :(((
Dawaj nn please!
OdpowiedzUsuńplease, please, please, please, please, please,
please, please, please, please, please, please,
please, please, please, please, please, please,
please, please, please, please, please, please,
please, please, please, please, please, please,
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!